Rozmowa z Ojcem Tomislavem Pervanem
ODPOWIEDZI UDZIELA ZMARTWYCHWSTAŁY
Kiedy napisane zostaną dzieje naszych obecnych czasów, będzie można w nich przeczytać: był to czas paradoksów, absurdów, czas jednoczenia czegoś, czego pogodzić nie można. Czas postępów w wielu dziedzinach ludzkiego działania, ale równocześnie i czas niewyobrażalnych zniszczeń i uśmiercania, barbarzyństwa, jakiego nie znała historia. Czas miłosierdzia, humanizmu, rozważań o ludzkich prawach, lecz jednocześnie i czas nieludzki. Czas jedności i równości praw, w którym człowiek dla drugiego nie był przyjacielem, lecz wilkiem.
Nigdy dotąd nie zanotowano takiego postępu w medycynie, jednak nieuleczalne choroby stały się powszechnym zjawiskiem. Przy-pomnijmy tylko: BSE (choroba wściekłych krów), AIDS, wirus EBOLA, malaria, rak, SARS – do tej pory nieuleczalne. Jak wiele jeszcze rzeczy niezbadanych? Widocznie urzeczywistnia się owo przekleństwo Adama, że wszystko przeciw niemu się sprzysięgnie.
Wszyscy mówią o zdrowiu, ale nigdy wcześniej nie zdarzyło się, żeby zarazki niszczyły i skazywały na śmierć tak wiele milionów ludzi. Bogaci stają się bardziej bogatymi, biedni z dnia na dzień ubożeją. Opływający w dostatki niszczą zapasy, aby utrzymać wysokie ceny, gdy w tym samym czasie dwie trzecie ludzi głoduje. Miliardy cierpią z niedożywienia i głodu, a równocześnie miliard ludzi dotkniętych nadwagą poszukuje odpowiedniej diety, która pozwoliłaby im stracić kilka kilogramów.
Z jednej strony szybkość, która oszczędza czas w pokonywaniu odległości, z drugiej strony – nuda. Człowiek nie wie, co zrobić z zaoszczędzonym czasem. Statystyczne dane dowodzą, że człowiek spędza codziennie trzy godziny przed telewizorem, a na czytanie poświęca jedynie 10 minut. Wynikiem tego jest ograniczenie umysłowe i tępota.
Nigdy wcześniej nie było większym niż dziś pragnienie życia, ale też nigdy przedtem życie nie było czymś tak bezwartościowym. Ludzie pragną żyć za wszelką cenę, ale muszą umierać. Swemu życiu chętnie dodaliby kilka lat, czynią wszystko, aby je przedłużyć, nie liczą się z wiecznością. W zamian pragną wzbogacać życie większym szczęściem, radością, spokojem i zadowoleniem. Jednym słowem: człowiek powinien do swoich dni życia wprowadzać więcej wiary, więcej pełni życia według słów Jezusa: “Przyszedłem, aby dać życie”
Zdarzają się też pozytywy w obecnych czasach, promienie światła równe błyskawicom, które w ciemnościach dzisiejszych dni rozświetlają je, wskazując ludziom, jak można żyć po ludzku i po ludzku umierać, lecz to nader rzadkie zjawiska.
W porównaniu z dawnymi czasami, obecne cechuje zbytnia jednostronność. Często mówi się o mrocznym średniowieczu, że był to czas inkwizycji, niewoli, niewiary, palenia czarownic na stosach, lata wypraw krzyżowych. Średniowiecze przedstawia się w niewłaściwym świetle, nie dostrzegając w nim niczego pozytywnego. Zapominamy, że obecne pola bitew są bardziej okrutne, dzisiejsza inkwizycja w postaci medycznych linczów staje się bardziej bezlitosna, że prześladowania są bardziej nieludzkie, wprost straszne. Okrucieństwa nad okrucieństwami… Jaki tego powód, jaka przyczyna? To proste: Bóg i wszystko, co Boskie zostało zapomniane, jest prześladowane. Bóg jest zbędny, niepotrzebny. Człowiek zajmuje miejsce Boga.
Dlaczego o tym wszystkim mówię? Pragnę przypomnieć wydarzenia pierwszych dni objawień Gospy. Niektórzy z obecnych tam zamierzali Ją dotknąć. Widzący mówili później, że wskutek owych dotknięć Jej biała szata przybierała czarną barwę. Jakbyśmy zabrudzili ją naszymi rękami. Człowiek brudzi wszystko, czego dotknie, zwłaszcza to, co stanowi świętość, jest to działanie naszej wewnętrznej i zewnętrznej nieczystości, duchowej i ekologicznej, jakby spełniły się słowa Boga, które Bóg z gorejącego krzewu skierował do Mojżesza: “Zdejmij sandały, bo miejsce, na którym stoisz, jest święte” (por. Wj 3,5).
W średniowieczu Benedyktyni przestrzegali reguły, aby Komunię Świętą przyjmować boso. Dla nich był to symbolicznie wyrażany znak, że do świętości należy zbliżać się w taki sposób, jak wówczas na pustyni, odrzucając brud grzechów własnych i świata. W tym względzie średniowiecze nas wyprzedzało. Obowiązywała również zasada, że budując katedry, wszyscy uczestniczyli w dostarczaniu materiałów, bez różnicy płci, statusu społecznego, wyglądu i znaczenia: zarówno bogaci jak i biedni, szanowani i pogardzani, rycerze i niewolnicy, mieszczanie i wieśniacy. Wspólnie znoszono kamienie i potrzebne materiały. Obowiązywał jednak jeden warunek: czyste, pogodzone nawet z wrogami serce. Przed podjęciem pracy każdy musiał oczyścić się z grzechów, przyjąć sakrament pokuty, pojednać się z innymi. Żaden jawny grzesznik nie miał prawa uczestniczyć w budowie. Dom Boży to świętość i obowiązywała ona uczestniczących w jego budowie.
A jak jest dziś? Ile bluźnierstw i przekleństw wypowiadanych pod adresem Kościoła? Ileż przekleństw umieszczamy w fundamentach naszych kościołów i naszych domów, a także na placach innych budów, na ulicach, w domach? Dla bluźnierców nie ma świętości, przyzwoitości, niczego godnego czci. Wszystko wypowiadają zatrutym językiem. Szczerze podziwiamy średniowieczne budowle, które są wyrazem pełnej jedności i harmonii pomiędzy niebem i ziemią, między Bogiem i człowiekiem. Wszystko to, co posiadał człowiek, kierował do Boga, myślami wznosząc się do Niego. Nie uważał siebie za istotę najważniejszą w świecie, podkreślał swą nicość budowlami wznoszącymi się do nieba.
Człowiek wierzył, że prawda nie może być przemijającą modą, którą można dziś odrzucić i jutro wymienić na coś innego, na prawdę inną. Prawda jest wieczna i piękna. Piękno prawdziwe także jest wieczne. Jest nim Bóg, Jezus Chrystus, wieczność. Człowiek współczesny pragnie wieczności, ale na ziemi, wiecznie trwającej przyszłości, zadajmy sobie jednak to pytanie: Co może spotkać rodzinę, w której więdnie wiara, zaufanie do Boga, zrozumienie własnego serca, zanika pragnienie pokoju i pojednania? Co stanie się, gdy ludzkość zacznie wierzyć tylko w to, co jej odpowiada i służy, zamiast zawrócić z tej drogi i ponownie uwierzyć w prawdę i życie wieczne.
“Nasza pomoc jest w imieniu Pana, który stworzył niebo i ziemię!” (por. Ps 124,8) Tak zaczynało się i kończyło wszystko w życiu kierujących się Boskim kalendarzem. Pomocą nie są pieniądze, gospodarcze bądź polityczne siły, nie będzie nim broń ani unie państw.
Wielki Piątek pozostaje w dziejach ludzkości trwałym znakiem, który uświadamia człowiekowi, że uśmierca to, co daje życie. Wielki Piątek jest dniem wielkiego otrzeźwienia, dniem Bożej lekcji wychowawczej – jakże potrzebnej dla zrozumienia sensu cierpienia.
“Głosimy śmierć Twoją, Panie!” Centrum naszej wiary nie jest jednak cierpienie, lecz zwycięstwo nad cierpieniem, nie śmierć, lecz zmartwychwstanie, nie krzyż, lecz jego druga strona: uwielbiony Chrystus.
Znaczenie dobrej nowiny jest jak wiosenny powiew wiatru w zimowym krajobrazie, prze-budzenie nowego, siła burząca złe przyzwyczajenia. Chrystusowe orędzia były jak trzęsienie ziemi, stawiające wszystko pod znakiem zapytania. Oby dzisiejsze ludy chrześcijańskie potrafiły to zrozumieć, jeżeli nie – będą posiadały już tylko wartość muzealną. Dzień po dniu ujawniają one swą aktualność, siłę i niezwykłą moc w rozwiązywaniu problemów obecnego świata.
Jezus Chrystus – od kiedy pojawił się na ziemi – jest znakiem, który wywołuje spory. Gdy jedni Go poszukują i za Nim tęsknią, inni pragną Go za wszelką cenę usunąć z życia. Współcześni Chrystusowi oczekiwali kogoś wielkiego i nadzwyczajnego, tymczasem zjawił się prosty cieśla. Jest trwałym znakiem: nie wczoraj i nie jutro, ale dziś i zawsze. Właśnie dziś i właśnie w Nim potwierdzają się i spełniają wszystkie ludzkie i Boskie oczekiwania i nadzieje. Wystarczy mieć oczy otwarte i obserwować.
Bóg i Jego królestwo jest wśród nas, w ludziach, w słowie. Jest nasieniem o nieprzemijającej trwałości, wystarczy je zasiać, pozwolić mu wzrastać i dojrzewać, i czekać. To właśnie musimy w obecnych czasach w pełni zrozumieć. Nie jutro lub w bardziej odległej przyszłości. Przemiana musi dokonać się w nas teraz, na naszych oczach.
Życie nie jest poczekalnią, jest nieustanną wędrówką. Nie możemy, nie wolno nam mówić i powtarzać tego, co mówi i powtarza świat, my musimy pokazać światu to, czego nie po-trafi rozpoznać i zrozumieć: A jest tym wieczna prawda o Bogu, o Jezusie Chrystusie Zmartwychwstałym.
Tylko tak staniemy się znakiem dla wszystkich ludzi, dla obecnych czasów, dla świata. Tego uczą nas wszystkie przeszłe, chrześcijańskie stulecia. Do tego zapraszają nas objawienia Maryi: dziewicze źródło czystości, źródło wieczne.
Z: Medjugorje. Gebetsaktion… nr 69, str. 5-7. Przekład z niem.: B. Bromboszcz