O. Dugandzić: Medziugorje jako wywanie

O. Dugandzić

MEDZIUGORJE JAKO WYZWANIE. CZY PRZYJĘLIŚMY ZAPROSZENIE?

O. Ivan Dugandžić OFM

35 lat to okres stanowiący około połowę ludzkiego życia, który pozwala obiektywnie spojrzeć na czyjeś życie i jakoś je podsumować: czy miniony czas przyniósł spełnienie i sukces, czy raczej nie? Jakie są owoce? Możemy w taki sposób spojrzeć na Medziugorje, które w tym roku obchodzi swoją 35 rocznicę objawień. Tak długi czas obecności Matki Bożej oraz towarzyszące temu objawienia z ich wytrwale powtarzanymi wezwaniami do przebaczenia, nawrócenia, modlitwy, postu i wzrastania w świętości stanowią wyzwanie nie tylko dla pojedynczych osób, lecz również dla Kościoła i świata. Dlatego Medziugorje stało się już od dłuższego czasu wyjątkowym w swoim rodzaju wydarzeniem.
Tak jak w czasach Jezusa zdania na temat Jego osoby były podzielone, tak również jest obecnie w kwestii Medziugorja. W ciągu minionych 35 lat wypowiedziano mnóstwo argumentów za i przeciw, dyskutując o autentyczności objawień. Napisano niezliczoną ilość artykułów i książek, w których jedni drugich próbują przekonać do własnego stanowiska. Czasem pośród ogłuszającego hałasu dyskusji na wielu frontach nie jest łatwo usłyszeć głos świadków, którzy przeżyli w Medziugorju osobiste spotkanie z Bogiem przez pośrednictwo Matki Bożej, pod wpływem którego zmienili swoje życie. Jeśli zdarzyło się, że znaleźli miejsce w mediach, które w większości nie są przychylnie nastawione do zjawisk ponadnaturalnych, próbowano przekonać ich do własnego zdania, a ich doświadczenia opisać jako marginalne zjawiska związane z osobami widzącymi, franciszkanami pracującymi w Medziugorju lub wiernymi z parafii. Pomimo wszystko to miejsce żyje i stanowi wciąż pulsujące życiem wyzwanie.
Rocznica 35-lecia objawień może być doskonałą okazją do skonfrontowania się z fenomenem Medziugorja. Sama Ewangelia zachęca nas do zauważania i kochania obcych i tych, którzy różnią się od nas, abyśmy podchodzili do siebie z większym obiektywizmem i samokrytyką. A więc jeśli staję w obronie prawdziwości objawień Matki Bożej, powinienem stawiać sobie pytania:
Dlaczego podtrzymuję takie stanowisko?
Jakie realne znaczenie mają objawienia w moim życiu?
Czy rzeczywiście staram się być świadkiem poprzez dawanie świadectwa przebaczenia, nawrócenia, postu i modlitwy, wzrastania w życiu duchowym?
Czy żyję ewangelicznym zrozumieniem i miłością wobec tych, którzy myślą inaczej?
A jeśli jestem sceptyczny i nie wierzę w autentyczność objawień, to stawiam sobie pytanie o motywacje i powody przyjęcia takiej postawy. Nawet jeśli jestem przekonany, że moje zdanie jest właściwe, nie mam prawa oceniać innych, którzy mogą zajmować inne stanowisko w tej sprawie. A tym bardziej nie mogę nikogo oczerniać ani pozbawiać dobrego imienia.

MEDZIUGORJE I ZNAKI CZASU

Wychodząc od podstawowych treści objawień Matki Bożej, zatem od zaproszenia do pokoju i przebaczenia, krytycy Medziugorja twierdzili, iż nie widzą powodów, by pokój na świecie był realnie czymś zagrożony. Pokojowa polityka światowych przywódców wydawała się im gwarancją ochrony przed wojnami i konfliktami. Nie minęło jednak wiele czasu, a okazało się, że byli w błędzie. Krwawa wojna w byłej Jugosławii stanowiła jedynie preludium wojen i zamieszek, które wybuchły w wielu miejscach na ziemi. Natomiast ci, którzy mieli ów pokój zapewnić zaczęli się kłócić między sobą o to, kto jest odpowiedzialny za eskalację konfliktu, kto jest agresorem a kto ofiarą, ponieważ nie kierują się szukaniem prawdy i sprawiedliwości, lecz o wiele bardziej własnymi interesami. Dlatego też podpisane umowy pokojowe nie mają na celu zaprzestanie wojen, lecz stanowią jedynie czas na przegrupowanie wojsk, aby kontynuować walkę.
Także we współczesnych czasach słowa proroka Izajasza stają się aktualne: „Nie ma pokoju dla bezbożnych – mówi Pan.” (Iz 48, 22) Dlaczego? „Nie znają drogi pokoju, prawości nie ma w ich postępowaniu. Uczynili krętymi dla siebie własne swoje ścieżki, kto nimi chodzi, nie zazna spokoju. Dlatego prawo jest od nas dalekie i sprawiedliwość do nas nie dociera.” (Iz 59, 8-9a)
Zagrożenie pokoju na świecie jest szczególnym znakiem czasów i wyzwaniem dla Kościoła, Jezus bowiem ustanowił go strażnikiem i zwiastunem Ewangelii Pokoju (Ef 6,15).
Czy rzeczywiście tak jest?
We wczesnych latach 80-tych stało się jasne, że nie spełnią się oczekiwania Soboru Watykańskiego II, które skierowane były ku wyakcentowaniu atrakcyjności Ewangelii. Dlaczego? Ponieważ zatraciliśmy moc przekonywania, że jest ona solą ziemi i światłem świata. Hans Urs von Balthasar powiedział z ubolewaniem: „Posoborowy Kościół zatracił swój mistyczny charakter, a stał się Kościołem nieustannych rozmów, organizacji, rad i kongresów, akademii, synodów, partii i komisji, restrukturyzacji, socjologicznych eksperymentów i statystyk” (Klarstellungen, s. 70). Parafrazując, skupiliśmy się za bardzo na sobie zamiast głosić światu Ewangelię.

ODPOWIEDŹ MATKI BOŻEJ NA ZNAKI CZASU

Dzieje Kościoła nierozłącznie związane są z osobą Maryi, która jest Jego Matką i wspomożycielką. Tak jak trwała jednomyślnie na modlitwie razem ze wspólnotą pierwszych uczniów Jezusa, aby otrzymać ogień Ducha Świętego, tak również dzisiaj jest obecna z nami, aby przywrócić Kościołowi zatracony wymiar mistyczny. Jest blisko, abyśmy stali się ponownie solą ziemi i światłem dla świata, który pogrąża się coraz bardziej w ciemności i błędzie.
Matka Boża kocha każde swoje dziecko miłością czułą i właśnie matczyną, czyli nigdy się nie zniechęca oczekiwaniem na naszą odpowiedź. Powtarza swoje zaproszenie do modlitwy za Kościół i świat, tak by razem z Nią modliło się coraz więcej osób. W tej tajemnicy znajdujemy odpowiedź na wielokrotnie stawiane pytanie:
Dlaczego objawienia trwają tak długo?
Po prostu ociągamy się i jesteśmy leniwi w odczytaniu poważnych znaków czasu oraz przyjęciu rozwiązań proponowanych przez Maryję. Każda rozmowa z ludźmi wierzącymi kończy się uznaniem, że Kościół i świat potrzebują głębokiej duchowej odnowy. Jednocześnie jednak wiele z tych osób wydaje się ślepymi na to, że odnowa od wielu lat dzieje się w Medziugorju. Trzeba jedynie z niej skorzystać.
Daremnie oczekują pokoju od tych, którzy krzyczą: „Pokój! Pokój! Lecz pokoju nie ma!” (Jer 6,14), a nie otwierają uszu na głos Królowej Pokoju, ani nie kierują serc ku Temu, który mówi: „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się lęka!” (J 14,27) Wychodząc od tych słów oraz doświadczenia osobistej relacji z Jezusem i Jego Ewangelii, apostoł Paweł mówi krótko i jednoznacznie: „Tylko On jest naszym pokojem.” (Ef 2,14) Jeśli współczesny świat nie przyjmuje Chrystusa, czyli Tego, który przynosi pokój, na jaki inny pokój może mieć nadzieję?

PRZEBACZENIE I POKUTA RATUNKIEM DLA ŚWIATA

Prawdopodobnie wokół Medziugorja nadal będą trwały dyskusje i podziały wśród mających odmienne poglądy. Niektórzy będą zachwyceni, inni – sceptyczni. Nie chcę wyprzedzać ostatecznej opinii Magisterium Kościoła, lecz osobiście uważam, że ci, którzy w Medziugorju widzą punkt zwrotny w procesie odnowy Kościoła są bliżej prawdy niż ci, którzy widzą Medziugorje jako problem dla Kościoła. Dopóki ludzie Kościoła nie przyjmą przesłania Ewangelii z jej zaproszeniem do przebaczenia i pokuty oraz nie uświadomią sobie, że jest to jedyna droga ratunku dla świata, dopóty Medziugorje będzie ościeniem w ich ciele (por. 2 Kor, 7).

Przekład z niem.: s. Alicja B.
Tekst pochodzi z austriackiego kwartalnika „Medjugorje. Gebetsaktion…” nr 121, str. 4-7. Przekład za zgodą Redakcji. Vox Domini nr 3/2016, str. 10-11