Vicka Ivanković: Kto poświęca czas na modlitwę

Vicka i jej mąż po urodzeniu córki

Rozmowa z Vicką Ivanković-Mijatović, przeprowadzona w Krehin Gradac w dniu 5 stycznia 2005.

KTO POŚWIĘCA CZAS NA MODLITWĘ, NIE OBAWIA SIĘ PRZYSZŁOŚCI….

Vicka Ivankovic-Mijaatovic, jedna z szóstki widzących z Medziugorja, w dniu 18 października 2004 roku, na oddziale położniczym szpitala w Mostarze, około godziny 9.30 urodziła przez cesarskie cięcie chłopca. W małżeństwie Vicki jest on drugim dzieckiem. Przychodząc na świat ważył 3,75 kg i mierzył 55 cm.
Po dwóch miesiącach Vicka i Mario postanowili, że dziecko będzie ochrzczone w tym samym kościele, w którym wcześniej sakrament chrztu przyjęła ich córka Maria Zofia. Jest to kościół pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela w Krehin Gradac, niedaleko Medziugorja. Właśnie tam nowonarodzony syn został w dniu 2 stycznia 2005 roku ochrzczony, nadano mu imię Ante. Sakramentu chrztu udzielił proboszcz, ks. Djuro Bender w koncelebrze z włoskim księdzem Livio Fanzaga, długoletnim przyjacielem Vicki i Mario. Obecnych było również wielu innych kapłanów.

– Vicko, w okresie świąt Bożego Narodzenia przeżywałaś spotkania z Gospą. Czy możesz nam coś o nich powiedzieć?

– Kiedy w tych dniach uroczyście obchodziliśmy święta Bożego Narodzenia, szczęśliwy okres dla wszystkich, dla mnie oznaczał on również czas bardzo pięknych spotkań z Gospą. Była radosna i pogodna, ale czasami również i smutna. W tych dniach Maryja podkreślała szczególne znaczenie i potrzebę modlitw w intencji młodzieży i młodych rodzin, najbardziej narażonych na różne pokusy i sprowadzanych na złą drogę.
– Matka Najświętsza powtarza więc bardzo często, jak ważne są modlitwy w intencji młodzieży i jak ważną sprawą jest troska o rodziny, które są wystawiane na różne pokusy. Co to właściwie oznacza, jak należy to rozumieć?

Przede wszystkim chodzi o to, aby wszyscy członkowie rodziny uczestniczyli w rodzinnej modlitwie, nie tylko starsi, ale również dzieci i młodzież. Gdy do modlitwy włączą się wszyscy, zarówno rodzice jak i dzieci, to pozwoli skuteczniej przeciwstawić się szatanowi. Jezus i modlitwa winny w naszych rodzinach zajmować pierwsze miejsca, znikną wówczas wszelkie obawy, strach przed czymkolwiek. Matka Boża powiedziała, że kto poświęca czas na modlitwę, nie musi i nie powinien obawiać się przyszłości.

– W tych dniach twoje drugie dziecko przyjęło sakrament chrztu w kościele pod wezwaniem świętego Jana Chrzciciela. Jak przeżywałaś to wydarzenie?

– Dokładnie przed trzema dniami, w niedzielę 2 stycznia 2005 roku, nasze drugie dziecko zostało ochrzczone w kościele św. Jana Chrzciciela w Krehin Gradac, gdzie zamieszkujemy od zawarcia ślubu. Chrzest miał szczególnie doniosły przebieg, piękną oprawę. Dla rodziców są to zawsze chwile szczęścia, dziękują za ten otrzymany od Boga dar. W tym dniu kościół był do ostatniego miejsca zajęty przez parafian i pielgrzymów, oni również pragnęli dzielić radość wraz z nami. Wielu uradowała możliwość osobistego złożenia mi w tym dniu gratulacji. Oczywiście to mnie trochę rozpraszało, jednak nie potrafiłam odmówić przyjmowania tak szczerych życzeń. Mimo to starałam się skupić uwagę na właściwym przeżywaniu – ciałem i duszą – ceremonii chrztu.
Wiem, że ludzi gnębią różne kłopoty i w takich sytuacjach poszukują mnie, a ja świadoma powierzonej mi przez Gospę misji nie mogę ich unikać; przeciwnie – gdziekolwiek jestem muszę być dla nich obecna.

– Przez wszystkie lata objawień Matka Najświętsza kieruje do nas prośby, które winniśmy spełniać dla naszego dobra. Z drugiej strony my też zwracamy się do Niej z różnymi prośbami. Co o tym sądzisz?

– W pierwszych dniach objawień wspólnie z Gospą odmawialiśmy modlitwy, równocześnie kierując do Niej różne życzenia; było ich nawet coraz więcej. Matka Boża była gotowa przyjść nam z pomocą, pouczała nas jak powinniśmy się modlić. To były prawdziwe lekcje odmawiania modlitw, uczyła również cierpliwości.
Przez wszystkie te lata zdarzało się, że wielu z powodu zniechęcenia lub zmęczenia zatrzymywało się w połowie drogi. Maryja jednak prosi, aby nie przerywać modlitw i powtarza: „Jeżeli będziecie modlić się sercem, nigdy nie zaznacie znużenia, nie zatrzymacie się, lecz spełnicie moje życzenia.”
Maryja jako nasza Matka nieustannie prosi nas o modlitwy, a czyni to po to, aby zbliżyć nas do Siebie i Swego Syna.

– Jak przyjęłaś, w czasie minionych świąt Bożego Narodzenia, wiadomości o tragicznych zdarzeniach w krajach południowej Azji, w których tak wielu ludzi utraciło życie, o katastrofach, które wstrząsnęły całym światem?

– Liczba ofiar, sięgająca 300.000 istnień ludzkich potwierdza, że była to istotnie wielka katastrofa. Zastanówmy się jednak… czy fakt, że Maryja objawia się już od ponad 20 lat nie jest znakiem bardziej znaczącym od jakiegokolwiek innego zdarzenia w świecie? Maryja wytrwale pojawia się i modli się za nas. Czy właściwie potrafimy zrozumieć Jej trud przychodzenia z Nieba na ziemię? Trud, z jakim nieustannie usiłuje wskazywać, że to czas niezmiernie ważny, czas wielkiej łaski. Właśnie dlatego zaprasza do modlitw, postów, pokuty, do nawrócenia.
Wszyscy wiemy, jak wielu ludzi na ziemi traci życie w wyniku wojen i katastrof. Matka Boża również o tym wie i przez wszystkie minione lata żąda nieustannie od nas tego samego po to, aby móc urzeczywistnić Swoje zamierzenia. Wszystko, co się w obecnych czasach dzieje, to nie tylko wynik gniewu, złości, czyjejś wściekłości.
Gdy coś się wydarza, zwykliśmy zadawać pytania: „Co się właściwie stało, czy nie mogliśmy czegoś uczynić, aby temu zapobiec? Maryja niezliczoną ilość razy mówiła, powtarzała, iż poprzez modlitwy i posty zdołamy nawet uniknąć wojen. Ileż to razy przypominała, iż zdolni jesteśmy osiągnąć wszystko, jednak wciąż daleko nam do spełnienia Jej wszystkich życzeń.

– Gospa powiedziała kiedyś, że jeśli okaże się to niezbędne, osobiście przyjdzie do każdego domu, zapuka do drzwi, byśmy usłyszeli to, co Ona pragnie nam powiedzieć.

– Rzeczywiście kiedyś to powiedziała i przede wszystkim dotyczyło to parafii w Medziugorju. Wybrała tę parafię i od niej wymaga wielkiej ofiary. Musimy jednak uświadomić sobie, że nie jest zamiarem Matki Bożej wzbudzać w nas strach; nie chce również zmuszać nas do czegokolwiek, czego nie chcielibyśmy uczynić. Jest tu wśród nas i jako Matka pragnie nam wciąż od nowa pomagać. Pragnie możliwie najwięcej ludzi zbliżyć do Jezusa.
Zdarzenia, których w obecnych czasach jesteśmy świadkami dowodzą, iż Jej osobiste przyjście i zapukanie do każdego, staje się już w pełni aktualne i potrzebne. Nie oznacza to jednak, że winniśmy się czegoś szczególnego obawiać. Powiem tylko, że widoczne staje się, jak daleko odeszliśmy od planów, które Matka Boża pragnęła wraz z nami zrealizować.

– Czy może to oznaczać, że przyjścia Maryi w tych wszystkich latach okazały się być może daremne?

– Nie, w żadnym przypadku. Tak wiele objawień Matki Najświętszej dowodzi czegoś wręcz przeciwnego. Potwierdza Jej niezwykłą cierpliwość i zaufanie do nas. We wszystkich latach liczne rzesze ludzi wsłuchiwały się w Jej głos, postępowały zgodnie z przekazywanymi przez Gospę orędziami, jednak mimo wszystko ci ludzie stanowią mniejszość. Maryja powiada, iż wprawdzie większość wkracza na drogę Jej wskazań i życzeń, ale po pewnym czasie znużeni zatrzymują się, jakby zarządzając przerwę. Właśnie w czasie takiej przerwy i zatrzymania się w miejscu, wydarza się wiele złego, ponieważ w człowieku stygnie wcześniejszy zapał i dochodzi do wniosku, że dalszy wysiłek jest zbędny, niepotrzebny. A Matka Boża mówi: „Jeżeli pragniecie mi pomóc i modlić się dla spełnienia moich zamierzeń, wówczas musicie krok za krokiem zmierzać dalej i wszystko to czynić z sercem. Nie zatrzymywać się na tej drodze! Powiem, co macie czynić, obdarzę siłą do wytrwania.”
Szatan wykorzystuje każdą chwilę naszego życia i każdą naszą słabostkę, wie kiedy najłatwiej nakłonić do złego. Kiedy nas coś spotyka lub kiedy się coś wydarza możemy się nie zorientować. Człowiek zwraca się o pomoc do Boga, do Gospy, gdy jej potrzebuje. Natomiast w sytuacjach, gdy Maryja żąda od nas czegoś, co służy naszemu dobru – wówczas nie jesteśmy gotowi do ofiar.

– Może się wydawać, że niedawna katastrofa, która wstrząsnęła światem rozmiarem ofiar śmiertelnych i wyrządzonych szkód – zdarzyła się gdzieś bardzo daleko od nas…?

– Nie, nic nie dzieje się w wielkim oddaleniu, to może się tylko tak wydawać. Wszystko jest nam bliskie, wszyscy jesteśmy sobie bliscy, tworzymy jedną ludzką wspólnotę. Nie ma różnicy, czy ktoś żyje tu, bądź na drugim krańcu globu: wszyscy jesteśmy ludźmi. Bez względu na odległość musimy współczuć również żyjącym z dala od nas. Dlatego też Maryja jest z nami tu, w tym miejscu. Ona jest tu, my wszyscy tu jesteśmy i wszystko się tu wydarza. Dla Gospy „daleko stąd” nie ma najmniejszego znaczenia, bo wszyscy jesteśmy Jej dziećmi i wszyscy jesteśmy dla Niej tak samo bardzo, bardzo ważni.

– Vicko, co pragniesz nam jeszcze powiedzieć na zakończenie naszej rozmowy?

Życzę wszystkim, aby każdy dzień w tym roku był dniem błogosławionym i szczęśliwym. Niech nie zabraknie pochodzących od Boga – Pokoju i Miłości, jak również pokoju, o którym mówi nam Matka Najświętsza, a mianowicie pokoju w naszych sercach i w naszych rodzinach. Szczególnym moim życzeniem jest prośba o dalsze modlitwy dla spełnienia zamierzeń Gospy, o których od dawna mówi i równocześnie wspomina, że znajdujemy się wciąż daleko od ich urzeczywistnienia. Dlatego i przy tej okazji pragnę wszystkich zachęcić do większego zaangażowania w dzieło pomagania Maryi, aby Jej plany i zamierzenia spełniły się możliwie najszybciej.

Przekład z niem.: B. Bromboszcz
Medjugorje. Gebetskation. nr 1/2005, str. 24-27