
MARY’S LAND ZIEMIA MARYI
FILM O OBJAWIENIACH MARYI PODBIJA SERCA WIDZÓW
Wywiad z Juanem Manuelem Cotelo producentem i odtwórcą głównej roli.
– Czy mógłby Pan krótko się przedstawić naszym czytelnikom i opowiedzieć o swojej relacji z Bogiem?
– Wiarę w Boga przekazali mi moi rodzice, gdy byłem dzieckiem. W naszej rodzinie modlitwa była czymś tak normalnym jak jedzenie. A więc rozmawialiśmy z Bogiem rano i wieczorem, gdy byliśmy radośni i gdy zmagaliśmy się z problemami. Słowa: „Dziękuję Ci, Boże!”, „Panie, pomóż!”, „O jak cudownie, to Boża moc to sprawiła!” Takie było moje życie.
Lecz właśnie przez to poczucie normalności, przyzwyczaiłem się do takiego stanu rzeczy, a z czasem przestałem go doceniać. W wielu 40 lat byłem zupełnie przyzwyczajony do tego, że Bóg jest blisko mnie i może dlatego nie zwracałem ku Niemu tak bardzo swojego serca. Pewnego dnia obudziłem się i uświadomiłem sobie: „Wow, to przecież jest cudowne! Powinienem każdemu o tym opowiedzieć!” Wyobraźcie sobie, że ktoś żyje we wspaniałej krainie przez całe życie i się do tego przyzwyczaił. Pewnego dnia wpada w zachwyt, widząc krajobrazy wokół. Jest zaskoczony własnym odkryciem, bo przecież żyje tu od urodzenia. Uświadamia sobie własne przyzwyczajenie oraz swój brak świadomości wobec nieoczywistości przebywania tutaj. Dokładnie tego doświadczyłem w wieku 40 lat. Było to ponowne odkrycie piękna Bożej Obecności, która mnie obejmuje.
– Jak opisałby Pan swoją relację z Matką Bożą?
– Jestem mocno związany z Matką Bożą. Moi rodzice mieli dziewięcioro dzieci, a mama każde z nas zaraz po chrzcie poświęciła Matce Bożej. Nie był to jedynie piękny gest. Miał on swoje konkretne skutki, m.in. taki, że przez całe moje życie czułem się chroniony i prowadzony przez Maryję, szczególnie w chwilach, gdy się od Niej oddalałem. Matka Boża kocha swoje dzieci w każdej sytuacji, bezwarunkowo. Niemożliwym jest opisanie tego, jak bardzo ważna jest Matka Boża w moim życiu. Zawsze była blisko mnie i to jest istota naszej relacji.
– Jak poznał Pan Medziugorje?
– Pojechałem z moją żoną do Medziugorja na trzy dni. Nie mieliśmy żadnych oczekiwań, po prostu wybraliśmy się z ciekawości. Jednakże następstwa w naszym życiu były tak wielkie, że po powrocie zastanawiałem się nad wagą i rozgłosem tego doświadczenia. Pierwszym krokiem było rozpoznanie, że ta Kobieta, Matka Boża, nie była jedynie historyczną postacią, która kiedyś żyła. Myśl, która do mnie przyszła brzmiała: „Jeśli Matka Boża jest dzisiaj moją mamą i mogę z Nią rozmawiać, to czy zmieni się moje życie?”
– Jak wpadł Pan na pomysł stworzenia filmu, który trzyma w napięciu niczym James Bond, jest dowcipny, nowoczesny, a jednocześnie dotykający głębi?

– Idea filmu zrodziła się wówczas, gdy zauważyłem, że wielu ludzi wierzy w Matkę Bożą, ale z Nią nie rozmawia. Trochę można to porównać z sytuacjami, gdy na przykład: wierzę w Austrię, ale nigdy tam nie pojechałem lub wierzę w istnienie człowieka na Hawajach, lecz nie utrzymuję z nim żadnego kontaktu.
Pomysłem było porozmawianie o Maryi bez strachu przed prawdą. To jest pierwszy krok, wynikający z tego, że mamy jednego Ojca, Boga i nie musimy się bać. Chcemy przybliżyć sens życia, obecność i relację Boga z człowiekiem, bez strachu przed prawdą.
Stworzyliśmy postać filmową, która próbuje znaleźć prawdę o Bogu. Głębszym zamysłem i sensem jest odnalezienie prawdy poprzez Jezusa oraz tych, którzy z Nim rozmawiają. Są jedynie dwie możliwości. Jedną z nich jest wybór kłamstwa, a drugą – powiedzenie prawdy. Jest szansa rozmowy z Jezusem oraz Matką Bożą, a także przyjścia do nieba oraz wyboru miłości Boga. Takie są źródła powstania tego filmu.
Chciałbym jeszcze coś uzupełnić odnośnie do tego, o czym wcześniej wspomniałem. Ważność relacji z Bogiem, Jezusem i Matką Bożą nie jest natury intelektualnej. Chodzi tutaj o akceptację istnienia spraw nadających sens całemu życiu.
Gdy popatrzymy na współczesne społeczeństwo, zobaczymy smutek i zwątpienie w ludzkich sercach, w rodzinach. Żyją poruszani falami smutku, złości i zwątpienia. Można to wyczytać z twarzy, które codziennie widzimy choćby w mediach. Myślę, że istnieje bezpośredni związek pomiędzy tym smutkiem oraz brakiem relacji z Bogiem. Jak wspomniałem, nie jest to kwestia intelektualnego rozumienia. Jedyna droga zanurzenia świata i pojedynczych osób w poczuciu sensu i szczęścia wiedzie przez przyjęcie miłości Boga. Nie mówimy tutaj o wykładzie na uniwersytecie ani pisaniu książki, lecz dotykamy najważniejszej kwestii w życiu człowieka, czyli wyboru Jezusa! On nie przyszedł, żeby być między nami teoretykiem lub przeżyć na ziemi trochę lat, po czym stać się postacią historyczną. To nie wystarczy! Musimy pozwolić Jezusowi wejść do głębi naszego serca, do centrum naszego życia.
Nieważne, kim jesteś z zawodu: kierowcą taksówki czy lekarzem, architektem czy księdzem. Istotą jest odnowienie osobistej relacji z Bogiem, naszym opiekunem, relacji opartej na miłości. Celem filmu jest pokazanie, że można być dzisiaj szczęśliwym. Nie chodzi o to, czy ktoś jeździ do Disneylandu, jest zdrowy i ma pieniądze, dużo podróżuje lub kupuje sobie nowe auto, lecz o odkrycie, że KAŻDY może być szczęśliwy, także ludzie chorzy i ubodzy. Nie jest to sprawa wieku, kultury, kraju. Ty możesz być szczęśliwy! Oto dobre wieści na dziś – możemy być dzisiaj szczęśliwi!

– Gdzie i kiedy film został już pokazany? Jakie były reakcje?
– W roku 2013 film zobaczyli widzowie w Hiszpanii. Do tej pory pokazano go w 25 krajach, także w USA. Pokazaliśmy film m. in. w Kolumbii, w którym to kraju wiele osób doświadczyło utraty sensu życia. Droga do odzyskania poczucia szczęścia wiodła przez miłość Boga.
Otrzymaliśmy wiele świadectw od ludzi z 25 krajów, którzy po obejrzeniu tego filmu decydowali się całkowicie zmienić swoje życie. Pewien mężczyzna z Meksyku napisał nam, że wyszedł z domu wiedziony wewnętrznym natchnieniem, a gdy zobaczył na ulicy plakat filmu, wiedział, że koniecznie musi go zobaczyć. Jego słowa brzmiały: „Dziękuję, ten film uratował mi życie.” Otrzymaliśmy wiele listów od kobiet, które rozważały przeprowadzenie aborcji i jej nie podjęły: „Dziękuję, wasz film uratował życie mojemu dziecku.” Znamy rozbite rodziny, które po obejrzeniu filmu spotkały się i pojednały. Nie jest to sprawa filmu, lecz działanie samego Boga poprzez narzędzie, jakim jest ten film. Pozwalamy Jemu działać poprzez nasze ręce.
– Serdecznie dziękuję za udzielenie nam telefonicznego wywiadu.
Vox Domini 4/2016, str. 18-19