Profesor Darinka Sumanović-Glamuzina o Medziugorju

„MARYJO, NIECH SIĘ DZIEJE WOLA BOŻA!”

Profesor Darinka Sumanović-Glamuzina (po lewej)

Profesor Darinka Sumanovic-Glamuzina jest pediatrą i neonatologiem. Od 20 lat pracuje w klinice dziecięcej w Mostarze. Przed objawieniami w Medziugorju pracowała jako lekarz w przychodni w Citluk. Na wspomnienie początków Medziugorja mówi szczerze, że była sceptyczna. Szóstego dnia objawień była razem z osobami widzącymi na Górze Objawień. To wydarzenie całkowicie zmieniło jej życie, a brak wiary zastąpiła głęboka wiara. W jaki sposób to się stało, dowiadujemy się z wywiadu, który przeprowadził Vitomir Damjanović 30.12.2014 r.

– Powiedz nam kilka słów o sobie.

– Urodziłam się w Chorwacji, w Dakovo. Studia medyczne ukończyłam w Zagrzebiu. Tam również poznałam mojego przyszłego męża. Po ślubie zamieszkaliśmy w Hercegowinie. Pracowałam jako wykładowca w dziedzinie pediatrii i neonatologii w uniwersyteckiej klinice w Mostarze. W latach 1979 – 1994 pracowałam jako lekarz w placówce służby zdrowia w Citluk.

– Co łączy Cię z Medziugorjem?

– Kontakt z objawieniami wydaje się oczywisty, ponieważ pracowałam w Citluk, a Medziugorje należy do gminy Citluk. Warty wspomnienia wydaje mi się fakt związany z moją pracą. Gdy na początku 1980 r. rozpoczynał się okres szczepień, jeden z kolegów zabrał mnie do Medziugorja i powiedział: „Zobaczysz jeden z największych i najpiękniejszych kościołów Hercegowiny, zupełnie nieproporcjonalny dla małej wioseczki, którą jest Medziugorje. Weszliśmy do kościoła i rozejrzeliśmy się. Nie przypuszczaliśmy, że właśnie tu już wkrótce dojdzie do tak wielkich wydarzeń.

– Jak się dowiedziałaś o objawieniach?

– Kilka osób, z którymi pracowałam, mieszkało w Medziugorju. Był wśród nich kierowca ambulansu, który pewnego dnia w lipcu 1981 r. przyszedłszy do pracy, powiedział, że kilkoro dzieci twierdzi, że widziało Matkę Bożą. Razem z innymi kolegami zaczęliśmy z ciekawości dopytywać o fakty, aby dowiedzieć się, co rzeczywiście się tam wydarzyło. Byłam wówczas ambitną studentką medycyny, więc jego odpowiedź wywołała we mnie raczej sceptycyzm i śmiech. A całość historii wydała mi się prymitywna. Odniosłam wrażenie, że chodzi o jakąś formę masowej histerii wśród dzieci, którą należy powstrzymać.

– W jakich okolicznościach spotkałaś się z dziećmi?

– Po tym, jak zabrano je na oddział psychiatryczny w Mostarze, przywieziono je do nas, do przychodni. Byłam zobowiązana wykonać najprostsze badania. Najpierw wzięłam do ręki orzeczenie psychiatry, na którym było wyraźnie napisane, że dzieci są zdrowe. Później zadałam im kilka pytań, poprosiłam, żeby się przedstawili. Widziałam, że zachowują się jak normalni nastolatkowie i dzieci na ich etapie rozwojowym.

– Jakie były ich odpowiedzi?

– Mogłam stwierdzić, że bardzo spójne i logiczne. Odpowiadali bardzo precyzyjnie i jasno nazywali doświadczenie, które wydawało się wspólnym dla każdego z nich. Ich opowieści nie zawierały różnic. Poza tym cechowała ich niesamowita pewność, że wszystko co przeżyli, jest prawdziwe. Szczególnie zapadł mi w pamięć Jakov, który był najmłodszy spośród nich. Jego odpowiedzi nie mogły pochodzić z poziomu teoretycznej wiedzy, ponieważ był za mały, a jednak były jasne i jednoznaczne. Jako lekarz miałam świadomość, że skoro małe dziecko podaje takie odpowiedzi, musi chodzić o doświadczenie graniczne. Pomimo tego osobiście wątpiłam w autentyczność objawień.

– Jakie miałaś wówczas odniesienie do wiary w Boga?

– Mieszkałam w Dakovo, w Chorwacji. Tam regularnie chodziłam do kościoła. W czasie studiów medycznych w Zagrzebiu całkowicie zmieniłam swoje nastawienie do wiary, którą odbierałam bardziej jako mitologię dla prostego ludu. Nadal chodziłam na niedzielną mszę św., lecz byłam coraz mniej przekonana o autentyczności prawd wiary. A więc raczej byłam agnostyczką. Myślałam, że skoro bardzo trudno jest udowodnić istnienie Boga, więcej dowodów jest na Jego nieistnienie.

– Kiedy twoje serce zaczęło się budzić do wiary w Boga?

– Szóstego dnia objawień moje życie całkowicie się zmieniło. Otworzyła się nowa strona mojego życia zarówno względem relacji z Bogiem, jak i wobec objawień. Właśnie szóstego dnia przyjechałam razem z dyrektorem przychodni, aby być żywym świadkiem tego, co dzieje się na Górze Objawień. Zdaniem dyrektora powinniśmy byli przyjąć całkowicie neutralne podejście do tych wydarzeń. Oczywiście słuchałam słów szefa, lecz w głębi serca towarzyszyła mi myśl, że coś trzeba będzie przedsięwziąć, ponieważ już od prawie tygodnia media w całej Jugosławii podają, że ten „skandal” może przynieść katastrofę dla Medziugorja i całego państwa.

– Co wydarzyło się wtedy na górze?

– Wspinaliśmy się na górę tak jak inni ludzie. Nie miałam w sercu pytań. Po prostu chciałam być obserwatorem i świadkiem. Jednak w tej atmosferze, gdy wokół stało około 2000 osób i sześć osób widzących, moje podejrzliwe i analizujące ego nie dawało mi spokoju. Instynkt naukowca, który pyta i drąży był silniejszy. Czułam, że muszę aktywnie zaangażować się w to, co nastąpi. Chciałam mieć osobisty wgląd w to, co jak mi się wówczas wydawało, jest iluzją. Chciałam znaleźć powód, by przerwać farsę i zdjąć hańbę z naszego kraju. A więc przyszłam tam pełna własnych uprzedzeń. Przypuszczałam, że może to być kolejne z cyklu niezwykłych kosmicznych zjawisk typu UFO.
Trzeba podkreślić, że były to zupełne początki objawień, a więc nikt jeszcze nie wiedział, co właściwie się dzieje w Medziugorju. Dedukowałam, że najlepiej zbadać sprawę na miejscu, ponieważ tu są obecni wszyscy główni bohaterowie wydarzeń. Wokół zgromadzili się prości ludzie, wierzący, którzy przyjmowali za prawdę wszystko, co powiedziały dzieci. Nie byli nastawieni krytycznie. Do tego doszedł fakt, że stawiali widzącym pytania, które tamci z kolei przekazywali Matce Bożej, a Ona natychmiast odpowiadała im przez dzieci.
Warto w tym miejscu wspomnieć, że w początkowych dniach pojawiania się Matki Bożej, każdy mógł zadać Jej pytanie, a Ona odpowiadała przez dzieci.

– Co czułaś i przeżywałaś, uczestnicząc w tym objawieniu?

– Stałam przy Vicce i patrzyłam na nią. Ona była przede mną, a wszystkie dzieci stały w rzędzie. Mogłam widzieć wszystkie dzieci. Trzymałam w dłoni różaniec, który od nich otrzymałam. Chciałam też zrobić wrażenie, że jestem jedną ze zgromadzonych osób, tak by nie traktowali mnie jak kogoś obcego. Pokazali mi dokładne miejsce objawień. Pomyślałam, że będę mogła widzieć, gdy będą między sobą szeptać lub przekazywać sobie niewerbalne znaki. Gdy zaczęli się modlić, robili wszystko równocześnie. Modliłam się razem z nimi, a ich modlitwa była naprawdę głęboka i płynęła z serca.

Widzący. Pierwsze objawienia.

W pewnym momencie wszyscy równocześnie uklękli i razem powiedzieli: „Oto Ona!” Zapytałam Vicke, czy może w moim imieniu zapytać o coś Maryję. Vicka zapytała: „Matko Boża, czy ta pani może Cię o coś zapytać?” Vicka odwróciła się do mnie, odpowiadając twierdząco. W tym momencie wpadłam w przerażenie. Nie mogłam uwierzyć. Zapytałam: „Kim jesteś?”. Vicka powtórzyła, a następnie przekazała mi odpowiedź: „Jestem Królową Pokoju”. Dokładnie pamiętam te słowa, ponieważ wyryły się w moim sercu złotymi literami. Wówczas przemknęła mi w głowie myśl: „Królowa Pokoju? Przecież mamy pokój?” Drugie pytanie brzmiało: „Jak ma zapanować pokój, jeśli jest taka różnorodność religii, przekonań, systemów wiary?” A Maryja odpowiedziała: „Jest tylko jeden Bóg, jeden Duch, jedna wiara.” Zadałam trzecie pytanie: „Dlaczego pojawiłaś się właśnie w tym miejscu, pełnym kamieni i cierni?” Odpowiedź brzmiała: „Wybrałam to miejsce, ponieważ tu ludzie mają silną wiarę.”
Dalej pytałam Vicke, czy mogłabym Jej dotknąć, a ona pokazała mi miejsce, gdzie mam uklęknąć. Bałam się, co się wydarzy. W jednej chwili poznałam, że Ona jest przy mnie i że mnie dotknęła, a potem nagle znikła. Odwróciłam się i zapytałam Vicke, czy tak rzeczywiście było. Na co dziewczynka potwierdziła, że moje odczucia są zgodne z prawdą. Podeszłam do niej i zapytałam, co powiedziała Matka Boża. Vicka odpowiedziała: „Maryja powiedziała, że od zawsze byli na świecie niewierzący i niewierni Judasze.” Nie powiedziała o niewiernych Tomaszach, lecz Judaszach. Usłyszawszy odpowiedź, od razu ją zrozumiałam, była genialna, bo przecież to ja przyszłam z postanowieniem wykorzenienia tej rozpowszechniającej się iluzji i zamiarem zniszczenia. Czułam ogromny wstyd, ponieważ osoby wokół słyszały odpowiedź Vicki. Myślałam sobie: Nie do wiary! Masz w końcu znak. Czego jeszcze oczekujesz w swoich dociekaniach? Czy może być większy znak niż to, że Matka Boża zdemaskowała mnie przed samą sobą? Zrobiła to w sposób doskonały, tak że rozpoznałam w sobie Judasza.

– Co wydarzyło się po objawieniu?

– Doszła do mnie wiadomość, że pewnego dnia objawień Matka Boża uzdrowiła cudownie dziecko, Daniela Setkę. Dla mnie osobiście był to kolejny znak, który wystarczył, by przekonać moje serce. Powiedziałam Matce Bożej: niech się dzieje Twoja wola!

– Przeżyłaś nawrócenie. Jak kształtowałaś swoje życie po tych wydarzeniach?

– Moje świadectwo nie było tak ważne, żeby zainteresowała się mną ówczesna władza. Po prostu wykonywałam swoją pracę i żyłam jak każdy inny. To mi odpowiadało, ponieważ nie musiałam znosić presji ani prześladowań. Działanie Boga formowało mnie przez różne wydarzenia i osoby. Jego łaska była jak fala, która przelewała się przez całe moje życie. Działy się cudowne rzeczy. Na przykład w relacjach z pacjentami, w moim odniesieniu do ludzi, na modlitwie, gdy zwracałam się do Boga. Spełnienie niektórych intencji było po prostu cudem, ponieważ nie miały prawa się zdarzyć, jeśli wzięlibyśmy pod uwagę jedynie prawa natury.
Obecnie mówiąc o Medziugorje, nie jestem natrętna. Mówię innym: „Nie musisz mi wierzyć, po prostu jedź tam i przekonaj się sam.” Matka Boża zaprasza każdego do uczenia się w Jej szkole, ponieważ tylko angażując się osobiście, możemy stać się autentycznymi uczniami Pana, a co za tym idzie, stawać się świętymi.

– Jako neonatolog spotykasz się często z sytuacjami, w których mali pacjenci stają na granicy śmierci i życia. Jak stosujesz wtedy to, czego uczy cię Matka Boża?

– Podczas 20-letniej praktyki lekarskiej w szpitalu miałam okazję poznać wiele osób z różnymi historiami życia. Czasem rzeczywiście były one bardzo trudne zarówno dla dzieci, jak i dla rodziców. Bywało, że nie mogłam rodzicom powiedzieć wszystkiego. Były także takie okoliczności, w którym mogłam zachęcić rodziców, aby się modlili i starali się ufać Bogu. Najpiękniejsze są sytuacje, gdy dziecko zdrowieje i rodzice przychodzą do mnie ze słowami: „Dzięki pani przeżyliśmy coś niezwykłego.” Zachowuję w pamięci wiele takich historii ogromnego szczęścia rodziców, którzy przeszli proces powrotu do wiary lub doświadczenia Boga żywego. A ja mogłam być w tym pośrednikiem, posłańcem Boga. Jak stwierdził jeden z rodziców: „Niech pani podąża tą ścieżką, a Bóg będzie pani pomagał.” Jako lekarz znam możliwości medycyny i wszyscy wiemy, iż jest ograniczony. Jestem głęboko przekonana, że jest w tej dziedzinie ogromna przestrzeń zarezerwowana na działanie siły wyższej, którą jest Bóg, działający i czyniący cuda.

– Jesteś jedną z pierwszych osób, które były blisko osób widzących podczas objawienia na górze i które zadawały im pytania. Czy później byłaś pytana o te spotkania przez kogokolwiek z ramienia Kościoła lub władzy rządzącej?

– Mnie nikt nie przesłuchiwał, tak jak było to w przypadku osób widzących. Jedynie o. Slavko Barbarić podszedł do mnie, zaciekawiony moim doświadczeniem. Wtedy stwierdziliśmy, że dobrze byłoby, gdyby osoby widzące były zbadane za pomocą bardziej specjalistycznego sprzętu. Skutkiem było zebranie przez niego grupy wspaniałych naukowców, którzy przeprowadzili szereg gruntownych badań. O osobach widzących można powiedzieć, że są najbardziej na świecie przebadanymi osobami spośród tych, które miały objawienia. Zostały poddane różnorodnym testom i wywiadom, zarówno ze strony specjalistów medycyny, jak i teologów. Po tym wszystkim zostało jasno powiedziane, że są całkowicie zdrowi i normalni. Jestem przekonana, że Kościół uzna w końcu autentyczność objawień.
– Ciekawe są słowa Matki Bożej, w których odpowiedziała ci, że jest Królową Pokoju i że jest tylko jeden Bóg i jedna wiara.

– W ciągu 33 lat objawień Maryi było przecież tyle wojen, że Jej słowa są w zupełności na miejscu. Jeśli chodzi o jednego Boga i jedną wiarę, muszę przyznać, że sporo nad tym rozmyślałam. Co chciała nam przekazać w tych słowach? Jeśli wierzymy w Boga, to rzeczywiście jesteśmy Jego dziećmi, stworzonymi do życia na cudownej planecie ziemi. Najpiękniejszym prezentem jest dar życia. Najgłębszym poznaniem jest właśnie wdzięczność za życie. Jeśli każdy człowiek zrozumiałby, że jesteśmy sobie równi i mamy równe prawa, wtedy żylibyśmy w pokoju i miłości. Zobaczmy, że Bóg wysyła na ziemię Matkę, aby równała ścieżki naszych serc, gromadziła Jego dzieci, abyśmy żyli miłością. Wszelkie wojny nie ustaną dopóki nie zmienimy serca, naszego wnętrza, dopóki nie będziemy wcielać miłości Chrystusa. Jest to przesłanie przynoszące nadzieję i rewolucję w myśleniu o pokoju, tak byśmy dalej żyli i uchronili ziemię przed samozniszczeniem.

– Jak interpretujesz objawienia Matki Bożej? Co one znaczą według ciebie?

– Po pierwsze, objawienia Maryi są dla mnie największym wydarzeniem w historii ludzkości od czasów narodzenia i życia Jezusa Chrystusa.
Po drugie, tajemnicy Matki Bożej nie można do końca zgłębić, używając jedynie władz rozumu, lecz potrzeba serca otwartego na poznanie niesione przez łaskę Boga. Ja sama jestem przykładem, że rozum w pewnym momencie zawodzi, ale serce prowadzi dalej – w tajemnicę Bożych zamiarów.
Po trzecie, żyjemy w niezwykłych czasach, w których niebo zsyła na nas deszcz łask. I wydaje mi się, że zobaczymy je­szcze więcej.
Po czwarte, Matka Boża wzywa nas nieustannie do nawrócenia, pokoju i miłości, ponieważ współczesne społeczeństwo ma chorą duszę. Konieczne są lekarstwa od samego Boga, aby uleczył dusze i ciała.
33 lata obecności Matki Bożej pomiędzy nami odcisnęły się na naszej ziemi i na stałe wpisały się w nasze życie. W tym czasie wielkiej łaski Maryja rzeźbi dusze ludzkie, zostawiając trwałe ślady swojej obecności, którym nie można zaprzeczyć, zaciemnić ich ani sfałszować, pomimo chęci niektórych osób. Miliony pielgrzymów stanowią niezaprzeczalne, żywe świadectwo. Tysiące nawróconych osób mówią o swoim doświadczeniu obecności Maryi i Jej przemieniającym wstawiennictwu u Boga oraz działaniu w ich życiu. Oto owoce Medziugorja, które promienieją na cały świat.

– Matka Boża przekazała nam tysiące objawień, które można zebrać w pięć głównych punktów. Jak ty je postrzegasz?

– Nie ma konieczności interpretacji. Orędzia są bardzo jasne, tak by rozumieć, a nie domyślać się, co Matka Boża chciała przekazać. Ja odczytuję je jako człowiek wierzący i jako lekarz, dostrzegając w nich niesamowitą mądrość i inteligencję.
Recepta na życie, którą proponuje nam Maryja poprzez przesłania, ma prostą kolejność.
Po pierwsze, aby umacniać się i wzrastać duchowo, musimy korzystać z sakramentu pokuty i pojednania.
Po drugie, powinniśmy dbać o ciało poprzez post, ponieważ wszystko przeżywamy w ciele i ono też potrzebuje oczyszczenia.
Po trzecie – modlitwa, która ma miejsce po oczyszczeniu ciała i uzdrowieniu duszy.
Właśnie dlatego objawienia Matki Bożej są fascynujące. I wie­rzę, że nie ma innej drogi, by żyć pokojem i miłością jak tylko ta, do której zaprasza każdego z nas Maryja.

Przekład z niem.: s. Alicja B. Za zgodą Redakcji austriackiego kwartalnika Medjugorje. Gebetsaktion… 1/2015, Vox Domini nr 1/2015, str. 30-32