MEDZIUGORJE JEST JAK NIEBO NA ZIEMI
Wywiad przeprowadził Maximilian Domej, 12 września 2013
Ojciec Aidan Msafiri urodził się 28 marca 1963 r. w Kilema. Tam chodził do przedszkola i szkoły podstawowej, którą ukończył w roku 1978. W latach 1979-1985 uczył się w gimnazjum, które było jednocześnie niższym seminarium duchownym. Studia filozoficzne i teologiczne kończył w Perhamino. W roku 1990 przyjął święcenia diakonatu. Natomiast święcenia kapłańskie otrzymał 4 lipca 1991 w Moshi.
Później przez 5 lat, do roku 1996, uczył się w seminarium duchownym. Magisterium z teologii moralnej uzyskał w roku 1998 po dwóch latach nauki na Uniwersytecie w Nairobi. Rok pracował na parafii w Mandaka. Następnie wyjechał do Wiednia, aby tam studiować w latach 1999-2003 na wydziale katolickim Uniwersytetu. Pod kierunkiem prof. Güntera Virta pisał pracę doktorską, którą obronił z wyróżnieniem. Od 2003 do 2005 r. pracował w parafii Kilema. Od 2005 pracuje jako wykładowca na Uniwersytecie w Tanzanii. Do dziś kieruje Wydziałem Filozofii i Etyki.
Ojciec Aidan Msafiri napisał kilka książek o tematyce etycznej. Od roku 2012 pełni rolę doradcy w Katolickiej Radzie do Spraw Rodziny przy Konferencji Episkopatu Tanzanii (UFATA). Ojciec jest także ekspertem do spraw środowiska, zmian klimatycznych oraz odpowiada na wiele kwestii dotyczących Afryki.
– Jesteśmy teraz w Wiedniu. Ale przez ostatni miesiąc zwiedzał ojciec Europę, a także był w Medziugorju. Jakie są ojca wrażenia po podróży?
– Za każdym razem przeżywam głębiej doświadczenie bycia w Medziugorju. Oczywiście bardzo się cieszę z tej pielgrzymki i muszę przyznać, że była dla mnie przede wszystkim umocnieniem w wierze. Po pierwsze dziękowałem Maryi. Obecnie mam 50 lat, a fakt, że moje życie będzie wyglądać tak, a nie inaczej, wcale nie było takie oczywiste. Po drugie pragnąłem wyrazić moją wielką wdzięczność Matce Bożej za pracę i działalność „Medjugorje Gebetsaktion” (Akcji Modlitewnej Medziugorje) w Wiedniu.
– Jak udał się ojciec do Medziugorja?
– Do Medziugorja jechały dwa autobusy pełne pielgrzymów. Zabrałem się z nimi jako kapłan i opiekun, razem z Franzem Gollowitschem, który od wielu lat pilotuje pielgrzymki do Medziugorja. Na miejscu udzielałem sakramentów, słuchałem spowiedzi, rozmawiałem z małżeństwami, a jedno z nich udało mi się z pomocą Bożą uratować od rozpadu i uważam, że był to cud, w którym dane mi było pośredniczyć.
– Jak przyjęli ojca miejscowi kapłani?
– Bardzo życzliwie i z radością. W ogóle w Medziugorju czuję się jak w domu. W święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, 15 sierpnia, miałem możliwość odprawiania Eucharystii w języku niemieckim jako główny celebrans. Mogłem się wówczas podzielić z wiernymi swoim doświadczeniem wiary. Po mszy świętej wiele osób podchodziło do mnie, aby podziękować za podzielenie się sercem oraz poprosić o możliwość kontaktu, za co jestem im bardzo wdzięczny.
– Rzeczywiście jest ojciec dzieckiem Maryi. Jak odczuwa ojciec Jej prowadzenie i opiekę?
Troskliwa obecność Matki Bożej jest ogromną, niewytłumaczalną pod ludzku łaską i darem. Wracam do Medziugorja, aby odnawiać w sobie to doświadczenie oraz pogłębiać w sobie przeżywanie treści objawień. Jesteśmy ludźmi i w naszej słabej kondycji, poddanej pośpiechowi codziennych spraw, zapominamy o tym, co najważniejsze, dlatego tak ważne jest nawracanie się, praca nad pamięcią o cudach Boga w naszym życiu. Dla mnie Medziugorje jest kawałkiem nieba na tej ziemi. To czas moich rekolekcji, nabrania duchowych sił w duszy, aby móc iść z Dobrą Nowiną jako kapłan do ludzi, do których jestem posłany, przede wszystkim do młodzieży w całej Afryce.
– Został ojciec mianowany profesorem zwyczajnym teologii na uniwersytecie. Czy mógłby ojciec krótko opisać, na czym polega ojca praca w Afryce?
– Po pierwsze, kieruję Wydziałem Filozofii i Etyki na Uniwersytecie Stella Maris w Tanzanii, który podlega Konferencji Episkopatu. Prowadzę wiele seminariów i wykładów oraz konferencji, także o zasięgu międzynarodowym, dotyczących naturalnych metod regulacji poczęć. Jesienią mam zamiar poprowadzić seminarium dla Konferencji Episkopatu Tanzanii. Muszę przyznać, że środki antykoncepcyjne są tragicznie szkodliwe przede wszystkim dla zdrowia kobiet. Widzimy wiele skutków ubocznych, które w dalszej perspektywie niszczą całe małżeństwo. W maju minionego roku uczestniczyłem w konferencji w Kuala Lumpur, która była dla mnie bardzo rozwijająca pod względem nowych odkryć, wniosków i badań. Dotyczyła właśnie naturalnych metod planowania rodziny. Ponadto jestem duszpasterzem akademickim oraz doradcą do spraw rodziny. Zajmuje się tym organizacja suahilijska UFATA, której działania są ukierunkowane na rodzinę – wzmacnianie solidarności i umocnienie więzi rodzinnych. Od zeszłego roku jestem odpowiedzialny za duchową opiekę nad nią. Biskup powołał mnie do bycia jego doradcą w dziedzinie, którą teraz omawiamy.
– Na czym głównie polega praca u podstaw w Tanzanii? Znamy ojca od wielu lat i często wspieraliśmy ojca choćby poprzez akcje bożonarodzeniowe, które miały na celu pomoc Tanzanii. Jakie widzi ojciec owoce?
– Owoce widzę przede wszystkim w przedszkolu. Wiele dzieci chce chodzić do katolickiego przedszkola, ponieważ tutaj otrzymują dobre posiłki. Prowadzą je siostry zakonne. Jedno dziecko, według słów jednej z sióstr, nie chciało iść do pierwszej klasy szkoły państwowej, ponieważ wiedziało, że tam nie otrzyma jedzenia.
Może wydawać się to zabawne, lecz jest to wynik pomocy, otrzymywanej od Akcji Modlitewnej Medziugorje. Przedszkole i szkoła podstawowa otrzymują jedzenie oraz mundurki szkolne. Dzieci najczęściej pochodzą z bardzo biednych rodzin, w których rodzice są często zarażeni wirusem HIV. U nas dochód brutto na jednego mieszkańca wynosi 148 euro na rok. Nigdy nie mogliby sobie pozwolić na wysłanie dziecka do szkoły.
– A więc dochód miesięczny przeciętnego Tanzańczyka wynosi około 10 euro…
– Tak. Dlatego podczas pobytu w Europie, Austrii, w Medziugorju, w Niemczech, powtarzam niestrudzenie, że powinniście każdego dnia dziękować za to, jak możecie żyć, na ile rzeczy i spraw możecie sobie pozwolić. Przykro mi, gdy słyszę narzekanie, ponieważ jestem świadomy, że wielu żyje na bardzo wysokim poziomie, a pomimo wszystko nie dziękują Bogu, ani nie umieją dzielić się z innymi ludźmi tym, co posiadają.
– Widzimy, że każdy człowiek, gdy dobrze mu się wiedzie, zapomina o tym, że nie jest to oczywistość. Dlatego potrzebujemy sobie przypominać o fundamencie, jakim jest wdzięczność. Myślę, że właśnie modlitwa jest taką przestrzenią, w której Bóg może nam pokazać, że jesteśmy stworzeni, aby poszerzać nasze serca.
– Odnosząc się jeszcze do poprzedniego pytania, chciałbym wspomnieć o owocach również na uniwersytecie. Dzięki otrzymywanej pomocy studiować może 10 do 15 młodych ludzi, studentów i studentek, którzy nie mogliby kształcić się na uniwersytecie bez tego wsparcia. Otrzymują także książki, jedzenie, kieszonkowe.
– To znaczy, że wykształcenie w Tanzanii nadal należy do dóbr luksusowych?
– Owszem, jest to rzadka możliwość. Uważam, że edukacja jest dla Afryki najlepszym sposobem wyprowadzania ludzi z nędzy. Lepsza przyszłość dla tej znękanej biedą ziemi spełnia się jedynie przez kształcenie, ale nie chodzi tu o ogólną edukację, lecz dawanie wykształcenia, które niesie ze sobą chrześcijańskie wartości.
Niektórzy studiują na Oxfordzie lub Harwardzie, lecz nie mają ukształtowanego sumienia, nie przedstawiają sobą żadnych chrześcijańskich wartości, których świat tak bardzo potrzebuje.
– W Europie panuje materializm, który pomija zupełnie dobro duszy ludzkiej. Lecz widzimy także świadków wiary, takich jak ojciec, którzy są dla wielu zachętą, by zmieniać życie w środowisku, w którym żyją.
– To prawda. Nasza przyjaźń niesie obustronne pozytywne skutki i zmiany. Europa może się od nas uczyć prostoty i wdzięczności, a także przypominać sobie o swoich korzeniach i dziedzictwie wartości: chrześcijańskich, humanistycznych, duchowych.
Europa jest zbudowana na Golgocie. Nie na filozofii, teorii czy polityce. Wytrwałość w wierze jest najważniejsza. Jest w Europie wielu rozsądnych ludzi. Więc skąd obecny kryzys? Właśnie z powodu masowego odejścia od wartości, porzucenia życia nimi.
– I tu widzimy znowu Medziugorje, przychodzenie Matki Bożej, która prostymi słowami orędzi i matczyną miłością dotyka tego miejsca w nas, które jest zdolne do zadziwienia – naszego serca.
– Tak, to prawda. W orędziach Matka Boża uczy nas fundamentów wiary. Stanowią bezsprzecznie najlepszy środek, aby osiągnąć cel: nawrócenie, bycie bardziej ludzkim, życzliwszym, mniej przesiąkniętym materializmem i egoizmem. Słowa Maryi są lekiem na skupienie na sobie, na nienawiść i kulturę śmierci. Na nowo ustawiają w sercach właściwą hierarchię wartości, która uzdrawia nas z życia pod presją coraz większych sukcesów oraz ulegania depresjom.
– Mamy nadzieję, że w następnym roku zobaczymy się w Tanzanii, a także będziemy mogli zwiedzić ten piękny kraj.
– Chciałbym wam z całego serca jeszcze raz podziękować za wsparcie oraz okazanie wielkiej życzliwości. Dziękuję także w imieniu „Czekoladowych dzieci Afryki”. A naszą wdzięczność wyrażamy modlitwą za was.
STATYSTYKI:
Jedzenie, czesne, mundurki szkolne od kwietnia 2010 do września 2013
1. Codzienne posiłki dla 314 dzieci z dwóch przedszkoli w parafii Kilema.
2. Codzienne posiłki dla 140 dziewcząt oraz 52 chłopców ze szkoły gospodarstwa domowego z parafii Kilema.
3. Codzienne posiłki dla 912 uczniów i uczennic szkoły podstawowej Mkyashi.
4. Miesięczne utrzymanie dla dwóch przedszkoli.
PROGRAM POMOCY „Światło Maryi”. Chleb i szkoła – akcja dla Tanzanii.
W ramach projektu od lat udzielamy pomocy najbiedniejszym w Afryce. Jesteśmy świadomi, że chleb staje się na całym świecie coraz droższy, a wielu ludzi walczy o przetrwanie. Określenie „chleb” ma szerokie znaczenie: bez chleba nie ma życia, bez chleba nie ma przyszłości. Ojciec Aidan Asafire jest przyjacielem Medziugorja. Zakłada w Afryce szkoły, stwarzając możliwość edukacji od okresu przedszkolnego do etapu uniwersyteckiego. Lecz jest jeszcze wiele dzieci, które nie mogą chodzić do szkoły, a rodzice nie mogą ich tam wysłać z powodu braku środków finansowych. Wiele z tych dzieci jest sierotami.
Przekład z niem.: Alicja B. Vox Domini nr 1/2014, str. 14-16