Ks. Aidan Msafiri – Medziugorje. Największe na świecie miejsce cudów i łask

MEDZIUGORJE – NAJWIĘKSZE NA ŚWIECIE MIEJSCE CUDÓW I ŁASK

Rozmowa z ks. Aidanem Msafiri

– Właśnie wrócił Ksiądz z trzeciej pielgrzymki do Medziugorja (12-16.08.2009). Z jakimi wrażeniami wyjechał Ksiądz tym razem? Co szczególnie zwróciło Księdza uwagę?
– Po pierwsze, zachwyt wielu młodych ludzi, którzy przybyli do Medziugorja z całego świata, by odnaleźć prawdziwe, niezmienne wartości życia. Po drugie, nawrócenia dokonujące się w wielu przybywających tu pielgrzymach. Mam na myśli szczególnie nawrócenia radykalne, głębokie. Można śmiało powiedzieć, że Medziugorje stanowi w dzisiejszym świecie miejsce największych cudów. Obserwuję, jak sprzyja ono wzmacnianiu kontaktów między ludźmi pochodzącymi z różnych kultur, a przez to umożliwia budowanie solidnych podstaw pokoju między religiami i narodami. Świat potrzebuje nie tylko solidarności między ludźmi, ale prawdziwego i trwałego pokoju. Medziugorje promieniuje właśnie tym pokojem i powinniśmy korzystać z tego źródła łaski, dopóki ono wciąż jest dla nas żywe. Pośród wielu zwyczajnych pielgrzymów widzieliśmy i odczuwaliśmy ten strumień łaski. Medziugorje kwitnie!
Cudownym przeżyciem było wejście na Križevac. Chcieliśmy uniknąć wspinania się w czasie najwyższych temperatur, dlatego wyszliśmy o czwartej rano. Pomimo tak wczesnej pory na szlaku drogi krzyżowej było już wielu pielgrzymów. To było po prostu wspaniałe!

– Główne przesłanie Medziugorja to modlitwa, sakrament pokuty oraz nawrócenie. Co zauważył Ksiądz w tych sferach?
– W dotychczasowej pracy duszpasterskiej już wiele razy udzielałem sakramentu pojednania. Jakiś czas zastępowałem księdza na parafii w Austrii i z własnego doświadczenia wiem, jak niewiele osób się spowiada. Ale gdy niektórzy z parafian postanowili wybrać się na pielgrzymkę do Medziugorja, po powrocie przystępowali do spowiedzi spontanicznie, z wewnętrznego przynaglenia. Także z mojej grupy pielgrzymkowej zgłosiło się ponad 20 osób, które zapragnęły spowiedzi. Widziałem dokonujące się w nich nawrócenie. Niektórzy z nich nie byli u spowiedzi ponad 30 lat! Oto owoce dokonujących się tutaj cudów, którymi wciąż się zachwycam. Czegoś takiego nie mógł wymyśleć i osiągnąć żaden franciszkanin ani Kościół.
Wielu przeżyło skruchę z powodu swoich grzechów. Po mszy św. podeszło do mnie dwoje młodych ludzi z Niemiec i poprosiło, abym im pobłogosławił obrączki. Świętowali swe chrześcijańskie zaręczyny i początek nowej drogi z Bogiem.
Z mojego punktu widzenia Medziugorje różni się od Fatimy czy Lourdes zaangażowaniem w sprawy społeczne, a szczególnie troską o ubogich, osoby, które uwolniły się od narkotyków oraz dzieci osierocone w wyniku wojny. Kto pragnie zbliżyć się do Boga, powinien zbliżyć się do bliźniego, poznać jego potrzeby oraz próbować zaradzić problemom. Inaczej mówiąc, w Medziugorju odczuwa się realizowanie największego przykazania – przykazania miłości Boga i bliźniego.

– Jakie argumenty przekonują Księdza, będącego zarazem teologiem i wykładowcą, o autentyczności Medziugorja?
– Są trzy powody. Po pierwsze, aspekt socjalny. Owocem Medziugorja jest to, że daje ono przykład miłości bliźniego, wspierając wiele projektów socjalnych. Franciszkanie bardzo się starają odnajdywać wspólne drogi działania. Odnalazłem tam swoją życiową dewizę: ja jestem, bo my jesteśmy.
Po drugie, aspekt polityczny. W centrum znajduje się sprawa pokoju. Ale pokój pochodzi z wnętrza człowieka. Ludzie z całego świata pielgrzymują do Medziugorja, aby doświadczyć tu głębokiego pokoju serca, którym następnie promieniują w codziennym życiu. W gruncie rzeczy pokoju nie mogą stworzyć politycy. Pokój jest łaską, pochodzącą od Boga.
Po trzecie, aspekt egzystencjalny. Medziugorje daje nową nadzieję i kierunek w tak bardzo pogubionym świecie. Większość Europejczyków i Amerykanów nie ma praktycznie żadnych zmartwień odnośnie do powszedniego chleba. Żywności mają pod dostatkiem, ale ich dusze umierają z głodu. W Medziugorju Matka Boża daje nam chleb dla duszy przez swoją obecność i słowa. Współczesny człowiek chciałby wszystko udowodnić. Oczywiście są rzeczy i wartości, których nie da się eksperymentalnie udowodnić, a jednak istnieją. Do nich należy nasza wiara, relacja z Bogiem i rodzący się z niej wewnętrzny pokój i radość. Chciałbym, by ci ludzie zauważyli i przyjęli te łaski.
Dlatego jako teolog i profesor apeluję, abyśmy chronili Medziugorje dla dobra całej ludzkości, aby źródło łask nie zostało zniszczone. W ciągu tych wielu lat objawień teologowie głosili, by osobiście udać się do Medziugorja, zanim wydamy jakikolwiek osąd. Jeśli o mnie chodzi, większość sił do pracy duszpasterskiej czerpię z bliskości naszej ukochanej Matki i Jej słów pełnych czułości. Jestem gotowy, by w każdej chwili składać świadectwo o prawdziwości objawień w Medziugorju i być Jej apostołem w Afryce, gdzie posługuję jako kapłan.

– Jest Ksiądz bardzo aktywnym człowiekiem. Czego osobiście spodziewał się Ksiądz po Medziugorju, a czego doświadczył?
– Nie jedzie się tam, by zobaczyć Maryję, ponieważ ten przywilej jest zarezerwowany dla osób widzących. Udajemy się tam, aby zaczerpnąć ze źródła łask. Najpiękniejsze było dla mnie to, że mogłem w Medziugorju duchowo odpocząć. Odstawiłem na bok wszystkie troski i miałem czas dla siebie i Boga. Wyciszyłem się. Pracując na uniwersytecie w Afryce, bardzo trudno jest znaleźć czas na modlitwę ze względu na ogrom pracy i intensywne rozproszenia. Tu mogłem całą uwagę skierować na Maryję. Nabierałem nowych sił na nadchodzący czas. Ten pokój mogę później przekazywać we własnym środowisku.

– Wielu ludzi martwi się, że Kościół jeszcze nie uznał oficjalnie tych objawień…
– Dla mnie to żaden problem. Orędzia nie są skierowane przeciwko wierze, lecz pomagają nam ją pogłębiać. Powinniśmy raczej skupić się na owocach tego miejsca, które daje pokój, radość, nawrócenie i po prostu żyć nimi.

– Jak widzi Ksiądz kontekst całego ruchu, jaki Matka Boża zapocząt­kowała w tym specyficznym miejscu ziemi – na styku kultur w Bośni i Hercegowinie, gdzie żyją obok siebie katolicy, prawosławni i muzułmanie?
– Muszę przyznać, że stąd wypłynęło wiele dobrych inicjatyw. Jestem przekonany, że Maryja przyczyniła się do tego dobra. Po pierwsze, zgoda między religiami w tym kraju, jak i w Europie. W końcu przyjeżdżają tu miliony ludzi. Myślę, że przyjdzie moment, kiedy Kościół oficjalnie uzna objawienia. To jest długotrwały proces i modlę się w tej intencji każdego dnia, aby papież i Kościół powiedzieli swoje „tak”. Byłoby to ważne wydarzenie dla sprawy jedności Kościoła i religii, nie tylko dla tych, którzy czczą Maryję, ale dla wszystkich ludzi. Medziugorje powinno stać się szansą do pojednania między różnymi religiami. Jako młody teolog pracuję w Radzie Ekumenicznej. O jedności nie możemy mówić tylko w znaczeniu antropologiczno-socjalnym, ale także w znaczeniu duchowym. Słowa Maryi mają wpływ na to, jacy jesteśmy. Jestem Bogu bardzo wdzięczny, że Medziugorje stało się istotnym czynnikiem budowania jedności między odłamami chrześcijaństwa. Matka Boża posługuje się różańcem, aby doszło do porozumienia między ludźmi różnego pochodzenia i wyznania. Swym działaniem zaprowadza pokój. W Europie panuje większy pokój niż 20 lat temu. Jestem szczęśliwy, że Bóg tak się o nas troszczy.

– Nie sprawia Księdzu trudności mówienie o Medziugorju w tak odległym miejscu jak Afryka?
– Oczywiście, że nie. Wiele ludzi z Afryki otrzymało różańce jako pamiątkę z Medziugorja. Wielu młodych ludzi chętnie je przyjmuje. Co roku zabieram 500-1000 różańców i rozdaję je w szkołach podstawowych. Większość dzieci wie, że otrzymują je dzięki wsparciu z Medziugorja.
Pomagam także muzułmańskim dziewczynom, żyjących w bardzo trudnych warunkach, oraz dzieciom osieroconym, które są bardzo utalentowane. Mówię im: „Przekazuję ci pieniądze, żebyś się uczył. Pochodzą one z Austrii, z ruchu modlitewnego ‘Medziugorje’.” A one odpowiadają „Bogu niech będą dzięki!”. W kontaktach z ludźmi nie jest ważne to, czy jestem katolickim księdzem, ale czy jestem człowiekiem. Podstawą jest bycie człowiekiem i nad tym mamy pracować. Dopiero świadectwo życia zachęca wielu, by stwierdzić, że też chcą być Katolikami.

– Co poleciłby Ksiądz osobom, które chcą się udać do Medziugorja?
– Po pierwsze, życzę każdemu odwagi, by wcielać „Medziugorje” w życie, tam i po powrocie do swoich domów. Po drugie, jeśli macie możliwość, spędźcie tam czas całą rodziną. Zawsze jest ciężko, gdy jeden z małżonków doświadczy jakiegoś niezwykłego przeżycia, a drugi, który został w domu, zupełnie nie będzie rozumiał, co się stało. Myślę, że Medziugorje jest miejscem dla całych rodzin. Rodzina jest podstawową komórką społeczeństwa, a napełniona pokojem, zanosi go społeczeństwu i światu. Młodzież i małżeństwa są powołani do tworzenia świętych rodzin. To jest zadanie i wyzwanie, tak jak osoby widzące żyją w rodzinach i uświęcają się.

– Mamy przyjemność od lat blisko współpracować z Księdzem w dziele, które realizuje Ksiądz w Afryce. Bardzo nas cieszy kwitnący Kościół w Afryce. Chcielibyśmy mieć dalszy wkład w te działania. Mógłby nam Ksiądz opowiedzieć o tym, co robi w Tanzanii?
– Poznałem was sześć albo siedem lat temu. Po skończeniu studiów wróciłem do Afryki. Jako ksiądz wykładam na Katolickim Uniwersytecie w Mwanza nad Jeziorem Wiktorii. Jestem kierownikiem katedry filozofii i etyki. Jedno z naszych powiedzeń mówi: „ksiądz w Afryce jest jak burmistrz, ale bez pieniędzy.” Ale dzięki wsparciu akcji modlitewnej ‘Medziugorje’ mogę zrealizować wiele projektów. Jesteśmy wam za to bardzo wdzięczni. Niech Pan wynagradza wam hojność serc. Z datków udało mi się nawet zbudować małą grotę dla Matki Bożej w pobliżu mojej rodzinnej miejscowości. Powstało przedszkole dla 250 dzieci, z których większość to sieroty. W szkole podstawowej możliwe stało się zapewnienie dla około 800 dzieci codziennego posiłku. Ofiary pieniężne zbierane kilkakrotnie przez wspólnotę Światło Maryi w ramach akcji „Chleb i szkoła”, docierają do nas w całości. Serdeczne Bóg zapłać! Z drugiej strony wiemy, że nie pieniądze są rozwiązaniem problemów Afryki, ale wykształcenie, dlatego też wasze ofiary są przeznaczane na ten cel. Dzięki temu wiele dziewcząt może studiować na uniwersytecie. W tym roku sześć studentek ukończy uniwersytet.
Tak więc wasz wkład przyczynił się do realizacji wielu dobrych celów. Do tego dochodzi projekt doprowadzenia wody. Wiemy, jak ważna jest woda nie tylko dla ciała, ale i dla ducha.

– Jeden z ostatnich projektów nazwano „Chleb i szkoła”. W jakim zakresie był on konieczny do przeprowadzenia?
– Mogę zapewnić, że był naprawdę potrzebny. Szkoła, w której także ja się kiedyś uczyłem, oraz przedszkole, znalazły się w tragicznej sytuacji. Postarałem się o zaopatrzenie w produkty żywnościowe, kukurydzę, mleko i cukier, które zostały rozdzielone na cały rok. To było naprawdę poruszające zobaczyć wdzięczność tych ludzi.
U nas nie wszyscy rodzice wysyłają dzieci do szkoły. Nie chcą tego robić, uzasadniając np. w ten sposób: „Musisz zostać w domu. Kto będzie nosił wodę i pasł bydło?”. Ale gdy ci ludzie wiedzą, że ich dzieci dostaną w szkole posiłek, wysyłają je wszystkie. Otrzymują nie tylko jedzenie, ale i wykształcenie. A utarte nawyki i nastawienie powoli ulegają zmianie.

– Co chciałby Ksiądz przekazać naszym czytelnikom?
– Po pierwsze dziękuję za wszelkie ofiary składane na cele misyjne. Zapewniam o naszej pamięci i modlitwie. Sytuacja w Europie jest naprawdę dobra. Gdy patrzy się za warunki życia w Afryce, nabiera się świadomości, jak źle może być. Po drugie, zapewniam was, że pieniądze trafiają do naprawdę potrzebujących i najbiedniejszych.

Przekład z niem.: Alicja B.