Ivan Dragicević: Medziugorje, światowa rewolucja

Ivan Dragicević

Rozmowa z Ivanem 24 czerwca 2010

MEDZIUGORJE – ŚWIATOWA REWOLUCJA

– Iwanie, przed 29 laty Matka Boża, przychodząc przez was, zapoczątkowała pewien ruch. Możesz opowiedzieć, co to wówczas oznaczało dla ciebie, jako osoby widzącej Ją?

Moim zdaniem nie chodzi o ruch. Dla mnie oznacza to rewolucję w świecie, dokładnie mówiąc, rewolucję duchową. Cały dzień 24 czerwca w tym roku spędziłem w Medziugorju i cały czas wracałem myślami do chwil, kiedy wszystko się zaczęło. Gdziekolwiek bym nie patrzył, mój wzrok kierował się nieustannie na Górę Objawień. Zastanawiałem się, co w owych dniach robiłem, gdzie przebywałem.
Wstałem wczesnym rankiem, żeby móc odwiedzić wszystkie miejsca, w których byłem pamiętnego dnia 24 czerwca 1981. Wszystko się zmieniło. Tam, gdzie wówczas grałem w piłkę nożną, teraz stoi dom. Dawne żwirowe ścieżki, po których spacerowałem, pokryto asfaltem. Jedyne co pozostało niezmienione to mój ogród, w którym rosną jabłka i brzoskwinie. Świadomie posadziłem tam 77 różnych rodzajów drzew owocowych, aby był taki, jak dawniej.
W ostatnich dniach Matka Boża przypomina nam o początkach. Opowiada nam, jakimi ludźmi byliśmy i co uczyniliśmy. Dużo szczegółów umknęło nam z pamięci, ale Ona pamięta miniony czas i wspomina zapomniane chwile. Pochłonięty tymi myślami, z niecierpliwością czekam na spotkanie z Matką Bożą wieczorem, 24 czerwca oraz jutro. Właśnie 25 czerwca pierwszy raz podeszliśmy bliżej i odważyliśmy się z Nią porozmawiać, dlatego świętujemy rocznicę 25 czerwca, a nie – 24 czerwca.

– Przed dwoma la­ty byłeś w Wiedniu i spotkałeś kardynała Schönborna. Na koniec rozmowy zaprosiłeś kardynała do Medziugorja. I to się rzeczywiście spełniło. Nie mogłeś być podczas tej wizyty w Medziugorju, z pewnością jednak byłeś tu sercem?

Powtarzam zawsze, że Pan Bóg i Maryja mają swoje plany, ale my niekoniecznie musimy je znać. Fakt, że kardynał odwiedził Medziugorje na przełomie roku, był także spełnieniem planów Bożych. Bóg urzeczywistnia swoje zamiary, ale musimy być cierpliwi, modlić się i czynić to, do czego wzywa nas Matka Boża. Przybycie kardynała i jego sześciodniowa wizyta w Medziugorju – podczas których osobiście mógł zobaczyć owoce tego miejsca – była tu znaczącym wydarzeniem. Spotykał się z wieloma ludźmi. Rozmawiał z osobami widzącymi i kapłanami, którzy opowiadali mu o swoich doświadczeniach. Bardzo się cieszę, że był tutaj, żeby osobiście doświadczyć Medziugorja.
Jeżeli chodzi o to, co się dzieje w Medziugorju, można powiedzieć, że każdego dnia żyje się tutaj ewangelią, tak jak widział i podkreślał kardynał. Jedynym kryterium, według którego można podchodzić do Medziugorja, jest pewne zdanie z ewangelii, które mówi: poznacie ich po owocach. Tutaj owoce są ogromne. Nie potrzebujemy wspominać o wielu uzdrowieniach fizycznych i duchowych, nie potrzebujemy wyliczać, ile narodziło się tutaj powołań kapłańskich i zakonnych, ile grup modlitewnych powstało poprzez słyszane treści objawień, ile wspólnot założono jako odpowiedź na wołanie Matki Bożej… Owoce trudno policzyć. To wszystko czyni Bóg i Maryja, dlatego mamy wszystko pozostawić ich woli, tak żeby mogli spełnić do końca plan, którego urzeczywistnianie rozpoczęli 24 czerwca 1981, czyli prawie przed 30 laty.
W minionych miesiącach można było odczuć wielkie poruszenie w Watykanie, jeśli chodzi o stosunek do Medziugorja. Ostatecznie doszło do powołania komisji, która ma zadanie zbadać tutejsze wydarzenia.
To także znak dla Kościoła, że już dłużej nie można czekać. Przez założenie komisji papież ochronił Medziugorje przed wieloma wypowiedziami i spekulacjami, rozpowszechnianymi w mediach. Myślę, że teraz jest łatwiej naszemu biskupowi, ponieważ zdjęto z niego jarzmo pośredniej i bezpośredniej odpowiedzialności za Medziugorje. Aktualnie powołana komisja stanowi jedyną instancję, która ma prawo podejmować decyzje w odniesieniu do Medziugorja. Dzięki niech będą Bogu i Matce Najświętszej.
Cieszę się, że komisja zaczęła pracę już sześć dni po tym, jak została ustanowiona oraz że odbyła pierwsze posiedzenie już 26 marca 2010, podczas którego z pewnością podjęto konkretne decyzje dotyczące kierunku prac.

– Jesteś gotowy do rozmów z członkami komisji jako osoba otrzymująca objawienia?

Oczywiście. Tak jak czyniłem dotychczas, będę czynił nadal. Otwarcie podkreślałem, że zarówno w Medziugorju, jak i w Bostonie jestem do dyspozycji wszystkich, którzy chcą się ze mną spotkać. Spróbuję im wyjaśnić swoje przeżycia jako osoba widząca. Jeśli coś będzie niejasne, spróbuję – w granicach moich możliwości – ująć to innymi słowami. Są oczywiście rzeczy, które zobowiązany jestem zachować w tajemnicy. Jednak jestem gotów szczerze powiedzieć o wszystkim, co mogę przekazać.
W pierwszym roku otrzymywania objawień byłem jeszcze dzieckiem i to naprawdę nieśmiałym, dlatego w dużej mierze mówiłem pod wpływem strachu, poczucia osamotnienia oraz presji wywieranej na mojej osobie. Wiele wypowiedzi ująłbym dziś za pomocą innych słów, ponieważ nie ma już ani tamtego nieśmiałego, zastraszonego dziecka ani zewnętrznego nacisku. Nikt nie jest doskonały i każdy może popełniać błędy, ale ważne jest, żeby człowiek starał się każdego dnia zmieniać na lepsze. Tego własnie pragnie Matka Boża: byśmy kroczyli wskazaną przez Nią drogą świętości.

– Twojej rodzinie musi ciebie brakować, ponieważ wiele podróżujesz i spędzasz z nimi mało czasu.

W ciągu minionych sześciu miesięcy byłem na 44 spotkaniach, wzdłuż i wszerz Europy i Ameryki, wszędzie składając świadectwo wiary. Wierni, biskupi i kardynałowie chcieli, żebym odwiedził ich diecezje, głosząc pokój, który Matka Boża przekazuje od Boga i poleca rozgłaszać całemu światu. Dla Matki Bożej nie ma ludzi odrzuconych, ale wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Ojca w niebie.
Gdy ludzie przedstawiają mnie na spotkaniach, mówią: Ivan podróżuje po całym świecie i jako wysłannik Maryi przekazuje treści objawień światu. Mogą to nazywać, jak chcą. Tak naprawdę pragnę być narzędziem w dłoniach Boga, pośrednikiem między Bogiem i światem. Matka Boża wybrała mnie do wypełnienia tego zadania, ale jest też ważne, żeby wspomnieć, że moja rodzina mi na to pozwala. Zapewne przeżywają także cięższe chwile, gdy nie ma mnie tygodniami i tęsknią albo czują się osamotnieni. Muszę jednak zaznaczyć, że moja rodzina przyjęła bezwarunkowo wołanie Matki Bożej, które Ona do mnie skierowała. A zrozumienie, które od nich otrzymuję, stanowi dla mnie bardzo duże wsparcie. Poza tym Matka Boża daje mi siłę do spełnienia wspomnianej misji. Jestem już prawie 30 lat w Jej szkole i podczas tego okresu doświadczałem codziennych objawień. Rozmowy z Nią dają mi moc do życia i składania świadectwa. Opierając się tylko na ludzkich siłach, bez Boga i Maryi, nie mógłbym tego udźwignąć. Ona mnie zachęca i pociesza w najcięższych sytuacjach. Po objawieniu czuję się tak, że mógłbym latać, tak jestem napełniony mocą Ducha.

– Co chciałbyś przekazać światu z okazji obchodzonej rocznicy?

Świat przechodzi kryzysy i trudne momenty częściej niż kiedykolwiek wcześniej. Ostatnio na ustach wszystkich pojawia się słowo recesja. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na coś ważniejszego, a mianowicie, dlaczego nikt nie pyta, skąd jest ten kryzys?
Recesja nie dotyczy gospodarki, ale poszczególnych dusz. Ludzkość znajduje się w duchowej recesji. Człowiek, rodzina i świat muszą wejść na drogę nawrócenia. Duchowa przemiana, me­tanoia, oznacza, że człowiek ma powrócić do Boga, dać Mu pierwsze miejsce w swoim życiu, z Nim wchodzić w codzienność. Wtedy mamy zagwarantowaną przyszłość i nadzieję, którą przekazuje nam Matka Boża. Wiara jest ogromnie ważna i powinniśmy każdego dnia pielęgnować ją jak kwiat, by rozkwitał i zachwycał.

Przekład z niem.: Alicja B.
Medjugorje. Gebetsaktion nr 98