Abp Léonard o Medziugorju

Abp André Joseph Léonard

MEDZIUGORJE NADZIEJĄ NA POKÓJ

André Joseph Léonard, arcybiskup Mechelen-Brukseli, najmłodszy spośród czterech synów rodziny z Tournai. Wszyscy synowie wybrali drogę kapłaństwa.
Święcenia kapłańskie przyjął w biskupstwie Namur 19.07.1964. Początkowo pracował jako docent, a następnie od roku 1976 jako profesor filozofii. W roku 1987 został członkiem Międzynarodowej Komisji Teologów, ciała doradczego rzymskiej Kongregacji Nauki Wiary. Święty papież Jan Paweł II mianował go biskupem Namur 7.02.1991, natomiast papież Benedykt XVI powierzył mu arcybiskupstwo Mechelen-Brukseli. Arcybiskup André Léonard wziął udział w modlitwie o pokój w katedrze św. Stefana. W wywiadzie dla czytelników opowiada o swoim doświadczeniu Medziugorja.

Atmosfera modlitwy w duchu Medziugorja była bardzo poruszająca. Możliwość obecności w katedrze św. Stefana napełniła moje serce radością. Samo Medziugorje odwiedziłem dwa razy, pierwszy raz w roku 1984. Kolejną pielgrzymkę odbyłem w roku 2000. W tym roku jubileuszowym towarzyszył mi przez trzy dni o. Slavko Barbaric. Było to kilka tygodni przed jego śmiercią.
W Beauraing, jednym z sanktuariów maryjnych, mogłem spotkać Ivana Dragicevica, który przybył tam, aby dać świadectwo o Medziugorju.
Pamiętam, że byłem bardzo poruszony faktem, że Matka Boża przychodzi wychowywać swoje dzieci; Jej sposobem zwracania się do ludzi, prowadzeniem do Jezusa. Czyni to w sposób nadzwyczajny. Przypuszczam, że nie ma na świecie takiego drugiego miejsca, w którym tak wiele osób zostałoby pociągniętych do sakramentu pojednania i Eucharystii. Wszystko to stanowi imponujące świadectwo. Ponadto pracę duszpasterską rozwiniętą w Medziugorju oceniam jako wzór, ponieważ skupia się na tym, co najważniejsze. Cieszę się tym miejscem łaski oraz planami na najbliższy rok, ponieważ będę miał możliwość udać się tam po raz trzeci.
Od dzieciństwa wiedziałem o istnieniu Matki Bożej, lecz modlitwą różańcową nie umiałem modlić się całym sercem. Muszę się przyznać, że zainteresowałem się Maryją dopiero, gdy miałem 30 lat, najpierw pod kątem teologicznym, a więc na poziomie głowy, a następnie sercem. Dlatego zwróciłem uwagę na Beauraing, miejsce objawień maryjnych w Namur, czyli mojej poprzedniej diecezji.
Gdy byłem rektorem Seminarium Uniwersyteckiego na uniwersytecie w Louvain, moi studenci z zachwytem opowiadali mi o Medziugorju jako maryjnym miejscu pielgrzymek. Wówczas jeszcze nic o nim nie wiedziałem. Zachęcony ich świadectwem postanowiłem pojechać tam w następnym roku, czyli 1984, razem z trzema innymi księżmi z seminarium.
Byliśmy głęboko dotknięci ogromem łask, płynących z tego miejsca. Dwukrotnie mieliśmy możliwość towarzyszenia osobom widzącym podczas objawienia. Jeszcze widzę oczyma wyobraźni małego Jakova. Głębia ducha Marii Pavlović zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Ponadto w zakrystii zamieniliśmy kilka słów, a przez to zachowałem wyraźne wspomnienie tej wizyty w Medziugorju.
W przyszłym roku organizujemy razem z ruchem „Maranatha Conversion” (Nawrócenie Maranatha) międzynarodową pielgrzymkę do Medziugorja. Ruch ten jest czymś więcej niż tylko pewnym projektem. Bazuje na programie formacyjnym. W tym czasie będę już arcybiskupem na emeryturze, a więc będę miał większą swobodę towarzyszenia ludziom, bycia z nimi, co może być dla wielu zachęcające i pociągające. Będziemy dążyć do tego, by ta pielgrzymka rzeczywiście nabrała charakteru międzynarodowego. Mamy nadzieję, że uda się nam nawiązać kontakt z osobami z innych religii i wyznań: prawosławnymi, żydami i muzułmanami. Nie chcielibyśmy zamykać się jedynie w ramach religii katolickiej, lecz wyjść ku innym.
W roku 2013 byłem w Ziemi Świętej z Vicką Ivanković. Spotkaliśmy tam ponad 20 tys. chrześcijan. Odwiedziliśmy Galileę, Nazaret i Betlejem. Mogliśmy modlić się razem z chrześcijanami, którzy mieszkają na tym zagrożonym terenie, a wielu z nich zmuszono do opuszczania swoich domów. Zauważyłem, że obecność Vicki była dla nich pocieszeniem. Byli poruszeni objawieniem, które miało miejsce tak blisko nich. Obecni byli także katoliccy biskupi i jeden biskup prawosławny. Było to piękne wydarzenie.
Jestem zachwycony możliwością ponownego pielgrzymowania do Medziugorja i osobiście mam nadzieję, że Kościół będzie wspierał to wyjątkowe miejsce. Oczywistym jest, że Kościół nie może wydać oficjalnego oświadczenia, ponieważ objawienia się jeszcze nie skończyły. Jednak ufam, że nadal będzie zachęcał do duszpasterskiej opieki nad przybywającymi tu pielgrzymami. Jestem przekonany, że podczas odwiedzania Medziugorja, Mostaru i Sarajewa, które noszą wyraźne znaki przeżytych konfliktów zbrojnych, będziemy mogli jasno odczuć sens pragnienia Matki Bożej, to znaczy Jej nalegania w sprawie modlitwy o pokój.
Podziwiam odwagę kard. Schönborna, którego znam od roku 1988. Jesteśmy przyjaciółmi, więc znamy się bardzo dobrze. Jako kardynał ma określony autorytet, na mocy którego może zorganizować taką modlitwę o pokój w katedrze. A jednocześnie wymagało to od niego odwagi, ponieważ nie każdy przychylnie ocenia zdarzenia w Medziugorju. Jego czyny są dla wielu wiernych, ale również dla mnie, świadectwem i umocnieniem. Jakiś czas temu zapytałem go: „Christoph, co doradziłbyś mi w sprawie mojej pielgrzymki do Medziugorja? Mogę sobie pozwolić na taką przygodę?” A on odpowiedział: „Jedź tam, jedź, nie bój się, jedź!”
Moim zdaniem jest wzorowym biskupem i podziwiam jego sposób bycia z wiernymi.

Przekład z niem.: s. Alicja B., Vox Domini nr 1/2015, str. 6