MATKA BOŻA DAJE MI SIŁĘ DO ŻYCIA
Rozmowę z Vicką Mijatović-Ivanković przeprowadził Vitomir Damjanović 30 grudnia 2011 w Medziugorju
– Czy mogłabyś opowiedzieć, jak przeżywałaś święta Bożego Narodzenia w Medziugorju?
– Święta Bożego Narodzenia są rzeczywiście ważnym, pięknym czasem miłości, pokoju i radości. W tym duchu przeżywałam święta razem z moją rodziną. Mam dwoje dzieci i jako matka czuję się odpowiedzialna za całą rodzinę. Cieszę się, że mogliśmy świętować narodzenie Chrystusa w małym gronie najbliższej rodziny. Razem z nami byli rodzice mojego męża, Mario. Całą rodziną wybraliśmy się na mszę świętą. Drugiego dnia świąt, we wspomnienie św. Szczepana męczennika, odwiedzaliśmy krewnych. Mam brata, Stipe, który obchodził imieniny, więc poszliśmy złożyć mu życzenia. W trzeci dzień, święto św. Jana Ewangelisty, odwiedzaliśmy przyjaciół i krewnych, którzy noszą to imię. Byłam także u moich rodziców.
Boże Narodzenie zwiastuje wielką radość także dlatego, że możemy się nawzajem odwiedzić, zobaczyć i doświadczyć wspólnoty jaką tworzymy.
– Co w tym szczególnym czasie powinno stać w centrum naszej uwagi?
– Myślę, że wszyscy mamy skłonność do koncentrowania się na ilości prezentów, które kupujemy bliskim. Oczywiście jest to ważna sprawa, jednak święta Bożego Narodzenia nie są równoznaczne z kupowaniem prezentów. Boże Narodzenie to coś nieporównywalnie większego i bardziej wartościowego! W pierwszej kolejności powinniśmy otworzyć serca na przyjęcie łaski Bożego Narodzenia i tę radość nieść dalej, rozszerzać błogosławieństwo płynące ze stajenki betlejemskiej, od nowo narodzonego Dzieciątka Jezus, Boga, który narodził się jako człowiek i stał się jednym z nas dla naszego zbawienia.
Często pojawia się w tym czasie w codziennym użyciu słowo „shopping”, ale nie może się ono stać sensem i centrum wydarzeń, które mają miejsce w Betlejem i w naszych sercach. Oczywiście nie można popadać w drugą skrajność i mówić, że zjawisko „shoppingu” nie istnieje lub że zaprzeczeniem je zlikwidujemy. Chodzi jedynie, a może „aż” o to, byśmy nie wpadli w pułapkę czynienia z zakupów swoistego sposobu na przeżywanie świąt. Katolicy, chrześcijanie powinni być świadomi, że Bóg narodził się w stajni betlejemskiej nie tylko dla nas wierzących, ale przyszedł do każdego człowieka dobrej woli i pragnie wszystkim błogosławić i wlewać pokój w serca. Miłość, która objawiła się przez Boże Narodzenie, niech mieszka w naszych sercach nie tylko w czasie świątecznym, ale przez cały rok, przez całe nasze życie.
– Vicka, otrzymujesz w dalszym ciągu codzienne objawienia. Możesz nam opowiedzieć o spotkaniach z Matką Bożą oraz o tym, jak wyglądały one w tych dniach?
– Matka Boża jest zawsze taka piękna i promieniująca miłością. Przynosi nam pokój. Objawienia trwają już od 30 lat. Każde spotkanie z Maryją odbieram jako ogromną łaskę. Ona daje moc mojemu życiu. Cudownie jest z Nią przebywać. Tak jak my wszyscy, Matka Boża była w tych dniach bardzo szczęśliwa. Ta radość jest szczególnie silna, ponieważ Maryję jako matkę przenika świadomość, że urodziła Syna, Jezusa. Matka Boża ofiarowuje nam swojego Syna każdego dnia i nie możemy o tym zapominać. W dzień narodzin Chrystusa Maryja objawia się, trzymając w ramionach Dzieciątko Jezus. Jest to szczególne przeżycie, które trudno opisać.
– Byłaś gościem Komisji ds. Medziugorja w Rzymie. Możesz nam opowiedzieć o tym spotkaniu w Watykanie?
– Rzym odwiedziłam 6 października 2011. Wystąpiłam przed komisją, której miałam opowiedzieć o osobistych spotkaniach z Matką Bożą. Wszyscy byli bardzo mili i pozwolili mi swobodnie wypowiadać się o otrzymywanych objawieniach, a więc opowiedziałam o swoich doświadczeniach. Czułam się tak, jakbym składała świadectwo przed pielgrzymami, gdy całym sercem jestem w tym, o czym opowiadam.
O samym spotkaniu niewiele mogę powiedzieć, jedynie to, że w komisji było wiele osób: biskupi, kardynałowie, teolodzy, księża i świeccy naukowcy. Atmosfera była bardzo dobra. Zobowiązałam się zachować dyskrecję, a więc więcej nie mogę powiedzieć. Jak wiecie, inne informacje zachowane są tylko dla komisji, a ja jestem zobowiązana nie opowiadać nic bardziej konkretnego.
– Obchodzimy święto Świętej Rodziny, Józefa, Maryi i Jezusa. Co Matka Boża mówi o współczesnych rodzinach?
– Maryja w ciągu całego okresu objawień podkreśla, że pragnie pomagać rodzinom, aby wszystkie nasze rodziny odnowiły życie modlitewne, a zwłaszcza wspólną modlitwę różańcową. Matka Boża cieszy się z każdej rodziny, ale szczególną pociechę przynoszą Jej rodziny, które się modlą razem. Matka Boża daje nam każdego dnia radę, która powinna nam pomóc przeciwstawiać się życiu według stylu propagowanego przez świat. Od naszej osobistej decyzji zależy, na ile wcielimy w życie Jej słowa orędzi. Objawienia trwają już 30 lat, a Ona nigdy nie jest znużona powtarzaniem nam słów o nawróceniu i modlitwie. Wiem, że nigdy się tym nie znudzi, ponieważ zależy Jej na każdej rodzinie tego świata.
Każdy z nas jest zaproszony do uczenia się w Jej szkole modlitwy. Każdy z nas jest ważny i potrzebny w Jej planie, dlatego nieustannie stara się przez nas i z nami ratować i uzdrawiać ludzi z całego świata. Przyszła ze względu na każdego człowieka, na cały świat, ponieważ wszyscy jesteśmy Jej dziećmi.
– Ale wiesz też, że dzisiaj nie jest tak łatwo jak kiedyś modlić się razem w rodzinie. Nie jest tak łatwo jak w czasach, kiedy nas wychowywano.
– Jestem jednak przekonana, że każda rodzina może znaleźć czas na modlitwę, o ile jej na tym naprawdę zależy. Kwestią do rozważenia jest to, czy członkowie rodziny chcą żyć w duchowo zdrowej rodzinie. Rozumiem, że naszemu zaprzęgniętemu w kierat pracy społeczeństwu trudno jest wygospodarować czas na modlitwę. Wielu rodziców nie ma czasu dla swoich dzieci, a one – dla rodziców. Ale bądźmy też świadomi, że nie można żyć ani tym bardziej budować wspólnoty bez tego czasu przeznaczonego dla siebie nawzajem. Jeśli rodzina się razem nie modli, nie rozwija się i nie wzrasta duchowo.
Nasi rodzice uczyli nas, jak ważna jest modlitwa, ponieważ ona pomaga przejść zwycięsko przez życie oraz jego próby, kryzysy i cierpienia. Podczas tych lat objawień Matka Boża radzi nam, abyśmy się modlili. Ona do niczego nas nie zmusza. Uznaje i szanuje naszą wolność, abyśmy właśnie w wolności podjęli decyzję. Jesteśmy tymi, którzy mają podjąć decyzję, czy chcemy przyjąć Jej zalecenia, wciąż niestrudzenie powtarzane.
Jestem pewna, że ci, którzy zechcą przyjąć i realizować w swoim życiu prośby Matki Bożej, doświadczą w swoich rodzinach wielkiego błogosławieństwa. Bóg będzie nad nimi czuwał i ich prowadził.
– Vicka, objechałaś cały świat, aby dać świadectwo o otrzymywanych objawieniach. Odwiedziłaś bogate i biedne kraje. Możesz nam opowiedzieć o swoich przemyśleniach w związku z tymi wyjazdami?
– Matka Boża wybrała kilka osób, aby Ją widziały. Staliśmy się Jej apostołami, rozszerzającymi pokój po całym świecie. Byłam na każdym kontynencie kuli ziemskiej i muszę przyznać, że każde miejsce zrobiło na mnie inne wrażenie, zostawiło swój niepowtarzalny ślad w moim sercu.
Byłam także w Afryce – wspomnienia o niej poruszają moje serce. W Afryce nie jest tak jak w innych krajach świata, gdzie ludzie mają zapewnione przynajmniej podstawy do przeżycia.
Chciałabym wspomnieć przykład z Afryki centralnej, który jakoś szczególnie zapadł mi w pamięci. Tam panuje rzeczywiście ogromna bieda i ludziom brakuje nawet najbardziej podstawowych środków do życia (jedzenia, wody, ubrań, prądu). Byłam kiedyś w Afryce z o. Slavko i widziałam, jak ludzie żyją w maleńkich chatach – rodziny z piątką, dziesiątką dzieci, które wychodzą z tych domów pomimo wszystko uśmiechnięte i wesołe. Niektóre chodzą boso, inne mają buty, które są o pięć czy sześć numerów za duże. Niektóre są pięknie ubrane, inne mają na sobie tylko to, co niezbędne.
Gdy tak szliśmy z o. Slavko pośród tych domów, spotkaliśmy chłopca, który miał 12, może więcej lat. O. Slavko zapytał go, dokąd idzie. Odpowiedział, że idzie na plac, na którym handluje się wszelkimi możliwymi rzeczami. Tam może sprzeda kilka sztuk drewna, żeby kupić za zarobione pieniądze trochę jedzenia dla brata i siostry. Po krótkim czasie wrócił. O. Slavko zobaczył go i zapytał: „ I jak? Nic nie sprzedałeś?” A chłopiec z radością odpowiedział: „Jeśli dziś nie udało mi się nic sprzedać, to uda się jutro albo pojutrze.” I poszedł w stronę kościoła na modlitwę.
Ci ludzie potrafią z radością przeżywać nawet swoją nędzę. Są silni duchowo i zadowoleni. Wspomniany chłopiec jest świetnym przykładem dla nas, którzy wiele rzeczy mamy w nadmiarze i pomimo tego nie jesteśmy szczęśliwi ani zadowoleni. Nie udało mu się nic sprzedać, ale nie był z tego powodu zdenerwowany, nie rzucił drewnem, ale z nadzieją powiedział, że jutro spróbuje ponownie. U nas rzadko spotyka się taką postawę. Jeśli coś kupujemy, szybko nam się ta rzecz nudzi i szukamy znowu czegoś nowego. A przecież świadczy to jedynie o prawdzie, że nic materialnego nie zapełni głodu naszego serca, ponieważ jest ono mieszkaniem Boga w nas. Dlatego też Matka Boża wciąż mówi w objawieniach o sercu: wszystko, co czynimy, powinniśmy czynić z sercem, tylko wówczas będziemy odczuwać radość i satysfakcję, które ogarną naszego ducha i ciało.
– Co chciałabyś powiedzieć na koniec naszej rozmowy z okazji tych świątecznych dni?
– Chciałabym pozdrowić wszystkich ludzi dobrej woli i życzyć, aby nowonarodzony Jezus rodził się w waszych sercach, aby obdarzył was błogosławieństwem i radością. Zawierzam czytelników opiece Jezusa i Maryi podczas spotkań z Nią i modlę się w waszych intencjach. Szczególnie polecam Jej wstawiennictwu chorych, aby Matka Boża dawała im siłę, aby nieśli swój krzyż z miłością. Pozdrawiam wszystkich serdecznie! Bądźmy zjednoczeni na modlitwie.
Przekład z niem. Alicja B.
Tekst pochodzi z kwartalnika Medjugorje.
Gebetsaktion nr 1/2012