Świadectwo uzdrowienia Sylwii

Świadectwo uzdrowienia 21-letniej Sylwii Buza z Padwy (Włochy)

Sylwia i Maria Pavlović-Lunetti 30.12.2009 w Medziugorju

Urodziłam się i wychowałam w rodzinie katolickiej. Mama nie mogła pogodzić się z moją chorobą. Gdy zauważyła, że pomoc lekarska nie przynosi poprawy stanu zdrowia, zwróciła się do pewnego księdza, który polecił jej udać się do Medziugorja. Przed uzdrowieniem moja wiara w Boga nie była zbyt silna. Wierzyłam tak jak inni chrześcijanie. Od chwili uzdrowienia moja wiara ma całkiem inny wymiar, ponieważ dzięki Matce Bożej, której wstawiennictwu zawdzięczam moje uzdrowienie, doświadczyłam bliskości Boga. Wierzę, że Maryja wyprosiła mi łaskę zdrowia u swojego Syna. Za to Jej nieustannie dziękuję i daję świadectwo, że jestem jedną z osób, które Ona wybrała i ofiarowała Bogu, aby dotknął ją swoją dłonią i uzdrowił. Dlatego też czuję się w obowiązku podzielić się moim doświadczeniem mocy Boga i Jego Miłości, aby Bóg mógł być przeze mnie uwielbiony, tak jak jest wywyższony każdego dnia w sercach i czynach wielu ludzi. Bóg żyje. Niech nikt nie mówi, że Go nie ma. Oto historia mojej choroby i uzdrowienia.
W roku 2004, gdy miałam 16 lat, ciężko zachorowałam. Lekarze podali mi niewłaściwe leki, co doprowadziło do obustronnego paraliżu ciała. Nie mogłam chodzić ani się poruszać. Byłam poddawana fizjoterapii i pewnego dnia moja fizjoterapeutka opowiedziała mi o Medziugorju. Radziła mi odwiedzić to miejsce, ponieważ, jak mówiła, objawia się tam Matka Boża i ludzie uzdrawiani są z różnych chorób.
Już trzy dni później jechaliśmy z rodzicami autobusem do Medziugorja. Przybyliśmy dokładnie 24 czerwca 2005 r. Tego dnia Ivan miał otrzymać objawienie. Zostałam wniesiona na wózku aż pod figurę Matki Bożej. Modliliśmy się tam od godziny 20 do 22, gdy na Podbrdo przyszedł Ivan i rozpoczęło się spotkanie z Matką Bożą. W tym czasie nie modliłam się do Boga o uzdrowienie, bo myślałam, że nie jestem godna modlić się za siebie i swoje zdrowie. Ale modliłam się za wielu innych chorych, aby Maryja wyprosiła im łaskę zdrowia. Zawierzałam także ludzi, którzy są daleko od Boga. I prosiłam Matkę Bożą o łaskę wytrwałości wobec perspektywy poruszania się na wózku do końca życia. Podczas modlitwy na górze Podbrdo zdecydowałam się przyjąć krzyż, jaki mi ofiarowuje Bóg. W trakcie objawienia zobaczyłam po lewej stronie silne, białe światło. Było ono bardzo intensywne, ale tak delikatne, że nie mrużąc oczu, mogłam na nie patrzeć. Po objawieniu pielgrzymi zaczęli śpiewać. Gdy skończyło się objawienie, światło znikło. Ale ze wszystkich stron słyszałam swoje imię, jakby wszyscy mnie wołali. Ci, którzy mnie wnieśli na górę, wzięli wózek i znosili mnie na dół. Ale po kilku metrach wypadłam z wózka, uderzyłam głową o kamień i straciłam przytomność. Nie odniosłam jednak żadnych obrażeń. Przypominam sobie jedynie, jakbym upadła na miękki dywan, nie czułam bólu, było to przyjemne. Ciepły głos cały czas do mnie mówił i powtarzał słowa. Po kilku minutach, nie umiem dokładnie określić czasu, otworzyłam oczy i zobaczyłam, że wszyscy wokół mnie płakali. Po dziewięciu miesiącach paraliżu, mogłam poruszać stopami! Przede mną zobaczyłam osobę, która ręką dała mi znak, żebym wstała. Chwyciłam tę dłoń i wstałam. Za mną czułam jakby niewidzialne nici, które mnie trzymały, tak że byłam przekonana, że nie upadnę, że mogę się już samodzielnie poruszać.
Następnego dnia o własnych siłach, bez pomocy innych, wchodziłam ponad cztery godziny na górę Krizevac. Od dnia, w którym stanęłam na nogi nie siedziałam na wózku. Od tego czasu nieustannie uwielbiam Boga za to, że obdarzył mnie łaską zdrowia. Dzielę się chętnie moim doświadczeniem, aby dawać świadectwo. Skończyłam 21 lat i mam nadzieję, że Matka Boża dalej będzie mnie prowadzić i posługiwać się mną tak, żebym mogła być przedłużeniem Jej ramion.
Bogu i Maryi niech będzie chwała i dziękczynienie za łaskę, jaka stała się moim udziałem.