Pamięci Maji Zalar (1926-2013)

Maja Zalar

MEDZIUGORJE PROMIENIEJE PEŁNIĄ ŁASK

Pamięci Maji Zalar, 12.04.1926 – 01.03.2013

Młodzi i starsi z całego świata pielgrzymują do Medziugorja, które jest obecnie najczęściej od­wiedzanym sanktuarium na świe­cie. W ciągu roku przybywa tu około miliona pielgrzymów.
Do prawie stutysięcznej grupy ze Sło­wenii należała Maja Zalar, która w wywiadzie nam udzielonym ukazuje zarys swojego spojrzenia na objawienia Matki Bożej. Przez długie lata bardzo aktywnie dzia­łała w słoweńskiej gałęzi wspólnoty Medziugorje.

– Kiedy ostatnio od­wie­dziła pani Medziu­gorje?

– Byłam tu 1 maja 2012 r. Czternaście dni wcześniej wybra­łam się z synem na pielgrzymkę, ponieważ lekar­skie ustalenia wykazywały, że mam niezłośliwy nowotwór. Czternastego dnia terapii zni­­knęły wszystkie ślady ra­ka tarczycy. W późniejszym czasie z powodu narośli na szyi udałam się do mojej le­kar­ki. Diagnozę ustalono, gdy uczestniczyłam w Dniach Młodzieży w ostatnim dniu sierpnia, dlatego musiałam natychmiast wracać z Medziu­groja do domu.

– Czy to była pierwsza wizyta w Medziugorju?

– W roku 1983 zmarł mój mąż. Był bardzo dobrym człowiekiem i nasze małżeń­stwo było udane – razem spędziliśmy prawie 58 lat, dlatego jego odejście było dla mnie końcem świata. Byłam wściekła. Moje dzieci były już dorosłe, ale nie mogłam pogodzić się z perspektywą życia w samotności.
Kilkoro moich przyjaciół akurat wró­ciło z Medziugorja, o którym dużo opowiadali i pi­sali. To oni namówili mnie na pielgrzymkę, cho­ciaż wydawało mi się to bezsensowne…
Do dziś wspominam błogo­sławiony poranek, zimny, za­śnieżony, gdy wsiadałam do autobusu. Z pierwszej pielgrzymki pamiętam także zachwyt nad złotymi ścianami kościoła. Pamiętam, że długo zastanawiałam się, jak to jest… czy ci wszyscy ludzie tak kochają Matkę Bożą, że są w stanie zbudować dla Niej kościół ze złota?
Podczas następnej pielgrzymki, kilka miesięcy później, pytałam mieszkańców, dlaczego całe złoto ze ścian zostało zdjęte. Patrzyli na mnie wielkimi oczami, odpowiadając z zadzi­wieniem, że ściany kościoła nigdy nie były złote.

– Wielu ludzi widzi nadzwy­czajne zjawiska. Czy poza widzeniem złoconych ścian, które wydawały się pani tak prawdziwe, pojawiły się inne znaki?

– Tak, widziałam pewne znaki. Jednak chciałabym naszą uwagę skierować na fakt, że Bóg czyni cuda przede wszystkim we wnę­trzu świątyń naszych serc, a nie – na zewnątrz. Charakter Medziugorja nie polega na cudach w kolorach natury, obrotach słońca ani krzyża. Jego istotą jest wołanie Matki Bożej do nawrócenia, modlitwy, postu i przebaczenia. Gdy przychodzimy do Maryi z otwartym sercem, nie potrzebujemy wyobraźni ani specjalnych znaków, aby odczuć Jej bliską obecność. Oczywiście, jeśli ktoś przyjeżdża tu jako turysta, będzie miał trudność z takim do­świadczeniem.

– Jakie są pani przekonania w kwestii autentyczności zjawisk w Medziugorju?

– Początkowo byłam nastawiona bardzo sceptycznie. Później, i tak zostało do dziś, nigdy nie wątpiłam w autentyczność objawień. Czy to może być przypadek, że Maryja objawiła się dokładnie dziesięć lat przed wojną na Bałkanach i przedstawiła się jako Królowa Pokoju już pierwszego dnia objawień 25 czerwca 1981?
Podobnie jak – według mnie – nie była przypadkiem zbieżność dat 13 maja: gdy dokonano zamachu na papieża, a przecież był to dzień objawień Matki Bożej w Fatimie. Tak jak powiedział kardynał Schönborn, Medziugorje jest czymś w rodzaju placówki misyjnej Maryi. Tak jak w czasie I wojny światowej były nimi Lourdes i Fatima, tak w naszych czasach Maryja przyszła do centrum Bałkanów.

– Co pragnie nam przekazać Matka Boża?

– Ona całym swym kocha­jącym sercem zaprasza nas do na­wrócenia, którego częścią jest czytanie ze zrozumieniem Pisma Świętego, tak abyśmy mogli wcielać je w życie. Zawiera ono często słowa wymagające, trudne do zrozumienia, dlatego potrzebujemy orędzi, które nam je wyjaśniają. Matka Boża przybliża nam Jezusa. Jej miłość uczy nas stawiać pierwsze kroki na drodze nawrócenia i życia z Bogiem.

– Przesłania z Medziugorje nie zawierają słów groźby, a przed katastrofami Maryja ostrzega delikatnie. Dlaczego wydaje się przy ich czytaniu, że są prawie identyczne?

– Owszem, w swej istocie są do siebie podobne. W ciągu minionych 31 lat osoby widzące otrzymywały orędzia, które się powtarzały. Ale nigdy tego nie wyjaśniano. Każde orędzie ma znaczenie i chociaż są do siebie podobne, to zwierają inne zaproszenie do konkretnego czynu. Dlatego młodzi tak chętnie przybywają do Medziugorja. Otrzymują przesłania z Pisma Świętego bez teologicznego i filozoficznego balastu. Maryja zaprasza nas z matczyną miłością i daje nam wskazówki, jak możemy osiągać dobre rezultaty.

– Co się kryje pod słowem „wskazówki”?

– Post, modlitwa szczególnie różańcowa, sakrament pojednania i Eucharystia. Post wydaje się naj­bardziej „pod ręką”. Możemy podejmować post na różne spo­soby. Maryja mówi o jakimś rodzaju wyrzeczenia, o odmówieniu sobie jakiejś małej rzeczy, aby stawać się lepszym, umacniać wolną wolę. Można śmiało powiedzieć: Medziugorje nie jest znane z wygodnych foteli ani dobrych miejsc pracy. To miejsce głosi Dobrą Nowinę, zaprasza do cierpienia, ofiary i zadośćuczynienia za brak wiary tych, którzy nie chcą Boga w swoim życiu. Boże rady przekazywane przez pośrednictwo Maryi są konieczne pomimo mi­lionów egzemplarzy Biblii. Na świecie tysiące ludzi cierpi ucisk i prześladowania. Jeśli by tak nie było, Maryja nie musiałaby przychodzić i nawoływać przez osoby widzące do nawrócenia.

– Zna pani wszystkie osoby widzące. Jak je pani ocenia?

– Dla porównania przytoczę pewne wydarzenie sprzed pięt­nastu lat. Przechodziłam przez przejście dla pieszych i nagle wyjechał samochód, głośno trąbiąc na mnie klaksonem. Przez okno kiwał do mnie Ivan, wówczas miał 30 lat. Chodzi mi o to, że wszyscy są jak najbardziej normalnymi ludźmi. Mają własne rodziny, chociaż Jakov jako dziecko po­wiedział kiedyś, że zostanie bis­kupem. Oni tak samo jak i my, mają troski codziennego życia rodzinnego i zawodowego.

– Wielokrotnie była pani świadkiem objawień. Jak je pani wspomina?

– Dla mnie osobiście ważne jest, że objawienia nie są halucynacjami ani zaburzeniami psychicznymi. Jeśli ktoś choć raz widział osoby widzące w trakcie otrzymywania objawień, wie, że nie są to pozory ani gra. Podczas objawień po pro­stu zmienia się twarz tych o­sób. Pewnego razu byłam przy objawieniach Ivanki. Poprosiłam ją o szczególne wstawiennictwo u Matki Bożej w pewnej sprawie. Gdy podczas objawienia jej twarz promieniała szczęściem, spontanicznie wypowiedziałam szeptem słowa: „Ivanka, jaka ty jesteś piękna!”. Ona nigdy nie wyglądała tak młodo i pięknie jak w tamtej chwili. Nie można opisać słowami tej szczególnej miłości, malującej się na jej twarzy i w oczach. Po objawieniach jej twarz była taka jak zwykle.
Autentyczność objawień potwierdziło wiele ma­łych zdarzeń, które są moim osobistym doświadczeniem.
Byłam przy objawieniach Vicki, gdy moja córka musiała się poddać skomplikowanej ope­racji. Vicka odpowiedziała mi wtedy: „Troszczysz się o córkę. To dobrze. Ale uważaj też na siebie.” Moja córka szczęśliwie przeszła zabieg, lecz kilka miesięcy później zdiagnozowano u mnie nowotwór.

– Faktem jest, że w Medziugorju wielu doświadcza głębokiego nawrócenia. Jak by pani opisała ten fenomen?

– Medziugorje promienieje peł­nią łask. Matka Boża nie ustaje w prośbie o naszą modlitwę. A przecież różaniec jest najsilniejszą bronią przeciw szatanowi. Każde „Zdrowaś Mario” jest sobie równe i żadne nie jest takie samo – gdy mówimy te słowa z sercem, nadajemy każdemu pozdrowieniu Maryi tak jakby kolor naszego wnę­trza. Tak jak liście na drzewie wydają się być takie same, a prze­cież każdy jest na swój sposób inny, odrębny.
Różaniec jest prezentem Boga dla nas. Modlitwy nigdy nie muszą być odnawiane, ponieważ one są zawsze nowe, zawsze zanurzone w obecnej chwili.
Modlitwa tworzy tu przestrzeń, w której tak wiele osób otwiera się na łaskę przebaczenia, nawrócenia, uzdrowienia. Dlatego też tak wielu odkrywa tutaj powołanie kapłańskie. W tym czasie Matka Boża prosi nas szczególnie o modlitwę za naszych pasterzy.

– Dotychczas nigdzie obja­wienia nie trwały tak długo. Jak pani myśli, dlaczego tak się dzieje?

– Żyjemy w czasach, które cha­rakteryzują się sobie właś­ciwym ciężarem i trudem. Współczesny człowiek znajduje się w kryzysie, brakuje mu wewnętrznego pokoju. Ateizm można określić jako głęboką ranę i korzeń zła. Zamiarem Matki Bożej jest prowadzenie ludzi do wiary i przebaczenia. Pomocny jest przy tym sakrament spowiedzi, który stanowi początek procesu przemiany serca. Nawrócenie mo­że ustrzec nas przed katastrofą utraty życia wiecznego, pozwala nam w Bogu zwyciężać bitwę mię­dzy niebem a piekłem.
Spójrzmy na Lourdes, Fatimę i Medziugorje. Matka Boża ukazuje się w czasach szczególnie trudnych. Posłanie Maryi do nas ma na celu towarzyszenie nam w drodze do Boga, abyśmy oparli swoje ży­cie na wierności Ewangelii i Ko­ściołowi. Uważam, że jest to zadanie szczególnie dla matki.
* * *
Maja czerpała siłę do życia
z wiary w słowa Matki Bożej. Niech Ona towarzyszy jej
w drodze do nieba.
Maju, dziękujemy Ci
za wszystko.
Wieczny odpoczynek,
racz jej dać, Panie,
a światłość wiekuista
niechaj jej świeci.

Przekład z niem.: Alicja B.