O. Ignaz Domej: Matka Boża kocha nas

Ojciec Ignaz Domej na prywatnej audiencji u papieża, Jana Pawła II, 31 lipca 1998. Powołanie ojca Ignaza z Kaernten w Austrii jest owocem objawień Królowej Pokoju z Medziugorja. Po ukończeniu studiów na kierunku elektrotechnika wybrał się na pielgrzymkę do Medziugorja i tutaj usłyszał wezwanie, aby całkowicie oddać swoje życie Bogu i ludziom.

MATKA BOŻA KOCHA NAS MIŁOŚCIĄ NIESKOŃCZONĄ

Pierwszy raz przyjechałem do Medziugorja pod koniec 1983 ro­ku razem z przyjaciółmi. Byliśmy pod wielkim wrażeniem miejsca i doświadczeń, które nas tu spotkały. Dlatego też wracałem tu jesz­cze kilka razy w tym samym roku. W następnym roku ukończy­łem elektrotechnikę. Otrzymałem wów­czas wiele ciekawych ofert pracy, gdyż był to okres, gdy brakowało specjalistów w tej dziedzinie.
Poruszony przeżyciami z Medziugorja, pragnąłem dowiedzieć się, czego ode mnie oczekuje Bóg, dlatego postanowiłem spędzić wakacje w Medziugorju. Mieszkałem razem z rodziną Miljenko Vasilj, pomagając w codziennych pracach. W tamtych czasach większość mieszkańców wioski utrzymywało się z pracy na polach tytoniu oraz w winnicach. Po pracy szedłem na modlitwę do kościoła, na Górę Krzyża lub na Górę Objawień. Pewnego wieczoru spotkałem na Górze Krzyża grupę modlitewną Ivana. Zaprosili mnie do wspólnej modlitwy. Spotykali się trzy razy w tygodniu: modlili się, śpiewali. Od tamtej pory starałem się jak najczęściej uczestniczyć w ich spotkaniach. Pamiętam, że miało to dla mnie wielkie znaczenie, dawało umocnienie i satysfa­k­cję. Prosiłem Jezusa i Maryję, aby pokazali mi drogę życia.
Wielokrotnie po przyjęciu Komunii św. czułem, że Jezus kocha mnie w szczególny sposób. Pewnego wieczoru miałem wątpliwo­ści, czy mogę przyjąć komunię, ponieważ pokłóciłem się z moim przyjacielem. Gdy przyjąłem Jezusa do swojego serca, poczułem, że On bardzo mnie kocha, ale tak samo mocno kocha mojego przyjaciela, który mnie obraził. W tym samym momencie coś otworzyło się w moim sercu i mogłem z serca mu przebaczyć. Stało się dla mnie jasne, jaką drogę powinienem wybrać. Zapragnąłem współpracować z miłością Boga. Jezus wołał mnie do służenia Mu na drodze kapłaństwa.

Jak potoczyły się wydarzenia po powrocie do Austrii?

Poszedłem do mojego biskupa, doktora Egona Kapellari, aby osobiście powiedzieć mu, że chciałbym zostać księdzem. Był zaskoczony, ponieważ wiedział z wcześniejszych rozmów, że przed doświadczeniami z Medziugorja poszukiwałem prawdy w filozofiach wschodu i technikach medytacyjnych. Zaproponował mi wó­w­czas, abym nie szedł od razu do seminarium, lecz studiował teologię, a w tym czasie on będzie mi towarzyszył i pomoże mi przy rozeznaniu usłyszanego wezwania. Tak też zrobiłem. W tym czasie pracowałem w swoim zawodzie, aby móc sfinansować studia.

Jak zareagowali twoi rodzice?

Udałem się z moimi rodzicami na pielgrzymkę do Brezje w Słowenii. Moja rodzina co roku pielgrzymuje do tego sanktuarium Matki Bożej. Po pielgrzymce oznaj­miłem decyzję rodzicom. Moja mama przyjęła wiadomość całkiem spokojnie. Natomiast ta­ta poprosił mnie, żebym jeszcze raz przemyślał wybór, ponieważ już coś osiągnąłem, miałem przed sobą ciekawe perspektywy, dobrą pracę. Pytał, czy na pewno chcę zrezygnować z zawodu i zaczynać wszystko od początku, bo przecież powinienem bardziej trzymać się rzeczywistości, umieć się jakoś w życiu ustawić. Ale gdy zobaczył, że moja decyzja nie jest chwilowym zauroczeniem, lecz mocnym pragnieniem, był ze mnie dumny. Okazało się, że gdy był młody, także pragnął zostać księdzem, lecz został zmuszony do walki w czasie II wojny światowej. Gdy wrócił po sześciu latach do domu, jego ojciec mu na to nie pozwolił, ponieważ był jedynym jego synem.

Jako dziecko marzyłeś o kapłaństwie, lecz później to pragnienie odeszło w niepamięć?

Mój katecheta utrzymywał kon­takty z księżmi i zakonnikami, którzy wyjeżdżali na misje, a więc z zapartym tchem słuchaliśmy je­go opowieści o wydarzeniach z różnych części świata. Dlatego też w sześcioletnim chłopcu zrodziło się pragnienie bycia misjonarzem. Właśnie dziecięcy entuzjazm popchnął mnie do tego, abym jako jedyny chłopiec z okolicy kontynuował naukę w gimnazjum w Klagenfurcie, które jest oddalone o 45 km. Miałem zaledwie 10 lat, a już zacząłem żyć w internacie sa­lezjanów. Przed maturą zacząłem interesować się atomami i naukami ścisłymi, szukałem prawdy w świecie nauki. Pasja stała się powodem wyboru kierunku studiów.

Ile lat minęło między decyzją o pójściu za wołaniem Boga a święceniami kapłańskimi?

Myślę, że więcej niż mija zazwyczaj. Już po pierwszej wizycie w Medziugorju dzieliłem się w mojej parafii i innych miejscowościach wiadomościami o obja­wieniach oraz doświadczeniem tego miejsca. Razem z moimi przy­jaciółmi organizowaliśmy wy­kłady. Pisałem artykuły do ga­zet i współpracowałem przy publikacjach książek o Medziugorju. Ludzie byli bardzo zainteresowani i chcieli osobiście je odwiedzić. Ponieważ mówiłem po chorwacku, wielu nalegało, abym organizował pielgrzymki, a więc każdego miesiąca towarzyszyłem kilku grupom w pielgrzymce autokarowej. W tym czasie nie było hoteli ani pensjonatów. Byliśmy przyjmowani do rodzin po dwie, trzy, a nawet po cztery osoby. W ten sposób odwiedzałem Medziugorje bardzo często. Byłem członkiem wspólnoty, która zbierała się na modlitwę przy parafii. Przez jakiś czas rozważałem wstąpienie do Wspólnoty, która powstała jako zgromadzenie zakonne wyrosłe z tutejszych grup modlitewnych. Kontynuowałem też studia teologiczne. W roku 1997 za zgodą kardynała Christopha Schönborna otworzyliśmy dom zakonny w Austrii. Rok później z rąk biskupa Egona Kapellari przyjąłem święcenia kapłańskie.

Jakie były powody pierwszej wizyty w Medziugorju i jak odebrałeś treść orędzi Matki Bożej, które są przeważnie związane z przesłaniem o pokoju?

Już w niedzielę po pierwszym objawieniu Matki Bożej przeczytałem w gazecie krótką notatkę o tym, że Maryja objawiła się w małej chorwackiej miejscowości. Natychmiast przypomniał mi się jeden z ojców salezjanów, który u­czył mnie w gimnazjum. Jako mło­dy kapłan pracował w Por­tu­galii, w Fatimie. Znał Łucję je­szcze przed jej wstąpieniem do zakonu, poznał także rodziców Franciszka i Hiacynty. Był pod wielkim wrażeniem tych objawień i opowiadał o nich z pasją. Dlatego powstało we mnie pragnienie zobaczenia Medziugorja.
Przesłanie Matki Bożej o pokoju było dla mnie istotą Jej orędzi. Zdobyte przeze mnie wyższe wykształcenie sprawiało, że jako elektrotechnik często miałem do czynienia z bronią i przemysłem zbrojeniowym. Byłem świadomy tego, że broń w historii świata niszczona jest tylko na polach bitew. W okresie zimnej wojny było to szczególnie widoczne. Mówi się, że broni jest tak dużo, że mogłaby zniszczyć cały świat.
W takim kontekście przesłanie Matki Bożej jest tak bardzo potrzebne i konieczne. Ona pokazuje nam, że z Bożą pomocą broń może zostać przekuta na lemiesze. Warunkiem pokoju jest spotkanie i pojednanie z Bogiem i między ludźmi. W relacji z Bogiem jesteśmy uzdrawiani. Maryja jako kochająca nas Matka pragnie nas prowadzić właśnie drogą uzdrowienia.

Kościół austriacki jest otwarty na objawienia Królowej Pokoju. Medziugroje odwiedził kard. Schönborn oraz inni biskupi. Kardynał powiedział, że wiele powołań zawdzięczamy łasce, jaka dotyka tu serca ludzi. Jak wiele jest takich powołań?

Ignaz Domej rozmawia z o. Slavko Barbariciem przed podjęciem decyzji o kapłaństwie.

Matka Boża wzbudza w sercach wielu młodych ludzi pragnienie udania się do Medziugorja, aby przez pielgrzymkę i obecność otwierali się na Boże prowadzenie. Z grupami pielgrzymkowymi przyjeżdża również młodzież, jednak oni mają swoją szczególną przestrzeń, mianowicie Festiwal Młodych. Niektórzy wychowywali się w środowiskach, które nie miały wiele wspólnego z wiarą i religią. Wydaje się, że znaleźli się tu przypadkowo. Okazuje się, że właśnie takie osoby często najbar­dziej intensywnie przeżywają duchowe poruszenia, których źródłem jest Bóg przez Maryję. Ich nawrócenie i decyzja życia wiarą staje się świadectwem głęboko poruszającym i pociągających innych młodych. Można zauważyć, że wielu młodych wybiera się na pielgrzymkę z konkretną intencją – noszą w sercu pytanie o ich osobiste powołanie, o drogę życia. Przebyta droga oraz sakramenty święte wewnętrznie wzmacniają ich do podjęcia konkretnej decyzji, często do powiedzenia „tak” całkowitemu oddaniu swojego życia w służbie Bogu i bliźnim.
Kardynał Schönborn wielokrotnie mógł usłyszeć w rozmowach z klerykami seminarium oraz młodymi zakonnicami i zakonnikami o tym, jak doświadczenie z Medziugorja umocniło ich w podjęciu decyzji, aby całkowicie poświęcić życie Bogu.

Jesteś założycielem Akcji modlitewnej Medjugorje w Wiedniu, która postawiła sobie za cel rozpowszechnianie orędzi Królowej Pokoju. Co możesz powiedzieć o owocach tej pracy?

W roku 1991 mogłem w towarzystwie o. Slavko Barbaric spotkać kardynała Józefa Ratzingera, późniejszego papieża. Miałem mo­ż­liwość osobiście wręczyć mu dotychczas opublikowane zeszyty „Medjugorje. Gebetskation” oraz pozycje wydane przez tę Akcję Modlitewną Medjugorje. Przy tej okazji wyraziłem swoje zdanie, mianowicie: cała praca przy druku ma wielkie znaczenie, ponieważ warto udokumentować treść orędzi zarówno za pomocą obrazu, jak i słowa. Kardynał słuchał z dużym skupieniem i uwagą, ponieważ już wcześniej spotkał się z owocami naszej działalności. Wówczas powiedział nam, że powinniśmy ją kontynuować, ponieważ ma wielką wartość.
W trzecim zeszycie „Medjugorje. Gebetsaktion” przekazaliśmy życzenie Matki Bożej w kwestii tworzenia grup modlitewnych. W ten sposób powstało wiele wspólnot. W następnym zeszycie umieściliśmy ankietę z pytaniem, ile jest grup, które na ten apel Maryi odpowiedziało. Okazało się, że powstało ponad 600 wspólnot w całej Austrii. Ludzie modlitwy są jak ewangeliczny kwas chlebowy, który nadaje smak całemu krajowi poprzez swą modlitwę i duchowość. Swoim życiem i działaniem wpływają na kształt parafii i lokalnych społeczności oraz budują Kościół. Publikacja zeszytów „Medjugorje” jest także naszym towarzyszeniem osobom, które Matka Boża tak mocno poruszyła do zmiany życia, że starają się w codzienności żyć treścią orędzi.

Czy codzienna posługa wiąże się z Medziugorjem i jak się to konkretnie przejawia?

Droga mojego życia ukonkretyzowała się przez doświadczenie Medziugorja. Gdy zostałem kapłanem, zostałem wysłany do duszpasterskiej posługi we wspólnocie „Maryja – Królowa Pokoju” w Wiedniu, założonej dzięki zgodzie kardynała Schönborna. Nasza franciszkańsko-maryjna wspól­nota próbuje całym życiem przekazywać orędzia Matki Bożej. Każdy z nas stara się w codziennym życiu, w pracy i w domu, być świadkiem Bożego pokoju i miłości. Staramy się także, aby ludzie, z którymi się spotykamy, usłyszeli o orędziach z Medziugorja. To wszystko dzieje się przez uczestnictwo w Eucharystii oraz przyjmowanie innych sakramentów, pracę w różnych środowiskach, szczególnie z młodzieżą, oraz zwyczajną codzienną pomoc. Opiekujemy się dwoma miejscami pielgrzymkowymi w Austrii oraz jedną parafią niedaleko Wiednia.

Ponad 32 lata Matka Boża przychodzi do nas. Co przyniosły te lata?

Od 32 lat Maryja nieustannie zaprasza nas do relacji z Bogiem i prowadzi do jej pogłębienia. Kocha nas miłością matczyną i zaprasza z wielką cierpliwością do podążania za Jej Synem, Jezusem. Osobiście wydaje mi się, że odpowiedź na wyżej postawione pytanie zależy od naszej gotowości i dyspozycyjności powiedzenia Bogu „tak”.
Wielu ludzi świadomie uczestniczy w duchowej szkole Matki Bożej, ponieważ doświadczyli Jej czułej miłości. Zaczęli nie tylko słuchać orędzi, ale dostosowywać swoje życie do ich treści. To jest ryzyko, które warto podjąć! Maryja nas nie zmusza, ale zaprasza z miłością, każdego wołając po imieniu. Zachęca nas do modlitwy całym sercem, ponieważ modlitwa jest tym kanałem, przez który Bóg pragnie zsyłać nam zdroje łask, przede wszystkim łaskę spotkania z Nim. On pragnie prowadzić nas drogą szczęścia.
Wielu ludzi pozwoliło się prowadzić Duchowi Świętemu i tak powstały wspólnoty modlitewne oraz zrodziły się powołania do kapłaństwa i stanu zakonnego. W świecie żyje wiele wspólnot, oaz pokoju i modlitwy, które ewangelizują, zapraszają innych do otwarcia serc na Boga.
Potwierdza się prawda słów: orędzie jest o tyle żywe, o ile ja nim naprawdę w codzienności żyję. Każdego dnia jesteśmy wezwani, aby odnawiać decyzję pójścia za Jezusem w konkretnych czynach dnia codziennego, tak aby słowa orędzi Matki Bożej, słowa zakorzenione w Ewangelii Jezusa Chrystusa, mogły przynosić właściwy owoc.

Przekład z niem.: Alicja B. Tekst pochodzi z nr 3/2013 wspomnianego w tym wywiadzie austriackiego kwartalnika Medjugorje. Gebetskation