Ojciec dr Tomislav Pervan OFM
MEDZIUGORJE – ŹRÓDŁO NADZIEI
Na Górze Crnica – Podbrdo 34 lata temu rozbłysło jasne światło z Nieba, które nie przestaje oświecać wszystkich, znajdujących się w cieniu śmierci (por. Pieśń Zachariasza). Światło to dociera z dnia na dzień, z roku na rok ku coraz dalszym zakątkom ziemi, aby napełnić sobą ludzkie serca i cały wszechświat.
Bogata w znaczenie jest już sama nazwa miejsca objawień: „Crnica”, która w swej etymologii nawiązuje do czerni, ciemności, czegoś, co podświadomie może wzbudzać w człowieku strach i panikę. Z reguły w naszą ludzką naturę wpisany jest lęk przed ciemnością, z jednej strony pochodzącą ze świata zewnętrznego, z drugiej strony, dostrzeganą w zachowaniach i zjawiskach wyłaniających się z wewnętrznych mroków i ciemności ludzkiej duszy: podświadomych skłonności, braku sensu życia.
Ateistyczni filozofowie, którzy głosili poglądy o wstręcie do życia, duszy i świata, naznaczyli sposób myślenia ludzi XX wieku. Scena wydarzeń na świecie podsuwała im materiał do podtrzymywania nihilistycznego sposobu myślenia. Wykorzystywali fakt obu wojen światowych oraz wielkie przełomy i kryzysy społeczno-polityczne, aby pomniejszać wartość ludzkiego życia. Nie byli w stanie tchnąć w życie jakiejkolwiek iskry sensu i nadziei. Według nich, każdy wysiłek człowieka można porównać do pracy mitycznego Syzyfa, który cały dzień wtaczał na górę ciężki kamień, a ten spadał mu każdego poranka. Dlatego pisarz Albert Camus kieruje do Syzyfa następujące słowa: „Pracuj wytrwale! Nie ustawaj w sprzeciwianiu się bogom. Przesuwaj do przodu kamień, bogom na przekór.”
Jednak człowiek nie może przeżywać swojego życia w kontekście ciągłego braku sensu i nadziei, ponieważ dochodzi do skrajnego stanu, gdy odebranie sobie życia wydaje się jedyną drogą uwolnienia się od dręczącej pustki duszy. W każdym z nas ukryta jest głęboka tęsknota za szczęściem i poczuciem sensu. Idąc dalej, naszego chrześcijańskiego życia nie możemy zredukować jedynie do pragnienia jakiejś formy lepszego życia. Biblia nie mówi o „sensie”. Zamiast wszechobecnego dziś określenia „sens” Pismo Święte posługuje się następującymi słowami: obietnice Boga, wiara, nadzieja, miłość. Mówi o obietnicy życia w pełni, które Bóg zapowiedział człowiekowi od samego początku. Nasz Bóg nie spełnia małych zachcianek i życzeń, lecz swoje wielkie obietnice. Pan Bóg w osobie Jezusa Chrystusa złożył wobec nas przyrzeczenie. Wierzyć znaczy budować na solidnych fundamentach osoby Jezusa Chrystusa. W liście do Rzymian czytamy słowa świętego Pawła: „A nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany (Rz 5,5).
Nasze życie nie jest przypadkiem, wrzuconym w tryby złego świata. Nasze życie jest darem i wezwaniem do odpowiedzialnego współtworzenia lepszego świata, wypełnianego obecnością Boga, na przekór przeciwnościom i sile zła. Jest to istotne dla nas w obecnych czasach. Wszyscy mamy jakieś swojej marzenia i pragnienia, ale ostatecznie chodzi właśnie o nadzieję. Na jakich fundamentach buduję swoje pozytywne nastawienie do świata? Czy jestem szczęśliwy w moim życiu czy może żyję iluzjami i nierealnymi życzeniami?
MARYJA OBECNA POŚRÓD NAS – NADZIEJA LEPSZEGO ŚWIATA
Matka Boża przyszła do nas dokładnie w okresie ogromnego braku nadziei. Pojawiła się, niosąc słowa pełne otuchy: Bóg istnieje i objawia się poprzez Jezusa Chrystusa, Boga – człowieka, a my możemy Go całą naszą istotą przyjąć. Nasz Bóg jest Osobą, a nie jakąś bezosobową mocą czy energią. Bóg w Jezusie Chrystusie, któremu ufam, który mnie podtrzymuje i umacnia, porusza i motywuje do życia, który przeszedł przez wszystkie ludzkie doświadczenia, idzie przede mną i ochrania mnie. Jezus przyszedł do nas poprzez Maryję, wyszedł nam naprzeciw, jest z nami – oto sedno przesłania z Medziugorja. Świat brnie w ciemność – księgarnie i kioski pełne są książek i gazet o ezoteryce, magii, okultyzmie, oferujących spełnienie po innej niż widoczna stronie rzeczywistości.
W człowieku tkwi nieposkromione dążenie do sielankowego życia, lecz zdarza się, że szuka go w spełnieniu bliżej nieokreślonych tęsknot, zachcianek, nadziei, oczekiwań, często brnąc w mroczą stronę, bez świadomości celu i skutków takiej drogi. Nadzieja ukazywana w Biblii proponuje inną perspektywę. Jest to nadzieja, która nadaje ton naszej wierze i ufności Bogu. Nadzieja, która zaczęła promieniować z Medziugorja w czasach bezdusznego ateizmu i braku nadziei, odniosła błyskawiczny skutek nie tylko w Kościele, ale na całym świecie, doprowadzając do upadku bezbożny i pełen przemocy ustrój komunistyczny.
OSOBY WIDZĄCE NIE SĄ OFIARAMI MANIPULACJI ANI OSZUSTWA
Nigdy dość powtarzania, że fenomen Medziugorja zaistniał bez żadnej ingerencji ze strony człowieka. Pojawił się nie tylko jako coś z zewnątrz, lecz można śmiało stwierdzić, iż narodził się wbrew ludzkim oczekiwaniom i pragnieniom. Osoby widzące jedynie przyjęły obecność Matki Bożej i uchwyciły się Jej wyciągniętych dłoni, a tym samym stały się świadkami Niewidzialnego. Ich oczy widziały to, czego żaden ludzki wzrok nie jest w stanie przeniknąć. Ich zmysły były niejednokrotnie poddawane specjalistycznym badaniom. Wziąwszy pod uwagę prawa fizyki oraz wyniki badań lekarskich stwierdzono, że podczas ekstazy dzieje się w nich coś niecodziennego, niemożliwego do wyjaśnienia na podstawie praw natury.
Same osoby widzące, które w owym czasie były przecież nastolatkami, nawet w najśmielszych snach nie mogły przewidzieć, jak wiele pochodni ludzkich serc zapłonie w uroczystość św. Jana Chrzciciela 1981 roku, a przecież płoną one do dziś nie tylko w Hercegowinie, lecz również na całym świecie. Nie byli w stanie ocenić zasięgu wydarzeń, w które zostali niejako wzięci. Nie oni sterowali całym procesem, Ktoś inny znał całą rozciągłość wydarzeń. Oni mieli jedynie przyjmować i wypełniać zadania, które im dawano z nieba. Tak jest do dzisiaj – są oddani, posłuszni, poświęcają się wypełnianiu woli Boga.
Znaleźli się w samym centrum zainteresowania społeczeństwa. Stali się zadrą w oku dla komunistycznych władz i mediów, które z podejrzliwością upatrywały w nich „skorpiona” podrzuconego narodowi lub źródła tajnego powstania (nawet w czasach współczesnych jesteśmy świadkami takich oszczerstw i zarzutów). Z kolei osoby odpowiedzialne z ramienia Kościoła patrzyły na wszystko ze sceptycyzmem i nieufnością. A jednak trudno się dziwić tym młodym, iż nie mogli przemilczeć swoich doświadczeń i o nich nie świadczyć.
OBJAWIENIA JAKO ŚRODEK ZARADCZY NA BEZBOŻNY KOMUNIZM
Opowieści osób widzących skutkowały tym, że nie mieli już żadnej przestrzeni prywatności. Dniem i nocą byli zasypywani pytaniami, prośbami i błaganiami o modlitwę w intencji uzdrowienia. Od samego początku poddani byli zewnętrznej i wewnętrznej presji i uciskowi: groźby, aresztowania, bezpardonowe traktowanie przez milicję, która nie znała litości, bazując na fizycznym terrorze, służąc systemowi przesiąkniętemu ideologią negacji Boga i wszystkiego, co ponadnaturalne. Twierdzenia osób widzących stanowiły spore wyzwanie dla ateistycznego rządu, który próbował nasączyć całe społeczeństwo swoją ideologią. Ówczesny system państwa miał w swoich szeregach prawie dwa miliony członków partii przeciwnej Bogu, którzy w legitymacjach partyjnych podpisywali się pod znakiem apokaliptycznej bestii (por. Ap 13,16). Obligowało ich to do udowodnienia czynem i sposobem myślenia, spod jakiego są znaku.
Nawet w tych warunkach wierny i wierzący lud Boży rozpoznał znak nieba, pamiętając słowa dawnej adwentowej pieśni: „Przyjdź dniu i skróć noc. Zajaśniej dniu, niech będzie Bogu chwała na wysokości, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli”. Dla wielu Medziugorje było wyraźnie słyszaną odpowiedzią Boga wobec krzyku umęczonego chorwackiego narodu, który komunistycznemu reżimowi na ołtarzu ojczyzny ofiarował więcej niż pół miliona rodaków. Hercegowina była tym szczególnie dotknięta. Medziugorje było odpowiedzią na wielowiekowe wołanie De Profundis: „Z głębokości wołam do Ciebie Panie!”
MEDZIUGORJE – PRAWDZIWA ODNOWA KOŚCIOŁA W DUCHU SOBORU
Cały Kościół Chrystusowy w modlitwie błagał z tęsknotą o odnowę. Dwadzieścia lat przed wydarzeniami w Medziugorju odbywał się Sobór Watykański II, który stał się źródłem odnowy Kościoła na wielu poziomach. Istniało pragnienie nowego Ducha, impulsu do nowej ewangelizacji, tak by Kościół stał się partnerem do rozmowy dla współczesnego świata.
Wielu zinterpretowało tę otwartość Kościoła na świat jako coś negatywnego, tak że papież Paweł VI na początku lat 70-tych ubolewał nad faktem, iż szatan próbuje wdzierać się do Kościoła i rozsadzać Go od wewnątrz. Duch świata wniknął w Kościół w taki sposób, że Kościół miał się dopasować do świata, a nie do Ducha Chrystusa czy Ducha Ewangelii. Karykaturalna wersja otwartości Kościoła oraz ludzi wierzących przyniosła gorzkie owoce. Zamiast odnowy zobaczyliśmy upadek, zwłaszcza wśród kapłanów i osób konsekrowanych. Zamiast powrotu do źródeł chrześcijańskiej duchowości oraz tradycji, liczącej dwa tysiące lat, zwrócono się ku modnym trendom wschodnich medytacji, które obce są personalizmowi, służącemu budowaniu wspólnoty wierzących. Po Soborze mieliśmy do czynienia z powodzią improwizacji, wiele osób zaczęło samowolnie tworzyć „liturgię”, tworząc teksty bez Ducha. Pierwotna katolicka duchowość oraz modlitwy o wielowiekowej tradycji zaczęto wyrzucać z liturgii jako „nieliturgiczne”, lecz na ich miejsce nie zaproponowano niczego, co byłoby równie dobre jakością treści. Na miejscu wspaniałych kwitnących drzew widzimy ogołocone ich gałęzie niby zimową porą. Figury Matki Bożej i świętych zostały wyniesione, a Najświętszy Sakrament znalazł się w bocznej kaplicy lub nawie. Zaczęto rozmawiać o rzeczach wartościowych i wartościach materialnych, przedkładając słownictwo gospodarki rynkowej nad Jezusem Chrystusem i objawieniem Bożym, które On przyniósł światu jako niepowtarzalną nowość i pełnię, aby obdarować człowieka.
MEDZIUGORJE JAKO REALIZACJA PRAGNIEŃ OJCÓW SOBOROWYCH
Mniej więcej w takiej atmosferze, panującej na świecie, rozpoczęły się objawienia w Medziugorju, którym przypatrywałem się z bliska od samego ich początku, najpierw jako proboszcz, następnie jako duszpasterz ludzi poszukujących Boga. Wydaje mi się, że właśnie tutaj zaczęło się realizować to, co ojcowie soborowi uchwalili w postanowieniach końcowych oraz postulaty wielkich papieży, głoszone przez nich po Soborze – ich wołanie o wewnętrzną odnowę w Kościele. Papież Paweł VI podkreślał wagę zdrowej pobożności maryjnej oraz ewangelizacji w Duchu Chrystusa. Natomiast papież Jan Paweł II, apostoł Miłosierdzia, poruszał w ciągu swego długoletniego pontyfikatu w publicznym nauczaniu praktycznie wszystkie tematy dotyczące Kościoła i całej ludzkości. Nie było obszaru życia ludzkiego, którego papież by nie poruszył. Był niezmordowanym misjonarzem i podróżnikiem w służbie Ewangelii, mając przed oczyma jedno – ukazać współczesnym ludziom naszej epoki miłość Trójjedynego Boga: miłosiernego Ojca, osobę Jezusa Chrystusa w Duchu Świętym.
Jego intencje i pragnienia kontynuował całym sercem jego następca i bliski współpracownik, papież Benedykt XVI. Ten genialny teolog na stolicy piotrowej od maleńkości wychowywał się i karmił ludową duchowością maryjną w swoich rodzinnych okolicach Bawarii, na południu Niemiec. Nieustannie wskazywał na niewyczerpane skarby Kościoła, gromadzone przez tysiąclecia: Kościół jako dom i ojczyzna, Maryja jako Matka Kościoła oraz Jezus, który nie przyniósł światu kolejnej wiedzy, lecz samego Boga we własnej Osobie, w Jego Obliczu człowieka.
Wspomniane wartości stały się głosem Medziugorja, z mocą wybrzmiewającym od pierwszych dni – prorocze zapowiedzi, ewangelizacja, sakramenty, odpuszczanie grzechów i Eucharystia, z których Kościół czerpie życie, pobożność ludowa, adoracja Najświętszego Sakramentu, rekolekcje i sesje, poprzez które oferowano ludziom zdrowe duchowe pożywienie, doroczny festiwal młodzieży gromadzący tysiące młodych z całego świata, których świadectwo stało się magnesem przyciągającym tysiące ludzi, poszukujących Boga. Wielu młodych właśnie w tym miejscu usłyszało i przyjęło głos Boga, wzywający ich do całkowitego poświęcenia swego życia służbie Bogu poprzez kapłaństwo i konsekrację zakonną. Uznał to i podkreślił kardynał Christoph Schönborn, który wielokrotnie pozytywnie wyrażał się o Medziugorju, niejednokrotnie osobiście je odwiedzając, a także przewodnicząc Eucharystii w wiedeńskiej katedrze podczas modlitewnego spotkania tamtejszych wiernych z osobami widzącymi. Podkreślał, że pragnie być na dorocznym spotkaniu, w którym uczestniczy licznie zgromadzona wspólnota jego diecezji.
W Roku Kapłańskim, ogłoszonym przez papieża Benedykta XVI w 2009 r., kardynał głosił rekolekcje dla więcej niż 1200 kapłanów z całego świata, którzy spotkali się w Ars, małej wiosce, w której jako proboszcz posługiwał święty Jan Maria Vianney, a który zwykł mawiać, że kapłani są miłością Jezusowego Serca. Przy tej okazji Kardynał powołał się na przykład Medziugorja, praktykę spowiedzi, przynoszącą wielkie owoce dla całego Kościoła. Wspomniał również o postawie Kościoła wobec Medziugorja i skonkludował słowami: Jeśli w Medziugorju nadal wiara będzie praktykowana tak gorliwie jak dotychczas, niech nie będzie ku temu przeszkód, ponieważ ubogaca to cały Kościół wieloma łaskami. Liczne spowiedzi są tym, co wyróżnia to miejsce pielgrzymek spośród innych mu podobnych. Wiele razy słyszałem świadectwo moich współbraci w kapłaństwie, którzy dzielili się swoim głębokim doświadczeniem słuchania spowiedzi w Medziugorju. Wielu z nas właśnie tam na nowo odkryło znaczenie spowiedzi i konfesjonału.
Ostatecznym celem wydarzeń w Medziugorju jest świętość każdego człowieka. Świętość jest chwałą Twojego domu, o Panie, jak mówi autor psalmu 93. Świętość rozumiana nie jako nagroda za podejmowanie praktyk pokutnych lub ascetycznych, lecz świętość jako szczęśliwy i zmierzający do pełni rozwój człowieka w atmosferze łaski Bożej. Święty jest człowiekiem szczęśliwym, spełnionym, zintegrowanym wewnętrznie, radosnym stworzeniem Boga. Dlatego Matka Boża nieustannie zwraca się do nas jako radosna Matka radosnych dzieci, którzy słuchają Jej słów i podążają za Jej wskazówkami. Przyjęcie Medziugorja jest dla nas szczęściem i odpowiedzialnością, ponieważ jest czułym przytuleniem Nieba, przekazanym światu, w którym tyle jest cierpienia, niepewności, braku nadziei.
Ze spokojnym sercem i świadomością odpowiedzialności możemy stwierdzić, że Medziugorje stało się swoistym centrum dla katolików oraz narodu chorwackiego w tym regionie, ponieważ ono nas gromadzi i jednoczy. Stało się częścią naszej tożsamości. Nie wiem, jakimi bylibyśmy ludźmi, gdybyśmy nie przyjęli tego daru od Boga.
Miliony ludzi przybyło do tego miejsca, które na stałe wpisało się w mapę wiary i Kościoła katolickiego. Trudno zliczyć wszystkie dobra, których doświadczyliśmy za sprawą Medziugorja, a więc miejmy nadzieję, że w „archiwach” nieba zapisano wszystko, co było dobrocią i miłością za pośrednictwem tego miejsca. Są to zasługi Matki Bożej, która jest Gwiazdą Nowej Ewangelizacji – miano to nadali Jej współcześni następcy świętego Piotra. Nie ustawajmy w dziękczynieniu Matce Bożej i podążaniu za Jej zaproszeniem do nawrócenia, przemiany serca i zmiany życia, które kieruje do nas, powtarzając słowa swojego Syna. Przemiana świata jest skutkiem podjęcia naszej wewnętrznej pracy nad sobą.
Oto przesłanie Medziugorja dla wszystkich wierzących, dla współczesnego świata, dla wszystkich ludzi dobrej woli.
Przekład z niem.: s. Alicja B.
Tekst pochodzi z austriackiego kwartalnika Medjugorje. Gebetsaktion… nr 3/2015, str. 4-9, Vox Domini 4/2015, str. 7-9