O. Tomislav Pervan – Na nowo odczytać Pismo Święte

Kard. Schonborn i o. Tomislav Pervan

Rozmowa z Ojcem Tomislavem Pervanem, w dniu 20 stycznia 2003, w Medziugorju

MEDZIUGORJE: NA NOWO ODCZYTAĆ PISMO ŚWIĘTE

Ojcze Tomislavie, znajdujemy się w Medziugorju. Proszę powiedzieć, czym Ojciec się obecnie zajmuje, jakie spełnia zadania?

– Wrócę na chwilę do przeszłości… W latach 90-tych, w okresie przed i po wojnie w Bośni i Hercegowinie, do czerwca 2000 roku byłem prowincjałem. Kiedy zakończył się czas tej służby, na krótko pozostałem w Mostarze, następnie wyjechałem do Nowego Jorku. Byłem naocznym świadkiem ataku na dwie wieże WTC, ponieważ właśnie wtedy znajdowałem się na Manhattanie.
W Ameryce pozostałem do Bożego Narodzenia 2001 r., a następnie wróciłem do Mostaru. Przed rokiem wyraziłem życzenie, aby móc przez resztę życia pozostać w Medziugorju; do tej pory nie otrzymałem jednak w tej sprawie niezbędnego dekretu.
Obecnie jestem więc nadal w Mostarze, gdzie odprawiam Msze święte, piszę również artykuły w pismach Głos Pokoju i Hasa ognijista. Poza tym niemal codziennie bywam w Medziugorju, gdzie pomagam spowiadać pielgrzymów, a czasem również odprawiam Mszę św.
Kiedy słucham spowiedzi zawsze odczuwam i słyszę słowa Chrystusa, które rzekł do sparaliżowanego: Wstań i idź! Pielgrzymom, którzy przybywają do Medziugorja nie wystarcza wysłuchać pięknych słów pocieszenia i otuchy. Oni pragną także usłyszeć słowa Jezusa: Wstań, twoje grzechy są ci odpuszczone!, słowa, które my, kapłani, powtarzamy w imię Jezusa, Boga i Kościoła mówiąc: Twoje grzechy są ci odpuszczone, wstań i idź. W nich tkwi istota, sedno i moc spowiedzi.

W Medziugorju był Ojciec wiele lat. Jakie znaczenie dla ludzi posiada obecność Boga w tym miejscu?

– Nie zamierzam oceniać i wydawać sądów o prawdziwości Medziugorja, gdyż w Kościele są osoby odpowiedzialne i upoważnione do takich ocen oraz wydania ostatecznego orzeczenia. Jednak w Medziugorju byłem od pierwszych dni objawień i mogę powiedzieć, że dostrzegam, iż Bóg wkracza tu i oddziałuje na nasze ziemskie życie.
Pewnego dnia przeczytałem w internecie katechezę kard. Schonborna z Wiednia, w której wypowiedział się również o Medziugorju słowami: Nie chciałbym orzekać w imieniu Kościoła, mogę jedynie wciąż powtarzać, że to miejsce jest, aż nader widoczną, Bożą stacją misyjną, swego rodzaju oddziałem Niebios, w którym tysiące pielgrzymów odnajdują siebie, odnajdują sens modlitwy, spowiedzi, pojednania; doznają nawrócenia i uzdrowień, wnikają w głębię wiary.
Te słowa są prawdziwe, bo pielgrzymi przybywający w to miejsce, wyraźnie odczuwają tu obecność i działanie Boga. Nie chciałbym wiele mówić o tych niezliczonych rzeszach pielgrzymów, którzy już w Medziugorju byli. Wspomnę natomiast o pewnych zdarzeniach przeszłych, niezmiernie ważnych, które znacząco wpłynęły na rozwój Kościoła. Przypomnijmy czas, gdy Hiszpanie pojawili się w Meksyku i objawienia Maryi z Guadalupe. Przed Bożym Narodzeniem Maryja podarowała wówczas biskupowi najpiękniejsze z róż, niespotykanych w Meksyku, rosnące i kwitnące tylko w Hiszpanii. Dla biskupa był to przekonywujący dowód prawdziwości – uwierzył, a Meksyk stał się krajem katolickim, chrześcijańskim. Meksykanie odrzucili bałwochwalczą religię, która m.in. nakazywała składać bóstwom ofiary z ludzi. Stało się tak właśnie w wyniku objawień, w których Maryja ukazała się w postaci Miłosiernej Matki.
Przypomnijmy inne objawienia, które poruszyły Kościół: Lourdes i ukazanie się Matki Bożej jako Niepokalanie Poczętej, nawołującej do nawrócenia w szczególnym czasie. W Europie był to początek rozpowszechniania szaleńczych idei Karola Marksa, zgubnych działań ateistów i komunistów.
Fatima! Maryja objawia się znów w czasie, rozpoczętej przez Lenina, krwawej rewolucji. W takich właśnie sytuacjach pojawia się Matka Boża, nawołując do nawrócenia i modlitwy. Ukazała się dzieciom, małym pastuszkom, którym mówi o Rosji; zwraca się do ludzi, którzy nigdy o Rosji nie słyszeli i nie wiedzieli, co tam się rozgrywa.
To historyczne porównania, które winny pomóc właściwie zrozumieć objawienia w Medziugorju. “Nawróćcie się, poświęcając się mojemu Niepokalanemu Sercu!” Takie było najważniejsze wezwanie z Fatimy, przyjęte i uznane przez portugalskich biskupów. Uczynili dalszy krok poświęcając Portugalię Maryi i oddając ojczyznę pod Jej opiekę. Wkrótce potem, w roku 1936, kiedy w sąsiedniej Hiszpanii rozszalała się krwawa rewolucja, Portugalii ona nie dotknęła. Można zadać pytanie: jak to było możliwe, dlaczego? Dla mnie odpowiedź prosta i jasna: Maryja uczyniła ten cud z woli Boga właśnie dlatego, że biskupi zrozumieli Jej ostrzeżenia, przyjęli Jej nawoływanie i postąpili zgodnie z nim. Z kolei niedługo potem, w latach II wojny światowej, ruin i zniszczeń uniknęła Hiszpania.
Jeszcze jedno przypomnienie: rok 1942, w którym Papież Pius XII na usilne prośby widzącej Łucji, potajemnie poświęcił świat i Rosję Niepokalanemu Sercu Maryi. Niemal w tym samym czasie nastąpił znaczący zwrot w działaniach wojennych. Desant wojsk alianckich w Normandii oznaczał początek ostatecznego upadku faszyzmu. Jednak kiedy wojna dobiegła kresu znów ożył komunizm, równie niszczycielski jak faszyzm. Ponownie był to swego rodzaju znak, że orędzia z Fatimy nie zostały w świecie, nie wyłączając Papieża, przyjęte z należytą powagą.
Dochodzimy do bliższej już nam przeszłości, kiedy pod koniec minionego stulecia Matka Boża ukazała się w Medziugorju, gdzie staje się rzeczywistością to, co zostało zapoczątkowane w Fatimie. Ostatecznie komunizm niemal zupełnie zniknął z areny światowej. Wierzę i jestem o tym przekonany, że gdyby nasi biskupi w Jugosławii poważnie wówczas podeszli do objawień Maryi w Medziugorju i zachęcili ludność do przyjmowania Jej nawoływań i próśb – z całą pewnością można było uniknąć wojny, a rozpad Jugosławii nastąpiłby bez rozlewu krwi, z zachowaniem pokoju. Przykładem: Słowenia, w której już nieżyjący słoweński jezuita, ojciec Radogost Grafenauer oraz biskup Kramberger uwierzyli w objawienia Maryi i w prawdziwość Jej orędzi. Wierzę, iż właśnie dlatego działania wojenne trwały w Słowenii tylko siedem dni i przebiegły bez większych zniszczeń i ofiar. Ten kraj uniknął okrucieństw, podczas gdy w Chorwacji, Bośni i Hercegowinie długotrwałe walki i zabójstwa przemieniły te kraje w ruinę, z niezliczonymi ofiarami w ludziach.
Nie zamierzam wydawać orzeczeń, przypominam jedynie rzeczywiście zaistniałe fakty. Powiem jeszcze, iż z całą pewnością zgoła inny, pokojowy, mógł być przebieg zdarzeń: podobny jak w przypadku rozdzielenia się Czechów i Słowacji.

Gospa przekazując orędzia przemawia językiem dla każdego w pełni zrozumiałym. Równocześnie wszystko, o czym mówi, jest zgodne z Pismem Świętym i Tradycją Kościoła. Co Ojciec o tym sądzi?

– Muszę powiedzieć, że Maryja mówi i dzisiaj tak, że każdy potrafi ją zrozumieć. W czasie objawienia Jej zachowanie i słowa dowodzą, iż zna i uwzględnia sytuacje, w jakich się znajdujemy i żyjemy. Stosownie do tego zwraca się do widzących, a za ich pośrednictwem do nas.
Kiedy Maryja objawiła się w Meksyku, była podobna do Meksykanki, w Medziugorju upodabnia się do nas, mówi naszym językiem. Wspomniałem już, że w Fatimie wybrała na świadków analfabetów, tu u nas – mniej wykształconych, a w Afryce – uczennice. W każdym przypadku mówi tak, że każdy nie tylko Ją rozumie, ale potrafi też Jej słowa wiernie przekazywać innym. Nie posługuje się słownictwem przypominającym mowy uczonych, artystów czy filozofów jak Kant czy Leibniz. Jej język jest całkowicie zrozumiały, w czym dostrzegamy podobieństwo do Jezusa w Ewangeliach. Tak jest również w Medziugorju, gdzie widzący stali się dobrymi głosicielami Ewangelii i aby takimi być, nie musieli ukończyć studiów teologicznych.
Dar Boży, który poprzez Medziugorje spływa na świat i ogarnął już cały Kościół, jest źródłem, które nie wysycha. Porównuję Medziugorje z obszarem, na którym znajduje się i z którego wypływa źródło życia, jest miejscem czystym i ochranianym, nieco zakłóconym jedynie przez budownictwo. Jednak mimo to pozostaje wciąż miejscem, do którego ludzie przybywają z daleka i z bliska, piją z tego źródła i mogą rozpoczynać nowe życie. Jezus mówi: “woda, którą Ja dam, stanie się źródłem wody wytryskającej ku życiu wiecznemu”. (por. J 4,14)

Co Ojciec sądzi o dzisiejszym człowieku, który próbuje zająć miejsce Boga, a tym samym powtarza grzech, popełniany przez naszych przodków?

– Myślę, że człowiek od początku usiłuje być Bogiem. Człowiek nosi w sobie obraz Boga, jest stworzony na Jego obraz i podobieństwo. Cóż to oznacza? Po prostu to, że przebóstwienie można uzyskać tylko z Bożą pomocą, nigdy własnymi siłami. W tym tkwi problem ludzkiej autonomii, dążenia do całkowitej samodzielności, do życia, w którym nie ma miejsca dla Boga. Człowiek pragnie być panem samego siebie, tym który swój los i bieg życia ujmuje wyłącznie we własne ręce. Taki tryb życia prowadzi do duchowej pustki, do tragedii. Człowiek jest przede wszystkim istotą duchową i nie może polegać tylko na wiedzy i technice. One wprawdzie potrafią wzbogacać, ale równocześnie mogą też zubożyć i uczynić człowieka biedakiem, wówczas gdy zlekceważymy i opuścimy źródło naszego pochodzenia.

Dzisiejszy sposób życia prowadzi człowieka i świat do całkowitej zagłady.
W jaki sposób mogą maluczcy, nieświadomi i biedni ludzie przeciwstawić się tej wielkiej sile?

– Sądzę, że to właśnie jest głównym zadaniem i posłaniem wypływającym z Medziugorja: pokazać i przekonać, że nawet dla tego małego człowieka wszystko jest możliwe. Mały i nieświadomy posiada swój świat, w którym się znajduje i żyje. Jego właśnie Bóg potrzebuje. Porównałbym takiego małego człowieka do instalacji ogrzewającej dom. Gdyby jej nie było, zimą, ludziom zamieszkałym w wieżowcach dotkliwie dałby się we znaki chłód i mróz. Mali ludzie, modlący się w Medziugorju, poświęcający życie Bogu, żyjący orędziami Gospy, są właśnie rodzajem ciepła, które zapobiega zamarznięciu całego świata.
Dostojewski powiedział kiedyś, że “żyjemy w społeczeństwie pozbawionym ojca”, więc jakby w połowie osieroconym. Pragnął przez to wyrazić, że bez ojca, dzieci nie znajdują potrzebnej podpory, ogarnia je chłód. Jeżeli więc Boga – jako Ojca – wyrzucimy z naszego życia, człowiek utraci orientację. Społeczeństwa żyją obecnie bez Boga, panuje więc chłód i mróz. Dlatego właśnie potrzebni są owi mali ludzie, kroczący drogą z Medziugorja, aby świat nie pokrył się warstwą lodu.

Czy duch Medziugorja jest wystarczająco silny, aby zapobiec naszemu podążaniu ku zgubie?

– Medziugorje to nowe odczytywanie Biblii, to znaczy odczytywanie orędzi Jezusa zawartych w Ewangeliach, czytanie Dziejów Apostolskich i Księgi Objawienia. Skoro te pisma powstały już w pierwszym stuleciu po śmierci Jezusa Chrystusa i one również nawołują do nawrócenia i powrotu do Boga, wierzę więc, że i Medziugorje jest tak silne jak Biblia, w której człowiek może przeczytać skierowane do niego słowa: “Człowieku pamiętaj, że stworzył cię Bóg, nie zapominaj o swej godności”. On ciebie potrzebuje, On cię miłuje, On pragnie ratunku dla ciebie. W Medziugorju tysiące razy mogłem przekonać się, jak Bóg podnosi i wywyższa ludzi, uzdrawia i kieruje na właściwą drogę. Dostrzegałem wielu ludzi, którzy natchnieni duchem Medziugorja postanowili zostać kapłanami. Gdyby nie było Medziugorja, jakże wielu nie stałoby się takimi, jakimi teraz są. Wierzę, że łaska Boska wznieciła tu iskrę i zapaliła świecę, której światło wzbudza i pomnaża wiele różnych powołań, w różnych dziedzinach działalności i pracy. Dlatego światło tej świecy nigdy nie zgaśnie; gdyby tak miało się stać, zapanuje mrok.

Na zakończenie krótkie spojrzenie w przyszłość. Jak bardzo jest ona niewiadoma?

– Jeżeli uwzględnić od początku wszystkie objawienia na świecie, dochodzę do przekonania, że nie były nigdy widowiskiem, czy tym bardziej żartem. Zawsze znaczone były powagą, zdarzały się w czasach kryzysów, w których Bóg poprzez różne zjawiska ostrzegał świat. Któż mógł na przykład przewidzieć, że w Europie, w środku lata, wystąpią katastrofalne powodzie, niszczące tysiące domostw i pochłaniające setki ofiar…
Myślę, że człowiek wkroczył już za daleko w obszar należący do Boga, a to prowadzi go do samozagłady. Aby tego uniknąć, musimy przyjąć oraz zrozumieć, do czego Bóg od dawien dawna nawołuje: do nawrócenia i pokuty! Niebiosa nie żartują. Obserwując sytuację w Bośni, Hercegowinie, w Chorwacji i na całym świecie możemy stwierdzić, że objawienia Maryi są przekonywującą dla nas wskazówką i ostrzeżeniem, że tak dalej nie może być.
Kończąc, pragnę jeszcze opowiedzieć o pewnym osobistym doświadczeniu. Zdarzyło się to w dniu 7 grudnia 1982 roku, w przeddzień święta Niepokalanego Poczęcia. Objawienie Matki Bożej miało wtedy miejsce w małej kaplicy. Kiedy zakończyło się, widzący byli bardzo zdenerwowani, dosłownie zapłakani i wstrząśnięci. Zapytałem o powód, co się stało? Odpowiedzieli, że podczas objawienia zobaczyli rzeczy przerażająco straszne, stąd ich łzy i smutek.
Weźmy pod uwagę to wszystko, co się wokół nas dzieje, a tym bardziej uświadomimy sobie powagę i znaczenie objawień i orędzi Matki Bożej, bo może jeszcze nie w pełni je zrozumieliśmy. Zdarza się i nam mówić, że “jeszcze mamy czas”, a jednak z całą pewnością tego czasu już nie mamy i wkrótce może być za późno…

Przekład z niem.: Bogusław Bromboszcz Medjugorje Gebetsaktion nr 2/2003