Medziugorje 1981-2005: Rocznicowe wspomnienia
WIDZIEĆ MATKĘ BOŻĄ TO ZNACZY… BYĆ W NIEBIE!
Mirjana Dragicevic–Soldo:
Minęły 24 lata odkąd Gospa po raz pierwszy objawiła się w Medziugorju, a wydaje się jakby to wydarzyło się dopiero wczoraj. Nie jeden raz wypada mi odpowiadać na pytanie – Czy jest rzeczą normalną widzieć w Maryi – Matkę, Przyjaciółkę? Nie, to nie jest normalne. Zawsze, nawet po tak wielu latach, odnoszę wrażenie, że widzę Ją po raz pierwszy. Przeżywam to samo podniecenie, tę samą miłość, to samo pragnienie: aby zabrała mnie ze Sobą.
Od początku objawień ludzie przybywają do Medziugorja poszukując Matki obdarzającej miłością, pokojem, szczęściem. Kiedy się pojawiają – są znużeni, nerwowi, często nawet nie wiedzą po co tu przybyli. Już po dwóch, trzech dniach można zauważyć, że ich twarze promieniują szczęściem i wewnętrznym spokojem – to jest ów cud z Medziugorja.
Do świąt Bożego Narodzenia 1982 roku objawienia Maryi przeżywałam każdego dnia. Kiedy powierzyła mi dziesiątą tajemnicę, stwierdziła, iż od tej pory będę doświadczać Jej objawień jedynie raz w roku, w dniu 18 marca. Jednak począwszy od sierpnia roku 1987, w drugim dniu każdego miesiąca, modlę się wraz z Gospą za tych wszystkich, którzy jeszcze nie doświadczyli Bożej Miłości.
Każde z nas, szóstki widzących, przeżywa objawienie różnie, odmienne są także nasze odczucia. Przed pojawieniem się Gospy widzimy coś w rodzaju błysku, lecz nie zawsze. Ja odczuwam go jakby wewnętrznie, nie wzrokiem. W chwili kiedy doznaję objawienia, już nie wiem, co się ze mną ani z moim ciałem dzieje. Dopiero gdy Maryja znika, zauważam że moja twarz jest wilgotna od łez.
W czasie badań medycznych świadomie zadano mi w pewnym momencie ból, ale ja go w ogóle nie odczułam. Dopiero później pojawiły się bóle kolana i kręgosłupa, natomiast gdy objawienie trwało, przeżywałam coś niezwykłego – jakbym unosiła się w powietrzu, uwolniona od własnego ciała. Gospa mówi miłym głosem – takim jakby przemawiała do swego dziecka – bardzo troskliwa, kochająca mama. Jej ruchy są również macierzyńsko czułe, podobnie jak wzrok, którym jakby pragnie powiedzieć dziecku:
Dlaczego mnie nie słuchasz? Przecież pragnę dla ciebie tylko dobra, chcę, abyś był szczęśliwy.
Nigdy nie miałam odwagi ani siły, aby Maryję dotknąć. Jest i pozostaje dla mnie zawsze Matką Bożą – a ja tylko zwykłym śmiertelnikiem, kimś stąpającym po ziemi. Nigdy nie czułam się godna Jej dotknąć. Gospa także nigdy nie powiedziała, że mogę Ją o coś zapytać, wiedziałam o tym sama od siebie. Zawsze tylko Gospa rozpoczyna i kończy rozmowę.
Nie potrafię wyobrazić sobie dalszego życia bez objawień Maryi. Nie wiem, jak długo jeszcze potrwają, ale wiem, że każdego roku, w dniu 18 marca – objawienie nastąpi. Widzieć Gospę, to tak jakby znajdować się wraz z Nią w Niebie. To wrażenie jest dla mnie czymś najpiękniejszym, przynosi trudny do opisania spokój, jest prawdziwym błogosławieństwem.