Michael Mayr – Na zlecenie Matki Bożej

Z KAMERĄ NA ZLECENIE MATKI BOŻEJ W MEDZIUGORJU

Michael Mayr jest kamerzystą z Monachium. Pierwszy raz z Medziugorjem spotkał się w roku 1989. Otrzymał wówczas zlecenie z telewizyjnego kanału Tele 5, aby nakręcić dokument dotyczący tego nowego miejsca pielgrzymek. Pierwotnie uważał Medziugorje za miejsce, w którym po prostu zrobi zlecony reportaż i czym prędzej zajmie się kolejnymi sprawami. Jednak stało się inaczej. Rozstrzygającym wydarzeniem było spotkanie z ojcem Slavko Barbaric, które pozwoliło mu pogłębić zadanie nakręcenia filmu o Medziugorju. W obrębie niemieckiego obszaru językowego jest z pewnością człowiekiem, który zrobił najwięcej filmów o tym miejscu. Warto wspomnieć zwłaszcza wspaniałe nagranie filmowe o ojcu Slavko, zrobione niemalże przypadkowo przy okazji projektu zrobienia filmu o osobach otrzymujących orędzia Matki Bożej. Było to krótko przed odejściem ojca do nieba. Na jesieni roku 2000 nie było w Medziugorju zbyt wielu pielgrzymów, dlatego Michael spontanicznie podjął decyzję o zrobieniu filmu z o. Slavko. Tak powstał i pozostał dla przyszłych pokoleń przepiękny film dokumentalny.

Przy okazji tego wywiadu polecamy dwa filmy: „Ojciec Slavko Barbaric – jego życie, droga i dzieło” oraz „100-lecie Fatimy”.

– Michael, jak długo zajmujesz się robieniem filmów i czy możesz krótko przedstawić się naszym czytelnikom?

– Mój pierwszy film nakręciłem kamerą mojej mamy, mając osiem lat. Był to model 8mm super 9 kamery. Od tamtej pory marzyłem o tym, by zostać filmowcem, kamerzystą. Pierwszy poważny film, który został również wyświetlony na jednym z festiwali, nakręciłem w roku 1982, miałem wtedy 23 lata. Studiowałem ekonomię i zarządzanie. Jednocześnie kończyłem studia z zakresu filmowania. Zatem moja praca dyplomowa dotyczyła organizacyjnej strony produkcji filmów. Miałem wielkie szczęście, ponieważ w tym czasie jedna z prywatnych stacji przeżywała fazę rozkwitu, a ja mogłem od razu po ukończeniu studiów zacząć tam pracę, właśnie w Tele 5. Dla tej stacji telewizyjnej miałem nakręcić film o Festiwalu Młodych w Medziugorju w roku 1989. Był to mój trzeci albo czwarty film, a dla stacji pierwsza produkcja zagraniczna.

– Dlaczego zacząłeś od filmu o tematyce religijnej?

– Jeden z moich kolegów w zespole opowiedział mi o Medziugorju. Był on zaprzyjaźniony z Darią Thurn i Caroline Riolot z zespołu redakcyjnego. One również z pasją opowiadały o tym miejscu. Postanowiłem poszukać dalszych informacji. Nie było wówczas możliwości szukania infoirmacji w internecie. Przeczytałem jeden artykuł w gazecie FAZ (Frankfurter Allgemeinen Zeitung), znalazłem informacje o biurze podróży organizującym wyjazdy pielgrzymkowe. Dołączyli oni szereg czarno-białych fotografii, przeważnie z paniami w starszym wieku. Dla Tele 5 nie było to nic interesującego, a więc w celu nakręcenia dokumentu postanowiliśmy pojechać na Festiwal Młodych.

– I tam poznałeś o. Slavko?

– Tak, tam go spotkałem i przeprowadziłem pierwszy wywiad. Festiwal Młodych odbywał się po raz drugi – w roku 1988 było około 60-70 osób, rok później około 200. Po kilku latach chciałem nakręcić materiał dla kanału Spiegel TV, dla którego również pracowałem. Było to w czasie wojny, gdy rozpoczął się marsz pokoju. Jednak wówczas nie znalazłem osób, które chciałyby się wybrać ze mną i niestety nie udało się tam pojechać.
Dokładnie 10 lat później pielgrzymkę organizował brat dawnego przewodnika, Richard Sola. Uczestniczyło w niej kilka osób, które były w Medziugorju 10 lat wcześniej. Pomyślałem sobie wówczas, że intersującym byłoby pokazanie, co się wydarzyło i zmieniło przez te 10 lat. Ten film udało się nakręcić, nosi tytuł: „Po drugiej stronie wątpliwości”.

– Krótko przed śmiercią o. Slavko spędziłeś dwa tygodnie w Medziugorju. Przygotowywanie materiału filmowego o Ojcu zajęło Wam sporo godzin. Możesz podzielić się wspomnieniami z tego czasu? Jak zapamiętałeś o. Slavko?

– Była to z pewnością łaska i Opatrzność Boża, ponieważ przyjechaliśmy na jesieni, czyli niedługo przed jego śmiercią. W październiku i listopadzie nie było zbyt wielu pielgrzymów, ale o. Slavko był na miejscu. Zgodnie z pierwotną koncepcją miał to być film o osobach widzących, a także o ojcu Jozo Zovko i ojcu Slavko Barbariciu, z pewnością nie nekrolog o nim… Okazało się jednak, że obecny jest jedynie o. Slavko, a więc postanowiliśmy, że nakręcimy o nim tak dużo, ile będziemy mogli. W tym celu towarzyszyliśmy mu z kamerą od samego rana, aby móc filmować wszystko, co robi przez cały dzień. On oczywiście od razu zaznaczył, że nie ma w tym nic interesującego.
To był naprawdę dobry tydzień, w czasie którego mogliśmy go długo filmować, a z czasem także jemu spodobała się ta praca i nawet miał jakieś własne pomysły. Choć oczywiście z początku nie był zachwycony i nie podobało mu się, że wszędzie widzi kamerę zwróconą na niego.

– Ojciec Slavko całkiem dobrze radził sobie ze współpracą z mediami, także sam publikował. Co się tyczy objawień Matki Bożej, to ta sprawa właściwie nigdy nie dawała ci spokoju, a więc ostatecznie zdecydowałeś się nakręcić film o Fatimie. W roku 2017 przypadało 100-lecie objawień fatimskich. Kościół widział w tych wydarzeniach znak także dla tutejszego sanktuarium. Możesz powiedzieć coś więcej o tym filmie?

– Oczywiście. Historia zawarta w filmie „100-lecie Fatimy” opowiada dokładnie o stu latach od objawień. Już od 2004 roku kontaktowałem się z o. Ludwikiem Kondorem. Wymieniliśmy pokaźną ilość listów. W roku 2007 pojechałem po raz pierwszy do Fatimy z kamerą. Stwierdziłem wówczas, że Fatima i Medziugorje bardzo się różnią. Panuje w tych miejscach odmienna atmosfera, przyjeżdżają inni ludzie. Prawdą też jest, że objawienia w Fatimie są dużo starsze. Po tych wydarzeniach pozostało zaledwie 13 zdjęć i kilka wywiadów z osobami widzącymi zrobionymi za ich życia. Wszystko sięga bardzo odległego okresu. Tymczasem w Medziugorju wszystko jest bardzo żywe, osoby widzące żyją, a objawienia trwają. To zupełnie zmienia perspektywę i doświadczenie.

Do Fatimy pielgrzymują Portugalczycy (85%), przeważnie pieszo. Jak daleko sięgniesz wzrokiem, widzisz pielgrzymów na ulicach. Nie ma także nocowania u rodzin, tak jak to jest w Medziugorju. W Fatimie jest dostęp do hoteli, lecz są one drogie, trudno znaleźć nocleg poniżej 50 €. Wszystko to sprawia, że klimat tych miejsc różni się. Warty wspomnienia jest oczywiście robiący gigantyczne wrażenie cud słońca, które pokazało siłę natury. Rzeczywiście był on możliwy do zaobserwowania o bardzo dokładnej godzinie. Wydaje się, że był to jeden z największych cudów w Kościele katolickim, ponieważ mogło go widzieć jednocześnie około 70 tysięcy ludzi. Ponadto jest wiele innych interesujących spraw, m.in. fakt, że ciało Hiacynty nie uległo rozkładowi w latach 1920-1935. Nie można tego wyjaśnić za pomocą kilku prostych słów.

– Znam cię już od wielu lat – w jakiś przedziwny sposób zostałeś wybrany przez Matkę Bożą jako Jej kamerzysta, choć nie zawsze było ci z tym wygodnie albo nie zawsze byłeś tego świadomy. Natomiast muszę przyznać, że po tylu latach widzę, że idziemy razem tą samą drogą: rozpowszechniamy objawienia i ich treść. Czy czujesz się objęty opieką Matki Bożej?

– Oczywiście, że tak! Gdy jestem w Medziugorju, każdego dnia uczestniczę we mszy św. Próbuję otworzyć się na te łaski, które związane są z przebywaniem w tym miejscu. Jednocześnie próbuję być otwarty na nowe spotkania, np. ostatnio rozmawiałem i kręciłem materiał filmowy o pewnej kobiecie, która podczas pobytu tutaj doświadczyła cudownego uzdrowienia. Była to pielęgniarka z Ulm, skończyła 60 lat i cierpiała z powodu chronicznego zapalenia stawów (artroza). Na wierzchu dłoni miała bulwę wielkości jajka, ponadto prawie nie mogła chodzić. Pierwszego wieczoru musieliśmy ją podtrzymywać z prawej i lewej strony, żeby mogła dojść do restauracji. Jęczała z bólu i cały czas była pod opieką lekarską. Gdy drugiego dnia pielgrzymki była w kościele, odczuła bardzo intensywny ból w dłoni. W ciągu następnych dwóch dni dłoń zmieniała swój kształt. Warto było to sfilmować. Jej dłoń bardzo szybko zdrowiała. Miała straszne bóle nóg, tymczasem po ich ustąpieniu mogła chodzić już bez odczuwania wcześniejszych dolegliwości. Nawet samodzielnie wspinała się na Górę Krzyża. Wszystko mogłem zobaczyć na własne oczy. Jej syn zainspirował ją do odbycia tej pielgrzymki, a więc niejako przyjechała na prośbę syna. A przecież w niej samej tak wiele się zmieniło. Gdy myślę o swoich prze­życiach, również wracam do doświadczeń bycia w dobrych ramionach Matki Bożej, ale nie tak łatwo dzielić się tak osobistymi spotkaniami.

Dziękuję za rozmowę!

Przekład z niem.: s. Alicja B. z: Medjugorje. Gebetsaktion… 1/2017, str. 26-31. Wydanie polskie: „Vox Domini” 1/2018.

Na zdjęciu: O. Slavko Barbarić w ożywionej rozmowie z Michaelem Mayrem.