O. Tomislav Pervan OFM
MISJA Z NIEBA WŚRÓD NAS
Całe pokolenie urosło, od kiedy kwestia Medziugorja pojawiła się na scenie wydarzeń znanych na całym świecie. Tak jak Natanel zachęcany przez Filipa, by zobaczyć Jezusa, syna Józefa z Nazaretu, odpowiedział: „Czy może być coś dobrego z Nazaretu?”- tak my stawialiśmy sobie pytanie: „Czy może przyjść coś dobrego z Bijakovici, z Podbrdo?”. „Przyjdź i zobacz!”- odpowiedział Filip Natanelowi, który zmienił swoje sceptyczne i pełne wątpliwości nastawienie, a stał się człowiekiem wierzącym: „Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś Królem Izraela.” Taka była odpowiedź Natanaela po spotkaniu z Jezusem, któremu pozwolił się objawić i „złowić”.
Analogiczne doświadczenie przeżyliśmy u początków wydarzeń w Bijakovici- Medziugorje. „Czy może przyjść coś dobrego z Bijakovici?”. W kierunku Crnica do ostatnich wiejskich domów nie było nawet drogi, lecz jedynie ścieżki, służące pasterzom i kozom. Ale właśnie taka jest logika Boża, dokładnie w taki sposób działa Bóg w historii ludzkości. Bóg wzywa nieznanego Abrahama, który staje się później pierwszym patriarchą w historii: „Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę!”. Podobnie czyni Bóg z niechlujnym i buntującym się Mojżeszem, któremu każe zdjąć buty, zanim przystąpi do krzewu gorejącego. Wysyła go, aby uwolnił lud wybrany z niewoli egipskiej. Poprzez liczne próby i cierpienia Bóg stwarza sobie lud Izraela, któremu przekazuje swoje przykazania.
Nie inaczej dzieje się w księdze Samuela. Saul i Dawid zostali namaszczeni przez Samuela na wyraźny znak Ducha Świętego. Pierwszy był powołany, gdy szukał zgubionej oślicy. Drugiego z nich zabrał od jego stada. Jak tylko ich namaścił, stali się innymi, nowymi ludźmi. Duch pochwyca i przemienia. Oto działanie Ducha w człowieku. W ten sposób Bóg w ciągu wieków historii wzywa ludzi nieznanych i małych, aby zawstydzić wielkich tego świata. W taki sposób została powołana Maryja z Nazaretu i Jan Chrzciciel. Jezus nieustannie zwraca się w swoim objawieniu do maluczkich i spychanych na margines społeczeństwa. Nie idzie do uczonych i na akademie, żeby tam głosić swoją naukę. Zawsze mamy do czynienia z tą samą logiką, z tą samą pedagogiką.
Od objawień w Guadalupe (Meksyk, 1531) aż do dnia ukazania się w Medziugorju, od św. Juan Diego aż do dzisiejszych osób otrzymujących objawienia, możemy dostrzec pewną cechę wspólną: są to maluczcy, których wybrał Bóg. Matka Boża wybrała ich w czerwcu 1981 roku i postawiła w centrum uwagi, i nie był to ich wymysł. Objawienia Matki Bożej w całej historii Kościoła, a szczególnie w okresie minionych pięciu lat, pokazują ten sam obraz, tę samą logikę, pedagogikę i troskę Nieba. Maryja nie objawiła się w pałacach, ani w publicznych miejscach, ani w kościołach, ale według przykładów biblijnych w górach i na pustyni. Objawiła się pasterzom, maluczkim, aby zawstydzić mądrych i uczonych tego świata. (por. 1 Kor 1,21).
Któż nie był w owym czasie wyraźnie zaskoczony, słysząc, że Karol Wojtyła został wybrany na papieża? Kto go znał? Duch wiał przez watykańskie monumentalne budowle tak, że kardynałowie po 33 dniach pontyfikatu Jana Pawła I bardzo szybko i jednogłośnie zdecydowali się wybrać kardynała z Krakowa. Ten Karol stał się Karolem Wielkim. Ten człowiek przychodził zza drugiej strony żelaznej kurtyny, która jak mur berliński dzieliła wschód od zachodu. Pod każdym względem linia podziału była jasno wytyczona, dzieliła Europę i świat na dwa bloki. I nagle w Rzymie został wybrany na papieża Polak! Świat i historia zmieniły swój bieg. Mistyk i święty na Stolicy Piotrowej. Właśnie on zmienił świat pełen granic. Stał się prawdziwym budowniczym mostów. Szeroko otworzył bramę między Wschodem i Zachodem.
Pierwszym przesłaniem polskiego papieża przed 32 laty były słowa: Otwórzcie drzwi, szeroko otwórzcie drzwi Chrystusowi! Otwórzcie wszystkie drzwi i przyjmijcie Chrystusa!
Każdym swoim gestem wcielał ufność, którą dał mu Pan, gdy wybrał go na głowę swego Kościoła. Na całym świecie był podziwiany i szanowany. Władze polityczne musiały po upadku muru berlińskiego przyznać, że bez Jana Pawła II nie doszłoby w Europie Wschodniej do upadku komunizmu na przełomie lat 90-tych. Był to powrót do braterskiego zjednoczenia obu europejskich skrzydeł. Papież nieustannie podkreślał, że Europa musi oddychać oboma płucami. Jan Paweł II – w lewej ręce trzymał pastorał, trwając przy Ukrzyżowanym, a w prawej ręce przewijał paciorki różańca, ponieważ całym sobą realizował słowa: Totus tuus Maria!
Wywołał poruszenie na całej ziemi o niespotykanej skali. Watykan zaczął się liczyć na scenie światowej polityki. Dokądkolwiek przybywał, całował ziemię, błogosławił oraz w akcie ofiarowania poświęcał państwa i narody Bogu i Maryi.
Jaki wspólny mianownik posiadają wymienione fakty historycze oraz Medziugorje? Jesteśmy przekonani o tym, że Medziugorje jest darem nieba na linii granicznej między Wschodem a Zachodem, między kulturami i cywilizacjami, religiami, wyznaniami oraz światopoglądami. Wydarzenia w Medziugorju rozpoczęły się zaledwie 50 dni po nieudanym zamachu na życie papieża Jana Pawła II, we wspomnienie Matki Bożej Fatimskiej, 13 maja 1981 roku. W tymże roku odbywały się obchody, upamiętniające 1600-lecie soboru konstantynopolitańskiego I. Podczas tego soboru zdefiniowano nasze wyznanie wiary, którym modlimy się na mszy świętej. Jednocześnie świętowano 1550 rocznicę soboru efeskiego, który nadał Maryi tytuł Matki Boga (Theotokos). Maryja wydała na świat Jezusa Chrystusa, Boga i człowieka.
W Medziugorju, w święto św. Jana 1981 r., Maryja zaczęła ponownie przynosić nam Jezusa na świat. Jeśli mówi się, że rzeka Buna posiada największe i najbogatsze w wodę źródło w Europie, to podobnie można mówić o Medziugorju: od początku napływały tu tłumy ludzi. Tysiące podejmowały wysiłek wspinaczki na Górę Objawień. Nieustannie przybywały liczne rzesze pielgrzymów. Nikt i nic nie mogło im przeszkodzić, zmieszać, zatrzymać, byli jak rwący potok po silnym deszczu.
Od tamtego czasu siła pragnień nie zmalała. Zapewne na początku przyciągała ludzi ciekawość nowych wydarzeń. Wkrótce zmieniali się pod wpływem wielkiej ilości pokutujących grzeszników i nawróconych, którzy spowiadali się ze skruchą, odrzucając zakłamanie komunizmu i własne zagubienie wiary w Boga. Modlili się, żeby w końcu nastał dzień, a skróciła się noc, żeby móc oddawać cześć Bogu na wysokościach oraz by ludziom został przywrócony pokój. Medziugorje – były to trąby Jerycha, zapowiedź i nastanie nowego dnia. Na horyzoncie zaczynał jaśnieć poranek wolności. Byliśmy świadkami prawdziwych biblijnych scen, tak jak opisuje je Ewangelia. Ludzie umierali z głodu i pragnienia Boga oraz Jego słowa. Przyjmowali na siebie każdy rodzaj wyrzeczenia i pokuty, byle tylko móc tu przybyć.
Natomiast aparat państwowy zareagował nagłym niepokojem. Od początku nie brakowało gróźb i zastraszeń ze strony milicji. Nagonka prowadzona przez komunistyczne media skierowana przeciwko Medziugorju, osobom otrzymującym objawienia, kapłanom i narodowi chorwackiemu w tym regionie kraju stanowiła jedynie część planu szatana, by dzieło to przerwać i zniszczyć. Nawet najwyższe władze państwowe zajęły się kwestią Medziugorja. Komuniści podejrzewali chorwackie powstanie i kontrrewolucję, dostrzegając na każdym kroku widmo faszyzmu. W mediach doszło nawet do przedstawienia wizerunku Matki Bożej z kamieniem w ustach. Mieszkańców regionu dręczono, przesłuchiwano i zamykano w więzieniach. Cała parafia została na dwa lata objęta kwarantanną: całodobowe patrole postawiono przy wszystkich wejściach na tereny Medziugorja i Bijakovici. W sierpniu 1981 r. aresztowano proboszcza, następnie dwóch kolejnych kapłanów z klasztoru pod Duvnem. Skazano ich na surowe kary pozbawienia wolności, prac przymusowych oraz nieustannie dręczono groźbami pozbawienia życia.
Tak mijały lata. Wszystkie próby zniszczenia rozpoczętego dzieła nie przynosiły oczekiwanych owoców. Państwo zabroniło cokolwiek budować i zmieniać przy parafii i w kościele. Chociaż nie było bieżącej wody ani urządzeń sanitarnych, miliony ludzi odwiedzały to miejsce. Niebezpieczeństwo epidemii było oczywiste i wydawało się, że właśnie tego życzyli sobie komuniści. Chcieli, aby wybuchła zaraza, aby móc całkowicie zabronić wstępu do miasta. Ale Niebo znalazło wyjście także z tej trudnej sytuacji. Maryja nie dopuściła do tego, żeby Jej dzieło zostało zniszczone.
Owszem, doszło do kontrrewolucji, ale tej Bożej i pochodzącej z Nieba. Dosłownie fala nawróceń stała się faktem i nic nie było już takie jak dawniej. Wierzący lud nie dał sobie mydlić oczu. Dostęp do góry objawień i na Krizevac był uniemożliwiony przez dwa lata, ale ludzie pomimo wszystko wspinali się na własne ryzyko. Pielgrzymi czuli, że Niebo jest blisko nich, że Matka Boża jest z nimi, i od tego przekonania nic nie mogło ich odwieść. Podczas gdy ludzie zamykali Bogu drzwi, zapominając o Jego obecności i ogłaszając państwowy ateizm, z drugiej strony Bóg sam otworzył sobie okno, aby pokazać, że to On prowadzi historię ludzkości. Po dokonaniu aktu poświęcenia świata Maryi w roku 1984, doszło do przełomu w bloku wschodnim – głasnost (jawność) i pierestrojka (przebudowa), do wolności państwowej i w końcu do upadku komunizmu, tak że na Boże Narodzenie roku 1991 Związek Radziecki przestał istnieć.
Co za ironia losu i historii wobec systemu, który obiecywał ukształtowanie nowego człowieka. Dokładnie na Boże Narodzenie narodził się nowy człowiek.
Także oficjalne władze Kościoła nie były przychylne wydarzeniom w Medziugorju, ani ich rozwojowi. Wobec widzących zachowywali się nieprzyjemnie, próbowali wszelkich środków, mających na celu zniechęcenie pielgrzymów, jak również zmuszali kolejnych świadków do milczenia oraz starali się zepsuć ich wizerunek w oczach opinii publicznej.
Jednakże wierzący przekazywali sobie doświadczenia pielgrzymek do Medziugorja. „Niemożliwym było przemilczenie tego, co zobaczyliśmy i usłyszeliśmy”, mówili Piotr i Jan w Dziejach Apostolskich. Coś podobnego powtórzyło się tutaj. Medziugorje promieniowało: powstawały grupy modlitewne na całym świecie, inspirowane tym miejscem; wydawane były książki, ulotki i czasopisma; wykorzystano najnowsze zdobycze techniki, aby tworzyć filmy rozpowszechniane w wielu krajach. Zespół fachowców badał osoby widzące. Wszyscy byli zgodni co do jednego – są oni normalnymi ludźmi, nie cierpią na patologiczne choroby, natomiast w czasie otrzymywania objawień dzieje się z nimi coś niezwykłego.
Medziugorje do dzisiejszego dnia ma swoich pilnych zwolenników, jak i zagorzałych przeciwników. Jeśli chodzi o katolicką prasę w tym regionie, od lat panuje grobowa cisza. Medziugorje jest ignorowane. W mediach katolickich przemilczane są także bardziej znaczące wydarzenia takie jak np. rekolekcje kapłanów albo Światowe Spotkania Młodzieży.
Osoby wierzące wykazują jednak wiele wytrwałości w przybywaniu tu i szukaniu sensu i prawdy. Dziewica objawia się, aby zwrócić naszą uwagę na prawdę Ewangelii, która także dzisiaj jest źródłem nadziei w świecie, który bez nadziei, miłości i uczuć staje się coraz bardziej pozbawiony Boga. Nasza nadzieja ma wymiar horyzontalny i wertykalny. Maryja nieustannie podkreśla wymiar wertykalny: relacja z Bogiem w modlitwie oraz pokorze stanowi źródło wszelkiej nadziei. Dla człowieka ważny jest kontakt z Bogiem. Z Boga powstał i do Boga powraca. Oto centralny motyw wszystkich objawień maryjnych w historii. Medziugorje nie jest wytworem ludzkiego umysłu, ale pojawiło się jako dar dla Kościoła – miejsce modlitwy, nawróceń, nowych horyzontów i nadziei dla świata. Zakorzeniło się w świadomości katolików. Medziugorja nie wymyślili ani ojcowie, ani księża na podstawie własnej fantazji albo wiedzy, ale sam Bóg postanowił stworzyć to dzieło jako dar dla swoich dzieci. Jeśli zależałoby ono od ludzi, już dawno znikłoby z powierzchni ziemi. My jednak jesteśmy świadkami, że Medziugorje z dnia na dzień rozkwita i ogarnia cały Kościół. Temu nie mogą zaprzeczyć nawet najwyższe władze Kościoła w Watykanie.
Oto powód, dla którego na najwyższym szczeblu Kościoła powołano komisję, mającą za zadanie zbadać kwestię Medziugorja i wydać opinię o wydarzeniach, trwających już prawie 30 lat. Przybycie wiedeńskiego kardynała na Nowy Rok 2010 było przełomowym punktem w historii tego miejsca. Wejście w nową dekadę zostało naznaczone upadkiem pewnego niewidzialnego muru, który przez lata wzniesiono wokół Medziugorja. Podczas gdy Europa i świat świętowały 20 rocznicę upadku muru berlińskiego, upadł także inny mur, utworzony w oporze przeciwko Medziugorju. Wizyta kardynała wytrąciła z ręki poczucie triumfu tym, którzy byli tą wizytą zaskoczeni, mówiąc, że Medziugorje nie jest uznane przez Kościół. Można to oceniać tylko przez pryzmat zażyłej relacji z Bogiem, czyli patrzeć Jego miłosiernymi oczyma.
Medziugorje jaśniało w ciągu minionych lat modlitwą i nawróceniem, jako miejsce gruntownych życiowych nawróceń i uzdrowień, miejsce, w którym niezliczona liczba ludzi znalazła drogę do Boga i do swego serca. Stało się ono szkołą modlitwy i adoracji, a także źródłem inspiracji do powstawania nowych grup o podobnej praktyce modlitewnej. Skoro Sobór Watykański II miał na celu odnowę Kościoła na wszystkich szczeblach, zarówno duchowieństwa jak i laikatu, możemy śmiało stwierdzić, że Medziugorje jest wspaniałym owocem posoborowej odnowy. Obserwujemy to w świadectwach przemiany życia i powrotu do Boga, w głębokich modlitwach ofiarowania Jezusowi obecnemu w Najświętszym Sakramencie, w ożywionym przeżywaniu sakramentów, w głoszeniu radosnej nowiny, która stanowi najlepsze lekarstwo dla błądzącego i chorego świata. Medziugorje nikomu nie zaszkodziło, wręcz przeciwnie, pomogło niezliczonej ilości ludzi powrócić do życia.
Św. Paweł oznajmił wszystkim: „Ducha nie gaście!” Oczywiście trzeba drzewo przyciąć oraz wypielić chwasty. Ale właśnie dlatego trzeba rozpalić ogień Ducha Świętego, ponieważ nie dał nam Bóg ducha bojaźni i lęku, ale ducha mocy, zdecydowania, miłości, trzeźwego myślenia, aby dawać świadectwo wiary.
Przekład z niem.: Alicja B.
Artykuł z Vox Domini 4/2010