Milona von Habsburg: Medziugorje stało się moim domem

Milona von Habsburg, kard. Schoburn i Magnus MacFarlane-Barrow, założyciel „Mary’s Meals”.

MEDZIUGORJE STAŁO SIĘ MOIM DOMEM

Wywiad z Miloną Habsburg, 24.06.2016

– Od lat wiernie towarzyszysz Medziugorju. Jak postrzegasz ogromne rzesze pielgrzymów przybywających tu z przeróżnych zakątków świata?

– Ich obecność jest moją wielką radością i powodem do wdzięczności, lecz jest w tym doświadczeniu także pewnego rodzaju uczucie nostalgii. Dokładnie przed 32 laty znalazłam się po raz pierwszy w Medziugorju. Przeżyłam wówczas rzeczywiście spotkanie, które silnie wpłynęło na przemianę mojego życia. Wraz z tą zmianą rozpoczął się nowy etap, który nadal trwa. Widzę ponadto, że przez te wszystkie lata słowa orędzi Matki Bożej były dla moich decyzji i wyborów światłem pośród ciemności i zawirowań. Wobec problemów i trudów tego świata to światło wskazuje drogę, która prowadzi mnie na szczyt góry.
Od osób widzących nauczyłam się drogi jednoczenia się z Jezusem. Poprzez obecność Matki Bożej Jezus żyje wśród nas, przez Nią możemy z Nim się jednoczyć. Bóg formuje mnie w tym duchu każdego dnia, dlatego msza święta staje się dla mnie coraz ważniejsza. Nie wiem, jak to się skończy – z pewnością w niebie.

– Minionej nocy śnił mi się o. Slavko. Siedział na podwórku przed plebanią, rozglądał się dookoła. W jakiś sposób jest tu ciągle obecny, ponieważ swoim życiem i apostolstwem odcisnął wyraźny ślad w tej parafii.
Milona, łączyły was lata współpracy. Jakie są Twoje wspomnienia o ojcu Slavko?

– Zobaczyłam go pierwszy raz w roku 1984, ale nie spotkałam go wówczas osobiście. Zrobił na mnie wrażenie surowego i budzącego lęk. Jego bezpośrednie i trafne komentarze wywoływały we mnie poczucie niepewności. Na przełomie lat 1984-85 odwiedzałam Medziugorje raz w miesiącu razem z moją przyjaciółką i krewnymi Sophie Toerring. Każda pielgrzymka była organizowana spon­tanicznie i zawsze przynosiła konkretne owoce w postaci zmian. Była to droga niesamowita i pełna niespodzianek. Ojciec Slavko zawsze był na miejscu i witał pielgrzymów. Z czasem spotykaliśmy go coraz częściej. Bardzo nam pomagał na drodze nawrócenia.
Na moje życie największy wpływ miał przykład jego sumienności, wytrwałości oraz głębokiej miłości do Matki Bożej. Miał jasną wizję towarzyszenia nam w wierze i w pogłębianiu relacji z Bogiem. Wszyscy potrzebujemy uczyć się właściwego zrozumienia dziejących się tutaj wydarzeń oraz wcielania ich w naszą codzienność. Spowiedź u niego była prosta i uświęcająca. Na tyle, na ile słuchałam innych osób, moje doświadczenie o. Slavko podzielają także inni, którzy go spotkali. Dużo się modlił i całe jego życie działo się z poziomu serca, z jasnym umysłem, w pełnym oddaniu Bogu i służbie ludziom. To wydaje mi się najbardziej znaczące, choć w pamięci noszę niezliczoną ilość wspomnień.

Milona von Habsburg w gronie osób tłumaczących comiesięczne orędzia otrzymywane przez Mariję Pavlović

– Mieszkasz z mężem w Medziugorju. Dlaczego zdecydowaliście się żyć tutaj?

– Mój mąż jakieś 10 lat temu powiedział, że byłoby pięknie mieć ojczyznę i zaproponował Medziugorje. Nie byłam pewna, czy to dobra decyzja ze względu na moją pracę i szkołę córki. Lecz on miał silną wiarę i rzeczywiście wszystko się dobrze ułożyło.
Wiele podróżujemy z powodu naszej rodziny oraz z racji uczestniczenia w akcji Mary’s Meals (Posiłki Maryi). Jednak muszę przyznać, że nasze serca coraz mocniej przywiązane są do Medziugorja. Spotkało nas tutaj dużo dobra i chcielibyśmy pozostać tu tak długo, jak długo się da.

– Od lat tłumaczysz treści orędzi z Medziugorja na wiele języków. Jak widzisz swoją pracę dla Matki Bożej?

– Jeśli chodzi o tłumaczenia to w latach 80-tych byliśmy praktycznie sami z o. Slavko. Dzięki Bogu spontanicznie pojawiali się ludzie do przetłumaczenia orędzi na najtrudniejsze języki. Siedziałam do późna w nocy, dyktując orędzia słowo w słowo w różnych językach. Ludzie dzwonili z najdalszych krańców ziemi, ponieważ chcieli usłyszeć słowa Matki Bożej i żyć nimi. Postrzegałam to zarówno jako wielką odpowiedzialność, jak i błogosławiony zaszczyt, ponieważ łaską było nie tracić cierpliwości pracując do późna w nocy, gdy połączenia telefoniczne z Singapurem lub Afryką były naprawdę słabej jakości. Czasem trwało to godzinami, ponieważ urywało się połączenie. Jednak cóż znaczyły godziny wobec wartości i wagi słów, wymienianych z obcymi ludźmi.
Tak wielu ludzi tęskniło za matczynymi słowami. Na przestrzeni dziejów Bóg jawił się jako ktoś silny i poważny, dlatego często budził lęk. Chociaż się nie znaliśmy, po kilku słowach wymienionych w telefonicznej rozmowie, stawaliśmy się sobie bliscy. Łączyło nas coś większego i świętego tak, że stawaliśmy się dla siebie nawzajem siostrami i braćmi. Piękne doświadczenie!
Dziś jest podobnie – tworzymy w Medziugorju wspólnotę sióstr i braci, którzy uczą się w szkole Maryi trudnej umiejętności przebaczania, a sami widzimy, że w dzisiejszym świecie jest to klucz do pokoju w obliczu tak wielu konfliktów.
Obecnie pomagam tłumaczom, lecz już nie pełnię głównej roli w ich zespole. Utworzyła się liczna, silna grupa i myślę, że ich praca jest wystarczająca. Jednak radość, jaką sprawia mi tłumaczenie, nigdy mnie nie opuściła. Wciąż jestem zachwycona przekazywanymi nam słowami Królowej Pokoju.

– Jak opisałabyś Mariję, jedną z osób widzących, komuś kto jej nigdy nie poznał?

– Promieniuje pogodą ducha i życzliwością. Wyraża swoją wdzięczność wszystkim, którzy przyjmują słowa Maryi i próbują wcielać je w swoim życiu. Jest bardzo konkretna, lecz delikatna i taktowna wobec bliźnich. Ma zdolność współodczuwania, pełnego serdecznego ciepła. Realizuje swoje zadanie i powołanie całym sercem. Niesie ciężki krzyż, lecz czyni to z miłością.
W tym wszystkie osoby widzące są do siebie podobne – cechuje je duchowa głębia i delikatność. Będąc tak blisko, patrzę od 32 lat na ich odwagę i wierność powołaniu. Mogę jedynie wyrazić swoją wielką wdzięczność wobec nich, ponieważ przekazują nam niezwykle cenny skarb.

– Jak widzisz orędzie pokoju w kontekście wydarzeń ostatnich miesięcy, gdy pokój zagrożony jest także na kontynencie europejskim?

– Im trudniejsza i bardziej zawikłana jest sytuacja, tym bardziej dostrzegam wielkość Bożej łaski. Niewiarygodne jest to, jak wielką nadzieję przynosi nam Królowa Pokoju. Rzeczywiście towarzyszy nam konkretnie i wiernie. Jeszcze mocniej dziękuję Bogu i próbuję żyć tym, o czym mówi Maryja.

Przekład z niem.: s. Alicja B. Za zgodą Redakcji Medjugorje. Gebetsaktion. Maria Koenigin, Vox Domini 4/2016, str. 22-23