«C E N A C O L O» – POLE RADOŚCI
W Medziugorju wiosną 2001 r. został otwarty dom wspólnoty Cenacolo, tym razem dla młodych dziewcząt-narkomanek.
Przywracanie radości i nadziei młodym dziewczynom doświadczonym przez narkotyki i wszelkie inne uzależnienia, stawia sobie za cel nowa inicjatywa, która wyszła z Medziugorja. Budowany od ponad dwóch lat pierwszy dom żeńskiej wspólnoty Cenacolo (obok wspólnoty „Kraljice Mira …”) otwarł swoje drzwi 1 września 2000 r. Projekt ten, powstały z inicjatywy s. Elviry i tak bardzo przez nią upragniony, opiera się na strukturze dobrze znanych Pól życia. Wiąże się z prawdziwymi narodzinami, gdyż naznaczony jest modlitwą i cierpieniem wielu młodych ludzi, którzy rodzą się do nowego życia. Młodzi dają z siebie to, co najlepsze, aby postawić ściany, położyć dach i uprzątnąć okolicę, przeżywając jednocześnie swe zmartwychwstanie, nowe narodzenie.
Do młodych, którzy przybyli na otwarcie Pola radości s. Elvira powiedziała:
„Misja polega na służbie wszędzie, gdziekolwiek by się było. Jedynie w ten sposób realizuje się bycie wierzącym, bycie chrześcijaninem: we wzajemnej służbie. Działalność misyjna polega na ogłaszaniu z radością tego, czego sam doświadczyłeś w twej samotności, w braku nadziei, na głoszeniu Pana zmartwychwstałego; na ogłaszaniu, co od Niego otrzymałeś. Siła Boga to siła żywa, nie zależy ona od twoich uzdolnień. Pragniemy kochać, a miłość jest życiem, które wyraża się poprzez spojrzenie, gest, ból. Kobieta w szczególności nosi w sobie ogień miłości, ogień, który ją spala. Kobieta narodziła się po to, aby być żoną i matką.”
Rozmawialiśmy z kilkoma młodymi ludźmi zaangażowanymi w to doświadczenie, aby przekazać wam świadectwo bardziej żywe o tym, co Maryja uczyniła na „Polach radości” w Medziugorju.
Marco, Cinzia i ich 5-miesięczna Daniela są rodziną. Przeżywają szczególne doświadczenie: jako jedni z pierwszych są małżeństwem dzielącym życie wspólnoty.
– Marco, czy ty, który kierowałeś pracami, możesz nam powiedzieć, jak narodził się ten dom?
– Przed laty dzięki ojcu Slavko otrzymaliśmy tę parcelę liczącą 5000 m2. Od początku planowaliśmy przeznaczenie jej dla żeńskiej wspólnoty. Postawiliśmy tablicę informacyjną „Wspólnota Cenacolo”. Później jednak, wśród innych zajęć, nasze plany poszły w zapomnienie. Aż pewnego dnia siostra Elvira zapytała nas, czy już zaczęliśmy… I dokładnie w tym dniu „ruszyła” budowa.
Powoli wszystko szło do przodu i w końcu doszliśmy do wniosku, że jest to dzieło Maryi, że to z Jej woli tu jesteśmy. Okupiliśmy to cierpieniami, gdyż była to ciężka praca, ale dziś widok szczęśliwych młodych ludzi jest dla nas radością
– Jaką funkcję pełni ten dom dziś?
– Na razie nie jesteśmy w stanie przyjmować całych grup, ale jedynie młode dziewczęta, które potrzebują pomocy. Wiele lat temu w Medziugorju pytaliśmy siebie, czy nie ryzykujemy utraty osób, które naprawdę chciały wstąpić do wspólnoty, a nie było warunków. Przyspieszyliśmy prace.
– Ile dziewcząt mieszka tu i zajmuje się domem?
– Dom prowadzi dwanaście dziewczyn plus Cinzia, moja żona. Pochodzą z różnych wspólnot włoskich i należą do różnych grup językowych: niemieckiej, chorwackiej, włoskiej, francuskiej. Wszystko po to, aby móc przyjąć każdego przybysza. Ostatnio na wstępną rozmowę przybyło wiele dziewcząt z Kosowa, Macedonii, Serbii. Po pierwszych spotkaniach dzielimy się na grupy i modlimy się w intencji wszystkich osób. Maryja jest nam wielką pomocą.
– Czy planujecie przyjmować u siebie również grupy pielgrzymów?
– Tak, ale nie wiemy jeszcze: kiedy. Na razie s. Elvira pragnie, aby kaplica, którą budujemy, mogła pomieścić 200 osób przybywających, aby posłuchać świadectwa.
– A ty, Flavio, pracujesz na „Polu…” od samego początku. Jakie masz doświadczenia?
– Kiedy zaczynaliśmy prace byłem we wspólnocie od niedawna. Teraz mam 16 lat. Moje ponowne narodzenie jest związane z tym Polem radości. Widząc ukończony dom, przybywających młodych, mam świadomość, że można uratować życie tak wielu ludzi, jak i moje zostało uratowane. Przeżywam głęboką radość. Jestem związany z tym domem, gdyż jest on owocem cierpień wielu spośród nas. Nasz dzień zaczyna się o piątej rano. Często zadawałem sobie pytanie, po co tutaj jestem. Kiedy zapada zmrok, jestem naprawdę wykończony fizycznie, ale teraz widzę piękny owoc tych trudów i cierpień…
– Giorgia, jesteś jedną z dwunastu dziewczyn zajmujących się domem. Co zmieniło się w twoim życiu od kiedy jesteś tutaj, we wspólnocie?
– Początkowo nie odczuwałam tutaj szczególnej obecności Maryi, ale dzień po dniu, dzięki modlitwie, czułam się przyciągana przez Medziugorje. Kiedy odkryłam wreszcie, że tu jest moje miejsce, byłam bardzo zadowolona. Na początku nie znałyśmy się między sobą, musiałyśmy się docierać: różne kultury, różne charaktery. Cierpiałam, ale jednocześnie odczuwałam pokój, jakiego nigdy wcześniej nie znałam. Ileż razy, wracając do Podbrdo czułam, że Gospa jest ze mną! To mnie skłaniało, aby iść naprzód. Zawsze byłam osobą sceptyczną. Mama opowiadała mi o Medziugorju i modliła się za mnie. Teraz zdaję sobie sprawę, że to między innymi dzięki jej modlitwom jestem tutaj.
– Młodzi, zdesperowani ludzie z różnych krajów zaczynają tutaj przybywać. Jakie to robi wrażenie na tobie, jednej z osób odpowiedzialnych za dom?
– To dziwne i może bulwersować, ale to pomaga mi również być wdzięczną. Zdaję sobie sprawę z tego, co mam teraz i że jest to dla mnie jakieś wezwanie. Wcześniej wydawało mi się, że na świecie są tylko takie osoby jak ja, że jest jedynie zło, że piękno nie istnieje i nie ma ludzi prawdziwie wierzących. Tu, wręcz przeciwnie, spotykam tylu młodych, którzy są bogactwem odnawiającym się każdego dnia. Myślę, że jest to miejsce prawdziwego nawrócenia. We wspólnocie oddycha się inną atmosferą od tej, która panuje we Włoszech. Muszę za to dziękować każdego dnia, o każdej minucie, pamiętając, kim byłam i kim jestem teraz, jak teraz wygląda moje życie.
Nicola Bertani
Stella Maris nr 396, str.17.
przekład z franc.: M.N.
*
Trzeci polski dom wspólnoty Cenacolo został otwarty oficjalnie w dniu 16 sierpnia 2004 r. Dom znajduje się 8 km na południe od Tarnowa we wsi Poręba Radlna na trasie do Tuchowa. Były dom zakonny jest w bardzo dobrym stanie. Na jego otwarcie przyjechała s. Elwira Petrozzi.