O. Ignaz Domej – Akcja Modlitewna Medziugorje

AKCJA MODLITEWNA. MEDZIUGORJE STAŁO SIĘ DLA WIELU PRZYSTANIĄ NADZIEI

Rozmowa z o. Ignazem Domejem, 4.01.2011

W roku 1985 zainicjowałeś założenie Akcji Modlitewnej Medziugorje. Jakie przyczyny skłoniły Cię do założenia w tym czasie tego stowarzyszenia?

Pierwsze zetknięcie się z Medziugorjem,

O. Domej

a było to w marcu 1983 roku, głęboko wyryło się w moim sercu. Zachwyt Bogiem, którego Matka Boża złożyła w mojej duszy! To samo mogłem zauważyć także u innych przebywających tam osób. Doświadczenia ludzi rozpowszechniały się poprzez opowiadane innym świadectwa, tak że orędzia Matki Bożej bardzo szybko trafiały do większego grona osób. Ludzie chętnie przyjmowali proste wskazówki Maryi dotyczące tego, jak powinni zmieniać życie.
Po ukończeniu studiów z elektrotechniki wielokrotnie towarzyszyłem pielgrzymom do Medziugorja oraz często byłem zapraszany, aby wygłaszać referaty o tym miejscu. Widziałem, że wiele ludzi dzięki Matce Bożej otworzyło się na Boga. Byli oni gotowi zmieniać swoje życie. Jednakże zmiana sposobu życia nie jest jednostkowym wydarzeniem, lecz długim procesem, który domaga się wsparcia, obecności innych. Sama Matka Boża pozwala się doświadczać jako Ta, która towarzyszy. Jej orędzia stanowią konkretne wskazówki do procesu nawracania się.
Wielu ludzi prosiło mnie wówczas o przesyłanie im treści orędzi, które w tamtym czasie kierowane były do parafii Medziugorje każdego czwartku przez Marię Pavlović.
Nie było to dla mnie łatwe zadanie. Obok wykonywania mojego zawodu miałem kilkaset adresów osób, którym miałem ręcznie odpisać. Często proszono mnie, aby przesyłać zebrane orędzia, ponieważ małe karteczki, na których spisane były pojedyncze orędzia, najczęściej się gubiły. Praca mnie przerastała. Jako programista w technice automatyzacji musiałem wykazywać się najlepszą organizacją pracy. Ale dla Matki Bożej pisałem listy ręcznie i tkwiłem jeszcze, tak to można ująć, w epoce kamienia łupanego.
Dlatego zdecydowałem się zebrać wszystkie czwartkowe orędzia Maryi i wydać je jako publikację. Idea spotkała się z bardzo pozytywnym odzewem. Różni ludzie ofiarowali mi pomoc i zdarzyło się wiele małych cudów, tak że na wiosnę 1985 roku ukazał się pierwszy zeszyt o tytule „Medjugorje”. W ciągu jednego tygodnia rozeszły się wszystkie skopiowane egzemplarze. Udało się zebrać ze sprzedaży tyle środków, że zaplanowano piękne wydanie drukarskie. Podczas prac przygotowawczych przyszła mi myśl, że ten projekt powinien być strukturalnie bardziej dopracowany. Dlatego przygotowałem utworzenie stowarzyszenia. W sierpniu 1985 roku została założona „Gebetsaktion Medziugorje”.

 

W szczególny sposób poświęciłeś stowarzyszenie służbie Matce Bożej. Jak dalej potoczyły się jego losy?

Gdy spoglądam wstecz, widzę, że doświadczenie z Medziugorja odcisnęło swoje piętno na pracy stowarzyszenia. Spotkanie z tym miejscem objawień dla wielu okazało się niespodziewanym przełomem, jakby bezwarunkowym prezentem, doznaniem czystej łaski i głębokiego pokoju. Odpowiedzią mogło być jedynie dziękczynienie i cicha tęsknota współpracowania przy tym dziele, stawania się bezwarunkowym darem z siebie.
Konkretną konsekwencją dla działalności stowarzyszenia, które stawiało sobie za cel rozpowszechnianie orędzi Matki Bożej, było to, że drukowane pisma nie były sprzedawane, ale rozdawane za składane datki, aby z nich z kolei sfinansować druk kolejnych egzemplarzy.
Matka Boża cudownie troszczyła się o to dzieło. Po pierwszych wydaniach okazało się, że możemy regularnie publikować kwartalnik. Wzrastało zainteresowanie czytelników, coraz większą ilość egzemplarzy trzeba było drukować, a jednak datki z rozprowadzanych czasopism były ciągle wystarczające.
W tej opatrzności rozpoznałem działanie Boga i potwierdzenie, że ta praca jest spełnianiem woli Bożej. Całkiem jasno wiedziałem także, że brak środków finansowych nie zależy od Bożej Opatrzności, ale że to ja musiałem zweryfikować swoją posługę.

W ciągu tych lat bywania w Medziugorju spotkałeś wiele znanych i szanowanych osobistości. Możesz nam o tym opowiedzieć?

Tak, miałem okazję spotkać wiele znanych osób. Może wspomnę tutaj o dwóch tego typu doświadczeniach, które zapadły mi głęboko w pamięci. 28 sierpnia 1991 r. ojciec Slavko Barbarić i ja mieliśmy dłuższą rozmowę z kardynałem Józefem Ratzingerem. Uczestniczyliśmy wówczas w międzynarodowej teologicznej szkole letniej w Aigen, zorganizowanej dla księży z okręgu Linz. Podczas rozmowy wręczyłem kardynałowi zebrane kwartalniki i zrelacjonowałem mu pracę stowarzyszenia Gebetsaktion Medziugo­rje w Wiedniu. Obecny papież Benedykt XVI znał te kwartalniki, ale wyraził radość z kompletnego wydania opublikowanych pism i określił je jako ważną chronologiczną dokumentację wydarzeń z Medziugorja.
Z kolei w roku 1998 z okazji moich imienin jeden z zaprzyjaźnionych księży, krótko po moich święceniach kapłańskich, zaprosił mnie na prywatną audiencję u papieża Jana Pawła II. Mogłem koncelebrować mszę świętą w prywatnej kaplicy Ojca Świętego. Po Eucharystii spotkałem się z Ojcem Świętym i przekazałem mu zebrane wydanie kwartalników. Podziękował mi i pobłogosławił pracę stowarzyszenia.

Jak postrzegasz drogę życia z Matką Bożą z perspektywy kapłana?

W pierwszych dniach objawień dzieci zapytały Matkę Bożą, czego życzy sobie od kapłanów. A Ona odpowiedziała wtedy, że pragnie, aby kapłani byli silni wiarą i aby tej wiary strzegli wśród ludu. W spełnianiu tej prośby widzę swoją kapłańską drogę. Wiara nie może stać się moją własnością. Dlatego każdego dnia staram się przez modlitwę, z pomocą Maryi, w relacji do Boga podejmować powołanie kapłańskie.

Jaką rolę odgrywają ludzie świeccy przy rozpowszechnianiu orędzi?

Każdy człowiek ma tu ogromne znaczenie. Nie chodzi tu jednak w pierwszym rzędzie o powielanie egzemplarzy czy ich rozdawanie, ale przede wszystkim o świadectwo codziennego życia.
Dzisiejszy świat głodny jest wiadomości przekazywanych ustami świadków, gdyż stawia je na wadze szczerości i prawości. Świadek nigdy nie jest neutralny ani anonimowy, tak jak obiektywny naukowiec, ale świadek to taka osoba, która jest gotowa całe życie oddać Bogu.
Orędzia Matki Bożej oraz chrze­ś­cijańskie wartości przyjmowane są przez innych na podstawie doświadczonego spotkania, świadectwa przez naśladowanie, a nie przez teoretyczną naukę albo słuchanie kazań. Dlatego właśnie tak potrzebni są w naszych społeczeństwach ludzie świeccy, aby byli odblaskiem światła Chrystusa.

Niedawno wróciłeś z Medziugorja. Jak widzisz dalszy rozwój tego maryjnego sanktuarium?

Podczas ostatniego pobytu dzi­wiłem się ilości ludzi, którzy przybyli tu świętować Nowy Rok. Co właściwie przyciąga tu takie tłumy? Dla mnie jest to zawsze cud, że ludzie – pomimo zimy – pielgrzymują z modlitwą na ustach i w sercu na górę objawień albo na Križevac. Albo też oczekują godzinami w kolejkach przed konfesjonałami na spowiedź. Prawie 30 lat trwa ten cud. Po ludzku patrząc, można by było oczekiwać spadku napływu pielgrzymów. A rzeczywistość pokazuje, że przybywa coraz więcej ludzi z całego świata. Mała, nieznana parafia stała się jednym z najbardziej na świecie obleganych miejsc pielgrzymek. Działa tu nie ludzka, lecz Boża moc. Jeden z kapłanów, który w Medziugorju posługuje pielgrzymom sakramentem pojednania, powiedział mi pewnego razu: „W Medziugorju urzeczywistnia się odnowa Kościoła według duszpasterskiego planu Matki Bożej.”

Na co dzień żyjesz w nowo za­łożonej wspólnocie „Maryja, Królowa Pokoju”. Jakie cele ma wasza wspólnota?

Jest to wspólnota, która wyrosła z wydarzeń związanych z Medziugorjem, z tego duchowego źródła pokoju i przebaczenia, które doprowadziło do odnowienia piękna franciszkańskiej drogi z jej nastawieniem na Eucharystię.
Celem wspólnoty jest życie Ewangelią Chrystusa oraz poświęcenie się służbie Bogu w Kościele. Modlitwa oraz duszpasterskie obowiązki nadają rytm codziennemu życiu członków wspólnoty. Maryja, Królowa Pokoju patronuje naszemu zgromadzeniu.

Możesz nam opowiedzieć o swoim najpiękniejszym osobistym doświadcezniu z Medziugorja?

Moim najpiękniejszym osobistym doświadczeniem z Medziugorja jest doświadczenie głębokiej ciszy, na przykład na adoracji w kościele, ciszy, w której Maryja się objawia albo ciszy na Križevać przy gwiaździstym niebie. W takich momentach całym sobą czuję, jak wszystko wypełnia Obecność Boga, który wszystko obejmuje swoim kochającym Sercem.

Jakie są Twoje osobiste życzenia dla tego miejsca pielgrzymek?

Medziugorje stało się dla wielu ludzi ostoją nadziei. Nasze społeczeństwo łamie szybko wszystko, co jest nadłamane. Natomiast tutaj ludzie doświadczają, że to co jest zranione, zostaje uleczone. Bóg wybacza, ulecza i w swej wszechmocy stwarza na nowo. Chciałbym, aby ten wymiar został ocalony, aby Medziugorje nadal było miejscem, w którym ponad naszymi ludzkimi podziałami, ludzie obdarzani są przebaczeniem i zbawieniem.
Franciszkanie towarzyszą pielgrzymom w ciągu tych lat z duszpasterską troską i wrażliwością. Niech Bóg da im siłę do spełniania tej posługi z miłością.

Co chciałbyś jeszcze przekazać swoim czytelnikom?

Najczęstszą prośbą Matki Bożej jest prośba o modlitwę, ponieważ modlitwa może zmienić świat, jak mówi Maryja, zapobiec wojnom oraz zmienić twarde ludzkie serca. Dlatego życzę sobie i wszystkim czytelnikom, abyśmy stawali się jedną wielką rodziną osób, które łączy modlitwa, które wspólnie kroczą do nieba pod opieką Matki Bożej.

Przekład z niem.: Alicja B.