MÓDLMY SIĘ W INTENCJACH MATKI BOŻEJ, ABY SPEŁNIŁY SIĘ BOŻE PLANY
Rozmowa z Ivanem Dragiceviciem w Wiedniu, 25 września 2010
– Ivanie, znajdujemy się na lotnisku w Schwechat. Dzisiaj, 25 września, twoja podróż misyjna w Austrii dobiega końca. Rozpoczęła się osiem dni temu od nawiedzenia kaplicy Matki Bożej Fatimskiej w Trössing, gdzie miałeś pierwsze wystąpienie. Możesz opowiedzieć, jak przeżyłeś minione spotkania?
– Rozpoczęta w piątek pielgrzymka należy do jednych z większych, które podjąłem w Austrii. Obejmowała wiele miejscowości, w których składałem świadectwa. Prawdę mówiąc, spodziewałem się większego trudu pielgrzymowania niż poprzednimi razy. Jednak wszystkie wydarzenia mogłem przeżywać z ogromną radością, zarówno nawiedzenie kaplicy Matki Bożej Fatimskiej w Trössing, intensywną akcję ewangelizacyjną w katedrze świętego Stefana, jak również udzielenie wywiadu na żywo w Radio Maria. Zarazem trwam w dziękczynieniu Bogu i Matce Bożej, ponieważ widzę, że Ich słowa padają na żyzną glebę otwartych serc. Na twarzach ludzi obecnych na spotkaniach widziałem szczęście. Ich przyjście na modlitewne spotkania pokazało mi, jak bardzo cenią sobie możliwość przeżywania orędzi z Medziugorja oraz przybycie Matki Bożej do ich Kościoła.
Od kapłanów, począwszy od spotkania Jego Eminencji kardynała Schönborna, aż do spotkanego dzisiaj księdza, odbierałem wielką otwartość na Matkę Bożą, Jej życzenia i wezwania. Widziałem, że kapłani są gotowi wspierać inicjatywy, służące realizacji Bożych planów poprzez rozpowszechnianie orędzi Matki Bożej. Właśnie rola kapłanów jest w całym planie Matki Bożej znacząca. Dlatego powtarzała nam często, że powinniśmy modlić się za nich, ponieważ bardzo potrzebują naszego modlitewnego wsparcia, aby wytrwali wiernie na obranej drodze. Po wizytach w wielu miejscowościach mogę powiedzieć, że orędzie Matki Bożej było bardzo chętnie przyjmowane i coraz bardziej się rozpowszechnia.
Wyjątkowo cieszyła mnie obecność wielu młodych ludzi. Zrodziła się ogromna nadzieja, że ci młodzi otworzyli się na prawdę, iż ziemski świat nie jest tym upragnionym, za którym tęskni każde ludzkie serce. Na ich twarzach dostrzegałem tęsknotę za czymś nowym. Dobra materialne często stają się chwilowymi, złudnymi próbami zaspokojenia głębokich pragnień, które może wypełnić jedynie Bóg, Miłość, do którego Maryja jest niezawodną Przewodniczką. Twarze wielu młodych ludzi rozjaśniało szczęście z samego faktu, że mogli być przy objawieniu oraz usłyszeć słowa skierowane przez Matkę Bożą do nich przez moje pośrednictwo.
Nasza wspólna modlitwa przyczyniła się do radości Matki Bożej. Porównałbym naszą wspólną pracę oraz wysiłek modlitewny do ziarnka gorczycy, które pada na żyzną glebę i przynosi stukrotny plon. A tym pięknym owocem jest właśnie modlitwa w intencji urzeczywistnienia się wielkiego planu, rozpoczętego przez Matkę Bożą przed 30 laty, który z pewnością by spełniła, jednak szanując naszą wolność, potrzebowała naszej zgody i modlitwy.
– Przed dwoma laty pierwszy raz spotkałeś się z kardynałem Schönbornem w Wiedniu. Następnie ksiądz kardynał udał się osobiście do Medziugorja. Teraz także miałeś okazję do rozmowy. Jak odbierasz jego pełną otwartość na Medziugorje?
– Przed dwoma laty mogłem prywatnie odwiedzić Jego Eminencję w Wiedniu. Już na tym spotkaniu dostrzegałem jego otwartość na Medziugorje, na wołanie Matki Bożej. Czułem, że pragnie odwiedzić Medziugorje tak szybko, jak to możliwe, a tym samym osobiście doświadczyć tego, co się tam dzieje. Na ostatnim spotkaniu zobaczyłem, że przeznaczył wiele czasu na przemyślenie spraw, wobec których miał wcześniej wątpliwości. Obecnie ma jeszcze bardziej klarowny obraz na kwestię Medziugorja. Myślę, że jest jeszcze bardziej przekonany o autentyczności objawień. Potwierdził to osobiście podczas wystąpień w Medziugorju i innych miejscowościach. Oczywiście jego zdanie nie zrodziło się w ciągu jednego dnia, ale pozwolił sobie na odpowiednio długi czas rozeznawania.
Ponadto spotkanie z Jego Eminencją w katedrze wiele znaczyło dla ludzi, którzy od lat są związani z ruchem Medziugorje. Był to dla wielu wielki znak. Z jednej strony to spotkanie miało szczególne znaczenie dla osób widzących. Lecz najbardziej potrzebowały tego miliony wiernych, którzy rozpoznali we wskazaniach Matki Bożej prawdziwą drogę i zaczęli ją realizować w codzienności. Wiele serc napełniło się radością, a oczy łzami wzruszenia, gdy kardynał zaczął przemawiać. Widzieli swojego pasterza, który jest z nimi oraz chroni ich w kroczeniu wybraną drogą.
Wiemy, że jest on wybitną osobistością oraz szanowanym teologiem Kościoła. Wie, co robi, i jestem pewny, że prawidłowo odczytuje znaki czasu. Ponadto jest świadomy, że wszystko, co czyni Matka Boża w Kościele nie sprzeciwia się ani słowom zawartym w Piśmie Świętym, ani tradycji, ani powszechnej nauce Kościoła. Wręcz przeciwnie, sławi Maryję jako największą teolog Kościoła.
Myślę, że teraz potrzebujemy trochę czasu, żeby rzeczy nabrały własnego biegu. Trzeba się także modlić, by inni też poznali, że Medziugorje od początku stanowi część Kościoła. I myślę, że nasz poraniony i podzielony Kościół bardzo tego wyjątkowego miejsca potrzebuje. Powinniśmy modlić się w intencjach Matki Bożej, aby spełniły się zamierzone przez Nią Boże plany.
– Krótko po wizycie kardynała Schönborna w Medziugorju Watykan powołał komisję, która jest teraz kompetentna w sprawach dotyczących Medziugorja. Czy decyzja Watykanu przyniosła ulgę osobom widzącym?
– Z pewnością jest to dla nas ogromne wsparcie ze strony Watykanu, ponieważ od pierwszych dni czuliśmy się częścią żywego Kościoła, w którym jesteśmy i do którego należymy. Po tym jak powołano komisję, spadł nam kamień z serca. Obecnie ona stanowi najwyższą instancję w Kościele, posiada autorytet i kompetencje w tej sprawie. Komisja będzie z pewnością miała inne podejście do Medziugorja oraz do nas. Wiadomo, że wcześniej też powoływano komisje, które nas przesłuchiwały, badały przy pomocy różnych aparatów, a które do tej pory ciągle pokazują takie same wyniki. Rozumiem, że Kościół jest zawsze ostrożny, jeśli chodzi o objawienia i orędzia. Dlatego też zostawiamy odpowiednim instancjom Kościoła spokojne badanie i weryfikowanie wydarzeń. My jako osoby widzące jesteśmy zadowoleni z powołanej komisji oraz jesteśmy gotowi w każdym względzie jej pomagać w zakresie, w jakim się od nas tego będzie wymagać.
– W kilku kościołach złożyłeś świadectwo, natomiast wczoraj miałeś okazję udzielać wywiadu na żywo w Radio Maryja, tu w Wiedniu, przed wieloma tysiącami ludzi. Jak przeżyłeś to wystąpienie?
– W ciągu minionych lat miałem wiele okazji do składania świadectwa, w Ameryce i na innych kontynentach, w różnych katolickich i niekatolickich stacjach radiowych. Wystąpienie na żywo jest zawsze wyjątkowym przeżyciem. Wczorajszy wywiad przeżywałem w wielkiej radości, szczególnie, że mogłem ludzi, którzy dzwonili, pocieszać i dodawać otuchy wobec ich codziennych trudów i trosk. Media takie jak to radio mają duże znaczenie, ponieważ możemy łatwiej i szybciej przekazywać orędzia, które daje nam Matka Boża. Bóg dał nam dostęp do tej technologii, abyśmy z niej mądrze korzystali i przekazywali wartości. Media religijne wspierają w pewien sposób komunikację między Matką Bożą a światem. Dzięki Bogu mamy obecnie wiele takich środków masowego przekazu, które starają się przybliżyć człowiekowi Boga.
– Każdego dnia spotykasz ludzi, którzy mają różne problemy i kryzysy. Z drugiej strony doświadczasz wielkiej łaski podczas objawienia, mianowicie przez chwilkę jesteś w niebie, gdzie nie ma już miejsca na cierpienie, krzyż i ból, a ludzi są przemienieni. Jak odbierasz zderzenie dwóch tak odmiennych rzeczywistości?
– Po każdym spotkaniu jest mi ciężko: najpierw być w niebie i móc razem z Maryją widzieć, co się tam dzieje, a za kilka minut wrócić na ziemię i znowu wejść w rzeczywistość ograniczonego, materialnego świata. Szczególnie w obecnych czasach, gdy Boga wypiera się z życia różnych jednostek społecznych i politycznych, poczynając od rodziny, a kończąc na państwowych, europejskich i światowych instytucjach. Modlitwa jest martwa, a wartości lekceważone. Najsmutniejsze jest to, że w ten sposób rodzina skazuje się na upadek.
Smutno jest wyobrażać sobie skutki takich faktów jak: nierealne traktowanie nieba, do którego człowiek został stworzony, brak modlitwy we wspólnocie i życiu rodzinnym, w których nie wspomina się o rzeczywistej obecności i życiu Boga, który jest Osobą. Nie zostaliśmy stworzeni dla tego przemijającego świata. Kiedy wiara obumiera, nie można przejść obok obojętnie. Widzimy tysiące rozpadających się i podzielonych rodzin. Jest mi bardzo ciężko patrzeć na to wszystko, ponieważ jasno widzę, że ten świat nie jest naszą wieczną wyspą, ale tylko częścią życia, krótką i przemijającą, bo zmienia się w jednej chwili przejścia w życie wieczne. Wszystko to wiedzieć i widzieć nie jest łatwo, ponieważ każdego dnia mogą z Matką Bożą oglądać doskonałość, a tu na ziemi niedoskonałość. Widzę rodziny, które są od siebie daleko duchowo i psychicznie, i pytam się: jak to możliwe, że ktoś świadomie niszczy podstawy ludzkich wartości takie jak miłość, szczęście, jedność i małżeństwo? Wiele spraw przybiera zły obrót, gdy rodzina i małżeństwo rozpadają się, ponieważ są rdzeniem, z którego powstaje później struktura społeczeństw i odzwierciedla się na całym świecie. Ale patrzę na świat także z perspektywy Matki Bożej, a to oznacza nadzieję. Jestem przekonany, że ten świat może mieć nadzieję i przyszłość, ale musi wiele rzeczy odrzucić i naprawić. Musi otworzyć się na nowe kryteria wartościowania, to znaczy, że jak długo człowiek się nie zmieni i nie nawróci do Boga, nie będzie mógł osiągnąć pokoju, radości i szczęścia. Stosownie do tego naszą jedyną nadzieją jest Bóg. Wcześniej czy później musimy zwrócić się do Boga, aby nasze życie nabrało sensu.
– Co powiedziałbyś, chcąc krótko skomentować pobyt w Austrii?
– Matka Boża, dając nam orędzia, każde z nich kończy słowami: „Dziękuję, że odpowiedzieliście na moje wezwanie.” Jeśli przeżywamy nasze życie z Maryją, nie musimy się bać, ponieważ Ona prowadzi nas pewną drogą do Chrystusa. Na końcu mówi do nas także: „Dziękuję wam, że zgromadziliście się tak licznie, że modliliście się ze mną i że stajecie się żyzną glebą dla dzieł bożych.” Chciałbym w tym miejscu te słowa przypomnieć oraz powiedzieć wszystkim, którzy idą za Jej głosem, by byli wytrwali na obranej drodze. Jest to z pewnością prawdziwa droga i nie trzeba się lękać przyszłości. Króciutko pragnę wspomnieć, że spełniliśmy plan Matki Bożej, jeśli podczas tych spotkań w Austrii udało się choćby jednemu człowiekowi doświadczyć nawrócenia, stać się lepszym i wejść na drogę głębszej modlitwy.