Bp Hnilica o Medjugorje

Rozmowa z biskupem Pawłem Hnilicą o Medziugorju

MIŁOŚĆ CHRZEŚCIJAŃSKIM OBOWIĄZKIEM

– Czy może Ekscelencja powiedzieć, jak widzi obecnie Medziugorje?
– Widzę dziś Medziugorje tak jak i wcześniej, jako miejsce nadziei, propozycję Niebios, bezpośrednią łączność z Niebem. Jeżeli wierzymy we wszystko, co tam się wydarzyło, przyjmując iż jest to prawdą – wówczas nie ulega wątpliwości, że zdarzenia te dla ludzkiego umysłu są trudne do zrozumienia, zostały zapoczątkowane i toczą się nadal dzięki nadprzyrodzonemu głosowi i pomocy. Gdyby nasz współudział, posłuch i działania były lepsze, może przebieg wielu wydarzeń byłby inny. Nie jest to winą Maryi, która nas wzywa, lecz naszą jest winą, że Jej nie usłuchaliśmy. Być może można było zapobiec tej wojnie i tak wielu ofiarom. Gdy na początku objawień ktoś mówił o wojnie, nikt takiej groźby nie przewidywał, nie sądził, aby to było możliwe.
Po upadku komunizmu żyliśmy przede wszystkim nadzieją pokoju, a mimo to wojna wybuchła. To nasza wina, że nie dość poważnie przyjmowaliśmy orędzia Matki Bożej, podobnie jak w przypadku Fatimy. Gdyby wówczas zwierzchnicy Kościoła poważnie przyjęli orędzia, można by było uniknąć drugiej wojny światowej.
Oto czas, by z należną powagą przyjąć wydarzenia w Medziugorju, i to jest również powód, dla którego tam jedziemy. W dniu 25 marca 1994 obchodzimy dziesięciolecie dokonanego przez Ojca Świętego poświęcenia Rosji. Jest ono czymś szczególnym i zobaczyliśmy wielkie, wielkie tego następstwa. Zdarzyło się coś, o czym nikt nawet nie myślał, a wielu politologów, historyków i naukowców uznało, że historia nie zna podobnego przypadku: doszło do upadku wielkiego imperium bez ludzkich działań. Jaka siła ten upadek spowodowała? Nie ma na to pytanie naukowego wyjaśnienia. My, wierzący, wiemy jednak, że była to siła Boża, przywołana modlitwami, milionami ofiar, milionami męczenników.
To samo można dziś powiedzieć o Medziugorju. Jeśli posłuchamy próśb Matki Bożej i lepiej je spełnimy, będzie można skuteczniej lub całkowicie powstrzymać następstwa systemu ateistycznego, czyli także to, co dzieje się w Bośni i Hercegowinie.
Wybraliśmy Medziugorje, ponieważ tam od przeszło 12 lat głos Matki Bożej prosi o pokój. Przybywamy tam również solidaryzując się z wszystkimi ofiarami w Bośni i Hercegowinie. Pragniemy im – w imieniu wszystkich wierzących – powiedzieć: nie jesteście sami, jesteśmy z wami! Wybraliśmy to miejsce, które jest może miejscem najświętszym, bo umożliwia bezpośredni kontakt z Niebem, za pośrednictwem Maryi, by właśnie tam tę solidarność po ludzku zamanifestować.

– Czego, zdaniem Ekscelencji, pragnęła Matka Boża w Medziugorju?
– Czego pragnęła? Często o tym mówiła! Pragnęła na pewno odnowy chrześcijan, wierzących, duchowej odnowy; pragnęła uzbroić do walki ze złem, pragnęła nawrócenia grzeszników. Myślę, że wszystko, co potem tak wyraźnie powiedziała, jest jakby dalszym ciągiem orędzi fatimskich, o czym przekonany jest także Ojciec Święty. Jest to ta sama sytuacja i ta sama Matka ogarnięta trwogą o swoje dzieci. W Fatimie Matka Boża przedstawiła tylko program odnowy i zwycięstwa. Zakończeniem będzie Jej tryumf: tryumf serca, tryumf dobra nad złem, miłości nad nienawiścią, prawdy nad kłamstwem. Tryumf serca Matki jest zawsze znakiem dobroci, czułości, macierzyńskości. Jeżeli to zwycięży, również Bóg – od którego pochodzi wszelka czułość, ciepło i macierzyńskość – zatryumfuje przez znak Matki, poprzez wszystkie matki całego świata.
W Fatimie przedstawiła więc Maryja tylko program, w Medziugorju pragnie znaleźć apostołów, misjonarzy i ludzi, którzy go urzeczywistnią. Dzięki Swojemu apelowi, Swojemu posłaniu w Medziugorju, skierowanemu do świata, znalazła już dla tego działania miliony ludzi.
W ostatnich latach dużo podróżowałem, zapraszany przez wiele maryjnych ruchów i wspólnot, jednak najbardziej ożywioną, żarliwą i rozbudzoną jest wspólnota związana z Medziugorjem. Jest to armia, to są misjonarze orędzi serca, dobroci, miłosierdzia, czułości. Bóg pragnie zdobyć świat nie siłą, lecz miłością.
W Bogu jest ogrom dobroci i miłosierdzia i pragnie On uczynić je bardziej dla nas zrozumiałe przez Swoją Matkę, przez Maryję. To jest dzisiaj znakiem i symbolem Boskiego działania, że przywołuje do Siebie ludzi miłością, przebaczeniem, dobrocią. Jest to jedyna misja, jaką możemy wypełniać, także obecnie w Bośni i Hercegowinie, również wobec innowierców, np. wobec muzułmanów. Nie pytamy: «jaką religię wyznajesz?», lecz: «czego potrzebujesz?»
Widziałem to również w Rosji. Jedyna działalność misyjna, jaką możemy tam wykonać to misja charytatywna, a więc miłość okazywana zarówno prawosławnym jak i niewierzącym, bez robienia różnic.

– Medziugorje i ekumenizm… Co Ekscelencja o tym sądzi?
– Wiem, było duże wzburzenie, kiedy, jak pamiętam, Mirjana powiedziała, że Matka Boża wyjaśniła, iż wszyscy są Jej dziećmi, tylko my sami się podzieliliśmy. Z teologicznego, biblijnego punktu widzenia, to jest prawda. Wszyscy są dziećmi Boga, za wszystkich Chrystus poniósł śmierć, jednak nie wszyscy chrześcijanie są gotowi bądź zdolni to zrozumieć, pomagać i miłować bez względu na różnice.
Przypominam sobie, kiedy Ojciec Święty po raz pierwszy pojechał do Fatimy, poproszono, abym we włoskiej telewizji powiedział o Fatimie. Dlaczego Papież tam jedzie? Co to jest Fatima? Starałem się wówczas powiedzieć również o przebaczaniu, o miłości do bezbożnych i naszych prześladowców. Powiedziałem, że jesteśmy również odpowiedzialni za ich zbawienie. Pewien biskup, dostojnik watykański, powiedział mi później: „Wykład był interesujący i ciekawy, ale przesadą było mówić tak dużo o miłości, prześladowcach, braciach, bezbożnych”.
Nie jest przypadkiem, że Matka Boża wybrała Medziugorje, miejscowość w regionie, gdzie tyle jest religii i narodowości: Chorwaci, Serbowie, Muzułmanie. Jest to także znak w oczach Boga i Jego Matki. Wszyscy jesteśmy dziećmi, braćmi i siostrami. My, katolicy, wierzący, że wyznajemy prawdziwą religię, powinniśmy być przykładem również w udzielaniu pomocy i okazywaniu miłości ludziom, uznając ich za naszych braci. Jest to najważniejszy znak prawdziwej religii. Zdolna do tego jest jedynie religia chrześcijańska. Zdolna wybaczać nieprzyjaciołom i miłować ich bez względu na to, co nam czynią. Bóg wskazuje nam teraz możliwość urzeczywistnienia największego znaku wszystkich czasów: umożliwić tryumf miłości, okazać pełną miłosierdzia miłość również wrogom, którzy nas prześladowali i krzywdzili.

– Jak Ekscelencja widzi problem: Medziugorje i jedność Kościoła?
– Medziugorje to znak, że najważniejsza dla jedności Kościoła, dla ekumenizmu jest miłość, serce i pomoc, bezinteresowna pomoc. Jest to widoczne na przykład w humanitarnych akcjach niesienia pomocy. Największa pomoc organizowana jest przez pielgrzymujących do Medziugorja, zwłaszcza teraz w ostatnim czasie. To jest najważniejszym znakiem, że ludzie prawdziwie uświadomili sobie coś nowego, istotę chrześcijańskiej miłości i w ogóle wiary chrześcijańskiej. Jeżeli nie miłujemy, nie jesteśmy chrześcijanami. Chrześcijanin nie może swobodnie decydować, czy chce czy nie chce pomagać. Chrześcijanin musi pomagać, jak tylko potrafi, wszystkimi swymi siłami. Musi wszystkimi siłami i całym sercem miłować, musi kochać również bliźniego i pomagać mu ze wszystkich sił. Jeżeli tego nie uczyni, neguje istotę chrześcijaństwa. Chrystus powiedział, że nie ma różnicy pomiędzy miłością do Niego i miłością do bliźniego. Miłość jest chrześcijańskim obowiązkiem. To nakaz pierwszy, najgłębszy, najpiękniejszy.

– Ile razy był Ksiądz Biskup w Medziugorju?
– Byłem tam już wiele razy, dziesięć, a może piętnaście, tak dokładnie nie wiem. Byłem tam zawsze, gdy było to potrzebne. Często spotykałem się tam z moimi rodakami z Czechosłowacji. Jugosławia była wówczas jedynym krajem spoza «bloku», do którego mogli podróżować ludzie z krajów komunistycznych. Telefonowali do mnie i potem spotykałem się z nimi, by ich pocieszać, porozmawiać o ich sytuacji. Przyjeżdżało wielu, bardzo wielu, czasem 300, czasem 400 pielgrzymów, przede wszystkim ze Słowacji. Trudności nie brakowało. Mogli przyjechać do Jugosławii, ale wcześniej musieli opłacić dwutygodniowe wczasy w nadmorskim ośrodku. Załatwiali to, a potem rezygnowali z wczasów i zjawiali się w Medziugorju, pozostając tam czasem przez całe dwa tygodnie. Spali pod drzewami, jedli niewiele. Wymagało to wielkiego poświęcenia, ale byli szczęśliwi, uduchowieni. Ci ludzie stali się potem wielkimi krzewicielami i organizatorami ruchów i wspólnot medziugorskich. Dzisiaj również w tych krajach orędzia i objawienia z Medziugorja są bardzo upowszechnione.

– Dlaczego Ekscelencja, jako biskup, jedzie obecnie do Medziugorja?
– Pragnę dać świadectwo Ojcu Świętemu. Po pierwsze dla odnowy poświęcenia Rosji, po drugie dla solidarności z Bośnią i Hercegowiną, by wiedziały, iż w tej trudnej sytuacji nie są osamotnione. W Medziugorju możemy tę naszą solidarność, szacunek, posłuszeństwo i jedność z Ojcem Świętym zamanifestować.

– Czy Ekscelencja wierzy, że dzisiaj pokój jest możliwy?
– Jestem przekonany, iż jest możliwy, zawsze był możliwy. Bóg nie chce wojny, Bóg nas upomina i jak tylko spełnimy warunki poprzez modlitwę i ofiary, wówczas pokój zapanuje natychmiast i wojna się zakończy.
Pragnę potwierdzić i to, że wierzymy w orędzia z Medziugorja, ponieważ są zgodne z Pismem Świętym. Wszystko, co tam się zdarza, odpowiada Ewangelii i jest aktualne dla nas, dzisiaj.

– Jak Ekscelencja widzi rozwój tych, którzy dostąpili tam objawień?
– Popełniono, być może, pewne błędy, wynikłe z braku doświadczenia, zabrakło pewnych aspektów duchowego pokierowania nimi. Wierzę jednak, że Matka Boża to przewidziała i skoro wybrała te dzieci, nie opuści ich i pokieruje nimi sama. Zdarzyły się i zaniedbania w zakresie współdziałania hierarchii kościelnej. Kościół i przełożeni mają prawo oraz obowiązek każdy charyzmat zbadać, ale z otwartym sercem. Bóg zawsze ma prawo do nas przemawiać! Jedynym kryterium prawdziwości objawień są ich owoce. Kościół musi wykazać cierpliwość i wyrozumiałość, że owoce te rosną i nadchodzą w sposób łatwy do rozpoznania – dopiero potem należy rozstrzygać, ewentualnie sprzeciwiać się. W tym także popełniono, być może, pewne błędy. Zabrakło niezbędnej cierpliwości. Praktyką Kościoła winna być wyrozumiałość również wobec doznających objawień, którym okazać należy wielką, wielką miłość. Kto poznał dobrze Medziugorje, a takich są już miliony, ten nie ma wątpliwości, że dzieci te są prawdziwymi nosicielami orędzi, a nie ofiarami jakichś halucynacji bądź kłamcami czy oszustami.
– Dziękuję za rozmowę.

Od Redakcji: Rozmowa została przeprowadzona w Wiedniu, 20 marca 1994, dla Gebetsaktion Maria-Königin des Friedens, Wien (nr 33/1994), na kilka dni przed wyjazdem ks. bp P. Hnilicy do Medziugorja. Z okazji 10-lecia ofiarowania świata i Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi wezwał on 200 biskupów, którzy odwiedzili już Medziugorje, do wspólnego spotkania się tam na modlitwie dla wyrażenia solidarności z cierpiącymi mieszkańcami Bośni i Herzegowiny oraz dla odnowienia poświęcenia Niepokalanemu Sercu Maryi.