MEDZIUGORJE: NADZIEJA DLA NAS WSZYSTKICH
Wywiad z ojcem Simunem Orecem (Wiedeń, 12.06.2009)
– Świętowaliśmy w 2009 roku 28 rocznicę objawień Matki Bożej. Ojciec jest na wiele sposobów związany z Medziugorjem. Co sądzi ojciec o objawieniach Maryi?
– Jesteśmy wdzięczni Bogu i Maryi, że od wielu lat odwiedza naszą ojczyznę, nasz naród. Cieszymy się, że stąd na cały świat promieniują słowa pokoju, wiary, miłości i życia.
Pochodzę z regionu Medziugorja, jest to moja mała ojczyzna, szczególnie mi bliska. Urodziłem się w Gradac, które leży 50 km na północ od Medziugorja. Gdy rozpoczęły się objawienia, było to dla mnie, mówiąc obrazowo, jak wybuch wulkanu. Wybuch pokoju i wiary obserwowałem w świadectwach osób widzących oraz pielgrzymów, którzy odwiedzali Medziugorje.
Na początku oczywiście obserwowałem wszystko z ostrożnością, ponieważ nie jestem łatwowierny. Orientowałem się w historii objawień maryjnych w Kościele. Wiedziałem, że są one możliwe, jeśli Bóg i Maryja tego chcą. Byłem wówczas proboszczem parafii w Frohnleiten koło Graz. Odwiedził mnie ojciec Slavko Barbarić, który w tym czasie pisał pracę doktorską. Obaj żywo byliśmy zainteresowani wydarzeniami w Medziugorju. Tak więc zadzwoniłem do ojca Jozo Zovko, który powiedział: „Kochani, jest jak za czasów Jana Chrzciciela. Osoby widzące są świadkami wiary i coraz więcej wiernych doświadcza łaski nawrócenia.”
Już drugiego dnia objawień przybyło wielu ludzi nawet z bardzo oddalonych części ówczesnej Jugosławii, aby przekonać się, co wydarzyło się na tym miejscu. Dzieci stwierdziły, że widzą Matkę Bożą, rozmawiają z Nią i przekazują Jej orędzia. Czynią to samo do dziś, a Medziugorje wciąż kwitnie. Orędzia pokoju rozpowszechnione zostały we wszystkich językach świata.
W tamtym czasie interesowało mnie, czy ich treść zgadza się z nauką Soboru Watykańskiego II, który przedstawiał fundamenty nauki Kościoła oraz czy są one zgodne z teologią, jakiej byłem uczony. Śledziłem w mediach wiadomości i raporty oceniające wydarzenia w Medziugorju. Nie dostrzegałem nic negatywnego. Wszystko zgadzało się z nauką Kościoła, wiarą i moralnością.
– Jak informacje z mediów oddziaływały na ojca osobisty odbiór tych wydarzeń? Zapragnął ojciec odwiedzić to miejsce i być przy objawieniach?
– Na docierające do mnie informacje patrzyłem ostrożnie i nie od razu przyjmowałem je jako prawdziwe, szczególnie, że chodziło o zjawiska nadprzyrodzone, które trudno udowodnić. Zaciekawiło mnie naturalnie, jakie są zdania osób wykształconych i teologów. Ale interesowałem się również tymi dziećmi, które twierdziły, że widziały Matkę Bożą. Chciałem wiedzieć, co jest w nich szczególnego, że Bóg wybrał akurat je. Spotkanie i rozmowa z nimi zrobiły na mnie bardzo duże wrażenie, gdyż przekonałem się, że są to bardzo proste i skromne dzieci, które nie są chore i wcale nie mają halucynacji. Sam Bóg i Matka Boża wybrali je dla siebie, aby stały się świadkami w dzisiejszym świecie. Wkrótce otrzymałem różne kasety, na których zarejestrowano rozmowy widzących z naukowcami. Zaskoczyło mnie, że małe dzieci odpowiadały bardzo prosto i konkretnie na ogień krzyżowych pytań, zadawanych przez ludzi starszych od nich i wykształconych. Pytania były w pewien sposób podchwytliwe, a mimo to dzieci nie wpadały w słowne pułapki. Był to dla mnie najdobitniejszy znak, że dzieci nie kłamią, ale mówią jedynie o tym, co widzą i co im Maryja przekazuje: orędzia pokoju i wiary.
Przypadkowo byłem w Medziugorju 3 sierpnia 1994 roku, czyli w dniu urodzin Vicki. Z tej okazji przyjechał do Medziugorja cały autobus dziennikarzy z przeróżnych redakcji, nawet z Mediolanu i z innych stron, aby zrelacjonować wydarzenia. Pojechali najpierw do Mostaru, do biskupa Pericia. Po rozmowie z nim dziennikarze uznali, że informacje, jakie otrzymali, są wystarczające i nie chcieli wracać do Medziugorja. Wtedy wydarzył się mały cud. Pewna kobieta, będąca w tej grupie, zwróciła się do nich ze słowami: „Jeśli już chcecie pisać o tym miejscu, to jak możecie to czynić, skoro nawet go nie widzieliście?”. Nakłoniła ich, aby osobiście odwiedzili Medziugorje i zobaczyli na własne oczy, co się tam dzieje. I tak wyruszyli do Medziugorja, gdzie rozmawiali z Vicką. Byłem świadkiem tych rozmów i przysłuchiwałem się, jak odpowiadała na wszystkie stawiane jej pytania. Dziennikarze byli zupełnie zdezorientowani różnicą odpowiedzi, jakie usłyszeli od Vicki, a jakich wcześniej udzielił im biskup.
Z ludzkiego punktu widzenia dzieją się cuda. Kto temu zaprzecza, jest ślepy. Tutaj nie chodzi o długoletnie szukanie dowodów i ich badanie. Działanie Boga przez Maryję jest w tym dziele tak jasno widoczne, że nie potrzebujemy pytać, czy jest prawdziwe, czy też nie. Ale musimy sobie zadać pytanie, czy przyjmujemy prawdę, czy może z jakichś powodów chcemy ją zignorować.
– Pewnego dnia postanowił ojciec w pieszej pielgrzymce udać się do Medziugorja. Czy było to spełnienie jakiejś obietnicy?
– Tak, to była moja pierwsza piesza pielgrzymka z Frohnleiten do Medziugorja. Jednocześnie wypełniłem ważne przyrzeczenia. Obiecałem, że jeśli skończy się wojna w Chorwacji i Bośni-Hercegowinie, to udam się pieszo do Królowej Pokoju. Piesza pielgrzymka była także zachętą dla wielu moich znajomych. Do tej pory przeszedłem pieszo około 10.000 km. Odwiedziłem prawie wszystkie miejsca pielgrzymek w Europie, a także Ziemię Świętą, ponieważ chciałem związać je z Medziugorjem, niejako utworzyć sieć przebytymi ścieżkami.
W czasie pierwszej pielgrzymki, w 1996 roku, wyruszyłem do skały Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. To było dokładnie w rok po wyzwoleniu ostatniej części Chorwacji. W ten sposób możliwe było po raz pierwszy przejście bezpośrednio do Medziugorja, bez konieczności okrążania terenów zajętych przez wojska. Liczyłem, że na zrobienie 800-900 km potrzebuję około trzech tygodni, od święta Wniebowzięcia Maryi do wspomnienia Jej urodzin. To było dla mnie szczególne przeżycie, które zachęciło mnie do dalszego pielgrzymowania, włączając ostatnią wędrówkę, prowadzącą przez Tars, miejsce urodzin św. Pawła, do Jerozolimy.
– Jakie wrażenia wyniósł ojciec po odwiedzeniu innych miejsc objawień maryjnych?
– Po Medziugorju przyszedł czas na Lourdes i Fatimę. Doskonale pamiętam… miałem łzy w oczach, gdy z daleka widziałem Lourdes. Przyszła mi do głowy myśl, że takie miejsca jak Lourdes, Fatima i Medziugorje ratują naszą przyszłość i stan tej ziemi. Gdyby ich nie było, któż wie, w jakim kierunku rozwijałby się świat. Matka Boża jest naszą Mamą, niosącą nam ratunek. Jest Współodkupicielką, która pragnie zaprowadzić nas do swego Syna i do Ojca Niebieskiego.
– Jak ocenia ojciec wydarzenia we współczesnym świecie? Z jednej strony podejmowane są ogromne wysiłki, aby zaprowadzać pokój. Z drugiej strony – świat doświadcza dużych zniszczeń spowodowanych wieloma lokalnymi wojnami. Co ojciec o tym myśli?
– Matka Boża troszczy się o nas i właśnie dlatego już od 28 lat zachęca nas do pokoju, przebaczenia i wprowadzenia w życie wartości, których dzisiejszy świat bardzo potrzebuje, czyli zdrowej rodziny i zdrowej atmosfery w świecie.
Z pewnością tę epokę można określić jak czas materialistycznego ateizmu. Mam świadomość, jak podważa on fundamenty wiary i jak – w istotnym stopniu – już je zniszczył. Ateizm czyni postępy. Ludzkie, pozytywne wartości zostałyby zniszczone całkowicie, gdyby nie troska Matki Bożej, czuwającej nad swoimi dziećmi. Proces ateizacji trwa już ponad wiek i systematycznie wyrugowuje wiarę ze świadomości ludzi. W oczach świata wiara stała się tak bezwartościowa, że powstaje pytanie o przetrwanie nie tylko wiary, ale także człowieczeństwa.
Jeśli chodzi o kwestię wojny, widzimy znaki tego, że ludzie pragną pokoju. Wiele konfliktów zostaje dzięki temu zażegnanych. Oczywiście siły zła działają. Spójrzmy choćby na konflikt w naszym regionie, który wprawdzie nie miał wymiaru globalnego, lecz dla Chorwacji, Bośni i Hercegowiny był dużo bardziej szkodliwy w skutkach niż obie wojny światowe, ponieważ była to prawdziwa wojna domowa, w której brat zabijał brata.
Medziugorje odgrywa bardzo istotną rolę, ponieważ stało się miejscem spotkania ludzi różnych kultur i cywilizacji. Ono pokazało nam, jak być oazą pokoju, pomimo trwającej wokół wojny. Nie powiodły się próby zbombardowania Medziugorja, ponieważ żołnierz, który miał zrzucić bombę na kościół, otrzymał wewnętrzny zakaz. To był wyraźny znak: Matka Boża przynosi pokój i pragnie, aby z Medziugorja rozprzestrzenił się on na cały świat. Aby to życzenie się spełniło, musimy współpracować z Bogiem w urzeczywistnianiu tego dzieła. Człowiek jest zdolny do nawrócenia i przemiany, ale nie jest jeszcze w pełni na nie przygotowany, ponieważ od zdolności do gotowości jest do pokonania duża odległość – przy dobrej woli jest to jednak krok możliwy do zrobienia. Z pewnością nadzieja spełnienia była przyczyną przedłużenia wezwania z nieba i okazywania takiej cierpliwości człowiekowi. Pomimo wszystko Bóg pozostaje cierpliwy i miłosierny. Ostatecznie mamy nadzieję i wierzymy, że dobro zwycięży zło.
– Wierzy ojciec, że Matce Bożej uda się uratować ludzi przed upadkiem?
– 28 lat objawień pokazuje, jak wielkie postępy zostały poczynione w kierunku dobra. Każdy, kto był w Medziugorju, zmienił swój sposób życia. Z kolei te osoby gromadzą wokół siebie innych ludzi. W swoich środowiskach rodzinnych i zawodowych stają się żywymi świadkami, zgodnie ze słowami Maryi: „Bądźcie przedłużeniem moich ramion w całym świecie.”
Kolejnymi przykładami ogromnych zmian, które zaszły wewnątrz i na zewnątrz Kościoła są liczne grupy modlitewne, nowe wspólnoty, uzdrowienia duchowe i fizyczne. Widzimy także osoby, które w jedną noc zmieniały całkowicie swoje życie. Wiele powołań kapłańskich w Austrii miało swe źródło w Medziugorju. Kapłani ci przyznają, że gdyby nie Medziugorje, nie zdecydowaliby się na wybór tej drogi. To wszystko i wiele jeszcze innych owoców, o których nie wspomnieliśmy, to dar Matki Bożej, naszej Matki i Nauczycielki. W ten sposób Medziugorje jest symbolem nadziei dla wszystkich.
Z Medziugorja, Lourdes i Fatimy promieniuje ogromna moc, która wpływa na całe nasze społeczeństwo. Ale przy tym wszystkim istotna jest nasza gotowość współpracy, bo jak powiedziała Maryja: „Potrzebuję waszych modlitw, aby Bóg w was wszystkich mógł być uwielbiony.”
Na końcu chciałbym podkreślić, że Medziugorje oznacza czas łaski i powinniśmy być wdzięczni Bogu i Maryi, że możemy żyć w tym czasie. Smutny jest fakt, że poświęcamy uwagę błahostkom tego świata i nie odpowiadamy na zaproszenie Matki Bożej. Poprzez te objawienia Ona jest z nami od 28 lat i chciałbym Jej powiedzieć: „Dziękuję Ci, kochana Mamo, za te 28 lat objawień i za wszystkie łaski, które wypraszasz nam u Boga!”.
Przekład z niem.: Alicja B.
Gebetskation Medjugorje. Maria Koenigin des Friedens nr 4/2009