Ks. Józef Müller – Świadectwo

Ks. Henryk

RADOŚĆ BYCIA W MEDZIUGORJU

Z ks. Henrykiem rozmawia Vitomir Damjanović

– Nazywam się Henryk Józef Müller i jestem proboszczem parafii Groß-Düngen, która należy do diecezji Hildesheim. Urodziłem się 20 lipca 1944 w Hildesheim. W styczniu 1988 rozpocząłem studia teologiczne. Tego samego roku przyjechałem po raz pierwszy do Medziugorja. Lecz decyzję o kap­łań­stwie podjąłem jeszcze przed piel­grzymką tutaj. Święcenia kapłańskie przyjąłem w maju 1994 r.

– A więc odwiedzanie Medziugorja trwa już dosyć długo?
– Tak. W tym roku byłem tu po raz 20-ty. Pierwszy raz, jak wspomniałem, w roku 1988, gdy byłem na pierwszym roku seminarium duchownego. Słyszałem o Medziugorju i bardzo chciałem osobiście przyjechać, mieć własne zdanie na temat tych wydarzeń, ponieważ krążyły wówczas zarówno pozytywne, jak i negatywne opinie.

– Jakie były pierwsze wrażenia?
– Bardzo dobre. Był sierpień 1988. Na tym obszarze panował pokój. Byłem przekonany, że wszystko, co jest tu mówione, jest prawdą. Jednak jest to moje osobiste zdanie, którym nie chcę uprzedzać rozstrzygnięć kościelnych. Później przyjechałem w roku 1998. W końcu wracałem tu każdego roku z wyjątkiem lat wojny domowej. Należę do kapłanów, których Bóg powołał w późnym wieku, a więc na wszystko potrzebna była od­powiednia ilość czasu. Czas po roku 1998 był spokojniejszy, dlatego mogłem być tutaj nawet dwa razy w roku.

– Jak się ksiądz czuje, wracając do Medziugorja?
– Towarzyszy mi w sercu głęboka radość, gdy mogę tu wracać. Czuję się wzywany do służby, do jakiej jesteśmy jako kapłani powołani. Słucham wielu spowiedzi i mam satysfakcję, że Bóg uzdalnia mnie do sprawowania tego sakramentu. Przyjeżdżam tu razem z grupą pielgrzymkową. Nigdy nie byłem tu w pojedynkę. Codziennie sprawuję Eucharystię, jako główny celebrans lub w koncelebrze z moimi braćmi w kapłaństwie. Chętnie słucham spowiedzi, ponieważ cud przebaczenia, którego jestem świadkiem, umacnia mnie w przeżywaniu powołania kapłań­skiego.
Są we mnie takie piękne słowa Matki Bożej i odczucia, jak z uznanych przez Kościół objawień w Banneux w Belgii, z roku 1933… Towarzyszę grupie wiernych, któ­rzy pielgrzymują tam dwa razy w roku. Opisane jest pewne przepiękne wydarzenie: osoba widząca poczuła zaproszenia na spotkanie z Matką Bożą, ale rodzice nie chcieli jej wypuścić z domu. Wtedy dziewczynka powiedziała tylko: „Ona mnie woła!” i już była za progiem domu. Właśnie tak się czuję. Ona mnie woła! To jest coś wspaniałego i pozwala mi przechodzić ponad słabościami, których mam wiele jako człowiek. Nie jest tak, że jedynie udzielam sakramentów, lecz je także otrzymuję, bo któż jest tak doskonały, by mógł żyć bez Bożej łaski i wsparcia w pielgrzymce życia?

– Gdy towarzyszy ksiądz grupom, pielgrzymującym do Medziugorja, co ksiądz im mówi?
– Mówię o moich przekonaniach i doświadczeniach. Ale to podejście sprawdza się także przy innych oka­zjach – człowiek może się dzielić tylko tym, co ma, także w sprawach duchowych. Nie nakłaniam nikogo do wierzenia w moje słowa, ponieważ Jezus też nikogo do niczego nie zmu­szał. W Ewangelii Jezus mówi, że daje swoje Ciało i Krew jako pokarm dla nas, abyśmy żyli. Po tych słowach wielu Go opuściło. Wtedy Jezus za­pytał apostołów: czy i oni chcą Go zostawić?
Trwać w żywej relacji z Jezusem – to jest jedyna Dobra Nowina, którą żyję i głoszę innym, ale im nie narzucam, że muszą też tak żyć. Ponadto staram się żyć słowami orędzi Matki Bożej, ponieważ są dla mnie odzwierciedleniem Ewangelii. Przy słuchaniu spowiedzi wielokrotnie sięgałem do fragmentów Pisma Św. oraz do orędzia Matki Bożej z dnia 25 sierpnia 2012, do tekstów, które mówią o świętości. Matka Boża zwraca się słowami: „Kochane dzieci, zapraszam was…” i „Dziękuję, że odpowiedzieliście na moje wezwanie.” Zostawia nam wolność wyboru, nigdy nie naciska. To jest najpiękniejszy i największy dar.
Także w ostatnim orędziu słyszymy: „Wybierzcie świętość, otwórzcie wasze serca!” Wolność jest główną zasadą do podjęcia osobistej decyzji. „Otwórzcie serca!” to przecież myśl św. Jana Ewangelisty z Apokalipsy, gdzie Jezus mówi: „Oto stoję u drzwi i kołaczę. Jeśli kto usłyszy mój głos, i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną.” W czasie, w którym Jezus żył na ziemi, ludzie byli przez Niego zapraszani, aby opowiedzieć się za żywym Bogiem, nawrócić się. Obecnie Matka Boża przychodzi do nas i kieruje to samo zaproszenie. Czyni to latami, bez zniechęcenia, ponieważ widzi nasze czasy i jego trudności. Można by o tym wiele mówić. Moim zdaniem ludzie zapomnieli o Bogu i żyją powierzchownie. Matka Boża nawołuje ludzi do ponownego odkrycia przeżywania życia z Bogiem. Jest to wołanie matki do zagubionych dzieci.

– Pochodzi ksiądz z Niemiec, gdzie Medziugorje jest dobrze znane. Ale czy jest ksiądz zadowolony z ilości pielgrzymów, czy też można w tym zakresie coś ulepszyć?
– Zawsze można zmieniać coś dobrego na lepsze i najlepsze, ale zasadniczo jestem zadowolony, ponieważ do niczego nikogo nie można zmuszać. Natomiast na marzenia trzeba spojrzeć realnie. Pochodzę z północy (Hildesheim), tu Medziugorje jest mniej znane. Chociaż muszę powiedzieć, że z biegiem czasu wiele osób odkryło drogę do Medziugorja i odnalazło tam źródło łaski.

Przekład z niem.: s. Alicja B.

Vox Domini 1/2013, str. 9.