Rozmowa z Vicką Mijatović-Ivanković, 29.12.2010 w Medziugorju
CZASY, W KTÓRYCH ŻYJEMY, NAZNACZONE SĄ NIEZMIERZONĄ ŁASKĄ BOGA
Vicko, minęły dwa lata od naszej ostatniej rozmowy. Miałaś problemy zdrowotne. Ale dzięki Bogu jest już lepiej i znów możesz dawać świadectwo. Chciałbym porozmawiać o początkach objawień, a tym samym wrócić do ich pierwszych dni. Czy tego wyjątkowego dnia miałaś jakieś przeczucia, intuicję czy znaki, które wskazywałyby ci, że zdarzy się coś tak wyjątkowego jak objawienie Matki Bożej?
Pamiętam, że to był dzień jak każdy inny. Wstałam rano i poszłam do szkoły do Mostaru. Wróciłam i zajęłam się odrabianiem prac domowych. Było święto św. Jana. Popołudniem miałam zwyczaj spacerowania poza wieś w kierunku Podbrdo. Mirjana przybyła wtedy z Sarajewa, żeby spędzić ferie szkolne u swoich krewnych. A Ivanka pochodzi także z Mostaru. Znałam je dobrze i zaprzyjaźniłam się z nimi, gdy przybyły do Bijakovici. Postanowiłyśmy każdego dnia mieć trochę czasu na wspólne spacery i rozmowę. Gdy po mnie przyszły, powiedziałam im, że muszę jeszcze dokończyć jakieś zajęcie i że za kilka chwil je dogonię. Było to około piątej, szóstej popołudniu. Gdy do nich dochodziłam, usłyszałam głos: „Vicka, pospiesz się! Chodź szybko coś zobaczyć!” Byłam od nich około 150 m, gdy usłyszałam, jak do mnie wołają. Najpierw pomyślałam, że przestraszyły się jakiegoś węża albo innego zwierzęcia. Gdy do nich podeszłam, zobaczyłam, że nie mogły złapać tchu z lęku i przejęcia. Zapytałam, dlaczego są takie przestraszone. Jednym głosem zawołały: „Vicka, widziałyśmy Matkę Bożą! Maryję!”
Gdy to usłyszałam, ściągnęłam buty i szybko uciekłam w stronę, z której przyszłam. One zostały i patrzyły jak się oddalam. Tak bardzo się wystraszyłam, chociaż niczego jeszcze nie widziałam. Gdy biegłam, tysiące myśli pojawiały mi się w głowie. Nie opuszczała mnie jednak ta przenikliwa myśl, że widziały Matkę Bożą. Gdy już byłam daleko, stanęłam i zaczęłam się zastanawiać. W tych myślach czułam, że coś mi każe wrócić do dziewczyn.
Pomimo strachu wróciłaś więc do Mirjany i Ivanki, chociaż w pierwszej chwili uciekłaś. Co wtedy ujrzałaś?
Gdy powoli się do nich zbliżałam, widziałam, że patrzą w kierunku góry i o czymś rozmawiają. W ogóle nie kierowałam wzroku w tę stronę, w którą one spoglądały. Patrzyłam tylko na nie i widziałam, że nie są już tak wystraszone jak wcześniej, ale wręcz przeciwnie, spokojnie rozmawiały i spoglądały na górę. Obie powiedziały mi, żebym popatrzyła i uczciła obecną Matkę Bożą. Ale ja po prostu nie mogłam podnieść głowy. To było coś o wiele silniejszego ode mnie, co nie pozwalało mi skierować spojrzenia na miejsce objawienia. Nie bałam się Matki Bożej, a jednak nie mogłam podnieść głowy. Dopiero po kilku chwilach poczułam jakąś zmianę w sercu i w tym momencie znikła ta niemożność, natomiast przed sobą ujrzałam Matkę Bożą.
Jak wyglądało twoje pierwsze spotkanie z Maryją? Patrzyła na ciebie? Coś ci powiedziała?
W tym momencie, gdy zobaczyłam Maryję, była bardzo blisko mnie, chociaż wiedziałam, że miejsce objawienia znajduje się bardzo daleko od miejsca, w którym stałyśmy. Widziałam ją, tak jak ciebie, gdy teraz siedzisz obok jako mój rozmówca. Pierwszego dnia objawień trzymała w ramionach dziecko i dawała nam znak ręką. Nie wiedziałyśmy wówczas, co oznacza ten ruch ręki, ponieważ wyglądało to tak, jakby okrywała trzymane dzieciątko. Ale po krótkim czasie zrozumiałyśmy, że Ona zaprasza nas, żebyśmy podeszły do Niej bliżej. Ale nie mogłyśmy zdobyć się na odwagę i każda z nas uciekła do swojego domu, przekonana, że objawiła się nam Matka Boża.
W nocy, która później nastąpiła, dane nam było spotkać wielu ludzi, którzy przekonywali nas, że nie powinnyśmy nikomu opowiadać o tym, czego doświadczyłyśmy. Osobiście nurtowała mnie myśl, czy i jak to możliwe, że objawiła mi się Matka Boża. I dlaczego wybrała właśnie to miejsce pośród cierni i kamieni, gdzie nikogo nie ma.
Nadszedł drugi dzień. Poszłyście około południa w to samo miejsce zobaczyć, co się wydarzy?
Także drugiego dnia nie poszłam tam z własnej woli. Czułam w sercu coś większego i silniejszego, co zapraszało mnie, wewnętrznie przyciągało, co przez całą noc przenikało moje serce i nie dawało mi spokoju. Z początku interpretowałam to jako ciekawość, ale później rozpoznałam to jako prawdziwe wołanie i wybranie przez Matkę Bożą, od którego nie mogłam uciec.
A więc drugiego dnia poszłam w to samo miejsce z nadzieją, że ponownie ujrzę Maryję. Nagle rozbłysło światło i znowu mogłam Ją zobaczyć. Matka Boża była tak nieopisanie piękna. Tym razem nie trzymała w ramionach dziecka.
Szybko podeszłyśmy do Niej, nie pamiętam już, w jaki sposób. I zaczęłyśmy razem z Nią modlić się Modlitwą Pańską „Ojcze nasz…”. Po modlitwie Ivanka pierwsza skierowała do Niej pytanie, z powodu swojej mamy, która zmarła dwa miesiące wcześniej. Następnie Mirjana prosiła Maryję o jakiś znak, żeby inni uwierzyli nam, że nie wymyślamy sobie tych historii. Przed końcem objawienia powiedziała nam, że jutro przyjdzie o tej samej porze. I pożegnała się z nami słowami: „Idźcie z Bogiem, moje aniołki!”
Od pierwszych spotkań minęło prawie 30 lat. Od tamtej pory jesteś jedną z osób widzących. Jak czujesz się na drodze takiego powołania?
Dużo się wydarzyło przez minione lata i jeszcze dużo zdarzy się aż do momentu, gdy objawienia ustaną. Moją jedyną postawą, którą żyłam i dalej pragnę żyć, jest przyjmowanie tego wszystkiego, czego Bóg i Matka Boża ode mnie oczekują, abym Im służyła, przekazując wiernie słowa Maryi.
Pragnę podkreślić, że żyjemy w czasach ogromnej łaski Bożej, i powinniśmy w szczególny sposób ten czas wykorzystać, ponieważ Bóg nas do tego zaprasza i obdarza szczególnymi łaskami. Gdyby tylko ten świat chciał przyjąć i zrozumieć, jak wieloma łaskami Bóg nas obdarza każdego dnia, ludzkość miałaby dużo łatwiejsze i piękniejsze życie! Gdyby tak ludzie chcieli pojąć, że życie bez Boga i złożenie nadziei w świecie materialnym czyni życie trudniejszym i cięższym do zniesienia…
Matka Boża przyszła, aby nam o tym ciągle przypominać. Pragnie, abyśmy się nawrócili, weszli na właściwą drogę. Maryja objawia się właśnie po to, aby ukazywać nam ogromną troskę Boga o człowieka i jego sprawy.
Niedawno obchodziliśmy święta Bożego Narodzenia, Nowy Rok. Z pewnością spotykałaś się w tym okresie z Matką Bożą. Możesz nam opowiedzieć, jakie są Twoje obecne spotkania z Maryją?
Od prawie 30 lat otrzymuję objawienia codziennie. W moim przypadku nie odbywają się one o jednej porze dnia, ale w różnych godzinach, nie tak jak u Ivana albo Marii, którzy spotykają się z Maryją o stałych porach, 20 minut przed szóstą wieczorem, a w lecie – 20 minut przed siódmą. Jednakże w minionych dniach otrzymywałam objawienia 20 minut przed godziną szóstą, tak jak to było na początku.
Matka Boża była w tych świątecznych dniach radosna i przepięknie ubrana. W dniu narodzenia Jezusa oraz w inne święta przyszła z Dzieciątkiem w ramionach, ubrana w złotą suknię. W tych dniach szczególnie mocno podkreślała, abyśmy modlili się za młodych i ich rodziny, ponieważ żyją w bardzo ciężkich i trudnych czasach. Jeśli młodzi zdecydują się żyć według zasad materializmu i zaniedbają prawdziwe wartości, będzie im bardzo ciężko w życiu. Właśnie decyzja życia tak jak chce świat prowadzi wielu młodych do zepsucia, a szatan ma w tym szczególny udział i interes. Może ich wtedy sprowadzać na złą drogę życia w oddaleniu od Boga.
Jakie szczególne przesłanie kieruje Matka Boża do młodych i ich rodzin?
Gdy Maryja zwraca się do młodych, mówi: „Kochane dzieci! To, co oferuje wam dzisiejszy świat jest bardzo krótkotrwałe i przemijające. Mogliście osobiście przekonać się, że szatan wykorzystuje każdą możliwą chwilę, aby osiągnąć swój cel, czyli zniszczyć wasze rodziny i wasze domy. Ma swój plan i wie, jak doprowadzić go do skutku, a jest mu tym łatwiej, że rodziny już się razem nie modlą. W rodzinach nie ma już miejsca na Boga, sakramenty, czytanie Słowa Bożego.”
Matka Boża wielokrotnie przypominała nam, aby Biblia stała na widocznym miejscu w naszych domach, i nie chodzi tylko o jej umiejscowienie, ale także o to, byśmy w niej szukali zrozumienia, jak Bóg zbawiał i zbawia swój lud. Tam, gdzie nie ma w rodzinach Boga, modlitwy ani rozmowy, nie ma także miłości. Dlatego dochodzi do konfliktów i rozpadu wielu młodych małżeństw i rodzin. Powodem tego jest fakt, że człowiek zapomina o Bogu, który jest wiekuistą miłością i prawdą, jedynym źródłem świętości. Tylko przez Jego Syna, Jezusa możemy zostać zbawieni. Jednak człowiek posiada dar wolności, może podejmować decyzje, dokonywać wyborów, a więc wszystko zależy od jego wolnej woli. Bóg, dając człowiekowi wolną wolę, nie zmusza go do niczego. Człowiek podejmuje decyzje, czy chce kroczyć przez życie z Bogiem czy bez Niego.
Przed kilkoma chwilami mogłaś spotkać się z matką, która przyszła do ciebie ze swoimi chorymi dziećmi, cierpiącymi na różne choroby. Modliłaś się nad nimi i przekazałaś im słowa pociechy. Co czułaś, patrząc na te cierpiące dzieci?
Wielu ludzi prosi nas, abyśmy się nad nimi modlili. Szczególnie ciężko jest patrzeć na młode małżeństwa z chorymi dziećmi, które szukają w nas jakiegoś wsparcia. Gdy spotykamy ciężko chorych dorosłych, także nie jest to łatwe doświadczenie. Nie mogę zrobić nic szczególnego. Modlę się za nich i zawierzam ich Sercu Boga, Jego Opatrzności. Wszyscy, którzy przychodzą, wierzą, że widzimy Matkę Bożą, dlatego zwracają się do nas, prosząc o modlitwę wstawienniczą.
Kładę na nich dłonie i modlę się całym sercem. Nie postrzegam mojego błogosławieństwa jako czegoś szczególnego. Powinniśmy pamiętać, że krzyż jest w naszym chrześcijańskim życiu bardzo ważny. Bóg nam go daje i powinniśmy go przyjmować. On wie, kiedy i jak ktoś ma zostać od krzyża uwolniony. To wielka tajemnica Miłości Boga, ponieważ tylko On wie, dlaczego obdarza kogoś właśnie takim cierpieniem.
Mam okazję zapytać cię o twoje przemyślenia na temat komisji utworzonej w Rzymie w sprawie Medziugorja…
Cieszę się, że od strony najwyższych władz Kościoła wyszła inicjatywa powołania takiej komisji. A cieszę się, ponieważ z pewnością wniesie ona sporo nowego w dotychczasowy stan spraw. Myślę, że po tych 30 latach objawień koniecznym było wzięcie tej sprawy w ręce przez Rzym, który po wszystkich przeprowadzonych badaniach podejmuje decyzje, które będą bardzo ważne dla tego miejsca pielgrzymkowego. Jeśli zostanę poproszona o pomoc, jestem gotowa jej udzielić, odpowiedzieć na pytania, być dyspozycyjna tak jak było do tej pory.
Vicko, zawsze na koniec otrzymujemy od ciebie kilka słów. Możesz także tym razem skierować kilka słów specjalnie do naszych czytelników?
Na zakończenie naszej rozmowy pragnę dodać, że dotychczas nie byłam w stanie z powodów zdrowotnych być tutaj i dawać świadectwa. W ostatnich dwóch latach miałam szereg operacji związanych ze schorzeniami pleców i kręgosłupa. W ostatnich dniach byłam na ostatniej kontroli. Lekarz jest bardzo zadowolony z poprawy mojego stanu zdrowia i ja zresztą także. A więc jestem bardzo szczęśliwa, że mogę znowu tutaj być, składać świadectwo, być do dyspozycji Matki Bożej i pielgrzymów.
Wam, drodzy czytelnicy, chciałabym przekazać serdeczne pozdrowienia i błogosławieństwo. Niech Królowa Pokoju obdarza was głębokim Bożym pokojem i napełnia serca miłością. Pozdrawiam i zapewniam o mojej modlitwie za was.
Przekład z niem. Alicja B. za zgodą redakcji kwartalnika
Medjugorje. Gebetsaktion. Maria-Koenigin des Friedens, nr 100