Ivan Dragicević – Objawienia rozpalają we mnie radość

Rozmowa z Ivanem Dragicieviciem w Medziugorju

OBJAWIENIA ROZPALAJĄ WE MNIE WIELKĄ RADOŚĆ

– Ivanie, codziennie przeżywasz objawienia Gospy. Czy mógłbyś nam coś opowiedzieć o pierwszych objawieniach?
– W roku 1981, kiedy Matka Boża objawiła mi się po raz pierwszy, miałem 16 lat, więc byłem jeszcze niemal dzieckiem. Nie odznaczałem się szczególną pobożnością. Wprawdzie chodziłem do kościoła i modliłem się wraz z rodzicami, często jednak nie mogłem doczekać końca modlitwy, by móc spotkać się z przyjaciółmi. Nigdy, nawet we śnie, nie pomyślałbym, że kiedyś objawi mi się Matka Boża. Kiedy to nastąpiło, byłem oszołomiony. W pierwszym dniu nie byłem nawet pewny, czy to rzeczywiście jest Ona, widziałem Ją z dużej odległości. Dopiero w następnych dniach przekonywałem

Ivan Dragicević

się o tym coraz bardziej, ponieważ mogliśmy do Niej podejść i widzieliśmy Ją wyraźniej.

 

– O czym mówiła Gospa podczas tych pierwszych objawień?
– Przedstawiła się nam jako Królowa Pokoju. Powiedziała, że posłał Ją jej Syn, aby przyniosła nam pokój i aby przyczyniła się do zapanowania pokoju na świecie, pokoju pomiędzy ludźmi oraz między Bogiem i ludźmi. Mówiła o niebezpieczeństwie nad światem, który zmierza do samounicestwienia. To były słowa, które skierowała do nas w pierwszych objawieniach. Z tych słów, wypowiedzianych wówczas i później, poznałem że jest troskliwą Matką, którą Syn posłał do nas, Jego dzieci.

– Jak czułeś się wówczas, w tych pierwszych dniach?
W początkach objawień pojawiał się jakby cień niepewności. Byliśmy jeszcze dziećmi, dla których wypowiadane przez Gospę zdania były prawie niezrozumiałe. Pamiętać należy, że były to jeszcze czasy komunizmu. Ponieważ chodziło o Matkę Bożą, nawet nas, choć byliśmy dziećmi, ogarniał pewien strach, nieobcy również naszym rodzicom. Wprawdzie wiedzieli, że nas, dzieci, komuniści nie mogą za bardzo gnębić, lecz wobec starszych mogliby zastosować różne szykany.
Początek objawień był dla nas niemal szokiem, jeszcze dziś zadaję sobie to pytanie: Dlaczego właśnie ja? Dlaczego Bóg wskazał palcem na mnie? Dlaczego nie uciekłem od tego? Czy to nie przerasta moich sił? Czy będę w stanie sprostać tej odpowiedzialności, przyjąć dar, który Pan mi powierzył? W minionym okresie siedemnastu z górą lat, znalazłem w „szkole Gospy” odpowiedź na te wszystkie pytania, zdobyłem poczucie bezpieczeństwa. Osiągnąłem spokój wewnętrzny.

– Co znaczą, dla Ciebie objawienia Matki Bożej?
Napełniają mnie wielką radością. Są darem Bożym, którego nawet nie potrafię pojąć i nie wiem, czy kiedykolwiek zdołam go pojąć. Bóg obdarzył mnie wielkim podarunkiem. A poprzez ten dar wymaga ode mnie z każdym dniem coraz więcej. Jestem tego w pełni świadom. Pragnę więc orędzia Gospy przekazywać światu i potwierdzać je własnym życiem. Gospa zapewnia każdemu z nas swobodę i nikomu nie ogranicza wolności. To wszystko do czego Gospa wzywa, staram się wprowadzać w życie i wypełniać w mojej rodzinie. Usiłuję, jak tylko potrafię, być narzędziem w rękach Boga.
Każdy człowiek, czy jest teologiem, filozofem, naukowcem, czy jest prostym robotnikiem, posiada granice, których nie może przekroczyć.

– Co jest, według Ciebie, najbardziej znaczącym potwierdzeniem siły objawień?
– Odbyłem wiele podróży po świecie, spotykając różnych ludzi. Ludzi różnych wyznań, ludzi o odmiennych charakterach. Na podstawie tych spotkań mogę powiedzieć, że duchowa odnowa świata i ludzi to najbardziej przekonywujący dowód dla tych objawień. Wszyscy, którzy poznają orędzia Matki Bożej, osiągają spokój, nawracają się przez modlitwę, przeżywają duchową odnowę w swoich rodzinach. Zaczynają wyznawać wiarę w inny sposób, krótko mówiąc, przeżywają nawrócenie i to jest właśnie to, do czego Gospa wzywa nas w swoich orędziach.

– Czy możesz nam jeszcze powiedzieć coś o objawieniach Matki Bożej i twoim przeżywaniu tych objawień?
– Kiedy sięgam pamięcią w przeszłość, mogę tylko powiedzieć, że każde objawienie i każde spotkanie z Gospą było czymś jedynym w swoim rodzaju. W początkowym okresie nieśmiałość nie pozwala mi pytać o różne sprawy. Dopiero z biegiem czasu ta nieśmiałość ustąpiła. Im bliżej byłem Matki Bożej, w tym większym stopniu czułem się wolny od uprzedzeń. Gdy dzisiaj z Nią rozmawiam, jestem mniej nieśmiały aniżeli – prawdę mówiąc – w tej chwili, podczas naszej rozmowy. Powiedziałbym, że jest to jakby spotkanie matki z dzieckiem. Dziecko stawia więc śmiało pytania, domaga się tego i owego, dzieli się z Nią swymi zainteresowaniami. Gospa jest Matką, ale równocześnie i nauczycielką, kochającą, Matką, która wskazuje co można zrobić jeszcze lepiej. Jest Matką, która nas wszystkich obejmuje Swoim sercem, troszczy się o nasze zbawienie. Jest MATKĄ MATEK. Z Gospą rozmawiam po prostu o wszystkim. Rozmowy z rodzaju osobistych są w mniejszym lub większym stopniu zachowane w tajemnicy, treść ich zostanie ujawniona dopiero, kiedy nadejdzie stosowny czas.

– Każdy z widzących otrzymuje określone zadania. Twoim zadaniem jest pomagać młodym: wspólnie z nim się modlić. Jak przebiega to w praktyce?
– Uważam, iż moim najpierwszym celem jest przekazywać orędzie wszystkim, a szczególnie młodym. Czas, w którym dzisiaj żyjemy, jest czasem wielkich kryzysów. Stare upada, nowe się rodzi. Wielu mówi o ciemnościach, końcu świata, o nieszczęściach, które mogą się jeszcze wydarzyć. Jednak ja twierdzę, że Gospa nie przyszła przynieść ciemności i krytykę. Ona zjawiła się jako Matka nadziei. Pragnie tę nadzieję przynieść światu, rodzinom i młodym. Obecne czasy narzucają nam takie tempo, że zarówno młodzi jak i rodziny potykają się na drodze życia. Nie są w stanie iść tą drogą samodzielnie, poszukują mocnego oparcia. Zauważa się niedostatek miłości między małżonkami, pomiędzy rodzicami i dziećmi. Dlatego tak niezmiernie ważne jest, żeby młodzi byli dobrze przygotowani do małżeństwa i przyszłego życia rodzinnego. Wielu wstępuje w związki małżeńskie bez zachowania niezbędnej powagi, natomiast z wieloma iluzjami, fałszywymi wyobrażeniami i życzeniami, których nie można spełnić. Życzeniem Matki Bożej jest, żebym wyraźnie wskazywał, jak ważne jest przygotowanie do życia w małżeństwie i rodzinie. Podkreśla również jaki wpływ na młodzież wywierają – środowisko, media, towarzystwo, w którym młodzież przebywa, a co za tym idzie narkotyki, alkohol. Młodym zapewnia się dużo, za dużo wolności. Jakże często rodzice nie zdają sobie sprawy z tego, jaką szkodę wyrządzają tym swojemu dziecku.
Często mówię młodym o orędziach i o tym wszystkim, do czego zaprasza nas Gospa. Szczególnie podkreśla znaczenie Mszy św. w naszym życiu. W jednym z orędzi powiedziała, iż nie powinniśmy chodzić na Mszę świętą, dlatego, że taki jest zwyczaj, lecz „ze szczerego pragnienia spotkania się z Bogiem”. W innym orędziu podkreśliła: „Jeżeli stajecie przed alternatywą czy wybrać mnie, czy Mszę świętą – wybierzcie zawsze Mszę.” Te słowa bardzo wyraźnie podkreślają znaczenie Eucharystii w naszym życiu.

– Ivan, przewodzisz grupie modlitewnej. Jak powstała ta grupa, jak często się spotykacie?
W grupie modlitewnej spotykamy się regularnie, od lat. Zawiązała się spontanicznie, z inicjatywy moich przyjaciół, których pragnieniem było byśmy się spotykali i wspólnie modlili. Początkowo spotkania odbywały się trzykrotnie w tygodniu. Wówczas byliśmy jeszcze sami. Zapytałem Gospę, czy nie chciałaby uczestniczyć w tych spotkaniach i nas prowadzić. Zgodziła się, kieruje nami do dziś, przekazuje nam orędzia.
Obecnie grupa liczy 20 osób. Spotykamy się w każdy wtorek i piątek, o 22-giej wieczorem, w różnych miejscach: na Podbro, przy Niebieskim Krzyżu lub w naszych domach. Kiedy nie jestem obecny w Medziugorju, Gospa udziela modlącym się wskazówek, co mają czynić. Wówczas nie ma objawień. Wszyscy modlą się w skupieniu. Naszym pragnieniem jest spotykać się i modlić, wspólnie wzrastać. Chcemy naszymi modlitwami przyczynić się do tego, by spełniły się plany i zamierzenia Matki Bożej dla świata. Swoje zadanie spełniam z zapałem, Maryja jest uradowana naszymi modlitwami.
– Ivanie, dziękuję Ci za rozmowę.

Rozmowę dla Gebetsaktion przeprowadził vd w grudniu 1998