Bp Manfred Scheuer o Medjugorje

Bp Mafred Scheuer

MEDZIUGORJE – ŹRÓDŁO NAWRÓCEŃ

Wywiad z biskupem Insbrucku, dr Manfredem Scheuer’em

– Zna ksiądz biskup naszą wspólnotę modlitewną „Oaza Maryi Królowej Pokoju”. Żyjemy duchowością tego miejsca i naszym mottem jest żyć świadomie Ewangelią razem z Maryją. Ostatnio czytałem księdza książkę zatytułowaną „Życie chrześcijańskie dzisiaj”, wydaną w roku 2004. Tytuł jednego z rozdziału brzmi jak apel: „Nadaj Ewangelii twoją twarz”. Znajduję tutaj nawiązania do Medziugorja.

– Uważne obserwowanie współczesnych społeczeństw i światopoglądów pozwala mi powiedzieć, że wiara jest coraz częściej redukowana do samych zasad moralnych. Natomiast osobista wiara w prawdę Ewangelii, a przede wszystkim w Osobę Jezusa Chrystusa, nie odgrywa już decydującej roli.
Moim zdaniem, najważniejsze w naszej wierze jest właśnie ukierunkowanie na osobę. Nasza relacja z Jezusem Chrystusem, osobista więź i przyjaźń z Nim charakteryzuje i odróżnia chrześcijaństwo. I dlatego tak istotne jest przypominanie, aby tożsamość wiary wyrażała się w naśladowaniu Jezusa, a nie tylko w przestrzeganiu kilku moralnych zasad, dotyczących przyzwoitego zachowania. Chodzi o pójście za Jezusem i kształtowanie żywej relacji z Nim.
Posługa duszpasterska w seminarium duchownym oraz obecne doświadczenia wspólnoty pokazują mi, że z Medziugorja wypływa źródło, z którego rozkwita wiele nawróceń. W końcu jedno z najważniejszych biblijnych przesłań brzmi: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię, Królestwo Boże jest blisko”. One spełniają się we wszystkich ludziach, którzy szczerym sercem czynią pokutę i przebaczają.
Świadomie wierzący bardzo często dążą do czegoś więcej, pragną adoracji i wchodzenia w tajemnicę Jezusa obecnego w Eucharystii. Sądzę, że właśnie taka postawa jest cenna, to znaczy wyostrzanie zmysłów na duchowość, wnętrze, serce, modlitwę. Myślę, że ważny jest właśnie ten impuls, iskra wypływająca z tego miejsca w kierunku całego Kościoła.

– Wspomniał ksiądz biskup o nawróceniu. Widocznym znakiem jest, w szczególny sposób w Medziugorju, ogromna ilość pielgrzymów przystępujących do spowiedzi. W naszym kraju często uważa się sakrament pojednania za zbędny. Jednak wielu, którzy doświadczyli Medziugorja, opowiada o bardzo ważnej roli spowiedzi.

– U wielu zniknęła świadomość, że bez ciągłego nawracania nie mo­żna być chrześcijaninem. Właśnie nawrócenie uważam za decydujące i znaczące, ponieważ mamy ciągle zaczynać od nowa. Myślę, że powinniśmy na nowo odkryć ten skarb, jaki jest nam dany w sakramencie pojednania, oraz na nowo przyjąć pełnię pojednania i zbawienia.
Duchowe życie potrzebuje towarzyszenia oraz osobistego wyznania w sakramencie pokuty. Myślę, że jeśli ktoś naprawdę szuka duchowego życia, nie minie tego aspektu obojętnie. Jest różnica, jeśli ktoś powie: „Chciałbym się kiedyś zmienić”, czy też nazwie tę chęć poprawy bardzo konkretnie, po imieniu. Jest przecież różnica między słowami: „Jestem przeciętnym człowiekiem”, a szczerym przyznaniem i wewnętrznym uznaniem, że jestem człowiekiem grzesznym. Jest różnica, czy sam ze sobą dojdę do ładu, czy też przyjmę przebaczenie od Boga, dane mi przez posługę kapłana w Kościele.
Z niektórymi sprawami nie umiemy sobie poradzić sami. Wina ma swój wymiar, który ostatecznie dotyka Boga, a także wspólnotę człowieka z innymi ludźmi, oraz Kościół. Dlatego tak ważne jest, że przebaczenie jest potwierdzane słowami kapłana, którego realna obecność pozwala mi przyjąć usprawiedliwienie, to znaczy mogę oddać ciężar ciążącej na mnie winy.

– Skutkiem nawrócenia jest pojednanie i pokój. Przesłaniem głównym Medziugorja jest właśnie głoszenie pokoju. Ksiądz biskup zapytany niegdyś, czy powinno się kontynuować msze święte w intencji pokoju, odpowiedział, że ta modlitwa jest niezwykle istotna w każdym czasie.

– Według rytu sakramentu spowie­dzi, kapłan wypowiada po udziele­niu rozgrzeszenia słowa: „Idź w pokoju!”. Tak więc źródła tego sa­kramentu, posługi jednania poprzez przebaczenie grzechów, powierzonej uczniom przez Jezusa, należy szukać w pozdrowieniu, jakie Jezus skierował do uczniów tuż po zmartwychwstaniu: „Pokój Wam!”. Jest to kwestia zasadnicza w sakramencie pojednania, gdyż wewnętrzny pokój z Bogiem, z innymi, z samym sobą, jest warunkiem pokoju zewnętrznego, powszechnego, wspólnotowego. W tym sensie możemy żyć w pokoju jako społeczności, jeśli tylko żyjemy w pokoju z samym sobą i z Bogiem.
Myślę, że nawet jeśli nie doświadczamy bezpośrednio wojny, to jednak dużo jest w nas otwartej i ukrytej przemocy. W końcu jest wiele słów, które ranią i niszczą. Wiele jest konfliktów, rywalizacji i wcale nie tak mało zawiści. Tak więc wewnętrzne nastawienia, które potrzebują nawrócenia i głębokiej przemiany są związane z zewnętrznymi warunkami życia w pokoju.

– Mówi się często, że Medziugorje jest miejscem, gdzie rodzą się powołania. Jakie jest zdanie księdza biskupa jako osoby, która posługiwała w seminarium?

– Pracowałem w seminarium od 1988 do 1996 r. W tym czasie do seminarium wstąpiło kilku młodych ludzi, których powołanie zrodziło się w Medziugorju. Trzeba podkreślić, że powołanie to dłuższy wewnętrzny proces, jednak często Medziugorje jest tym miejscem, gdzie zostaje wyrażane w słowach i pozwala człowiekowi zmienić kurs życia, doświadczyć, jaka jest jego życiowa droga. U niektórych realizuje się w wyborze stanu kapłańskiego lub zakonnego.
Oczywiście pierwszy impuls odczucia powołania nie jest właściwym powołaniem, które samo w sobie jest procesem. Tak też było z pierwszymi apostołami. Także św. Piotr został powołany przez Jezusa, ale później musiał przejść przez długie lata nauki. Musiał dojrzewać, rozwijać się, nawracać i w końcu przeżyć próbę wiary, gdy ujrzał oblicze Jezusa cierpiącego i spojrzał Mu w oczy. To było dla niego bardzo bolesne, ale i oczyszczające. Podobnie postrzegam powołania, jakie mają miejsce w Medziugorju. Mógłbym powiedzieć, iż tam rozkwita pierwsza miłość, która potrzebuje rozwoju i dojrzewania.
Jesteśmy wdzięczni za każde powołanie. Tym bardziej, że seminaria duchowne w Austrii nie są przepełnione, a kandydatów we wszystkich diecezjach jest niewielu.
Dlatego też proszę mieć świadomość, że potrzebujemy powołań kapłańskich, zakonnych, ludzi świeckich, którzy poświęcaliby się pomocy w duszpasterstwie i kościele. Powołanie nie jest wymysłem człowieka, ale zaproszeniem Boga i przyjęciem Jego wołania. Potrzebujemy ludzi, którzy będą umieli usłyszeć głos Boga i być do Jego dyspozycji. Jest to wymiar posłuszeństwa, który jest częścią powołania.

– Kiedy rozważa ksiądz biskup doświadczenia z Medziugorja, jaką przyszłość widzi ksiądz dla tego miejsca?

– Tę kwestię zostawiam Kongregacji Nauki Wiary, czyli gremium odpowiedzialnemu za przeprowadzenie odpowiednich badań.
W pierwszej kolejności objawienia poddawane są obserwacji. Zgodnie ze słowami Karla Rahnera, mają one charakter objawień prywatnych. To znaczy, że mogą być przeżywane przez osoby widzące jako bezwarunkowy nakaz, wymaganie Ewangelii w danym czasie. W tym sensie nie są obowiązujące dla wszystkich na świecie. Tak jest też z innymi objawieniami maryjnymi, które już zostały uznane przez Kościół.
Z drugiej strony trzeba patrzeć na owoce, jakie przynosi Medziugorje. Są to owoce, które prowadzą do umocnienia życia sakramentalnego, świadomości członków Kościoła, umocnienia powołania. Widzę, że także wymiar socjalny wiary pozytywnie się zmienia. A przecież Ewangelia mówi nam, abyśmy rozróżniali duchy według kryterium skutków, owoców.

– Na zakończenie chciałbym zadać jeszcze jedno pytanie: jakie znaczenie mają objawienia Maryi oraz Jej nawoływanie do nawrócenia, w czasach naznaczonych brakiem ojca i coraz częściej brakiem matki?

– Bóg nie chce nas, ludzi zbawiać na siłę, to znaczy szanuje naszą wolność, potrzebuje naszej zgody i czynów, życia razem z Nim. „Fiat” Maryi, Jej gotowość zrodzenia Syna Bożego, ofiarowania życia, stanowi decydujący element historii zbawienia. W tym sensie nie można mówić o konkurowaniu między Jezusem a Maryją, ponieważ Ona była pierwszą wierzącą, Jego uczennicą, wskazującą na Niego: „Czyńcie, cokolwiek wam powie!”. Aż po sam Krzyż jest przy Jezusie, stoi pod Krzyżem. Ona jest u progu kształtującego się Kościoła, mianowicie razem z uczniami trwa na modlitwie w okresie między wniebowstąpieniem Jezusa, a zesłaniem Ducha Świętego. Ona jest pierwowzorem Kościoła. I może brzmi to trochę technicznie, ale jest prototypem pierwszego wierzącego człowieka.
Myślę o pobożności wiernych, o bardzo rozwiniętym kulcie Matki Najświętszej wśród prostego ludu, który z ufnością dziecka zwraca się do Niej w każdej potrzebie. Nie da się go usunąć, nawet jeśli zdarzały się w historii okresy zapomnienia.
W poprzednich latach widoczny był w Kościele zanik kultu świętych, a szczególnie nabożeństwa do Matki Bożej, który jednak ostatnio powraca. Wyraźnym tego znakiem są coraz częstsze pielgrzymki do miejsc objawień maryjnych. Innym przykładem jest także sposób przeżywania Adwentu i Bożego Narodzenia. Myślę, że Maryja odgrywa wielką rolę w świadomości i wierze ludzi. Wstawia się za nami, a więc zawierza nas Bogu, nie zapomina o nas. Nie możemy wierzyć, ograniczając się do wiary osobistej jako „sprawy prywatnej”, nie jesteśmy jako wierni „singlami”, ale żyjemy we wspólnocie Kościoła, a do niej w szczególny sposób należą święci. Do tego dołączyć musimy żyjących i umarłych. Myślę, że nabożeństwo do Matki Bożej będzie w przyszłości przeżywało renesans, który już się rozpoczął.

Przekład z niem.: Alicja B.
Artykuł pochodzi z austriackiego kwartalnika Medjugorje. Gebetskation… nr 96 (1/2010)