JESTEM PRZEKONANY O AUTENTYCZNOŚCI OBJAWIEŃ
Fragmenty wywiadu, którego udzielił prof. Tomislav Ivancić 25.06.2010 w Medziugorju
– Na początku chciałabym zapytać, jakie było pierwsze wrażenie po przybyciu na to miejsce oraz jak odebrał ojciec fakt objawiania się tutaj Matki Bożej?
– Medziugorje poznałem we wrześniu 1982 r. Zacząłem wówczas na prośbę o. Pervana prowadzić cykl wykładów dla osób widzących. Byłem w zakrystii, tuż przy początku jednego z objawień. Pamiętam prośbę księdza, bym przyjrzał się temu wydarzeniu jako teolog. Wyraziłem zgodę, a tym samym mogłem być świadkiem, że otrzymywanie objawień stanowi silne przeżycie dla osób widzących. Podszedłem do nich i zapytałem, jak to przeżyli. Tuż po objawieniu nie byli w stanie odpowiedzieć. Odniosłem wrażenie, że doświadczyli szoku. Oczywiście należało to zrozumieć, ponieważ spotkali się z Istotą Boską. Wobec tego powrót do tego świata był pewnego rodzaju szokiem.
Gdy przekonali się, że rozumiem ich stan, mogliśmy razem usiąść i kontynuować rozmowę. Już pierwsze spotkanie pozwoliło mi twierdzić, że dzieją się autentyczne duchowe przeżycia, a nie psychologiczne, mało znaczące wydarzenia.
…Było im lżej na sercu, gdy doświadczyli, że ktoś rozmawia z nimi otwarcie, traktuje ich normalnie i ze zrozumieniem. Po tym spotkaniu staliśmy się bliskimi przyjaciółmi.
…Mieli pewną wolność, a jednocześnie nie mogli przekazać nic ponad to, co zobaczyli i usłyszeli. Dzieci potrzebowały jednak pewnej ochrony. Ich rozwój w owym czasie napotykał wiele trudności, uwikłani byli w konflikt między państwem a Kościołem, biskupem a zakonnikami oraz wiernymi. W końcu aresztowała ich policja. Natomiast dzieci były w stanie przyjąć i znieść wszystko z nadzwyczajną radością serca, oczywiście z Maryją i pod Jej opieką. W ten sposób można było zobaczyć z zewnątrz i od wewnątrz, że mają miejsce wydarzenia podobne do tych w Fatimie, Lourdes oraz wielu innych miejscach objawień maryjnych. Powtarzam raz jeszcze, że od początku przekonany byłem o prawdziwości objawień i do dnia dzisiejszego swoją opinię podtrzymuję.
Spójrzmy na Ewangelię, na przeżycia Jezusa, przebywanie z dwunastoma apostołami, którzy przez trzy lata się Mu przysłuchują. Miał wycierpieć nie tylko zdradę Judasza, ale także Piotra, którego On nazwie „szatanem”. Gdy z kolei patrzę na osoby widzące oraz fenomen Medziugorja, mogę powiedzieć, że pojawiające się problemy nie są aż tak wielkie. A nawet można pokusić się o próbę odczytywania napotykanych trudności oraz niewiary jako dobrych znaków, ponieważ pośród ciemności jeszcze bardziej jaśnieje światło.
Jeśli chodzi o oficjalną postawę Kościoła, z punktu widzenia teologa uważam, że konieczne są badania. Byłbym nieuczciwy, mówiąc, że Matka Boża jest tu na pewno. Ani ja, ani nikt na świecie nie może tak stwierdzać, prócz osób otrzymujących objawienia.
– Świat i Kościół zna ojca profesora jako wykładowcę hagioterapii- duchowego leczenia. Jak na życiowe doświadczenia wpływa terapia zaproponowana w orędziach przez Matkę Bożą?
– Rozróżniam dwa rodzaje terapii, pierwsza to terapia Ewangelią, która zakłada, że najpierw trzeba uleczyć duszę, a więc np. modlitwa o uzdrowienie wewnętrzne. Wspólnota Kościoła służy tym darem, który leczy nie tylko duszę, lecz także ciało i ducha.
Natomiast hagioterapia traktuje o naukowym podejściu do duchowego wymiaru człowieka. Moje badania odnoszą się do tego, co kształtuje ludzką osobowość: intelekt, sumienie i życie wieczne, charakter, wolność, pewność siebie, kreatywność, religijność, wiara itd. To badałem i nazwałem hagioterapeutyczną antropologią. Nauka ta zajmuje się badaniem ludzkiej duszy, odkrywa stany patologiczne, szuka metod ich diagnozowania i odpowiednich dróg udzielania pomocy.
Człowiek jest w pierwszej kolejności człowiekiem, ponieważ posiada duszę. Ta dusza może być od początku do głębi zraniona, ponieważ odziedziczyła od wcześniejszych pokoleń zranienia wynikające z grzechów, mechanizmy współzależności, a nawet przekleństwo. Te sfery domagają się uzdrowienia. Mamy do czynienia z tajemnicą ludzkiego cierpienia, z człowiekiem, który nie wie, skąd pochodzi, dlaczego żyje, dlaczego cierpi, gdzie jest wina, dlaczego miał takich rodziców, po co się urodził, dlaczego jest mężczyzną albo kobietą. Poszukuje i pyta o sens życia. Chociaż są to pytania dotykające każdego z nas, nie ma na nie jednoznacznych odpowiedzi. Jest to tzw. obszar bazowy antropologicznych przyczyn duchowego cierpienia. Przeżycia człowieka pochodzące z wczesnego dzieciństwa pozostają na całe życie jako pewien trwały zapis genetyczny.
Z drugiej strony odkryłem, że najskuteczniejszym lekarstwem – nie z naukowego punktu widzenia, ale z duchowego – jest sam Pan Bóg. Zgodnie z filozoficznymi i teologicznymi badaniami dusza ludzka stwarzana jest bezpośrednio przez samego Boga – Stwórcę, dlatego właśnie może zostać uleczona przez Jego realną obecność. W odróżnieniu od naukowych odkryć kognitywistów jestem przekonany, że każdy człowiek przeczuwa istnienie Boga, że nawet małe dziecko od chwili przyjścia na świat wie o istnieniu Boga. Ponieważ Bóg stwarza jego duchową część – duszę, która jest jego świadomością. Dziecko przychodzi na świat z tą wiedzą. Dopiero później spotyka swoją psychofizyczną strukturę, daną mu przez rodziców. Styka się z winą świata, strachem, ograniczeniami. I w ten sposób od początku dziecko jest ranione. Poznałem, że ważnym lekiem jest bezwarunkowa miłość Boga. Nie wszystkie religie pozwalają w ten sposób postrzegać Boga, ponieważ mówią o strasznych bóstwach. Tymczasem filozofia określa Boga jako absolutne dobro, miłość i prawdę. W chrześcijaństwie podkreślamy fakt, że Jezus nie przyszedł sądzić, ale zbawić człowieka. Oddał swoje życie za każdego poszczególnego człowieka. W innych religiach człowiek umiera ze względu na Boga. Tego Jezusa jako Wcielenie bezwarunkowej miłości Boga pokazuję pacjentom, a On skutecznie uwalnia ich od uzależnień, depresji, myśli samobójczych, od problemów i poczucia winy za grzechy i błędy.
Zatem można powiedzieć, że podczas prowadzenia seminarium skutecznie ewangelizuję. Poprzez swoją pracę naukową jako profesor teologii fundamentalnej budowałem mosty pomiędzy naukami przyrodniczymi a teologią. Tam zobaczyłem, że prawda ma dwa skrzydła. Nauka odkrywa to wszystko, co nas otacza i jest w świecie. Bóg objawia to, czego sami z siebie nie możemy wiedzieć, mianowicie, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy. Przez to mogę niezmiernie dużo człowiekowi pomóc, ponieważ Bóg jest absolutnie dobry. On uzdrawia przez przebaczenie, ponieważ od początku nas chciał i ukochał.
Przekład z niem.: s. Alicja B.
Medjugorje. Gebetsaktion… 2/2017, str. 48-51