O. Ivan Landeka – Medziugorje ukształtowało moją duchowość

O. Landeka

Rozmowa z o. Ivanem Landeką, przeprowadzona 8 listopada 2003

MEDZIUGORJE UKSZTAŁTOWAŁO MOJĄ DUCHOWOŚĆ

– Cieszymy się, ojcze Ivanie, że ojciec do nas przybył. Pragnę zapytać o wrażenia z podróży do różnych krajów… Czy nie odczuwa ojciec, że zainteresowanie wiernych objawieniami w Medziugorju trochę słabnie?

– Ja również cieszę się, że znów mam okazję przebywać w Innsbrucku, a to co mnie u was zaskakuje to właśnie nadal trwające zainteresowanie wydarzeniami w Medziugorju, które jest nieustannie żywe. Jest jednak w tym wszystkim coś, co należy zrozumieć. Medziugorje i płynące stamtąd orędzia wywoływały na początku zachwyt, entuzjazm. To miejsce nadal zmienia życie wielu pielgrzymów. Nie należy jednak oczekiwać, że ten entuzjazm z początkowych lat objawień będzie wciąż taki sam. Jestem jednak przekonany o tym, że ludzie, którzy w swoim czasie zostali tam natchnieni objawieniami i orędziami Gospy, są wciąż duchowo z tym miejscem związani. Doznane w Medziugorju przeżycia są w nich wciąż żywe, wpływają na ich codzienne życie.

– Mówił nam ojciec o niedawnym orędziu Matki Bożej, o drodze do nawrócenia i świętości. Czy chciał ojciec w nas w ten sposób rozbudzić zainteresowanie, czy też wczuł się w rolę „wołającego na pustyni”?

– Nie, ja tego tak nie pojmuję, nie jestem „wołającym na pustyni”. Uważam jednak, że skoro przez długi okres żyłem w Medziugorju, byłem naocznym świadkiem zdarzeń, to jest czymś normalnym, że podróżując nieustannie nawołuję ludzi do nawrócenia. Człowiek bowiem w dzisiejszych czasach boryka się z różnymi problemami, żyje otoczony wieloma przejawami zła, poszukuje też wciąż czegoś nowego. Jeżeli chodzi o Medziugorje… ono nie oferuje niczego nowego i nie jest to wcale potrzebne, bo wszystko, co jest nam już znane, czego doświadczyliśmy, powinno być wystarczającą zachętą do przemiany i działań. Moim zadaniem jest rozbudzać w ludziach chęć działania, dodawać im do tego odwagi.

– Powiedział ojciec, że droga do świętości prowadzi przez nawrócenie. Matka Boża poucza nas, że nawrócenie powinno być naszą codzienną postawą…

– Matka Boża pozostaje w Medziugorju ze swoimi objawieniami i orędziami już przez tak wiele lat. Ten fakt winien nam uświadomić, że równie długo nawołuje do nawróceń, wskazuje drogę do życia w świętości. Nierzadko towarzyszą temu Jej łzy. Jednak nie każdy potrafi od razu i na zawsze zdecydować się kroczyć drogą przez Nią wskazywaną. Ludzie kroczą przez życie wieloma różnymi ścieżkami. Uważam, że żywy i prawdziwy związek z Bogiem należy nieustannie odnawiać, utrwalać i trwać na drodze świętości, wsłuchiwać się w głos Boga.

– W kierowanych do nas słowach wspomniał ojciec, że do nawrócenia potrzebna jest odwaga, zapał, natchnienie.

– W życiu chrześcijanina najważniejsze jest przekonanie, że wybrało się właściwą drogę, a tego nie osiągnie się, gdy zabraknie zapału i natchnienia. Uważam to za szczególnie ważne, bo zdarza się, że zapał postrzegany jest jako coś, co może trwać tylko przez określony czas. Jednak tchnienie Ducha Świętego powoduje, że trwa on przez czas nieokreślony, przez dziesiątki lat, stanowiąc bardzo długi okres w naszym życiu.

– Zdarza się jednak, iż jest to związane z koniecznością ponoszenia pewnych ofiar, z pokonywaniem trudności…

– Ponoszenie ofiar, konieczność różnych poświęceń, często jest kojarzone z odczuwaniem pewnych dolegliwości, ponoszeniem szkód, ale to nieprawda. Ofiary nie oznaczają tylko strat. Przeciwnie. W moim przekonaniu czymś bardzo ważnym jest to, aby człowiek zawsze był gotów do poświęceń – dla dobra wspólnego, dla dobra Kościoła, dla innych ludzi. Oczywiście jest w tym potrzebny i pewien wysiłek, ale wiemy przecież, jak ważny jest wysiłek i wyrzeczenie na przykład w sporcie, a nikt nie będzie przecież mówił, iż w tym przypadku jest to ponoszenie ofiary. Stąd wniosek, że ludzie podejmujący różne działania niekoniecznie ponoszą szkodę, lecz przeciwnie. Osiągają zamierzony cel. Czynią dobro.

– Jest to rozsądne wyjaśnienie i powinno być zrozumiałe. Uważa jednak ojciec, że ofiara i poświęcenie powinno być przyjmowane z radością. Jakiej jeszcze rady mógłby nam ojciec w tym względzie udzielić?

– Radość jest dobrą przesłanką, dobrym znakiem, że podjęte działanie uda się i zamierzony przez nas cel zostanie osiągnięty. Konkretny przykład: w rodzinie można rozpocząć od zwrócenia szczególnej uwagi na wychowanie dzieci. Jeżeli dziecko wzrasta w zdrowej atmosferze, otoczone rodzicielską, właściwie pojmowaną miłością, na pewno będzie się rozwijało prawidłowo. W małżeństwie – jeżeli zabraknie miłości, radości w wyznawaniu wiary – dominować będzie smutek i relacje wzajemne doznają szkody. Oczywiście nie jest sprawą łatwą i prostą wszystko czynić w radosnym nastroju, ale jak wspomniałem radość będzie zawsze ważnym warunkiem powodzenia we wszystkich naszych działaniach i łatwiej osiągniemy zamierzony cel.

– Rozważając, jak ważna dla szczerego nawrócenia jest pokuta, co może nam ojciec powiedzieć o sakramencie pojednania?

– Człowiek, który popełnił grzech znajduje się w trudnej sytuacji, wydaje się być zdany tylko na siebie. Samotność w chwilach, kiedy uświadamiamy sobie popełnienie błędu, jest trudna do zniesienia. W takiej, nieraz rozpaczliwej sytuacji, zwątpienia i zdania sobie sprawy z zaistniałego upadku, istnieją dwie drogi wyjścia: dalej brnąć i żyć jakby nic się nie zdarzyło albo z pełnym zaufaniem zwrócić się do Boga.
W Kościele istnieje coś, co ułatwia skorzystanie z tej drugiej możliwości: właśnie spowiedź, sakrament pojednania. Tak więc obarczeni grzechami i winą nie jesteśmy zdani wyłącznie na siebie, nie jesteśmy samotni. Kościół okazuje każdemu grzesznikowi pomoc. Kiedy w trudnej sytuacji człowiek zwróci się do Boga oraz do Kościoła, jego rozterki i niepokój zakończą się. To bardzo istotna sprawa, bo człowiek sam jeden nie potrafi nieraz wykrzesać z siebie dość siły i odwagi dla wyboru właściwego rozwiązania i właściwej drogi.

– W jednym z niedawnych orędzi Matka Boża znów wskazywała na potrzebę poświęcenia się Sercu Jezusowemu i Jej Niepokalanemu Sercu – jako na ważną pomoc w drodze do świętości.

– W orędziach Matka Boża rzadko o tym mówi, ale nieraz zwracała na to szczególną uwagę. W każdej rodzinie ważne jest życie w blasku i światłości, roztaczanych przez Boga i Maryję. Jeżeli rodzina poświęci się Sercu Maryi i Sercu Jezusa, zostanie duchowo wzmocniona, lepiej pozna i spełni swe obowiązki i okazywać będzie sobie wzajemną pomoc i miłość. Można w tym miejscu przytoczyć takie porównanie: wszyscy znajdujemy się na jednym okręcie i nie myślimy tylko o sobie, ale w razie potrzeby służymy pomocą innym. W tym poświęceniu dajemy wyraz wspólnemu oraz własnemu wyznaniu wiary w Boga, poświęceniu się Sercu Jezusa i Maryi.

– Ojcze Ivanie! Jak postrzega ojciec własną drogę życiową, na której tak widoczne są ślady Medziugorja?

– Oczywiście, gdyby Medziugorja nie było, nadal byłbym chrześcijaninem i kapłanem. Jednak moja duszpasterska służba kapłańska została poprzez wydarzenia w Medziugorju ukształtowana w sposób szczególny. Jestem z tego dumny, że zostałem wzmocniony i wiele się nauczyłem. Medziugorje początkowo było uważane za zjawisko ważne i zarazem osobliwe, fenomen. Moim współbraciom w chrześcijańskiej wierze mogę jednak raz jeszcze powtórzyć, że Medziugorje w szczególny sposób ukształtowało moją duchowość, moją kapłańską posługę.

– Co mógłby nam ojciec jeszcze przekazać z myślą o przyszłości, na podstawie własnych przeżyć i doświadczeń?

– Myślę, że przyszłość w znacznej mierze spoczywa w rękach każdego z nas, a rolę decydującą zawsze odgrywa Bóg. Wprawdzie Jego postępowanie nie zawsze jest dla nas w pełni zrozumiałe, ale to dobrze. Naszym posłannictwem jest to, co sami możemy i powinniśmy zdziałać, ważne również jest to, co sami poznajemy. Dla przyszłości potrzebna jest także dobra teraźniejszość, gdyż pozwala bez obaw patrzeć w przyszłość. Strach przed przyszłością – który dostrzega się u wielu ludzi – dowodzi, iż nie potrafią poradzić sobie z teraźniejszością. A kiedy czas obecny jest nieuporządkowany, nic dziwnego, że obawy dają się coraz bardziej we znaki.

– Czy istnieje tu jakiś związek z brakiem zaufania?

– Niełatwo odpowiedzieć na to pytanie. Myślę, że dużo zależy od stanu naszej świadomości, od pewności siebie czy nawet zarozumiałości. Dla nas, chrześcijan, świadomość i nasze samopoczucie jest ściśle związane jest z zaufaniem do Boga. Jeżeli go zabraknie, nigdy nie zdobędziemy prawdziwej, chrześcijańskiej świadomości.

Rozmowę przeprowadziła M. Elfryda Lang-Pertl dla Gebetsaktion Wien nr 1/2004, str. 14-17. Przekład z niem.: B. Bromboszcz