W MEDZIUGORJU SĄ POCZĄTKI MOJEJ KAPŁAŃSKIEJ DROGI
Rozmowa z ojcem dr Ivo Paviciem
O. Ivo Pavić OFM urodził się w roku 1965 w Hrvatska Tisina, w Bośni. Tam ukończył szkołę średnią. Gdy miał 23 lata, usłyszał w sercu głos Boga, zaproszenie do drogi kapłańskiej. Pracował w fabryce i nie myślał o tym, by zostać księdzem. Ale zdecydował się odpowiedzieć na Boże wezwanie i zgłosił się do franciszkanów w Bośni. Postulat rozpoczął w roku 1988 w Visoko, a nowicjat rok później w Sarajewie. Po nowicjacie i pierwszym roku studiów przebywał trzy lata w Samobor i w Austrii. Były to lata wojny. W czasie prześladowań złożył w roku 1995 śluby. Rok później przyjął z rąk kardynała Vinco Puljicia święcenia diakonatu, a w roku 1997 – święcenia kapłańskie. W roku 2000 ukończył teologię na Franciszkańskim Wydziale Teologicznym w Sarajewie. Był wikariuszem w parafiach: Rumboci, Uskoplje, Tuzla und Tolisa.
Posługiwanie jako charyzmatyk w grupie nowej ewangelizacji rozpoczął w roku 2000. W wielu krajach prowadził rekolekcje, m. in. w Bośni, Chorwacji, Niemczech, Włoszech i USA. Wszędzie, gdzie głosił Słowo Boże, powstawały wspólnoty modlitewne. W roku 2005 rozpoczął studia w Instytucie Duchowości na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie, które ukończył złożeniem pracy magisterskiej pt.: „Uzdrowienie przez modlitwę.”
Podczas studiów podyplomowych przebywał w Rzymie w latach 2005-2009. 10 lipca 2009 r. został mianowany proboszczem parafii Najświętszego Serca Jezusa w Surkovac w Bośni. W czerwcu 2011 r. obronił pracę doktorską na Gregorianum, zyskując tym sposobem tytuł naukowy. Tytuł pracy: „II Battesimo nello Spirito Santo nella Chiesa con riferimento particolare al contesto della Croazia e Bosnia ed Erzegovina”, czyli „Chrzest w Duchu Świętym w Kościele, ze szczególnym uwzględnieniem Chorwacji oraz Bośni – Hercegowiny.”
– Bardzo się cieszę, że mogę się z ojcem spotkać. Jest ojciec jednym z tych kapłanów, których powołanie zrodziło się w Medziugorju. Proszę się podzielić z nami doświadczeniem tej drogi.
– Moje powołanie kapłańskie związane jest z pielgrzymką do Medziugorja. Odwiedziłem Medziugorje w roku 1984, a więc trzy lata po rozpoczęciu objawień. Przyjechaliśmy tu razem z przyjaciółmi. Czułem, że to miejsce zostawiło niezatarty ślad w moim sercu. W następnych latach pielgrzymowałem tu wielokrotnie. Z coraz większym pokojem w sercu wracałem stąd do codziennych obowiązków. Pod wpływem wizyt zacząłem czytać literaturę religijną, która pomagała mi lepiej poznać Boga i samego siebie. Dzięki Medziugorju i Matce Bożej bardziej otworzyłem się na niespodzianki, które niesie życie.
– Czy może ojciec przytoczyć nam jakieś wydarzenie, które szczególnie zapisało się w pamięci?
– Kiedyś nie było infrastruktury w postaci hoteli i pensjonatów, takich jakie dzisiaj mają do dyspozycji pielgrzymi. To miejsce zupełnie różni się od tego, które widzieliśmy kiedyś. Tak więc pielgrzymi nocowali w prywatnych domach, po prostu byli przyjmowani przez mieszkańców. Nie znałem tu nikogo. Pewnego razu nie znaleźliśmy z przyjaciółmi żadnego miejsca na nocleg. Na szczęście udało się nam spotkać o. Slavko, który przenocował nas na chórze w kościele.
Pamiętam, że obudziłem się w nocy i poczułem wewnętrzne przynaglenie, aby wstać. Gdy to zrobiłem, zobaczyłem silne światło przy ołtarzu, chociaż w całym kościele było przecież ciemno. To światło zapamiętałem, ponieważ zrobiło na mnie wielkie wrażenie. Rankiem opowiedziałem całą historię moim przyjaciołom. To przeżycie interpretuję jako łaskę i znak od Boga, ponieważ poczułem, że Bóg mnie woła, abym szedł śladami Chrystusa, który jest światłem świata.
– Czy później kontaktował się ojciec z o. Slavko lub innym kapłanem i opowiadał o swoim przeżyciu?
– Nie opowiadałem ani nigdzie o nim nie wspominałem. Zostało ono w moim sercu jakby zakopane. Lecz później miałem okazję słuchać świadectw osób widzących, często Vicki, która pewnego razu mnie pobłogosławiła.
Bywałem w Medziugorju, ale zawsze na krótki czas, bo musiałem wracać do pracy w fabryce. Chętnie kupowałem książki o Medziugorju, w których czytałem świadectwa oraz relacje o uzdrowieniach i łaskach otrzymywanych przez pielgrzymów.
– Wydarzenie z Medziugorja z 1984 roku było niejako początkiem rozeznawania powołania kapłańskiego. Co skłoniło ojca do podjęcia ostatecznej decyzji?
– Decyzji nie podjąłem po tamtym wydarzeniu. Upłynęło jeszcze wiele lat. Decyzja tkwiła we mnie jak ziarno, które wzrastało w sercu. Pamiętam moment, gdy w duszy usłyszałem głos Boga: „Zostaniesz Moim kapłanem.” Był rok 1988. Nawet jeśli nigdy wcześniej nie planowałem takiej przyszłości. W mojej rodzinie również nie było kapłanów. Po tym, jak usłyszałem w sercu wezwanie, poszedłem do proboszcza i opowiedziałem mu wszystko. Poradził mi, abym udał się do seminarium franciszkanów. Wtedy wszystko potoczyło się swoim rytmem, aż do święceń kapłańskich.
– Spełnia ojciec posługi kapłańskie, ale jest ojciec także charyzmatykiem. Jak odkrył ojciec ten dar?
– Gdy Pan Bóg powołał mnie do kapłaństwa, odkryłem powołanie w powołaniu, czyli osobisty charyzmat w posłudze kapłańskiej. Od 13 lat posługuję darem uzdrawiania i uwalniania ludzi od wpływu złych duchów. To jest łaska i wszystko dzieje się przez Imię Jezusa Chrystusa, to On uzdrawia i uwalnia, gdy się modlę.
Wiele razy widziałem, że w Medziugorju ludzie modlą się także nad osobami dręczonymi przez złe duchy.
Przyjeżdżają ludzie z różnych stron świata, z różnymi problemami, potrzebami. Szukają ratunku u Matki Bożej, pomocy kapłanów, rad osób widzących. I wielu otrzymuje wsparcie i pocieszenie, uzdrowienie na ciele i duchu. Ja osobiście pielgrzymuję w swoich intencjach, idąc na Górę Objawień, na Górę Krzyża, modlę się, rozmyślam. Ale jak wspomniałem, posługuję od 13 lat jako charyzmatyk, tak więc jestem rozpoznawany jako osoba publiczna. Niemożliwe jest, abym przebywając w Medziugorju oddał się przez dłuższy czas modlitwie w ciszy. Jednak uważam, że jest to część mojej służby: pomagać ludziom, gdziekolwiek się znajduję.
– Jakie ma ojciec zdanie w kwestii objawień, trwających od 32 lat?
– Oznaczają one, że Bóg nie tylko istnieje, ale intensywnie szuka każdego człowieka, dlatego pozwala, by Matka Boża tak długo się nam objawiała. On pragnie, byśmy wzrastali w wierze, całkowicie zawierzyli Jezusowi. Jest to dla nas wielki dar, który powinniśmy przyjąć z wdzięcznością.
Ważne jest, abyśmy poprzez pogłębioną modlitwę złączyli się z Maryją, gdyż Ona pragnie dla nas tego, co najlepsze. Nie zostawia nas samym sobie, abyśmy nie błądzili. Pragnie, abyśmy naśladowali Jezusa, Jej Syna. W Medziugorju proponuje nam szczególną szkołę modlitwy.
– Matka Boża zaprasza do zaangażowania się w program formacji ducha i serca. Jak urzeczywistnia ojciec treść orędzi?
– Orędzia nie przekazują nam nic ponad to, co jest w Ewangelii. Lecz Matka Boża przypomina nam, abyśmy znane treści wprowadzali w nasze osobiste życie, ponieważ zapominamy o wielkich rzeczach, które Bóg czyni w naszym życiu. Chodzi o pięć punktów, stanowiących fundament naszej wiary. Zwraca uwagę na przykład na to, aby Pismo Święte miało swoje widoczne miejsce w naszych domach. Dla nas, katolików jest to niewyczerpalne źródło, z którego mamy czerpać, tak aby przeżywać cierpienie, trudy i radości codziennego dnia w świetle Ewangelii. Matka Boża czyni wszystko, abyśmy jako centrum naszego serca wybrali Jezusa za wzór czynów i postaw. Każdy, kto to rozumie, znajdzie właściwą drogę.
– Wczoraj prowadził ojciec dzień skupienia w wiedeńskim kościele. Zjawiło się mnóstwo ludzi. Wiemy, że podróżuje ojciec po całym świecie, prowadząc rekolekcje i ćwiczenia duchowe. Jakie ma ojciec wrażenie po wczorajszym modlitewnym dniu?
– Było to jak wspomniano jednodniowe spotkanie. Jednak odniosłem wrażenie, że wierni są spragnieni i głodni duchowego pokarmu. Wielu przyjechało z dalekich miejscowości, nawet jeśli do późna pracowali. W ten sposób komunikują nam swoje potrzeby i pragnienia serc. Potrzebują Kościoła otwartego, kapłanów pełnych Ducha Świętego, modlących się za nich o uzdrowienie i uwolnienie. Cieszę się z wczorajszego dnia, który był pełen znaków obecności i działania Bożego Ducha. Wiele osób doświadczyło uzdrowienia, uwolnienia i nawrócenia.
– Czy ma ojciec kontakt z osobami, które zostały uzdrowione? Czy dokumentuje ojciec takie wydarzenia?
– W domu mam wiele spisanych świadectw o uzdrowieniach. Prowadzę dokumentację, bo może być później potrzebna. Szczególnie ważne jest, aby dokumentować, na co wcześniej dany człowiek chorował, jak się czuł podczas i po modlitwie o uzdrowienie.
Posiadam również lekarskie zaświadczenia o chorobach tych, którzy po modlitwie zostali uzdrowieni. Wiem, że niewielu charyzmatyków zachowuje takie świadectwa uzdrowień, ale ja czynię to chętnie. Zachęcam do przekazywania swoich świadectw we własnej parafii proboszczowi i biskupowi. Są to dowody, aby inni kapłani i biskupi nie nastawiali się negatywnie względem charyzmatyków, lecz przekonali się, że wiele osób doświadcza uzdrowienia mocą Boga, w Imię Jezusa Chrystusa.
Wywiad przeprowadził Vitomir Damjanović 21.6.2013.
Przekład z niem. Alicja B., Vox Domini nr 4/2013, str. 7-8.