O. Ananiasz – Droga do kapłaństwa

W OAZIE POKOJU ODNALAZŁ DUCHOWĄ OJCZYZNĘ…

Ojciec Maria Ananiasz (Hannes Klaban) z Maryjnej Wspólnoty „Oaza Pokoju” święcenia kapłańskie przyjął w Bazylice w Farfa (Włochy), w przeddzień Uroczystości Niepokalanego Poczęcia Maryi, w dniu 7 grudnia 2004 r. To rodowity Wiedeńczyk. W dniu 4 czerwca 2005 – we wspomnienie Niepokalanego Serca Maryi – odprawił prymicyjną Mszę świętą w Kościele Ojców Franciszkanów w Wiedniu. Prymicyjna uroczystość miała rodzinny charakter.
Wzruszająca jest droga życia Ojca Ananiasza, droga poszukiwań, wiodąca przez wiele bezdroży do Medziugorja, gdzie w „Oazie Pokoju” odnalazł swoją duchową ojczyznę i został zakonnikiem, kapłanem. Siłą modlitwy i kapłańską służbą pragnie przekazywać orędzia Maryi z Medziugorja.

Oto osobiste świadectwo Ojca Ananiasza o przebytej drodze do kapłaństwa:

Matka Boża, Królowa Pokoju, odwiedza nas od 24 lat, z niewysłowioną miłością i cierpliwością wzywa do nawrócenia, w orędziach wskazuje drogę do świętości. Jakże wielką jest łaską, że Jezus posłał nam Swoją Matkę, aby i w Jego imieniu nawoływała do nawróceń. Wielu ludzi czyta orędzia, wielu pielgrzymuje do Medziugorja, doświadczając matczynej miłości Maryi, która tak pragnie zaprowadzić nas do swego Syna. A jednak wielu jeszcze ludzi żyje w oddaleniu, nie wiedząc nic o wielkiej łasce, jaką Bóg przygotował dla nich poprzez Maryję. Jesteśmy w szczególny sposób zapraszani do modlitw w intencji ludzi, którzy są wciąż oddaleni od źródła łask: od Boga.
Nawrócenie jest łaską, o którą dla wspomnianych dusz błagać musimy całym sercem, miłością, ofiarami i wytrwałą modlitwą.
Wyrażam wdzięczność wszystkim, którzy – na mojej drodze do nawrócenia – mo­dlitwami okazywali mi pomoc i nadal ją okazują. Nie wiem, ilu ludzi modliło się o moje nawrócenie, wiem jednak, że nastąpiło ono właśnie dzięki tym modlitwom.
Kiedy byłem dzieckiem, każdej niedzieli uczęszczałem do kościoła. Z niekłamaną miłością zwracałem się wówczas do Jezusa. Niestety z upływem czasu stało się tak, że coraz więcej uwagi i myśli poświęcałem sprawom przyziemnym, przekonany, iż sensem życia jest posiadanie wielu przyjaciół, aby wspólnie z nimi korzystać z ziemskich uroków. Żyłem w nieświadomości jak cenna jest każda chwila, każdy dzień. Nie znałem prawdy o życiu wiecznym, o tym, że ziemska wędrówka każdego z nas powinna służyć przygotowaniom do przyszłego życia w niebie.
Dopiero szereg zdarzeń i spotkań z ludźmi, którzy opowiadali o Bogu, rozjaśniło mój umysł, a sercem bardziej otwartym poszukiwałem odpowiedzi na wiele różnych pytań:
Gdzie jest sens życia?
Dlaczego Bóg dopuszcza cierpienia?
Sięgnąłem po Pismo Święte, a im bardziej zagłębiałem się w lekturze, tym mocniejsze było pragnienie zmiany życia. Nie posiadałem jednak dość silnej woli, aby to postanowienie urzeczywistnić. Zdarzyło się jednak, iż w tym okresie niezdecydowania, zapewne Jezus z Bożą opatrznością sprawił, że znalazłem i przeczytałem książkę, która rzeczywiście odmieniła moje życie.
„Złota Księga”, bo o nią chodzi, to książka napisana przez św. Ludwika Marię de Montfort. Autor z wielką miłością pisze w niej o Matce Bożej, o Jej Niepokalanym Sercu. Prostymi słowami potrafi wyjaśnić wielkość i znaczenie Maryi w Boskich planach zbawienia. Podobnie jak Jezus przybył do nas przez Maryję, tak my zbliżamy się do Niego również tylko przez Jego Matkę; to najszybsza, najkrótsza i najbardziej bezpieczna droga. W tym okresie nie obdarzałem jeszcze Maryi wielką, szczególną miłością, w sercu wzrastało jednak przekonanie, że poświęcenie się Jej Niepokalanemu Sercu i modlitwa różańcowa to właściwa droga do zmiany życia.
To wielka łaska i wielka pomoc w naszym duchowym życiu, że im bardziej poświęcamy się Maryi, tym szybciej potrafi nas zbliżyć do Jezusa – do Jego obecności w Piśmie Świętym, w Świętej Eucharystii, w spowiedzi oraz w naszych sercach. W tym czasie podjąłem próby odmawiania modlitwy różańcowej, często ją jednak zarzucając, bo wydawała się modlitwą monotonną i pozbawioną sensu. Zdarzało się jednak, iż kiedy Różaniec odkładałem, w pamięci ożywały słowa, wypowiedziane przez św. Ludwika:
„Odmawiajcie różaniec, a będzie wam dane wielbić Pana w wieczności właśnie dlatego, że mi uwierzyliście.”
Wyznaczyłem sobie miesięczną próbę, po której w razie niepowodzenia zacznę szukać czegoś innego.
Mimo początkowych trudności uwierzyłem, że zaufanie i nadzieja, którymi obdarzałem Różaniec, pozwolą z czasem otworzyć serce dla bliskiego poznania piękna tej prostej modlitwy. Po raz pierwszy usłyszałem też wówczas o Medziugorju. Byłem autentycznie zaskoczony, iż objawienia trwa­ły tam już wówczas 10 lat. Pragnąłem tam pojechać, poznać orędzia i żyć nimi.
Żyłem wtedy nadzieją, że w czasie modlitwy poznam odpowiedź na nurtujące pytanie: Co mam czynić dalej?
W odpowiedzi na nie pojawiało się w myślach coraz mocniejsze postanowienie, aby całe swoje życie – za pośrednictwem Maryi – poświęcić Jezusowi i podążać za Nim.
W Medziugorju tak się zdarzyło, że poznałem Wspólnotę Maryjną „Oaza Pokoju”. Dziękuję za to Matce Bożej, bo tam odnalazłem wszystko, czego pragnęło serce: miłość do Maryi, do Jej orędzi, do Jezusa i Jego szczególnej obecności w Eucharystii.
W „Oazie Pokoju” odnalazłem zaufanie do modlitwy, ciszę, prosty tryb życia, wzajemną pomoc sióstr i braci na drodze wiodącej do świętości.
Dziękuję Jezusowi, że powołał mnie do służby kapłańskiej, abym mógł współuczestniczyć w Jego wielkim Dziele Miłości i Zbawienia, prowadzić ludzi do pojednania z Ojcem Niebieskim tak, aby Jego miłość i pokój zapanowały w coraz liczniejszych sercach.
Proszę wszystkich o modlitwy, zwłaszcza za nas, kapłanów, byśmy potrafili całkowicie oddać się Jezusowi i tym oddaniem prowadzić ludzi drogą wiodącą do świętości.

O. Maria Ananiasz