BISKUP DENIS CROTEAU Z KANADY O MEDZIUGORJU
Gdy po raz pierwszy przyjechałem do Medziugorja, przybyłem tam in cognito. Przybyłem jako pielgrzym, że się tak wyrażę. Chciałem wyrobić sobie zdanie, zobaczyć, co się tam dzieje. Tym razem przybyłem jako osoba duchowna, biskup wyznaczony do posługi, a to sprawia zupełnie inne wrażenie. Jako kapłan i biskup poczułem się w swej posłudze naprawdę wzbogacony tym doświadczeniem. Jest to coś, co bardzo porusza. Kulminacją było dla mnie słuchanie spowiedzi. Dla kapłana może to być najlepsze miejsce, żeby naprawdę poznać i odkryć, czym właściwie jest Medziugorje. Nie mogę sobie wyobrazić kapłana, który by tu przyjechał i przez godzinę słuchał spowiedzi i nie został przekonany, absolutnie przekonany, że Medziugorje to działanie Nieba. Możemy dotknąć palcem dzieła Maryi i dzieła Boga słuchając ludzi i tego, jak zostali przemienieni. Niektórzy ludzie przyjeżdżają tutaj i są to zwykli dobrzy ludzie, lecz gdy wyjeżdżają, to są dużo lepszymi chrześcijanami. Niektórzy przyjeżdżają tutaj i są to grzesznicy i oni o tym wiedzą (a czasami nie wiedzą!), lecz gdy wyjeżdżają, to wiedzą, że byli grzesznikami i wiedzą, że zostali uratowani, a ich grzechy są przebaczone. Kapłan doświadcza tego z pierwszej ręki.
Gdyby ktoś mi powiedział, że to szatan działa w Medziugorju, to bym powiedział: “To jakiś bardzo słaby szatan! Nie myślę, że jest z piekła, chyba dostał się do nieba? Bo że pracuje dla nieba, to rzecz pewna!”
To, co tym razem uderzyło mnie najbardziej, to głębia doświadczeń, jakie ma kapłan. Miałem też szczęście (powiedziałbym, że opatrznościowo) być zaproszonym do koncelebry Mszy św. i wygłoszenia kazania dla grupy angielskiej w niedzielę.
Byłem pod ogromnym wrażeniem reakcji tych ludzi. Byłem bardzo szczęśliwy, gdy mogłem głosić orędzie i starałem się uszczęśliwić Maryję głoszeniem tego orędzia, dzieląc się z innymi tym, jaka Ona jest dobra! A czytania wprost idealnie pasowały do tego, co zamierzałem głosić. Chciałem pokazać ludziom, że religia nie musi być pozbawiona życia i nudna. Może w niej być dużo radości i entuzjazmu. Może ona być pełna życia i stanowić wielkie wyzwanie i rzeczywiście przyjemnie jest należeć do Kościoła i mieć Maryję za Matkę. Tak więc te dwie rzeczy (spowiedź i Msza św.) z punktu widzenia posługującego w Kościele, kapłana i biskupa, stanowiły momenty szczytowe mojej obecności tutaj przez ostatnie 8 dni.
Teraz powiem coś o ludziach! Przyjechałem z grupą ludzi z północy Kanady, razem 28 osób. Niektórzy to Indianie; niektórzy to członkowie mojego sztabu. W zeszłym roku moi współpracownicy poprosili mnie o rekolekcje, a po moim kwietniowym doświadczeniu powiedziałem, że nie ma lepszego miejsca na rekolekcje niż Medziugorje. Przygotowałem rekolekcje podczas pielgrzymki tutaj. Uzupełniliśmy je o medytacje poranne, wieczorne i rozważania tajemnic różańcowych oraz drogę krzyżową, jaką odbyliśmy sami. Na resztę programu przyłączyliśmy się do pielgrzymów. To był bardzo intensywny czas. Odwiedziliśmy także sierocińce i słuchaliśmy świadectw. Wyjechaliśmy dziś o 2.00 w nocy i nie usłyszałem ani jednego negatywnego komentarza dotyczącego doświadczeń w Medziugorju. Ludzie są po prostu przemienieni i zachwyceni! I mówią, że pojadą do domu i będą zachęcać innych! Prawdopodobnie wrócimy tu jeszcze wiele razy z różnymi grupami.
Myślę, że to, co uderzyło moją grupę, to pobożność i oddanie mieszkańców Medziugorja, wiara, świadectwa, jakie wysłuchaliśmy. Widzieliśmy ludzi modlących się; ludzi wierzących; ludzi, którzy żyją chrześcijańskim doświadczeniem wiary i miłości. Oni płoną. To jest piękne. Nie mógłbym prosić o nic więcej.
Próbowałem w swej diecezji różnych rzeczy, żeby zmienić ludzi, ponieważ żyjemy w społeczeństwie dysfunkcyjnym i wydałem tysiące dolarów na sesje i warsztaty, a wydając te sumy nie osiągnąłem 10% tego, co osiągnąłem tu dzięki jednej pielgrzymce! Macie więc kogoś, kto promuje Medziugorje, nie oficjalnie, lecz – promuje!
Z powodu przemian, jakich tu doświadczyliśmy, mam nadzieję, że jako pielgrzymi zabierzemy łaskę Medziugorja do swoich domów. Ludzie, którzy wracają, przyniosą swe własne doświadczenia, każdy swoje. Będą się dzielili ze swoimi bliskimi tym, co im się przydarzyło. Powiedzą: “To, czego doświadczyliśmy, wy także możecie przeżyć!” Pierwszym praktycznym skutkiem tego jest to, że o wiele więcej ludzi będzie chciało pojechać do Medziugorja. Drugim, mam nadzieję, jest to, że powracający będą intensywnie przeżywać swoje oddanie Maryi, a inni ujrzą przemianę ich życia. Zobaczyć to uwierzyć! To nie kwestia mówienia, lecz przeżycia.
Pielgrzymi mówią, że ich jedyną obawą jest to, że nie wytrwają w tym, czego doświadczyli. Dużo się o to modlili w specjalnej intencji, żeby Maryja i Jezus pomogli im wytrwać w tych doświadczeniach tak, żeby żyli nimi każdego dnia i życie chrześcijańskie przeżywali najpełniej, jak Maryja o to prosiła w swych orędziach. I to przyniesie wielką zmianę.
Gdy tylko będę się spotykał z biskupami, będę mówił o swoich doświadczeniach i będę im ukazywał piękno tego miejsca. Chcę świadczyć, czego doświadczyłem i co widziałem. Tak wiele moich ludzi uległo przemianie! Naprawdę chcę w nich rozpalić ogień! Niech przybywają tu tłumnie! Was i wszystkich na całym świecie związanych z Medziugorjem zachowam w swych modlitwach.
Vox Domini nr 1/2016, str. 15