O. Svetozar Kraljević: Medziugorje – wyraz woli Bożej

O. Svetozar

Rozmowa z ojcem Svetozarem Kraljeviciem

MEDZIUGORJE: WYRAZ WOLI BOŻEJ I POJEDNANIA

– Ojcze Svetozarze, od kiedy jest Ojciec w Medziugorju?

– Święcenia kapłańskie przyjąłem w Chicago, w roku 1977, po czym przez trzy lata byłem w Milwaukee, następne dwa w Nowym Jorku, aż do roku 1982. Od tego czasu jestem tutaj. To jak do tego doszło to dość ciekawa historia. W Nowym Jorku będąc duszpasterzem i opiekunem misji chorwackiej, postanowiłem pojechać do Bośni-Hercegowiny, aby odwiedzić rodziców. Po przybyciu tutaj komuniści odebrali mi paszport, uniemożliwiając tym samym powrót do USA. W związku z tym powierzono mi nowe zadania w Humac i rozpocząłem wówczas dość ożywioną służbę kapłańską, związaną z Medziugorjem, wśród pielgrzymów. Początkowo zjawiałem się tu raz lub dwa razy w tygodniu, aby pomóc kapłanom w słuchaniu spowiedzi i utrzymywaniu łączności z pielgrzymami. To był początek mojej pracy w Medziugorju. Od 5 lat jestem tu już stale.

– Jak Ojciec przeżywa Medziugorje, będąc tu od początku objawień?

– O Medziugorju napisano i pisze się wiele książek. Jest tak wiele doświadczeń związanych z tym miejscem, pielgrzymi w różny sposób są tutaj poruszani w swojej wierze. Medziugorje to przejaw Woli Bożej, ale również ujawnienie ludzkich potrzeb. Nie potrafimy przecież rozmawiać o wodzie, kiedy nie znamy takiego uczucia, jakim jest pragnienie. Dlatego porównuję Medziugorje do spragnionego człowieka. Tu wyraźnie odczuwa się działanie Boga, co uwidacznia się u widzących: ja osobiście im wierzę i jestem przekonany.
Dostrzega się też działanie Ducha Świętego, który wszystko rozniecił, powodując iż z iskry rozgorzał płomień. To ten sam Duch, który ogarnął Apostołów, wzbudzając w nich potrzebę zbudowania Kościoła, którym do dziś On włada. Ten sam Duch Święty – poprzez widzących i ich świadectwa – porusza miliony pielgrzymów, a Maryja jest Jego Służebnicą.
Od zarania, od początku objawień, Medziugorje w cudowny sposób się rozwija. Początkowo można było dostrzec przede wszystkim ludzką ciekawość; przyjeżdżający tu nie bardzo jeszcze wiedzieli o co chodzi. Nawet później, kiedy już uwierzyli, nie wszystko było dla nich całkowicie zrozumiałe. Wkrótce jednak to cudowne poddawanie się Woli Bożej, duchowe przewodnictwo kapłanów parafii oraz – tak pozwolę sobie to określić – ogarniające ludzi uczucie pragnienia, uczyniło Medziugorje miejscem świętym.
Przypomnę zdarzenie, które okazało się czymś ważnym dla rozwoju tego miejsca. W pierwszych dniach do Ojca Zrinko podeszła kobieta, prosząc o wysłuchanie spowiedzi. Ojciec Zrinko, będący wówczas w Medziugorju od niedawna, obdarzony z natury raczej gwałtownym charakterem i śpieszący się w tym momencie na poranną modlitwę i do odprawienia mszy świętej, odpowiedział jej krótko: „Proszę mi dać spokój”. Kobieta jednak powtórzyła prośbę: „Czcigodny księże, pragnę się wyspowiadać”. Ojciec Zrinko usiadł, wysłuchał spowiedzi, a później usłyszeliśmy od niego te słowa: „Teraz dopiero zrozumiałem, że to, co się tu dzieje, jest dziełem Boga”.
Spowiedź tej kobiety była dla Ojca Zrinko tym impulsem, który pozwolił mu zrozumieć, co się naprawdę w Medziugorju wydarza.
Później przeżyły to samo tysiące i miliony pielgrzymów, uświadamiając sobie w pełni, iż do Medziugorja przybywa się dla modlitwy i przyjęcia sakramentów. Tu poznali naprawdę Boga. Można to określić ogólnym doświadczeniem, wypływającym z Medziugorja.
Miejsce to od początku stało się centrum sakralnym. Ojciec Jozo orzekł: „Nie może być błędem, że odprawiamy tu uroczyste Msze święte. Podczas tych mszy wierni doznają ukojenia”. Ojcu Zrinko powiedział, żeby prowadził modlitwę różańcową, a on sam przygotuje się do odprawienia Mszy świętej. I tak się to zaczęło i tak trwa do dziś. Właśnie różaniec oraz Msza św. wszystko zapoczątkowały, jeszcze zanim kapłani uwierzyli w prawdziwość objawień i prawdę zawartą w tym, co przekazywali widzący.

– Ojciec jest więc przekonany, że Medziugorje jest znaczącym cudem?

– Człowiek znajduje w swoim wnętrzu cierpienie, nicość i pustkę. Odczuwa też swą siłę i niebezpieczeństwa. Wydaje się, że w Medziugorju człowiek potrafi dostrzec drzemiące w nim możliwości, tu poznaje, kim naprawdę jest i kim może być; otrzymuje potrzebną w tym celu pomoc, a jest nią różaniec i sakramenty. Tu, w Medziugorju, rodzą się powołania kapłańskie i zakonne, odnowę przeżywają małżeństwa i uzdrawiane jest życie rodzinne. W tym wszystkim żywa i widoczna jest obecność Ducha Świętego, czego wynikiem jest także nieustająca cześć dla Eucharystii.
Eucharystia staje się sednem wszystkich wydarzeń. Eucharystią jest Kriżevac. Kiedy człowiek wspina się na to wzniesienie styka się z Eucharystią, prowadzącą do spotkania z Bogiem.

– Dlaczego właśnie tu pielgrzymi opowiadają o tym, w jak szczególny sposób przeżyli Mszę świętą, spowiedź, modlitwę?

– Moja obecność tu trwa od 1982 roku i ja sam często zadaję sobie to pytanie. Wiem, iż nie jest to wynikiem pracy kapłanów, nie dzieje się tak z powodu widzących, bo i oni są tylko ludźmi. Również sami mieszkańcy Medziugorja – nawet wyróżniając się dobrocią oraz szlachetnością – są także i oni tylko ludźmi jak inni. Wszyscy trwamy tu w poszukiwaniach, pijemy z jednego źródła; wydaje się, iż jesteśmy świadkami osobliwego zjawiska. Powiedziałbym, iż trwa tu nieustający cud.
Mocą Ducha Świętego, siłą cudownych wydarzeń, człowiek staje się tu bardziej człowiekiem, jakim być powinien; ojciec staje się lepszym ojcem, kapłan lepszym kapłanem, zakonnica lepszą zakonnicą, również dzieci stają się inne, lepsze. Księża nie czynią tu nic nadzwyczajnego. Wiem bardzo dobrze, że człowiek, kiedy dzieje się coś szczególnego skłonny jest pomyśleć, że to on jest tego sprawcą. Zawsze jednak, kiedy tu jestem, dostrzegam, iż Medziugorje postępuje swoim biegiem. Nieszczere byłoby przekonanie, że ja tu muszę być, a kiedy jestem zdarzy się coś niezwykłego. Kriżevac pozostanie zawsze Kriżevacem, Podbrdo będzie zawsze tym samym Podbrdo, człowiek zaś, który pozna te miejsca, zawsze odczuje błogosławieństwo.

– Wielu pielgrzymów potwierdza własnym świadectwem, że nie przybyli tu przypadkowo, że poszli za usłyszanym wezwaniem. Jak Ojciec to ocenia?

– Bóg z człowiekiem spotykają się tu w szczególnych okolicznościach. Bóg jest stwórcą i Boża łaska kształtuje nas stale od nowa. Duch Boży tworzy nas i stale znajdujemy się w tym procesie tworzenia. Poszukujemy nieustannie łask, darów, warunków i miejsc, dzięki którym możemy stawać się bardziej szlachetni. W Piśmie Świętym jest mowa o cudownym rozmnożeniu chleba, o rybach, którymi zgłodniali zostali nakarmieni. Czytamy o Kanie Galilejskiej i o winie, którego było w nadmiarze.
Dokładnie takie same działania dostrzegamy tu. Prosty, codzienny przykład: My, kapłani jesteśmy tu i bez jakiegokolwiek współdziałania i wysiłków z naszej strony, nagle przybywają tu tysiące pielgrzymów z Ameryki. To cuda. Przybywający są gotowi i otwarci aby nas słuchać, poświęcają swój czas, ponoszą koszty i trudy, wszystko aby nas i widzących wysłuchać. Tak wielu zostało tu obdarowanych. Bóg stwarza tu człowieka, a człowieka ogarnia tęsknota, aby kroczyć drogą, na której spełnią się jego życzenia i marzenia. Ten człowiek będzie szedł tą drogą, nawet wówczas, gdy otrzyma propozycje pójścia inną. Dlatego właśnie ludzie nie zaprzestaną pielgrzymowania w to miejsce, dopóki będzie ono dla nich zapraszająco otwarte.

– Dziś jest Boże Narodzenie. Małem możliwość być z Ojcem w rodzinnej wiosce i spotkać matkę Ojca Slavko. Jak przeżywa się Boże Narodzenie w Medziugorju?

O. Slavko Barbarić

– Można powiedzieć, że w sposób praktyczny. Nieżyjący już Ojciec Slavko był zawsze człowiekiem obdarzonym praktycznym zmysłem. Ludzie postrzegali go jak osobę bardzo uduchowioną, lecz ja nigdy nie spotkałem jeszcze kogoś, kto byłby tak praktyczny jak on. Nigdy nie potrafił rozdzielać spraw duchowych od praktycznych. W jego rodzinnej wiosce zapewniliśmy dach nad głową tym, dla których było to niezbędne. Nie można mówić o duchowości, jeżeli nie zatroszczymy się o dziecko, które potrzebuje domowego ciepła, ubioru, nauki w szkole. Tylko tego rodzaju duchowość, którą przenika troska oraz obowiązek zapewnienia dziecku ciepła, potrafi w dzisiejszym świecie być czymś autentycznym, dającym prawdziwe świadectwo.
Chrystus, kiedy dobiegło końca nauczanie, powiedział: „Ludzie odczuwają głód, zatroszczcie się aby zostali nakarmieni i napojeni.” Nie można rozdzielać także w okresie Bożego Narodzenia duchowych przeżyć od praktycznych potrzeb. Kościół obecnej doby przeżywa pełnię swego powołania, jeżeli zajmuje się ludźmi i potrafi rozpoznawać ich potrzeby. Medziugorje stało się miejscem w znaczeniu praktycznym, które daje dach nad głową, duszą i ciałem.

– Co sądzi Ojciec o tych, którzy podkreślają, że Kościół nie uznał jeszcze Medziugorja?

– Jest mi przykro gdy ktoś wyrokuje, nie będąc tu, aby sam zobaczyć. Nie jest to moim problemem, lecz problemem tych, którzy reprezentują taki punkt widzenia. Świat nie jest doskonały, my również. Tu, w Medziugorju, wszyscy jesteśmy pielgrzymami. Przed nami, tu żyjącymi, stoi wyzwanie, aby możliwie najlepiej świadczyć o tym, cośmy widzieli i usłyszeli. Jeżeli o mnie chodzi, znam swoje granice, bo sam jestem pielgrzymem znajdującym się w drodze. Kiedy myślę o ludziach, którzy jeszcze nie doszli do rzeczywistego przekonania, wówczas zastanawiam się nad tym, czy większej winy nie ponoszą ci, którzy wierzą i uznają Medziugorje. Współczuję zawsze tym, którzy tu doznali nawrócenia i łask, a po powrocie do domu znów dręczą innych.
Nie ma nic piękniejszego nad to, gdy matka wracając do rodziny, sporządza lepszą kolację, a gdy zdarza się sposobność znaleźć spokojne miejsce, z dala od innych, wtedy odmawia różaniec i czyni to stale. Takimi winniśmy być świadkami.

– Co Ojciec pragnąłby jeszcze powiedzieć na zakończenie naszej rozmowy?

– Nie jest przypadkiem, że Bóg się urodził i jako słaba istota, dziecko, przychodzi do nas. Dziecko jest prawdziwie słabe i nie może żyć pozbawione opieki. Wiara jest jak nowonarodzone dziecię. Nie ma nic bardziej ulegającego obrażeniom, nic słabszego, cichszego i biedniejszego jak nowonarodzone dziecko. Podobnie jest z wiarą. Rozpowiadamy wokół o wszechmocy i wszechwładzy Boga, a w rzeczywistości Bóg przychodzi w postaci małego dziecka. Taki jest Bóg, taka jest wiara, Jego zainteresowanie światem. Mamy do wiary podejście egoistyczne, a On pojawia się, aby okazać litość. Dlaczego tak wiele aborcji, grzechu naszych czasów? To odzwierciedlenie rzeczywistego stanu naszej wiary. W jakim stopniu gotowi jesteśmy tę wiarę, to małe dziecko, odnaleźć w sobie, w takim samym stopniu odnajdziemy w sobie Boga.
Dostrzegamy tu jeszcze pewien bezsens. To małe dziecko w końcu umiera na krzyżu. To oznacza, że zawsze znajdujemy się w zasięgu wiary, jak długo żyjemy. Pomiędzy Nowonarodzonym i Krzyżem znajdują się nasze ścieżki i drogi, którymi przemierzamy miejsca pozwalające doświadczać wiary. Wiara taką właśnie jest i gdy o tym mówimy, musimy wiedzieć, że nauczycielem wiary jest Bóg.

Rozmowę przeprowadził 25 grudnia 2001: vd. Przekład z niem.: Bogusław Bromboszcz z: Gebetsaktion Medjugorje nr 64 [1/2002]

—————————–

O. Svetozar Kraljević OFM

Urodził się 14.09.1951 w Kočerinie, niedaleko Širokiego Brijegu. Do szkoły podstawowej uczęszczał w Kočerinie, do seminarium w Splicie, do nowicjatu w Humacu, do wojska w Zrenjan i Prištini. Teologię studiował w Sarajewie, Zagrzebiu i Waszyngtonie w USA. Święcenia kapłańskie przyjął w Chicago w 1977 r. Jako kapłan służył w USA (Milwaukee, New York), a później w Humacu, Konjicu, Mostarze i Širokim Brijegu. W Medziugorju jest od 1997.
W Polsce znany jest m. in. jako autor książki „Pielgrzymka Pokoju”.