Ks. Johannes Gamperl
30 LAT OBJAWIEŃ MATKI BOŻEJ W MEDZIUGORJU (1981-2011)
Jezusa dała nam Maryja, Matka Syna Bożego. Przez Nią Bóg stał się człowiekiem, naszym Zbawicielem. Przez swoje wcielenie uwolnił nas od grzechu pierworodnego. W ciagu tych dwóch tysięcy lat także Maryja objawiała się ludziom, aby ratować ich dla życia wiecznego. Zaskakuje coraz częstsze pojawianie się Maryi w ciągu ostatnich stuleci. Wystarczy wspomnieć kilka miejsc: Lourdes, La Salette, Fatimę, a także, od 24 czerwca 1981 r. aż do dnia dzisiejszego, Medziugorje, nawet jeśli nie zostało ono jeszcze uznane przez Kościół. Bóg działa, bo pragnie wszystkich doprowadzić do Nieba, wszystkich zbawić. Matka Boża jest szczególną pomocą w Bożym planie zbawienia.
Manfred Platte, który wydał książkę pt.: „Niewierząca młodzież” (Herder, 1987) tak pisze:
„Faktów odejścia [od Kościoła] nie można bagatelizować. Badacze opinii publicznej i socjologowie od lat przedstawiają dane poparte zebranymi materiałami. Mianowicie, nie chodzi o procesy ostatnich kilku lat, ale o pewien rozwój, który rozpoczął się w Europie już około 250 lat temu i stale postępuje. Od Lessinga „Nathan der Weise” i Fausta Goethego („Słyszę słowa orędzi, ale brakuje mi wiary”) widoczna jest postawa zwiększania dystansu wobec przesłania Biblii, obcości, niezrozumienia, a nawet można stwierdzić, że otwartej wrogości, począwszy od ludzi wykształconych, przez szerokie warstwy zatrudnionych w przemyśle, a kończąc na konsumentach nowoczesnego społeczeństwa masowego. Działania podjęte przez Kościół, mające na celu zahamowanie procesów sekularyzacji, częściowo spełniły swoje zadania, jednak nie zdołały ich powstrzymać w bardziej skuteczny sposób.” (str. 132 cytowanej książki)
Dlatego Syn Boży wysyła swoją Matkę, według słowa: „Będą słuchać Jej słów.” I wielu uwierzyło dzięki Jej słowom.
Oto droga z Maryją. Celem jest Chrystus. Za św. Pawłem możemy powtórzyć: „Bylebym pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim – nie mając mojej sprawiedliwości, pochodzącej z Prawa, lecz Bożą sprawiedliwość, otrzymaną przez wiarę w Chrystusa, sprawiedliwość pochodzącą od Boga, opartą na wierze przez poznanie Jego: zarówno mocy Jego zmartwychwstania, jak i udziału w Jego cierpieniach – w nadziei, że upodabniając się do Jego śmierci, dojdę jakoś do pełnego powstania z martwych.” (Flp 3,8-11)
Maryja jest najlepszą przewodniczką na drodze do Chrystusa. Jak nikt inny z ludzi była z Nim złączona: w miłości, naśladowaniu, rozpoznaniu Jego natury. Jeśli pozwolimy Jej, poprowadzi nas najkrótszą drogą do Chrystusa, do Jego Serca. Dla mnie osobiście spotkanie z Medziugorjem było doświadzeniem spotkania z Matką Bożą oraz okazją do pogłębienia wiary.
Moje szczególne spotkanie z Maryją
Już jako nastolatek poświęciłem się dobrowolnie i z własnej inicjatywy Matce Bożej. Pewnego razu znalazłem wśród gazet wyłożonych na półce w kościele zeszyt pod tytułem: „Całkowite zawierzenie siebie Jezusowi i Maryi”, autorstwa św. Ludwika Marii Grignion de Montfort. Z wielką radością czytałem te słowa, rozważałem je, a następnie zawierzyłem się całkowicie Matce Bożej. Nikt o tym nie wiedział. Był to dzień 15 maja 1949 roku.
Możliwość poznania objawień w Medziugorju uważam za ogromną łaskę. Słowa objawień, spotkania z osobami widzącymi, przebywanie w tym miejscu łaski, spotkania z pielgrzymami od roku 1985 do 2011, doświadczenie wielkich dzieł Boga we własnej duszy oraz dostrzeganie tylu cudów nawróceń i uzdrowień u innych, to wszystko wyryło się głęboko w moim sercu.
Uzdrowienia za wstawiennictwem Maryi
Doświadczyłem u siebie i u innych pomocy i uzdrowień fizycznych. Jeśli teraz opowiadam te słowa, niech służy to chwale Jedynego i Wszechmocnego Boga. Podzielę się własnym doświadczeniem, choć w skróconej formie.
W roku 1987 ciężko zachorowałem na zapalenie opon mózgowych. Objawy rozpoczęły się od krwawienia siatkówki oka. Prawe oko napłynęło krwią, tak że prawie nie widziałem. Krótko po tym pojawiła się wysoka gorączka i uciążliwe bóle głowy. Pewna grupa modlitewna, nie znając mnie, ani nie wiedząc, o co dokładnie chodzi, otrzymała przez Jelenę, z inicjatywy Matki Bożej, zadanie modlenia się za mnie. Po kilku tygodniach choroby, która była nieznośna ze względu na nieustępującą gorączkę oraz trudności z oddychaniem, odwiedził mnie przyjaciel. Pielęgniarka, ze względu na mój stan zdrowia, nie chciała go wpuścić. Ale na moją prośbę zgodziła się na odwiedziny. Mój przyjaciel powiedział mi, że czeka go całonocna podróż do Medziugorja. A po przybyciu będzie szukał jednej z osób widzących, Mariji, aby zawierzyła mnie Matce Bożej. I tak zrobił. Marija opowiadała, że po przedstawieniu tej prośby Matka Boża milczała, a później skinęła głową. Od tej chwili gorączka zaczęła maleć. Wkrótce mogłem znowu podjąć codzienne obowiązki. Jednocześnie wspomniana grupa modlitewna dowiedziała się, dlaczego otrzymała zadanie modlitwy w mojej intencji.
Drugie podobne zdarzenie miało miejsce w tym samym roku w Wiedniu, a dotyczyło jednego znanego mi dziecka, które za wstawiennictwem Matki Bożej bardzo szybko powróciło do zdrowia po zachorowaniu na zapalenie opon mózgowych, chociaż lekarze uważali to za niemożliwe. Opiekujący się dzieckiem lekarz, wypisując dziecko ze szpitala stwierdził, podnosząc dłoń do góry: „To nie było nasze dzieło!”. Pewien młody kapłan dobrowolnie ofiarował swe życie za to dziecko, ale dobry Bóg zachował ich oboje przy życiu.
Trzecim wielkim dziełem Boga w moim życiu było wyzdrowienie po przebytym zawale serca, na który chorowałem pół roku, nic o tym nie wiedząc. Dzięki wytrwałej modlitwie wielu ludzi badania wykazały całkowite wyzdrowienie. Defekty serca po prostu zniknęły.
Wolą Boga są nie tylko fizyczne uzdrowienia
Także inne wydarzenia, wskazujące na działanie Mocy Pana Boga, wiążę ze wstawiennictwem Matki Bożej z Medziugorja. Był rok 1986. Żona mojego przyjaciela, lekarza, ciężko zachorowała. Nie mogła mówić ani się poruszać. Także pielgrzymka do Medziugorja, którą wspólnie podjęliśmy, nie skutkowała uzdrowieniem, chociaż gorąco modliłem się za nią do Pana za wstawiennictwem Matki Bożej. Tym bardziej byłem rozczarowany, gdy ta kobieta 8 maja 1986 roku zmarła. Zrodził się we mnie bunt wobec Boga, ponieważ była to matka rodziny, opiekująca się trójką dzieci. Przewodniczyłem jej pogrzebowi. Gdy miesiąc po śmierci tej kobiety przybyłem do Medziugorja, czekały na mnie słowa Matki Bożej, skierowane przez Jelenę, chociaż nie prosiłem o nie. Zobaczyłem datę: 8 maja 1986, dzień śmierci wspomnianej kobiety. Zdanie do mnie brzmiało: „Zegnij kolana przed Krzyżem i módl się gorąco. Wtedy poznasz wolę mojego Syna, i również wolę Ojca.”
Bóg jest Bogiem bliskim, Emmanuelem
Przebywając w Medziugorju jasno poznałem, że niebo nie jest czymś odległym, ale bliską rzeczywistością, częścią naszego życia. Pokazują to także wspomniane przykłady. Bóg przygotowywał mnie na głęboką relację z Nim, z Jezusem i Matką Bożą. Najgłębszym doświadczeniem było to, że niebo jest rzeczywiście z nami. Bóg nie jest Bogiem odległym, nieosiągalnym, jak mówią słowa piosenki: „ponad gwiazdami jest odpoczynek.” Jednocześnie przyszło inne rozumienie słów Pisma Świętego. Poznałem, że tak jak kiedyś Jezus działał, tak działa także teraz. Fragment Ewangelii opowiada, że od pierwszego zesłania Ducha Świętego zgromadzeni wierzący zrozumieli słowa Piotra, chociaż posługiwali się odmiennymi językami. Kiedyś traktowałem te słowa tylko jako historię z przeszłości, natomiast teraz nie mam trudności, aby widzieć je jako rzeczywistość, ponieważ udziela się nam Duch Święty, i rozumiemy w tym języku, który jest nam najbliższy, mianowicie w języku ojczystym. Nie mam już problemów, by traktować na serio słowa Biblii, ponieważ doświadczyłem ich we własnym życiu.
Największymi cudami są dla mnie osoby, które się nawracają, a które spowiadam, posługując w Medziugorju sakramentem pojednania. Konfesjonały z Medziugorja uznawane są przecież za konfesjonał świata. Jasne jest, że nawrócenie jest czymś o wiele większym niż uzdrowienie fizyczne, gdyż zależy od wolnej woli człowieka, którą Bóg szanuje.
Podczas mojego ostatniego pobytu w Medziugorju w październiku 2010 po raz kolejny miałem okazję przekonać się, że niektórzy nie przystępowali do spowiedzi od ponad 40 lat. Ale cudem znajdowali drogę do Miłosiernego Boga.
Medziugorje – duchowe doświadczenie
Gdy po raz pierwszy usłyszałem o Medziugorju na jakimś wykładzie, byłem przekonany, że tu naprawdę działa niebo. Przez lata stało się dla mnie jasne, że odnowa wiary – byłem wówczas rektorem niższego seminarium – nie zdarzy się przez coraz mniej intensywne życie religijne, modlitewne, mniejszą ilość postów czy wyrzeczeń, ale wręcz przeciwnie, przez pogłębienie relacji z Bogiem, bardziej gorliwą modlitwę, codzienny trud nawracania serca. I chociaż w roku 1981, gdy po raz pierwszy czytałem o Medziugorju, byłem wobec tych wydarzeń obojętny, a nawet niechętny, moje stanowisko zmieniło się w roku 1984. Stało się dla mnie jasne, że spełniając prośby Matki Bożej zawarte w orędziach, możemy pozwolić, aby Bóg uzdrawiał świat i naszą pobożność. Odebrałem te słowa jako konkretyzację słów zawartych w Piśmie Świętym.
Orędzie z Medziugorja
Słyszałem o czwartkowych orędziach Matki Bożej, o zaproszeniu do codziennej modlitwy psalmami, o zachęcaniu grup modlitewnych w Medziugorju do poświęcenia na modlitwę trzech godzin dziennie, o comiesięcznej spowiedzi oraz o najpiękniejszej z danych nam modlitw, mianowicie o Eucharystii, do której współświętowania nieustannie Maryja zaprasza każdego z nas. Słyszałem o słowach orędzi, które mają prowadzić do wewnętrznego i zewnętrznego pokoju przez wiarę, modlitwę, post i nawrócenie. Matka Boża prowadzi nas dalej, na drogę miłości i świętości. W orędziach można zobaczyć wyraźną linię przewodnią. Mianowicie, chodzi przede wszystkim o życie oparte na wierze i pokoju:
„Kapłani powinni głęboko wierzyć i przekazywać tę wiarę wierzącym”, prosi Maryja czwartego dnia objawień (27.06.1981).
26.06.1981 Matka Boża po raz drugi ukazuje się Marii i mówi: „Pokój, pokój i tylko pokój.” Przy tym powtarza ze łzami: „Między Bogiem a człowiekiem powinien znowu zapanować pokój. I ten pokój powinien panować również między ludźmi.”
Można sobie postawić pytanie, na ile aktualne są orędzia z Medziugorja w obecnych czasach, choćby w roku 2010, w którym zdarzyło się 950 katastrof, gdy świat pustoszą wojny i nienawiść. Nie mamy prawa osądzać ani szukać winnych: „O gdyby ten albo tamten przyjął słowa orędzi, może byłoby inaczej!”. O wiele bardziej wydaje się klarować spostrzeżenie, że ani w sercach ludzi, ani w świecie nie będzie pokoju dopóty, dopóki orędzia Królowej Pokoju, orędzia Biblii, nie będą przyjęte i urzeczywistniane. Matka Boża jest przy nas przez swoje objawienia i zachęca nas, napomina i pomaga w kroczeniu drogą pokoju.
Dane mi było od roku 1985 wielokrotnie przyjeżdżać do Medziugorje z licznymi grupami pielgrzymów. Jako duchowny towarzyszę wielu ludziom, żyjącym duchem Medziugorja, w dniach skupienia, rekolekcjach, nabożeństwach pokutnych, a także przez spotkania z grupami modlitewnymi w Austrii i Niemczech.
Pokój wśród ludzi
Gdy po raz pierwszy przybyłem do Medziugorja, uklękłem w jednej z ostatnich ławek w kościele i zacząłem modlić się różańcem, ale nędzna była ta moja modlitwa. Podczas gdy dwoje moich przyjaciół klękło nieco bliżej. Wydało mi się, że od razu weszli w głęboką modlitwę. Pytałem siebie, co ja tu właściwie mam robić i usilnie się nad tym zastanawiałem. Wtedy usłyszałem w sercu: „Chcę, byś przyjął mój pokój!”. Nieopisane uczucie szczęścia przenikało moją duszę. W jednej chwili stał się dla mnie jasny cel przesłania z Medziugorja: przekazać człowiekowi pokój. Ten głęboki pokój, z którego bierze swoje źródło pokój zewnętrzny. Pokój jako stan serca oznacza pełnię zbawienia. Ta pełnia jest darem Boga, którego nie możemy zdobyć sami z siebie, ale możemy się na ten pokój otwierać przez praktyki, do których zachęca nas Maryja: wiara, modlitwa, nawrócenie, post. Pokój zagości w naszych sercach, gdy zwrócimy się do Boga, gdy pozwolimy, by z naszych serc uczynił sobie mieszkanie. Pokój jest darem Ducha Świętego (Gal 5,22). Maryja, Królowa Pokoju, wyprasza i przekazuje nam właśnie ten pokój.
Świat potrzebuje Boga
Obecną erę nowożytną charakteryzuje masowe odchodzenie od Boga. Znalazło ono swój punkt kulminacyjny w ateizmie typu komunistycznego. Z jednej strony widoczny jest teoretyczny ateizm Wschodu, który oddalił od Boga całe pokolenia, z drugiej strony ludzi Zachodu kształtuje praktyczny materializm, który w centrum życia postawił człowieka, materię i zmysłowe przyjemności, tak że Boga odsunięto na ubocze, jak niewiele znaczącą postać na arenie świata. Może nawet warto pokusić się o stwierdzenie, że słowa włożone przez Nietzsche’go w usta jego „nadczłowieka” wydają się profetyczne: „Gdzie jest Bóg? Powiem wam. Zabiliśmy Go, wy i ja… Cośmy uczynili, gdy ziemię odłączyliśmy od jej słońca? Dokąd ona teraz zmierza? Czyż nie staczamy się na drodze zatracenia? Czyż nie błądzimy jakby w niekończącej się pustce?”
Na różne sposoby człowiek wielokrotnie Boga opuszczał. Bóg stał się nieobecny i obcy człowiekowi, któremu wydaje się, że Go już nie potrzebuje. Przecież już bojownicy francuskiej rewolucji postawili na ołtarzu Notre Dame w Paryżu kobietę, symbolizującą boginię rozsądku, i zawołali: „Oto nasz Bóg!” Boga pozbawiono panowania. Z łatwością można dostrzec, kto krył się za tymi poczynaniami: szatan, zabójca człowieka, który od wieków zajmuje się odciąganiem człowieka od Boga, który zazdrości człowiekowi bycia tak mocno ukochanym przez Boga, dlatego stara się doprowadzić człowieka do tego samego grzechu nieposłuszeństwa, pychy i odrzucenia Boga, który sam, jako upadły anioł, popełnił. W takich właśnie czasach woła nas Jezus: „Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!” (Mk 1,15). Te słowa Jezusa odnosiły się do Jemu współczesnych czasów. Jednak jakże bardzo dotyczą one również naszej rzeczywistości. Człowiek ciągle narażony jest na niebezpieczeństwo zatracenia serca, które jest mieszkaniem Boga i Jego Królestwem. Z tym coraz większym odrzuceniem Boga zaczęła walczyć Matka Boża, Matka Jezusa, Matka Kościoła, Matka każdego człowieka. Rozpoczęła walkę przeciwko wężowi, który zmiażdży Jej głowę, a Ona zmiażdży mu piętę. Objawienia maryjne z Paryża 1830 r., z La Salette 1846 r., z Lourdes 1858 r., z Fatimy 1917 r. są naglącym apelem do nawrócenia i usilnym wołaniem o zmianę sposobu postępowania w życiu. Szczytem starań nieba w tej kwestii jest Medziugorje, gdzie poprzez osobę Maryi, Królowej Pokoju objawia się troska Boga o każdego człowieka. Wezwanie do nawrócenia, a zatem z pewnością także do żywej wiary, tworzy jedno z podstawowych orędzi z Medziugorja. Matka Boża powiedziała 8.03.1984: „Kochane dzieci, błagam was dzisiaj, aby każde z was osobiście się nawróciło! Ten czas jest dla was!”
Pozwalać Bogu się odnaleźć
Zarówno pośród pielgrzymów z Medziugorja, jak i w innych miejscach spotkań wiernych, którzy przynajmniej raz odwiedzili Medziugorje, zauważam niezwykłą wrażliwość na to, co ponadziemskie, na Boga. Widziałem w Medziugorju wiele nawracających się ludzi, głównie poprzez sakrament pojednania. Ludzie, którzy przez całe lata byli daleko od Boga – odnajdywali wiarę dzięki łagodnej dłoni Maryi. Z radości wielu z nich płakało, zarówno kobiety jak i mężczyźni. Także podczas mszy św., nabożeństw i rekolekcji organizowanych poza Medziugorjem, mogłem być świadkiem głębokich nawróceń.
Odpowiedzialność za siebie nawzajem
Pewien biskup, który dobrze znał Lourdes, Fatimę i Medziugorje, powiedział: „Z Medziugorja wierni wracają jako apostołowie. Dostrzegają odpowiedzialność za ludzi im współczesnych, którzy stracili wiarę i przestali się modlić.” Wielu bardzo cierpi, widząc własne dzieci albo krewnych, którzy przestają wierzyć. Widziałem wiele matek i ojców płaczących z powodu swoich dzieci, idących drogą życia bez Boga. Modlą się i poszczą w intencji ich nawrócenia, biorą sobie do serca słowa Matki Bożej, która prosi:
„Wybrałam was, abyście szli szczególną drogą, tacy jacy jesteście. Ja, Matka, kocham każdego z was. I gdy znajdziecie się kiedykolwiek na bezdrożach, nie bójcie się, bo Ja kocham was także wtedy, gdy jesteście daleko ode Mnie i Mojego Syna. Proszę was, nie pozwólcie, aby Moje serce wylewało krwawe łzy nad duszami, które przez grzech idą na zatracenie. Dlatego módlcie się dzieci, módlcie się, módlcie się!” (24.05.1984)
Często zdarza mi się pocieszać ludzi słowami, że żadna modlitwa nie jest bezowocna. Bóg znajdzie sposób dotarcia do każdego człowieka, aby go uratować, choć my często nie widzimy Jego dróg. Trzeba też przyznać, że Bóg potrzebuje naszej pomocy jako członków Jego Mistycznego Ciała. Ludzie żyjący słowami maryjnych orędzi poświęcają dużo czasu na przebywanie z Bogiem na modlitwie. Starają się codziennie modlić bewiarzem, uczestniczą we mszy świętej, która jest „najważniejszą i najowocniejszą modlitwą”. Ćwiczą się w podejmowaniu postów, nawet jeśli jest to trudne w naszych konsumpcyjnie nastawionych społeczeństwach. Wrażliwość na Boga i człowieka objawia się zarówno w niesionej bliźnim pomocy, jak również w gotowości zadośćuczynienia Bogu. Dobre dziecko pociesza swoich rodziców, jeśli jedno z rodzeństwa umrze: obdarza rodziców miłością, większą troską, poświęceniem, pomocą.
Poczucie grzechu
Przez większą wrażliwość na żywą obecność Boga, u pielgrzymów z Medziugorja rozwija się głębokie wyczucie wobec nieszczęścia, jakim jest grzech. Błogosławiony papież Jan Paweł II powiedział pewnego razu, że największym grzechem naszych czasów jest utrata poczucia grzeszności, a ta strata łączy się z utratą wrażliwości na Boga i Jego łaski. (Encyklika o Duchu Świętym, nr 45).
Właściwie każdy człowiek (stwierdzam to na podstawie doświadczenia dni rekolekcyjnych), który poczuł wołanie Matki Bożej, odczuł ból z powodu grzechu i odkrył na nowo ogromne znaczenie sakramentu pokuty. Wskutek tego powstaje w sercu pragnienie, by nie sprawiać więcej bólu Matce Bożej ani nie opuszczać Boga. Z tym łączy się dążenie do świętości, do której tak intensywnie zaprasza nas Maryja. Stawać się świętym w znaczeniu stawania się zdrowym na duszy, pozwalania Bogu, aby nas zbawiał i na nowo, nieustannie z naszą pomocą stwarzał. Dusza jest zdrowa tylko wtedy, gdy przebywa z Bogiem, otwiera się na Jego miłość, gdy oczyszcza się z tego wszystkiego, co oddziela ją od Boga albo hamuje skuteczność jej działania.
Dążenie do świętości
„Tak jak nosiłam Jezusa w Moim łonie, tak chciałabym was, Moje dzieci, nieść do świętości.” (25.03.1990) Ludzie poczuli się tak bardzo poruszeni przez Matkę Bożą, że są gotowi Jej się zawierzyć i iść drogą świętości, którą proponuje. Może nas Ona prowadzić tylko wtedy, gdy całkowicie się Jej oddajemy, z Nią przeżywamy codzienność, pozwalamy się Jej przemieniać, jednoczymy się z Jej Niepokalanym Sercem. Dlatego mówi nam: „Zapraszam was, abyście oddali mi swoje serca, abym mogła je przemieniać i czynić podobnymi do mojego. Pytacie, dlaczego nie umiecie odpowiedzieć na moje wymagania. Dzieje się tak dlatego, że nie oddaliście mi swoich serc, abym je przemieniła.” (15.05.1986)
Nawet jeśli ludzie z uczciwej pokory nie przyznaliby, że chcą iść drogą świętości, idą właśnie tą drogą, jeśli tylko starają się żyć Ewangelią i pogłębiać wiarę.
Przed doświadczeniem Medziugorja nigdy nie odważyłem się mówić kazania o świętości, chociaż ojcowie Soboru Watykańskiego już w roku 1964 ogłosili w dekrecie: „Wszyscy chrześcijanie są zaproszeni i zobowiązani do stawania się świętymi zgodnie ze stanem, w którym żyją i otrzymanym powołaniem.” (Nr 42) Błogosławiony papież Jan Paweł II określił dążenie do świętości jako najważniejszy postulat Soboru.
Doświadczyć żywego Boga podczas modlitwy
Ludzie, którzy często odwiedzają Medziugorje, doświadczyli tam piękna modlitwy i w niej zasmakowali. Czuli radość z modlitwy różańcowej, z rozważania męki Jezusa, uczestniczenia we mszy świętej. Wielu podkreśla trud modlitwy w domu, ponieważ często są zostawieni samym sobie, gdy rodzina nie chce się z nimi modlić. Dlatego Matka Boża, troszcząc się o swoje dzieci, wspomagała powstawanie grup modlitewnych i wspólnot na całym świecie na wzór grup modlitwy utworzonych w Medziugorju. Tam wierni mogli się wzajemnie umacniać. Dlatego przychodzą regularnie na spotkania i nabożeństwa. „Medziugorje” jest wszędzie tam, gdzie ludzie wprowadzają w życie słowa skierowane do nas przez Matkę Bożą w Jej orędziach. Niektórzy ludzie opowiadali mi, że w Medziugorju czuli szczególną obecność Nieba, doświadczyli go sercem: Matka Boża jest tam obecna, kocha nas i prowadzi do Boga.
W tym świecie, w którym coraz rzadziej spotkać można wierzących (np. w Austrii 29% ludzi wierzy w życie po śmierci), istotne stają się słowa wiary: „Bóg jest! Troszczy się o mnie, kocha mnie! Jezus żyje, a niebo rzeczywiście jest pośród nas!” Ponieważ tam, gdzie jest Bóg, tam są święci, aniołowie i Maryja. Naturalnie mogliśmy wiedzieć o tym na poziomie intelektualnym, ale te fakty nie poruszały naszych serc, nie wpływały na nasze życie.
Zacząć leczyć rany
Jakże wielu ludzi doświadczyło uzdrowienia głębokich zranień duszy właśnie dzięki miłości Matki Bożej, miłości Jezusa, których serca odczuwają wszystkie te rany. Oto co opowiedziała mi pewna kobieta: „Kiedy po raz pierwszy odwiedziłam Medziugorje, poczułam ogromne poruszenie duszy, ponieważ wszystkie nierozwiązane problemy w taki sposób doszły do mojej świadomości, że byłam przerażona. Jednak doświadczenie obecności Matki Bożej przyniosło mi uzdrowienie i pociechę. Czułam się tak, jakbym została otulona cudownym, uzdrawiającym podmuchem.”
Słusznie nazwano Medziugorje miejscem dla dusz zranionych. Na pytanie, czy Matka Boża gani czasami osoby widzące, odpowiada Vicka: „Nie, Ona jest Mamą, która broni swoich dzieci.” Zna nasze błędy i słabości, nasze bolączki i cierpienia, krzyże i troski, a także – rany. Jest Matką, która chce nas leczyć, pomagać, wychowywać, prowadzić, trzymać naszą dłoń. Ludzie doświadczają tego przez słowa orędzi i Jej obecność wszędzie tam, gdzie żyją, i są za to wdzięczni. Matka Boża skierowała do nas ważne słowa: „Drogie dzieci! Ja i mój Syn Jezus pragniemy dziś dać wam obfitość radości i pokoju, aby każdy z was z radością niósł i dawał świadectwo pokoju i radości w miejscach, gdzie mieszkacie.” (25.12.2010)
Ks. dr Johannes Gamperl
Medjugorje. Gebetsaktion… nr 2/2011
Przekład z niem.: Alicja B.