Świadectwo Czytelniczki

Medziugorje

W lutym 2002 pani Stefania z Zielonej Góry w naszym losowaniu wygrała pielgrzymkę do Medziugorja. Po powrocie zechciała podzielić się z nami swymi wrażeniami z tej podróży. Zamieszczamy jej list, który być może innych zachęci do podjęcia trudów i radości nawiedzenia miejsca codziennych objawień Matki Bożej w Medziugorju.

PIELGRZYMKA NA ZAPROSZENIE MATKI BOŻEJ

Pragnę serdecznie podziękować za wspaniały prezent: wygraną w losowaniu pielgrzymkę do Medziugorja. Jestem emerytką, mam 63 lata i po raz pierwszy byłam na tak dalekiej pielgrzymce. Dotąd trasa mojej najdalszej pielgrzymki wiodła do Częstochowy. W moim wieku jest już wiele schorzeń (zwyrodnienie kręgosłupa, problem z biodrem, nadciśnienie itd). Kłopoty zdrowotne powodowały, że nie starałam się o dalsze wyjazdy, gdyż nie chciałam robić problemów ani sobie, ani organizatorom.
W mojej parafii na Wzgórzach Piastowskich w Zielonej Górze, którą prowadzą OO. Franciszkanie, należę do Odnowy w Duchu Św. Kiedy otrzymałam informację o wygranej w konkursie ogromnie ucieszona pomyślałam:

„Duch Święty sprawił, że Maryja zaprasza mnie do Medziugorja, więc nie będę się martwić zdrowiem.”

Pojechałam z Biurem Pielgrzymkowym Halina. Ileż doznałam życzliwości! Jaką wspaniałą atmosferę pielgrzymowania zaaranżowano!
Była niedziela 28 kwietnia. Wczesnym rankiem wyjazd czyściutkim autokarem z klimatyzacją, mikrofonem, telewizją, pięknie oznakowanym pielgrzymkowym emblematem, z wymalowaną po bokach górą Giewont z krzyżem na Mszę św. Czekała już na nas grupa z drugiego autokaru. Wspólna Msza święta z błogosławieństwem Bożym na drogę i wyjazd.
W autokarze serdecznie przywitała nas pani Halina, informując życzliwie o przebiegu trasy, celu pielgrzymki, a także o wielu łaskach uzyskanych przez uczestników poprzednich wyjazdów, dała też własne świadectwo. Każdy uczestnik nieodpłatnie otrzymał śpiewniki, książkę o Medziugorju, różaniec. To wprowadziło nas w nastrój modlitwy i śpiewu na cześć Jezusa i Maryi.
Dla zintegrowania grupy pielgrzymów z całej Polski każdy mógł podejść do mikrofonu: przedstawić się, powiedzieć kilka słów o swojej parafii, o celu pielgrzymowania, intencji. Pilotki: panie Elżbieta i Joasia, dbały o przekazanie nam maksimum wiedzy o trasie, widokach, krainach i ludziach tam żyjących. Wspaniałe, górskie krajobrazy z jeziorami były niemałą atrakcją.
Organizatorzy zadbali także o nasze potrzeby, gdyż w autokarach można było nabyć gorącą czekoladę, kawę, herbatę, zatrzymywano się także na trasie w celu zakupu gorącego posiłku. Nie brakowało też wyczerpującej informacji, gdzie i za jaką walutę można kupić gorący obiad, gdzie wymienić lub nabyć odpowiednie środki płatnicze.
Ja, która zwykle odczuwam trudy podróży nawet na krótkich trasach, np. podmiejskim autobusem, na tak długiej trasie nie czułam ani bólu kręgosłupa, ani bólu biodra. Po prostu nie odczułam trudów długotrwałego pielgrzymowania.
Modlitwa, śpiew i przepiękne krajobrazy sprawiły, że w moim sercu panowała tylko radość i dziękczynienie, że jadę do Maryi.

Medziugorje… Sanktuarium Maryi dla ludzi dobrej woli z całego świata.

Wspólna modlitwa różańcowa: dwie części przed Mszą św. i jedna – po Mszy św. Każdy modli się w swoim języku, a mimo to istnieje pełna zgodność, nikt się nie wyrywa do przodu i nikt nie opóźnia, gromka modlitwa płynie do niebios jak szum wodospadów. Piękny śpiew dla Gospy, przepięknie śpiewana litania w języku chorwackim, na lekką, góralską melodię, adoracja Najświętszego Sakramentu, adoracja Krzyża, modlitwy o uzdrowienie naszego ducha i ciała.
Nikt nie narzeka, że program napięty, że do Vionicy, gdzie mieszkamy, przyjeżdżamy często po godzinie 22. Przez cały okres pobytu autokary są do naszej dyspozycji, wszędzie nas dowożą. Przyjechało bardzo dużo autokarów z Polski, w świątyni słychać w przeważającej części śpiew po polsku. Chwała Boża wypełnia świątynię aż po sklepienie.
Poza spotkaniem z rozmodloną rzeszą z całego świata, wiele cudów trzeba tu zobaczyć, posłuchać świadectw ludzi, którzy uzyskali dar łaski Bożej. Pośród nich: Wieczernik siostry Elwiry i świadectwa byłych narkomanów, dziś – w pełni zdrowia i radości, opalonych chłopców, mężczyzn, którzy pomagają wyzwolić się z nałogu tym, którzy dopiero co przybyli. To niesamowite! To fenomen leczenia z uzależnień od narkotyków bez lekarza, bez chemioterapii, tylko modlitwą, postem i pracą. Sami budują sobie następne domy mieszkalne, bo przybywa ich coraz więcej, wśród nich jest czterech Polaków.
Pod wiatą zbudowaną przez nich, 2 maja, w naszej obecności Mirjana ma widzenie Matki Bożej: zachwyt widzącej, jej łzy szczęścia, usta bezgłośnie poruszające się w rozmowie z Maryją. Cisza! A przedtem i potem głośny Różaniec do Pani, która przychodzi z Nieba!

Kolejne miejsce to Oaza Pokoju – wspólnota kontemplacyjna.

W kaplicy – Ukrzyżowany Jezus naturalnej wielkości z ranami jak na Całunie Turyńskim oraz przepiękny obraz Jezusa Miłosiernego. Trwa tu całodzienna adoracja Najświętszego Sakramentu.
Tu zorganizowano też wioskę dla dzieci osieroconych w czasie wojny. To pomysł ojca Slavko Barbaricia. Dzieci znalazły tu ojców, matki, a nawet dziadków. Uczestniczyliśmy w spotkaniu z o. Jozo – franciszkaninem w Szerokim Briegu, byłym proboszczem parafii w Medziugorju z czasów pierwszych objawień. Wysłuchaliśmy jego świadectwa i bardzo pouczającej homilii. Obecnie właśnie on opiekuje się wioską dziecięcą.
Potem – spotkanie z widzącą Mariją. Świadectwo przekazane przez nią przybliżyło nam postać Matki Bożej. Zadziwia jej wewnętrzny pokój, promieniujący radością na otoczenie. Cieszy ją, że może dać świadectwo o Maryi.
Jako pielgrzymi odprawialiśmy z naszymi księżmi drogę krzyżową wchodząc na Górę Objawień Podbrdo, po stromej kamienistej drodze. Mimo trudnego wejścia, niektóre osoby w grupie zdecydowały dla Maryi przejść tę drogę boso po ostrych kamieniach. Dla mnie to byli bohaterowie tego dnia.
Następnego dnia, przed świtem, zaplanowano wejście na Górę Krzyża, górę wyższą od Góry Objawień. Ścieżka z ostrymi kamieniami jeszcze bardziej stroma, dlatego muszę się przyznać, że zwątpiłam, czy jestem w stanie pokonać te trudności. Program wciąż napięty, tylko kilka godzin snu… Pomyślałam: „Nie dam rady”. Zgłosiłam rezygnację. Jednak w ostatniej chwili poczułam w sercu ogromny żal: „Tak wiele kilometrów pielgrzymowania! Odwiedziłam Matkę na Jej Górze Objawień, a Jezusa nie odwiedzę… Przecież tam są relikwie Jego Krzyża!”
Wybiegłam z pokoju i zdążyłam wejść do autokaru w ostatniej chwili zanim ruszył. Był wczesny ranek, jeszcze ciemno, a ja byłam szczęśliwa, że zdążyłam. Gdybym pozostała w pokoju, żałowałabym tej decyzji do końca życia. Chwała Panu!
Schodzenie z Góry Kriżevać jest znacznie trudniejsze od wchodzenia, gdyż idąc w górę można się podeprzeć ręką o kamienie, natomiast idąc w dół niczego nie można się uchwycić. Poza tym w czasie wspinania w górę odprawia się Drogę Krzyżową i uwaga jest skierowana na Jezusa. Schodząc zaś myśli się tylko o tym, aby nie skręcić nogi…!
Słońce już mocno świeciło, wypiłam więc sok i schodząc trzymałam w lewej ręce butelkę. Usłyszałam wewnętrzny głos: „Schowaj butelkę do plecaka, bo jeśli upadniesz, skaleczysz sobie rękę”. Zatrzymałam się i schowałam ją do plecaka. Schodziłam dalej bardzo uważnie i ostrożnie. Jednak nagle stanęłam na ruchomym kamieniu, który obsunął się i upadłam całym ciężarem ciała na lewą rękę. Otarłam tylko naskórek. Nie chcę myśleć o tym, co by było, gdybym nadal trzymała w dłoni szklaną butelkę.

Wodospady Krovice

Nadprogramowo, w czasie pobytu w Chorwacji, pojechaliśmy jeszcze nad wodospady Krowice. Kilka godzin wypoczynku, wspaniałe widoki, niektórzy zaliczyli kąpiel w jeziorze u stóp wodospadów. W ostatnim dniu – wycieczka nad Adriatyk. Jazda przepięknymi serpentynami przez góry do Makarskiej. Po drodze, kapłani, którzy nam towarzyszyli w pielgrzymce, odprawili Mszę św. w grocie Vepric poświęconej Matce Bożej, w grocie stworzonej przez naturę, podobnej do tej w Lourdes.
W końcu – szczęśliwy powrót do kraju. Po przekroczeniu granicy: msza dziękczynna w Cieszynie.

Zob. też: Pielgrzymki

Przeżycia opisała wdzięczna Stefania K.