DROGI BOŻE SĄ WSPANIAŁE I PRZEDZIWNE!
„Wszystkie ścieżki Pana – to łaskawość i wierność.” Ps 25,10
Ojciec Bernhard Kofod doświadczył prawdy tych słów we własnym życiu, co wyraził w znaczących słowach: „Kręte ścieżki człowieka, pełne kamieni i dołów, Bóg prostuje, czyniąc je gładkimi. Z całego serca dziękuję za to Bogu i Maryi.”
Te pełne radości słowa skierował jako neoprezbiter, przybywając do Innsbruku, aby sprawować mszę świętą prymicyjną i udzielić prymicyjnego błogosławieństwa. To w Medziugorju otrzymał łaskę pogłębionego nabożeństwa do Matki Bożej. Dlatego w prezencie otrzymał od parafian w Austrii stułę z maryjnymi emblematami. Poświęcił ją osobiście tuż przed Eucharystią. W uroczystym geście została mu nałożona na ramiona przez o. Wolfganga. Piękna była symbolika świętych obrzędów: o. Bernhard otrzymał stułę u stóp figury Matki Bożej Królowej Pokoju w bazylice w Innsbruku, stułę z Medziugorja, miejsc objawień Królowej Pokoju, która go ochraniała i poprowadziła na drogę powołania kapłańskiego.
Bernhard należy do osób, które późno odkryły wezwanie do pójścia za Panem drogą życia konsekrowanego. Najpierw doświadczył jasnych i ciemnych stron życia.
Urodził się w Kopenhadze. Wychowywał się w prostej, wielodzietnej rodzinie, jako trzecie spośród najmłodszych dzieci w gromadce jedenaściorga. Już jako dziecko tęsknił za tym, co nadprzyrodzone. W ten sposób wzrastało w nim pragnienie służenia Bogu w kapłaństwie. Częste odwiedziny u ojców redemptorystów w Kopenhadze pogłębiały tę tęsknotę. Pewnego razu jego ojciec powiedział z wyrzutem: „On już prawie nie bywa w domu! Niedługo zamieszka z zakonnikami!” Jako siedmiolatek pomagał w klasztorze przy drobnych pracach, a szczególną radość przynosiła mu służba ministrancka.
Pragnienie wejścia na drogę powołania kapłańskiego nie znikało, lecz wydawało mu się nieosiągalne i dalekie. Zdobył zawód pielęgniarza. Poznał dziewczynę, którą później poślubił. W jego życiu zaczęły pojawiać się wielkie trudności. Pomimo wszystko przyjął ten czas jako dar z ręki kochającego Boga i powierzał się Matce Bożej. Z perspektywy czasu widzi przeżyte cierpienia jako znak, że Bóg pisze prosto na krzywych liniach ludzkiego życia.
Jego małżeństwo się rozpadło. Musiał samotnie wychowywać córeczkę, która miała wówczas dwa lata. Było to dla niej bardzo trudne doświadczenie. Starał się jak mógł spełniać rolę nie tylko ojca, ale i matki. Na szczęście mógł liczyć na pomoc swojej matki, która opiekowała się dzieckiem podczas nocnych dyżurów w pracy. „Tina jest moim dwunastym dzieckiem”, lubiła z radością powtarzać babcia (na zdjęciu u stóp o. Bernharda).
Na pytanie o to, jak dał sobie radę z opieką nad tak małym dzieckiem, ojciec Bernhard odpowiada: „Gdy człowiek wychowuje się w wielodzietnej rodzinie, pewne umiejętności po prostu nabywa się naturalnie, poprzez konieczność troszczenia się o siebie nawzajem jako rodzeństwo… Moja tęsknota za kapłaństwem ciągle była w moim sercu, a nawet mogę powiedzieć, że wzrastała” – dodaje o. Bernhard.
Jeden z zakonników wspierał go i dodawał mu otuchy, aby nie zaniechał tego pragnienia. Poradził mi, aby zrobił wszystko co może w kierunku spełnienia pragnienia serca. Szczególną zachętę skierowała do niego 15- letnia córka, która wiedziała o marzeniach ojca: „Tato, weź sprawę w swoje ręce i zacznij studiować. Dasz radę! Skoro tak długo już chodzisz z tym pragnieniem, to spróbuj wreszcie coś z nim zrobić!”
Bernhard był bardzo szczęśliwy z takiego nastawienia córki, ale odczekał jeszcze kilka lat, aż zdała maturę. Ojcowie redemptoryści zaangażowali się w pomoc, otwierając przed nim wiele możliwości i pomagając pokonać trudności prawne. Po tym, jak jego małżeństwo zostało unieważnione, nic już nie stało na przeszkodzie. Studiował w Niemczech, Austrii i w Szwecji. Droga nie była łatwa, szczególnie studiowanie teologii w języku niemieckim.
„Każdego dnia przypominałem sobie o celu, tak że dodawało mi to sił, aby przezwyciężać trudności.”
W Innsbruku, w Kolegium Redemptorystów, ukończył nowicjat, związał się ze wspólnotą parafialną. Śpiewał w chórze. Wiele dowiedział się o Medziugorju. Wzrastało w nim pragnienie udania się tam z pielgrzymką. W Danii słyszał o tym miejscu, lecz nie były to pochlebne słowa. Przedstawiono mu Medziugorje jako miejsce ciągłego śpiewania „Alleluja!” i przesadnego kultu maryjnego. Jego świadectwo po osobistym odwiedzeniu Medziugorja było inne:
„Nie widziałem tam sztucznej pobożności maryjnej. Natomiast spotkałem Maryję, która poprowadziła mnie do swojego Syna, Jezusa. Czas spędzony w Medziugorju był dla mnie wyjątkową łaską. Otrzymałem dar głębokiego wewnętrznego pokoju oraz siłę do kontynuacji drogi powołania kapłańskiego. Wzrosła moja miłość do Matki Bożej. Teraz, jeśli tylko jestem w potrzebie, zwracam się do Tej, która zawsze jest gotowa pomóc mi jak matka.”
W ten sposób cel coraz bardziej nabierał realnych kształtów, aż stał się rzeczywistością. O. Bernhard przyjął święcenia kapłańskie 10 listopada 2012 r. w kościele św. Anny w Kopenhadze. Wydaje się, że cała wcześniejsza droga życia, pełna cierpienia i trudu, prowadząca przez pracę z chorymi, a więc doświadczenia ludzkiej słabości, bólu i śmierci, była wpisana w całość Bożego planu. Była to szkoła życia, dzięki której nauczył się miłosierdzia i czułej troski o cierpiących i potrzebujących. Słowa Jezusa: „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.” (Mt 5,7) stara się wypełniać w swoim życiu.
Radosną służbę i gotowość pomocy, którymi promieniuje życie o. Bernharda, odzwierciedlają słowa wybrane przez niego jako zawołanie prymicyjne. Jego życiowe motto brzmi: „Radość z wiary!” – przekazywać wszystkim, zarówno tym, którzy są radośni, jak i tym, których radość została przysypana cierpieniem i trudem codzienności. Tak więc zawołanie prymicyjne ma następującą treść: „Nie żeby okazać nasze władztwo nad wiarą waszą, bo przecież jesteśmy współtwórcami radości waszej; wiarą bowiem stoicie.” (2 Kor 1,24)
Niech ta radość nieustannie towarzyszy o. Bernhardowi, tak by mógł powtórzyć za Nehemiaszem: „Radość w Panu jest waszą ostoją!” (Neh 8,10). Tego życzymy ojcu z całego serca. Matka Boża, „przyczyna naszej radości”, niech będzie wzorem i wsparciem na drodze jego powołania, które umocniło się w Medziugorju.
Przekład z niem.: Alicja B. Tekst pochodzi z austriackiego kwartalnika Medjugorje. Gebetsaktion… nr 2/2013.