MEDZIUGORJE SZKOŁĄ NORMALNEGO CHRZEŚCIJAŃSKIEGO ŻYCIA
Rozmowę z kardynałem dr Christophem Schönbornem przeprowadził Zarko Ivković
– Czcigodny księże kardynale, minęło 30 lat od rozpoczęcia objawień w Medziugorju. Gdy dzisiaj słyszy ksiądz o Medziugorju, jakie nasuwają się skojarzenia?
– Pierwszy raz byłem w Medziugorju na prywatnej pielgrzymce w Sylwestra 2009/2010. Ale odkąd zostałem biskupem w 1991 r. miałem okazję widzieć wiele jednoznacznie dobrych owoców pielgrzymek wiernych z Austrii, a szczególnie z naszej diecezji w Wiedniu. Przytoczę kilka przykładów, które są dla mnie niejako na wyciągnięcie ręki. Chodzi o powołania kapłańskie. Dość pokaźne grono naszych młodych kapłanów odkrywało swoje powołanie do życia kapłańskiego może nie wyłącznie w Medziugorju, ale jednak to miejsce odegrało znaczącą rolę w czasie rozeznawania przez nich drogi życia i powołania.
Jako drugi owoc działania Boga w Medziugorju należy wspomnieć liczne nawrócenia. Fascynuje mnie fakt, że fala nawróceń dosięga wszystkich warstw społecznych: od wysoko postawionych rodzin arystokracji przez przemysłowców aż do prostych ludzi. Trzecim przykładem są uzdrowienia. Przypominam sobie młodego chłopaka, który był bardzo uzależniony od narkotyków. Opowiedział mi, jak jego przyjaciele prawie siłą go tutaj przyprowadzili. Gdy autobus przekraczał rogatki miejscowości, odczuł, że coś się w nim dzieje. Doświadczył czegoś nadzwyczajnego: w jednym momencie poczuł w sercu pewność bycia uwolnionym od narkotykowego uzależnienia. A przecież wszyscy wiemy, jak trudno jest wyjść z takiego nałogu.
– Watykan powołał nową komisję do spraw Medziugorja. Czego możemy się spodziewać? Do jakich wniosków może dojść?
– Nie mam szczegółowej wiedzy na temat tej komisji. Nie należy to także do moich zadań. Natomiast jeśli chodzi o stanowisko byłego Episkopatu Jugosławii oraz wypowiedzi watykańskiej Kongregacji do spraw Nauki Wiary, to uważam tę politykę za rozważną, mądrą i wychowawczą. Popieram tak mądre stanowisko Kościoła.
– Wiadomo, że jest ksiądz kardynał dobrym przyjacielem Ojca Świętego. Czy Medziugorje stanowiło przedmiot waszych rozmów i dyskusji?
– Nie należy do zwyczaju publiczne roztrząsanie kwestii omawianych na audiencjach. Jedyne co mogę powiedzieć to fakt, że Medziugorje stało się głośnym tematem dyskusji opinii publicznej w Rzymie po mojej pielgrzymce do Medziugorja. Naturalnie opowiedziałem w Rzymie o moich wrażeniach z pobytu tam. Ufam, że komisja, którą powołał Ojciec Święty do zbadania wydarzeń w Medziugorju, wykona swoje zadanie rzetelnie oraz odpowiedzialnie, tak, że rezultaty będą zadowalające. Jestem także pełen wiary, że eksperci podejdą z rozwagą i wyczuciem do tych objawień, które z jednej strony przyciągnęły 30 milionów pielgrzymów oraz wydały owoce w postaci wielu nawróceń, ale z drugiej strony pozostawiają jeszcze wiele otwartych pytań.
– Medziugorjem zajmowała się przez jakiś czas komisja, jednak bez konkretnych rezultatów. Jak to wyjaśnić?
– Odpowiedź można odnieść do trzech punktów. Po pierwsze, „non constat de supernaturalitate”, to znaczy, oficjalne władze Kościoła nie wypowiadają się w definitywny sposób o wydarzeniach, objawieniach, wizjach, ani o słowach przekazywanych orędzi. Po drugie, oficjalne pielgrzymki do Medziugorja nie są dozwolone. A po trzecie – i to wydaje mi się istotną kwestią – w związku z wielką liczbą pielgrzymów, przybywających do Medziugorja, a których nie dotyczy ów zakaz, zaleca się kapłanom wspieranie duchowe wiernych i zapewnienie im opieki duszpasterskiej. Ostateczny osąd należy do Magisterium Kościoła. Jednak jedno jest pewne: ludzie doświadczają tam szczególnej mądrości i bliskości Matki Bożej. Z pewnością nie pielgrzymowaliby tak często i licznie w to miejsce, gdyby nie działy się tam ważne rzeczy. Jednoznacznie widać wiele dobrych owoców. Jak mówi porzekadło: nie ma dymu bez ognia. A Medziugorje wydaje się być takim właśnie ogniem.
– A więc jaki jest właściwie status Medziugorja w Kościele, skoro nie jest oficjalnie uznane za miejsce pielgrzymkowe?
– Poruszamy się po obszarze wizji i objawień, wobec których Kościół zawsze zachowywał czujny dystans. I myślę, że tak jest dobrze. Istotniejsze jest ocalenie owoców i wspieranie dziejącego się tu dobra: przede wszystkim duszpasterstwo, wiara w Chrystusa, modlitwa, Eucharystia i życie sakramentalne. „Sensus fidelium”, czyli świadome życie wiarą u ochrzczonych odgrywało bardzo ważną rolę w przebiegu wydarzeń wokół Medziugorja.
– Jakie wrażenie pozostawiła na księdzu kardynale opieka pastoralna kapłanów sprawowana w tym miejscu wobec wiernych?
– Z radością odkryłem, że Medziugorje jest „szkołą normalnego chrześcijańskiego życia”. Chodzi tu o wiarę w Chrystusa, modlitwę, Eucharystię, wprowadzaną w życie miłość bliźniego, a więc o to, co najistotniejsze w chrześcijaństwie, o umacnianie się w chrześcijańskim życiu w codziennym dniu. Przecież to jest stabilna podstawa chrześcijańskiej wiarygodności. Myślę, że teolodzy powinni z większą uwagą przestudiować logikę maryjnych objawień i następnie w tym kontekście dyskutować o Medziugorju.
– Co skłoniło księdza kardynała do podjęcia prywatnej pielgrzymki do Medziugorja?
– Chciałem na własne oczy zobaczyć miejsce, z którego wypływa tak wiele dobrych dzieł i inicjatyw. Uważam za konieczne „oddramatyzowanie” zjawiska Medziugorja. Bez wątpienia pierwszy impuls wyszedł od osób widzących, które w roku 1981 otrzymały pierwsze objawienia.
– Z jakim doświadczeniem wyjechał ksiądz kardynał z Medziugorja?
– Z przeświadczeniem, że począwszy od drugiego dnia objawień tematem centralnym jest pokój, a Maryja objawia się tam właśnie jako Królowa Pokoju. Nie mogę nie wspomnieć o tym, że wielu ludzi, którzy przybywają do Medziugorja już od 30 lat, doświadczają w szczególny sposób obecności Matki Bożej. Pielgrzymi czynią przed wszystkim jedno: modlą się. Każdego dnia tysiące ludzi modli się wszystkimi modlitwami Liturgii godzin, brewiarzem, jest adoracja, wierni rozważają stacje drogi krzyżowej podczas wspinaczki na Górę Krzyża, na której postawiono w roku 1933 krzyż, a także wędrują na górę objawień we wschodniej części Bijakovici i modlą się różańcem.
– Kiedy po raz pierwszy zetknął się ksiądz kardynał z Medziugorjem, jak się o nim dowiedział?
– Jeszcze zanim zostałem biskupem Wiednia, poznałem grupę modlitewną, która wzięła początek właśnie tu, w Medziugorju i żyje jej przesłaniami. To musiały być lata 80-te. Nam jako dominikanom od razu wpadło w oko zjawisko tłumów w kościele, ponieważ rzadko kościół dominikański w Wiedniu jest wypełniony po brzegi, a tak działo się zawsze w czwartkowe wieczory, gdy spotykali się ludzie pragnący wcielać w życie przesłanie Matki Bożej z Medziugorja. Poświęcali oni całe godziny na modlitwę i duchowi modlitwy pozostali do dziś wierni. Jezus powiedział, że złe drzewo nie wyda dobrych owoców. Tak więc, jeśli owoce są dobre, także drzewo musi być dobre.
– Często wspominał ksiądz kardynał o owocach z Medziugorja. Jakie są to owoce?
– Obok spotkań w Taize nie ma tak licznych miejsc spotkań młodzieży jak doroczny Festiwal Młodych w Medziugorju. W zeszłym roku zgromadziło się tutaj prawie 60 tysięcy młodych. Mamy do czynienia z działalnością wielu grup aktywnych społecznie, choćby wspólnota Cenacolo, pomagająca młodzieży uzależnionej od narkotyków, a założona przez s. Elvirę Petrozzi. Cenacolo znalazło właśnie w Medziugorju impuls do pójścia na cały świat.
Inny przykład: od czasu wojny na Bałkanach „Wioska Matki” (Majcino selo) zapewnia schronienie sierotom i zgwałconym kobietom. Z kolei spotkanie na pielgrzymce kobiety afrykańskiej z Malawi ze szkocką grupą pielgrzymkową pod przewodnictwem Magnusa MacFarlane-Barrow zaskutkowało powstaniem akcji „Mary’s meals”, która zajmuje się zapewnieniem posiłków głodującym dzieciom na całym świecie.
A więc gdy patrzę na to wszystko, muszę przyznać rację słowom Jezusa, który powiedział, że złe drzewo nie daje dobrych owoców. Ale gdy owoce są dobre, wtedy z pewnością drzewo także jest dobre.
– Rozmawiał ksiądz kardynał z niektórymi osobami widzącymi. Jakie wrażenia zostawiły te osoby w księdza pamięci?
– Powiedziałbym z nutką humoru: Matka Boża nie wspięła się na łatwą górkę, aby się ukazać ludziom…
Jak to już niejednokrotnie podkreślałem, zawsze ciekawiło mnie podobieństwo Medziugorja do innych miejsc maryjnych objawień. Maryja ma pewien swój styl objawiania się, który na pewno w jakiś sposób związany jest z Jej szczególną osobą. Wymienię tu trzy elementy:
Po pierwsze, prawie zawsze Maryja kieruje swoje słowa do dzieci. I nie wybiera ona dzieci jakichś wybitnie uzdolnionych ani szczególnie pobożnych, ale całkiem zwyczajne dzieci. Przecież Bernadetta nie umiała pisać ani czytać. Miała 14 lat. Podobnie tutaj.
Po drugie, Maryja przekazuje przez dzieci orędzia. Może to być dla niektórych biskupów trochę irytujące. Czy Maryja nie mogłaby odwiedzić domu biskupa? Dlaczego objawia się na skalistym wzgórzu albo w jaskini obok rzeki i w gąszczu krzaków, tak jak było w Fatimie? Przecież to takie niepraktyczne. A przecież orędzia kieruje Ona do świata przez dzieci, ponieważ są proste i ufne.
Po trzecie, Maryja zjawia się w określonym celu. W Fatimie objawiła się tuż przed rewolucją bolszewicką i przekazała orędzie dla Rosji. W Lourdes przyszła w momencie, gdy racjonalizm sięgał szczytu. W Medziugorju objawiła się w czasie panowania komunizmu, gdy nikt nie wierzył w rozbicie Jugosławii i ówczesnego systemu politycznego, w dodatku w miejscu wspólnego zamieszkiwania katolików, prawosławnych i muzułmanów. Znaczący jest fakt, że ukazała się nam jako Królowa Pokoju. Prawie dziesięć lat później wybuchła pierwsza z czterech wojen bałkańskich. Maryjnym przesłaniem jest pokój osiągany przez przebaczenie i modlitwę. Moglibyśmy w tym momencie wspomnieć Guadelupe w Meksyku, które przeżywało najazd hiszpański na Amerykę. Matka Boża ukazała się Indianinowi i kazała mu iść do biskupa i powiedzieć, co ma robić. Podobnie dzieje się w innych miejscach maryjnych objawień: ludzie przybywają tłumami, a dane miejsce staje się centrum pokoju i inkulturacji. Myślę, że teologowie powinni dokładnie przestudiować logikę objawień maryjnych i pod takim właśnie kątem spojrzeć na to, co się dzieje w Medziugorju.
Przekład z niem.: Alicja B.
Tekst pochodzi z austriackiego kwartalnika
Medjugorje. Gebetsaktion. Marija. Koenigin des Friedens
Vox Domini 4/2011