Hose Aguayo: Świadectwo

Hose Aguayo, Meksyk

Hose Aguayo

PIELGRZYMKA I POWOŁANIE

Pragnienie pielgrzymki do Medziugorja pojawiło się cztery lata temu, gdy słuchałem pewnej kobiety, która dała w kościele świadectwo o nawróceniu, ja­kiego doświadczyła w Me­dziugorju. W tym czasie miałem wiele trudności w pracy. Po­nadto przeżywałem pewne roz­terki emocjonalne i duchowe. Szukałem wewnętrznego pokoju i uzdrowienia. Miałem odczucie, jakby ono już zaczęło się dziać, gdy słuchałem o Medziugorju, dlatego zdecydowałem, że tam pojadę.
Mieszkałem wówczas w USA, w Denver. Po kilku miesiącach pojechałem odwiedzić rodzinę w Meksyku. Mam dziewięcioro rodzeństwa. Jestem najmłodszy. Opowiedziałem im o tym, co słyszałem. Oni także byli zadziwieni.
Zacząłem planować podróż. Znałem kobietę, która od 15 lat organizowała pielgrzymki z Meksyku do Medziugorja. Dwa miesiące wcześniej mój ojciec miał zawał serca, więc lekarze stanowczo zakazali mu podejmowania tak ciężkiej podróży, ponieważ jego stan zdrowia był jeszcze niestabilny. Tuż przed podróżą, gdy ojciec odwiedził kardiologa, lekarz był bardzo zdziwiony, że jego zdrowie tak znacząco uległo poprawie. My jednak byliśmy przekonani, że stało się tak ze względu na planowaną pielgrzymkę do Królowej Pokoju.

JESTEM SZCZĘŚLIWY, ŻE NAJŚWIĘTSZA PANNA MARYJA PORUSZYŁA MOJE SERCE

Byłem tutaj z moimi rodzicami oraz najstarszym bratem. Mój ojciec rzeczywiście wyzdrowiał, a dowodem na to był fakt, że wziął udział w marszu pokoju, choć wcześniej nigdy nie przemierzał dłuższych tras. Zniósł trud marszu bez większych problemów. Dla nas jest to cud, podarowany przez Matkę Bożą. Jestem szczęśliwy, że Najświętsza Panna Maryja zdobyła moje serce, a moją rodzinę obdarzyła wieloma łaskami i błogosławieństwem. Po zapoznaniu się z treściami orędzi odczułem, jak wielką wartość ma życie oraz dawanie świadectwa o tym, czego nas uczy, szczególnie o modlitwie w intencji pokoju.

PRAWDZIWA SZKOŁA MIŁOŚCI I NADZIEI

Meksyk boryka się jako kraj z walkami mafii narkotykowych, przemocą oraz wieloma innymi społecznymi problemami. Ale dziękuję Bogu i Matce Bożej, że tak niestrudzenie próbują budzić ludzkie sumienia. Oto prawdziwa szkoła miłości i nadziei. Tutaj w Medziugorju możemy się uczyć, czym jest duchowość i pobożność. Dla nas, którzy przybywamy z innej kultury, z dalekiego kraju, także tutejsze rodziny, które starają się żyć słowami Matki Bożej, stawiając Jezusa w centrum życia, stanowią cenne świadectwo wiary. Dla nas, młodych ludzi, jest to wyzwanie. Myślę, że swoim życiem mamy nieść świadectwo innym młodym ludziom, o tym, że możliwe jest bycie człowiekiem wierzącym, nawrócenie się do Bo­ga i ukierunkowanie codziennych wyborów tak, by odnosiły się najpierw do Niego.

W SERCU CZUJĘ PRAGNIENIE, ABY BYĆ KAPŁANEM

Podjąłem w Medziugorju decyzję o wstąpieniu do seminarium. Sercem czuję ogromne pragnienie służenia innym jako kapłan. Niczego nie mogę porównać z tą drogą szczęścia i pokoju. Gdy żyłem w USA, próbowałem szukać tego spełnienia w innych miejscach. A teraz, będąc tutaj, czuję się w końcu tak spokojny i szczęśliwy, jak nigdy wcześniej w życiu.
Podczas marszu pokoju, odczułem, że ci wszyscy ludzie stanowią Kościół oraz to, że teraz nastał właściwy czas modlitwy o pokój na świecie. Gdy figura Królowej Pokoju była niesiona obok mnie, czułem, że prowadzi nas Matka Boża. Czułem łaskę silnej wiary i nadziei oraz pewność, że Ona działa w naszych sercach. Byłem przeszczęśliwy, biorąc udział w tak licznej procesji. Marzę o tym, by przyjechać następnym razem do Medziugorje już jako ksiądz, zabrawszy ze sobą wielu młodych ludzi.

Przekład z niem.: Alicja B. Tekst pochodzi z austriackiego kwartalnika Medjugorje. Gebetsaktion… nr 106, str. 46

Vox Domini 4/2012, str. 22