Marija Pavlović: Jezus jest Bogiem

Marija Pavlović

JEZUS JEST BOGIEM I PRAGNIE, ABYŚMY ŻYLI JEGO PRZYKAZANIAMI

Rozmowę z Mariją przeprowadził Vitomir Damjanović i Sabrina Cović-Radojicić

Minęło 31 lat odkąd Maryja objawia się w Medziugorju. Matka Boża ukazuje się także Mariji Pavlović, a od 1 marca 1984 roku, wybrała ją, aby przez nią przekazywać orędzia dla parafii i świata. Początkowo Maryja przychodziła w każdy czwartek. Tak było od 1 marca 1984 do 8 stycznia 1987. Od 25 marca 1987 Matka Boża przekazuje Mariji orędzie jeden raz w miesiącu.
W Boże Narodzenie, 25 grudnia 2012, Matka Boża przyszła z Dzieciątkiem Jezus w objęciach, ale nic nie powiedziała. Marija tak opisała tamto wydarzenie: „Widziałam Matkę Bożą z małym Jezusem w ramionach, ale tym razem nic nie mówiła. Natomiast zaczął mówić Jezus: ‘Jestem waszym pokojem. Żyjcie moimi przykazaniami!’ Znakiem krzyża pobłogosławili nas Maryja i Jezus.”

– Marija, trwa świąteczna atmosfera oktawy Bożego Narodzenia. Jak przeżyłaś święta z rodziną?

– Każdego roku przygotowujemy się do świąt przez odmawianie nowenny, aby Dzieciątko Jezus zamieszkało w naszych sercach. Uczestniczymy codziennie we mszy świętej, modlimy się, pościmy, robimy dobre postanowienia.
Te dni są szczególnie czasem pokoju, radości. Wszystko wydaje się w jakiś sposób inne niż w pozostałe dni roku.

– Jednak tegoroczne święta Bożego Narodzenia wyglądały całkiem inaczej. Możesz nam opowiedzieć o spotkaniu z Matką Bożą?

– Przygotowywaliśmy się na to spotkanie i czekaliśmy z tęsknotą. Było wielu pielgrzymów oraz tłumaczy. Modliliśmy się i uwielbialiśmy śpiewem Boga. W pewnej chwili przyszła Matka Boża z Dzieciątkiem Jezus, było to 20 minut przed godziną 18. Tak jak w poprzednich latach, w dniu Bożego Narodzenia Matka Boża był przepięknie ubrana, miała welon na głowie. Zaczęłam modlić się o pokój dla świata, za wszystkich, którzy byli w minionym roku w Medziugorju, za chorych i tych, którzy przeżywają różne trudności.
W pewnej chwili Matka Boża jakby zastygła w bezruchu, ale mały Jezus nachylił się do nas. Pierwszy raz mogłam zobaczyć Jezusa jako niemowlę. Mówię, że pierwszy raz, ponieważ Maryja zawsze trzymała Go leżącego w Jej ramionach, owiniętego w Jej welon.

– Jak się czułaś, widząc małego Jezusa w taki sposób?

– Gdy Jezus odwrócił się do nas, nie od razu zaczął mówić. Nie oczekiwałam, że coś do nas powie, ponieważ nigdy się to nie zdarzyło. Ale On zaczął mówić. Gdy Go słuchałam, wszystko wydawało mi się tak zadziwiające. Widziałam przed sobą tak piękne niemowlę! Trudno mi opisać to, co widziałam i czułam w tamtej chwili.

– Jakie były Jego pierwsze słowa?

– „Jestem waszym pokojem.” Po krótkiej chwili dodał: „Żyjcie Moimi przykazaniami.”
Następnie Matka Boża uczyniła nad nami znak krzyża, Jezus zrobił to samo. Widzenie się skończyło.

– Co zrobiła Matka Boża, gdy Jezus zwrócił się do was?

– Trzymała Go w ramionach, raz patrzyła na nas, a raz na Niego.

– W jakim nastroju była Maryja? Radosna czy smutna?

– Gdy Jezus mówił, czułam, że Maryja zachowuje uroczystą powagę. Jezus nie był bardzo poważny, ale też nie był wesoły.
Z Jego Osoby promieniowała powaga zgodna z Jego słowami: „Jestem Królem. Jestem Królem Pokoju.”

– Czy melodia głosu Jezusa była taka jak u dziecka czy dorosłego?

– Głos Jezusa był dziecięcym głosem, lecz bardzo poważnym. Dziwiłam się, że tak małe dziecko może mówić tak poważnie. Każde Jego słowo bardzo dotykało mojego serca, poruszało tak, że mogłabym powiedzieć: Widziałam dziecko, lecz jednocześnie Boga. Czułam, że stoję przed prawdziwym królem, gdy mówił: „Jestem Królem Pokoju.”

– Jak się czułaś po objawieniu?

– Miało ono miejsce w kaplicy, w której zgromadziło się wiele ludzi. Niektórzy mówili, że podczas objawienia wyglądałam poważnie. Po objawieniu zaczęłam płakać. Po tym wszystkim, co widziałam nie mogłam zareagować inaczej. Byłam bardzo wzruszona.

– Jak wyjaśniłabyś fakt, że Jezus po raz pierwszy mówił?

– Moim zdaniem jest to przełomowy moment w objawieniach w Medziugorju. Nie musimy się poddawać zbytnim niepokojom, ponieważ On rzeczywiście jest naszym pokojem, tak jak sam powiedział. On jest Bogiem i pragnie, abyśmy żyli Jego przykazaniami, to znaczy, że możemy przyjąć Jego pokój tylko wtedy, gdy wypełniamy to, co On nam poleca wypełniać.
Bóg daje nam pokój serca, no­wą szansę, możliwość zaufania Mu i otwarcia się na Jego obecność. Doświadczyliśmy nowego zaproszenia Boga – przychodzi w nowy sposób, z Matką Bożą, która objawia się już od 31 lat. Ale po raz pierwszy przemówił także Jezus.

– Czy kiedykolwiek w historii tych objawień zdarzyła się podobna sytuacja między osobami widzącymi a Jezusem?

– Pamiętam, jak podczas jednego z objawień widziałam, jak Jezus mruga do nas oczami. To było tak: Jezus nieustannie na nas patrzył, niekiedy chował się za pelerynę Maryi. Zdarzyło się trzy razy, że chował się, a później wyglądał na nas i mrugał oczami. Dla nas było to niesamowicie miłe przeżycie.
Gdy rozpoczęły się objawienia i wzięto nas do szpitala w Mostarze, aby sprawdzić, czy jesteśmy zdrowi psychicznie, widzieliśmy Jezusa niosącego krzyż, z koroną cierniową, zalanego krwią. Wtedy powiedzieliśmy Matce Bożej, że możemy nie znieść tego, co będziemy musieli przetrwać. Na co Ona odpowiedziała: „Wszystkie cierpienia przynieście Mojemu Synowi.”

– Od objawienia 25 grudnia 2012 roku minęło kilka dni, w których spotykałaś się z Matką Bożą. Jaka była Maryja w tych dniach po Narodzeniu Jezusa?

– Miałam od Bożego Narodzenia pięć objawień Matki Bożej. Za każdym razem przychodziła z Jezusem.

– Wiem, że podczas objawień możecie zadawać pytania Matce Bożej. Czy dopytywałaś o widzenie z dnia Bożego Narodzenia, a może Maryja coś jeszcze wyjaśniała?

– Nie pytałam o nic, chociaż sugerowano mi, żebym dopytała Ją o to objawienie. Osobiście nie czułam takiej potrzeby.

– Jezus przemówił po 31 latach objawień. Czy możemy porównać to wydarzenie z Pismem Świętym, w którym napisano, że Jezus rozpoczął publiczne nauczanie w 31 roku życia? Został skazany na śmierć i ukrzyżowany, gdy miał lat 33. Czy możemy doszukiwać się w tej zbieżności jakiejś symboliki?

– Nie umiem dać na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi, chociaż się nad tym zastanawiałam. Ojciec Livio powiedział w radio na podstawie tego orędzia, że nastaje nowy etap objawień. Uważa, że to wydarzenie stanowi pewien przełom dla Medziugorja. Jak się wszystko dalej będzie układać, nie chciałabym wydawać przedwczesnych komentarzy. Pozostawiam wszystko Bogu i Matce Bożej.

– Poznałaś dziewięć tajemnic. Czy myślałaś po tym widzeniu, że Matka Boża przestanie ci się objawiać?

– Nie wiem, co może się wydarzyć. Wiemy, że Maryja powiedziała 11 września 1998 roku do Jakova: „Jutro będziesz miał ostatnie z codziennych objawień.” I tak się rzeczywiście stało. 12 września 1998 Jakov usłyszał 10-tą tajemnicę i zakończyły się codzienne objawienia. Od tego czasu Jakov otrzymuje objawienia jeden raz w roku, w Boże Narodzenie. Także w tym roku miał widzenie Maryi dokładnie w tym dniu, o godz.14. Matka Boża przekazała mu słowa orędzia. Mogłaby także mi oznajmić, że jest to moje ostatnie objawienie. Ale jeszcze tego nie uczyniła. Wszystko zależy od Boga i Maryi. Oni mają swoje plany, a my przekazujemy je tak długo, jak Oni zechcą.

– Dziś jest ostatni dzień starego roku, a jutro zaczyna się Nowy Rok. Nowa szansa, by zacząć od początku…

– Z pewnością nowy rok jest dla każdego okazją, aby odnowić swoje życie, zacząć z nowym za­pałem. Jednak możemy żyć ze stałą świadomością, że Bóg obdarza nas każdego dnia wieloma łaskami. Wydaje mi się, że wiele osób nie żyje tą myślą nawet po 31 latach objawień. Ani parafia, ani pielgrzymi nie są w pełni świadomi niezliczonych łask, jakie wszyscy otrzymujemy przez te lata, bo jeśli bylibyśmy tego świadomi, to świat wyglądałby inaczej.
Wydaje mi się, że wielu zmęczyło się tymi objawieniami, słowem Boga i Matki Bożej. Więcej uwagi poświęca się sprawom codziennym, ziemskim, interesom, niezbyt istotnym drobiazgom.
Ludzie przybywają do Medziugorja, aby doświadczyć duchowego i fizycznego uzdrowienia. Dzięki Bogu i Matce Bożej, że wielu doznało takiej Bożej interwencji i dobroci. Ale jaka jest wola Boga? On chciałby, abyśmy pewnego dnia żyli z Nim w wieczności, którą nam przygotował. Dlatego tak bardzo nalega, abyśmy przyjęli Maryję, którą nam podarował jako przewodniczkę do Nieba.
Bóg powinien być na pierwszym miejscu w naszym życiu, ponad wszystkimi ziemskimi sprawami, bo cóż za korzyść mamy ze świata, jeśli zatracimy własną duszę, Boga i życie wieczne?

– Objawienia są czasem przenoszącym cię do rzeczywistości Nieba. Zapewne wielu chciałoby chociaż przez sekundę tam się znaleźć. Jakie to uczucie?

– Bylibyśmy jako osoby widzące bardzo szczęśliwi, gdyby więcej ludzi mogło mieć takie doświadczenie. Jesteśmy przekonani, że nawet sekunda takiego doświadczenia zmieniłaby całkowicie ich życie. Prawdopodobnie zarzuciliby wiele spraw, które napawają ich serca niepokojem i nadmierną aktywnością. Jednak Bóg i Maryja wybrali właśnie nas i podarowali nas tę łaskę, byśmy mogli oglądać Niebo i przebywać w nim.
Nie jest łatwo każdego dnia móc przebywać w Niebie i powracać na ziemię, aby kontynuować codzienne życie. Dzięki niech będą Matce Bożej, że daje nam siłę, abyśmy mogli funkcjonować między tymi dwoma światami.

– Chciałabyś, aby jak najwięcej ludzi żyło treściami orędzi, do których głębokiego poznania zaprasza nas Matka Boża. Jeśli dobrze zrozumieliśmy, założyłaś tu Centrum Modlitwy. Jak ono funkcjonuje?

– Mam nadzieję, że w ten sposób będę mogła rozpocząć solidną duchową pracę z osobami, które tu przybywają. Pomysł zrodził się dawno temu, jeszcze w czasie, gdy śp. o. Slavko założył dom modlitwy i ciszy. Przypominam sobie dobrze okres, w którym z ojcem rozpoczynaliśmy prowadzenie rekolekcji. Na koniec rekolekcji spotykaliśmy się w moim domu i rozmawialiśmy o tym, jak kontynuować ten pomysł duchowej formacji. Mówiliśmy: Przyjdzie czas, gdy do Medziugorja będą przybywać osoby poszukujące duchowej odnowy. To jest pewne. Będziemy im proponować coraz głębsze treści.
Co dajemy pielgrzymom dzisiaj? Oferujemy miejsce do spania, coś do jedzenia i uśmiech. Ale to mają także w innych miejscach, może nawet w lepszych warunkach. Chcemy dawać im tutaj Boga i Matkę Bożą. Jeśli jednak my nie będziemy żyć przekazywaniem Boga, to jak inni mają tym żyć? Kto im da Boga? Dlatego Medziugorje ma przyszłość tylko wtedy, gdy będzie wcielało treść orędzi Matki Bożej. Inaczej wszystko wokół nas przeminie i ludzie odejdą, nie znajdując tego, czego szukają.

– A więc chciałabyś stworzyć konkretne miejsce, w którym mogłabyś zaproponować określone formy głębszej modlitwy i rekolekcji? Widzimy, że już to czynisz. Czy myślisz, że ludzie, którzy nie są widzącymi, będą mogli ten pomysł urzeczywistnić?

– Nie zamierzam robić wszystkiego osobiście. To nie jest moim celem. Próbuję zorganizować całą strukturę, organizację, która będzie to dzieło prowadzić. W ostatnich latach zgłosiło się do mnie wielu wolontariuszy. Chciałabym przede wszystkim od nich zacząć, aby żyjąc orędziami z Medziugorja, sta­wali się przekazicielami ich au­tentyczności, a tym samym przekazywali je innym. W tym Centrum Modlitwy pracuje wielu ludzi: kucharki, dostawcy, recepcjoniści – razem się modlimy. Oni nie tylko wykonują swoją pracę. Pojmują pracę jako powołanie.
Wczoraj była niedziela i tak zorganizowaliśmy dzień, aby wszyscy pracownicy domu uczestniczyli w Eucharystii.
To początek tego, o czym rozmawiałam jeszcze z o. Slavko. Było mi łatwiej zacząć takie dzieło tutaj w Medziugorju, ponieważ znam te okolice. Znalazłam bank, który pomógł mi w sfinansowaniu dzieła. Zbudowaliśmy dom, a dziś mogę z radością powiedzieć: Istnieje Centrum Modlitwy, w którym żyjemy orędziami Matki Bożej.

– Czy masz nadzieję, że twoja inicjatywa rozbudzi w sercach innych ludzi pragnienie, by wcielać w życie słowa Maryi, a nie skupiać się jedynie na ruchu pielgrzymkowym jak w turystycznych rejonach?

– Tak! Ufam, że Bóg poruszy serca wielu, aby głębiej Mu odpowiedzieli. Myślę o ludziach stąd, z Medziugorja. Może zamiast zakładania kolejnego hotelu ktoś zostanie wew­nętrznie poruszony, aby zbudować dom rekolekcyjny. Mam dobrych przyjaciół w Szkocji, których poznałam w pierwszych dniach objawień. Właśnie oni po pielgrzymce do Medziugorja, wrócili do domu i zmienili hotel na dom służący rekolektantom. Dzisiaj ich syn, Magnus Mac Farlane-Barrow, zainicjował wielki projekt „Posiłki Maryi” dla głodujących dzieci Afryki. Ufam, że i dla Medziugorja przyjdzie czas, gdy codzienne gotowanie, sprzątanie i ścielenie łóżek będzie odbywało się w innym duchu, nie tak bardzo skupionym na ziemskich interesach, lecz z wewnętrzną intencją podążania za słowami Maryi. Jest wiele rodzin, które już tak żyją. Nie patrzą na pieniądze jako wartość nadrzędną. Dzięki Bogu są takie cudowne dusze, które na co dzień spełniają swoje powołanie w duchu miłości i prostoty.

– Wielu ludzi wyraża chęć spędzenia w Medziugorju kilku tygodni, aby żyć duchowością ma­ryjną tego miejsca. Czy mogłabyś zapewnić warunki pobytu na dłuższy czas dla takich osób?

– Już oferujemy taką możliwość. Mamy młodych wolontariuszy. Jeden z nich zajmuje się kaplicą: przygotowuje miejsce, ustawia figurę Matki Bożej, kwiaty. Inny opowiada o Centrum zainteresowanym osobom. Wszyscy mają tak ustawiony harmonogram pracy, aby mieli czas na modlitwę, na udział w adoracji, Eucharystii czy też aby mogli wybrać się na Górę Objawień, Krizevać oraz mieć czas wolny do swojej dyspozycji.

– Możesz nam powiedzieć, jaka jest w tym twoja rola?

– Przede wszystkim modlę się za wszystkich, którzy tu przyjeżdżają oraz służę pomocą w indywidualnych rozmowach, zachęcam do podjęcia osobistej drogi modlitwy oraz pogłębienia zrozumienia orędzi Matki Bożej.
Kilka dni temu były tutaj siostry zakonne, odprawiały swoje rekolekcje. Towarzyszyłam im w drodze na Górę Objawień i Krizevać. Następnie byłyśmy razem w kaplicy, aby wspólnie poświęcić czas na modlitwę.

– Dziękuję za udzielenie obszernego wywiadu. Mam nadzieję, że spełnią się twoje marzenia, niech dopomaga ci Bóg i Matka Boża w ich realizacji.

Przekład z niem.: Alicja B., Vox Domini nr 2/2013 str. 10-13.